I oto kolejny rozdział! Dziękuję za czytanie mojego opowiadania i za ponad 7000 wejść :)
Jesteście niesamowici :)
Dostałam od was 2 albo 3 nominacje, dziękuję za nie bardzo serdecznie, odpowiedzi na wszystkie pytania i nominowanych przeze mnie podam we wtorek albo w środę :) <3
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba. :)
Miłej niedzieli!
Syl xx
- Niall.. –wymamrotałam cicho do ucha przyjaciela, ale ten się nie
odezwał. Westchnęłam. Leżeliśmy sobie z Niallem wtuleni w siebie. Było mi tak
nieziemsko ciepło i wygodnie, że nie chciało mi się wstawać. Ale musieliśmy,
idziemy do lekarza. Wizytę mamy na 10.30 a jest..10.02!
-Niall! – wrzasnęłam. Nic – Niall, Nandos spłonęło – wstał migiem.
- CO?! JAK TO?! -przetarł oczy i prawie zepchnął mnie z łóżka, w ostatniej chwili chwycił mnie za rękę i pociągnął.
- Żartuje. Musimy wstawać, za pół godziny masz wizytę u lekarza.
- Wolałbym jeszcze pospać. Było mi taaak wygodnie – ziewnął i się przeciągnął.
- Wiem, mi też, ale robimy to dla Ciebie, więc wstawaj.
- Kochana jesteś – pocałował mnie we włosy, wstał i poszedł do toalety jak sądzę.
Westchnęłam. Wyszłam z łóżka i podeszłam do lustra w salonie. Wyglądam koszmarnie, makijaż rozmazany, ale to nic. 3 minuty w łazience i będzie dobrze. Tylko te moje ciuchy.. Dobrze, że w samochodzie mam torebkę z zapasową bielizną. Szkoda, że nie mam żadnych ubrań na zmianę.
- Łazienka wolna- oznajmił mi blondyn, gdy pojawił się w salonie.
- Okej, to ja zaraz będę gotowa.
- Pożyczyć Ci jakąś bluzkę?
- A masz jakąś koszykarską?
- Coś się znajdzie – uśmiechnął się i ruszył do sypialni a ja do łazienki. Zamknęłam drzwi za sobą, wzięłam mega szybki prysznic, ubrałam majtki i stanik i zabrałam się za malowanie. Sprawdziłam godzinę w telefonie. 10.10. Mamy jeszcze czas. Usłyszałam ciche pukanie.
- Mam bluzkę.
- Już otwieram – podeszłam do drzwi, odkluczyłam i lekko uchyliłam.
- Nie patrzę. Proszę – z zamkniętymi oczami podał mi fioletowo-żółtą koszulkę a ja szybko zamknęłam drzwi. Ubrałam ją i przejrzałam się w lustrze.
- Idealna – uśmiechnęłam się sama do siebie, po czym zabrałam Nialla bluzę i swoje spodenki i wyszłam z łazienki. Niall czekał w salonie. Dopiero, gdy tam weszłam zorientowałam się, że siedzi tam z Liamem i Zaynem.
- Cześć chłopcy.
- Cześć – odparli chórem. Zayn na mój widok poruszył śmiesznie brwiami.
- Ładna koszulka – zaśmiał się.
- Wiem, bo Nialla – wytknęłam mu język.
- Czyli wy ten..? – zapytał ze śmiechem, za co oberwał w głowę od Liama.
- Nie – odpowiedzieliśmy z blondi zgodnie.
- Ty już zakładasz najgorsze- powiedział Li do Zayna.
- Czemu najgorsze? – zmarszczyłam brwi i stanęłam obok fotela Nialla.
-No bo ten.. – podrapał się po karku – Nie wyobrażam sobie was.
- Słyszałeś Niall? On nas sobie razem nie wyobraża.
- Jak możesz Liam – powiedział blondas załapując, o co mi chodzi – Przecież jestem Twoim przyjacielem a to Twoja siostra, mógłbyś nas wspierać, a nie mówić takie rzeczy.
- Ale no .. – nie daliśmy mu skończyć.
- Chodź Niall, idziemy, spóźnimy się na śniadanie – pociągnęłam Nialla za rękę.
- Narazie – powiedział do kolegów, gdy wychodziliśmy
- Jakie śniadanie?! Co?! Ej!! – usłyszałam jeszcze jego krzyki, ale zamknęłam drzwi. Wyszliśmy na korytarz i szliśmy w kierunku wind. Przy pokoju Zayna i Lou usłyszeliśmy krzyki Liama
- Tylko się zabezpieczajcie! Proszę!
- Kto ma się zabezpieczać? – usłyszałam głos Loczka, kątek oka zobaczyłam go stojącego przed swoim pokojem. Odpowiedzi nie usłyszałam, bo byliśmy za daleko. Zabiję Liama.
-Niall! – wrzasnęłam. Nic – Niall, Nandos spłonęło – wstał migiem.
- CO?! JAK TO?! -przetarł oczy i prawie zepchnął mnie z łóżka, w ostatniej chwili chwycił mnie za rękę i pociągnął.
- Żartuje. Musimy wstawać, za pół godziny masz wizytę u lekarza.
- Wolałbym jeszcze pospać. Było mi taaak wygodnie – ziewnął i się przeciągnął.
- Wiem, mi też, ale robimy to dla Ciebie, więc wstawaj.
- Kochana jesteś – pocałował mnie we włosy, wstał i poszedł do toalety jak sądzę.
Westchnęłam. Wyszłam z łóżka i podeszłam do lustra w salonie. Wyglądam koszmarnie, makijaż rozmazany, ale to nic. 3 minuty w łazience i będzie dobrze. Tylko te moje ciuchy.. Dobrze, że w samochodzie mam torebkę z zapasową bielizną. Szkoda, że nie mam żadnych ubrań na zmianę.
- Łazienka wolna- oznajmił mi blondyn, gdy pojawił się w salonie.
- Okej, to ja zaraz będę gotowa.
- Pożyczyć Ci jakąś bluzkę?
- A masz jakąś koszykarską?
- Coś się znajdzie – uśmiechnął się i ruszył do sypialni a ja do łazienki. Zamknęłam drzwi za sobą, wzięłam mega szybki prysznic, ubrałam majtki i stanik i zabrałam się za malowanie. Sprawdziłam godzinę w telefonie. 10.10. Mamy jeszcze czas. Usłyszałam ciche pukanie.
- Mam bluzkę.
- Już otwieram – podeszłam do drzwi, odkluczyłam i lekko uchyliłam.
- Nie patrzę. Proszę – z zamkniętymi oczami podał mi fioletowo-żółtą koszulkę a ja szybko zamknęłam drzwi. Ubrałam ją i przejrzałam się w lustrze.
- Idealna – uśmiechnęłam się sama do siebie, po czym zabrałam Nialla bluzę i swoje spodenki i wyszłam z łazienki. Niall czekał w salonie. Dopiero, gdy tam weszłam zorientowałam się, że siedzi tam z Liamem i Zaynem.
- Cześć chłopcy.
- Cześć – odparli chórem. Zayn na mój widok poruszył śmiesznie brwiami.
- Ładna koszulka – zaśmiał się.
- Wiem, bo Nialla – wytknęłam mu język.
- Czyli wy ten..? – zapytał ze śmiechem, za co oberwał w głowę od Liama.
- Nie – odpowiedzieliśmy z blondi zgodnie.
- Ty już zakładasz najgorsze- powiedział Li do Zayna.
- Czemu najgorsze? – zmarszczyłam brwi i stanęłam obok fotela Nialla.
-No bo ten.. – podrapał się po karku – Nie wyobrażam sobie was.
- Słyszałeś Niall? On nas sobie razem nie wyobraża.
- Jak możesz Liam – powiedział blondas załapując, o co mi chodzi – Przecież jestem Twoim przyjacielem a to Twoja siostra, mógłbyś nas wspierać, a nie mówić takie rzeczy.
- Ale no .. – nie daliśmy mu skończyć.
- Chodź Niall, idziemy, spóźnimy się na śniadanie – pociągnęłam Nialla za rękę.
- Narazie – powiedział do kolegów, gdy wychodziliśmy
- Jakie śniadanie?! Co?! Ej!! – usłyszałam jeszcze jego krzyki, ale zamknęłam drzwi. Wyszliśmy na korytarz i szliśmy w kierunku wind. Przy pokoju Zayna i Lou usłyszeliśmy krzyki Liama
- Tylko się zabezpieczajcie! Proszę!
- Kto ma się zabezpieczać? – usłyszałam głos Loczka, kątek oka zobaczyłam go stojącego przed swoim pokojem. Odpowiedzi nie usłyszałam, bo byliśmy za daleko. Zabiję Liama.
* * * *
- Kierowca zawiezie nas do naszego hotelu – powiedział Niall, gdy jechaliśmy windą- Domyślam się, że chcesz się przebrać.
- Dzięki. Dobrze, że o tym pomyślałeś –w odpowiedzi dostałam uśmiech. W mgnieniu oka znaleźliśmy się na parterze. Przed hotelem czekał na nas wczorajszy samochód, który w 4 minuty dowiózł nas do hotelu chłopaków. A ja sierota myślałam, że my gdzieś daleko jesteśmy. Eh. Wysiedliśmy z auta ochroniarza i udaliśmy się na parking podziemny. Stamtąd wyjechałam moim autem i zaparkowałam naprzeciwko hotelu.
- Wsiadaj Niall i pilnuj auta a ja pójdę się przebrać. Masz klucz do pokoju?
- Nie, ale idź z Paulem, on Ci pomoże wejść.
- Dzięki.
Wzięłam torebkę i ruszyłam z Paulem do hotelu. W recepcji powiedzieli mu, że nie musi się przedstawiać, bo wie kim jest i kazała nam jechać na piętro 5. W windzie zerknęłam na godzinę. 10.19. Extra. Szybko znaleźliśmy pokój Nialla, w zasadzie do innego bym nie weszła. Paul czekał przed drzwiami. W łazience przebrałam bieliznę i na moje szczęście znalazłam w torebce krótkie szorty, więc je założyłam. Zostałam w koszulce Nialla, bo jest fajna. 10.21. Wyszłam z pokoju i udaliśmy się do wind. Chwilę później znaleźliśmy się w holu, pożegnaliśmy się z recepcjonistką i wyszliśmy.
- Przekaż Niallowi, że ja jadę do chłopaków. Ich trzeba pilnować – zaśmiał się.
- Jasne. Miłego dnia.
Pomachałam mu i po chwili ruszyłam do swojego autka. Na moje nieszczęście blondi siedział za kierownicą. Wsiadłam, więc od strony pasażera.
- Mogę prowadzić? – zapytał zdziwiony, gdy wsiadłam.
- Jasne – uśmiechnęłam się- Ale nikomu nie mów.
- Spoko – odparł uśmiechnięty i odpalił auto. Dołączył do ruchu i już po chwili śmigaliśmy 80 km/h w kierunku szpitala gdzie mamy umówioną wizytę.
- Wiesz, gdzie ten szpital prawda?- musiałam się jednak upewnić.
- Wiem. Westminster Bridge Rd.
- Dobrze Ci idzie. To dość trudne auto.
- Dzięki. Podoba mi się. Fajnie się je prowadzi.
- Teraz zwiększ prędkość do 90 i zjedź na pas obok.
- Czemu?
- Bo jest pusto, a ja znam stąd skrót.
- No dobrze.
Zjechaliśmy w boczną drogę prowadzącą do London Eye. Gdy byliśmy w pobliżu kazałam Niallowi kierować się na Tower Bridge.
- Dalej wiem jak jechać, dzięki za instrukcje – powiedział spokojnie, gdy chciałam wydać mu kolejny rozkaz. Uśmiechnęłam się i skupiłam na rozglądaniu.
Do szpitala dojechaliśmy punkt 10.30. Udaliśmy się do rejestracji by potwierdzić, że Niall się zjawił.
- Proszę usiąść pod gabinetem 103. Pielęgniarka pana wywoła.
- Dziękujemy.
Udaliśmy się korytarzem prosto a następnie skręciliśmy w lewo. Pod salą siedziało kilka osób. Postanowiliśmy sobie wygodnie usiąść i poczekać mając nadzieję, że nie wyczytano nas wcześniej. Dokładnie minutę później z gabinetu wyszedł pacjent a za nim pielęgniarka.
- Pan Niall Horan?
Niall wstał i ruszył do gabinetu. Gdy zorientował się, że ja nie idę stanął.
- No chodź. Bez Ciebie nie idę.
- Nie wiem, czy mogę.
- Może? – zapytał i spojrzał błagalnie na kobietę – To przyjaciółka.
- Jasne – uśmiechnęła się. Razem weszliśmy do gabinetu i usiedliśmy na krzesłach znajdujących się przy biurku lekarza.
- Dzień dobry panie Horan – przywitał go mężczyzna – I pani Horan jak mniemam.
- Sylvia Sykes – wyciągnęłam rękę żeby się z nim przywitać.
- Przepraszam za pomyłkę – i usiadł. My również.
- Więc, co pana sprowadza panie Horan? – zapytał, a wtedy Niall spojrzał na mnie ze strachem w oczach, uśmiechnęłam się do niego, żeby mu dodać otuchy.
- Niall się źle czuje – wyjaśniłam za niego. Niall wtedy chwycił mnie za rękę i mocno ścisnął, jakby się bardzo bał.
- Co dokładnie się dzieje? – skierował pytanie do blondi. Ścisnęłam mu dłoń, żeby mówił.
- Mam często zawroty głowy, czuję dziwny ból w brzuchu, zdarza mi się wymiotować. Ale jem normalnie, ćwiczę regularnie i nigdy wcześniej mi się to nie zdarzało.
- Dobrze. W takim razie trzeba wykonać kilka testów.
- Kierowca zawiezie nas do naszego hotelu – powiedział Niall, gdy jechaliśmy windą- Domyślam się, że chcesz się przebrać.
- Dzięki. Dobrze, że o tym pomyślałeś –w odpowiedzi dostałam uśmiech. W mgnieniu oka znaleźliśmy się na parterze. Przed hotelem czekał na nas wczorajszy samochód, który w 4 minuty dowiózł nas do hotelu chłopaków. A ja sierota myślałam, że my gdzieś daleko jesteśmy. Eh. Wysiedliśmy z auta ochroniarza i udaliśmy się na parking podziemny. Stamtąd wyjechałam moim autem i zaparkowałam naprzeciwko hotelu.
- Wsiadaj Niall i pilnuj auta a ja pójdę się przebrać. Masz klucz do pokoju?
- Nie, ale idź z Paulem, on Ci pomoże wejść.
- Dzięki.
Wzięłam torebkę i ruszyłam z Paulem do hotelu. W recepcji powiedzieli mu, że nie musi się przedstawiać, bo wie kim jest i kazała nam jechać na piętro 5. W windzie zerknęłam na godzinę. 10.19. Extra. Szybko znaleźliśmy pokój Nialla, w zasadzie do innego bym nie weszła. Paul czekał przed drzwiami. W łazience przebrałam bieliznę i na moje szczęście znalazłam w torebce krótkie szorty, więc je założyłam. Zostałam w koszulce Nialla, bo jest fajna. 10.21. Wyszłam z pokoju i udaliśmy się do wind. Chwilę później znaleźliśmy się w holu, pożegnaliśmy się z recepcjonistką i wyszliśmy.
- Przekaż Niallowi, że ja jadę do chłopaków. Ich trzeba pilnować – zaśmiał się.
- Jasne. Miłego dnia.
Pomachałam mu i po chwili ruszyłam do swojego autka. Na moje nieszczęście blondi siedział za kierownicą. Wsiadłam, więc od strony pasażera.
- Mogę prowadzić? – zapytał zdziwiony, gdy wsiadłam.
- Jasne – uśmiechnęłam się- Ale nikomu nie mów.
- Spoko – odparł uśmiechnięty i odpalił auto. Dołączył do ruchu i już po chwili śmigaliśmy 80 km/h w kierunku szpitala gdzie mamy umówioną wizytę.
- Wiesz, gdzie ten szpital prawda?- musiałam się jednak upewnić.
- Wiem. Westminster Bridge Rd.
- Dobrze Ci idzie. To dość trudne auto.
- Dzięki. Podoba mi się. Fajnie się je prowadzi.
- Teraz zwiększ prędkość do 90 i zjedź na pas obok.
- Czemu?
- Bo jest pusto, a ja znam stąd skrót.
- No dobrze.
Zjechaliśmy w boczną drogę prowadzącą do London Eye. Gdy byliśmy w pobliżu kazałam Niallowi kierować się na Tower Bridge.
- Dalej wiem jak jechać, dzięki za instrukcje – powiedział spokojnie, gdy chciałam wydać mu kolejny rozkaz. Uśmiechnęłam się i skupiłam na rozglądaniu.
Do szpitala dojechaliśmy punkt 10.30. Udaliśmy się do rejestracji by potwierdzić, że Niall się zjawił.
- Proszę usiąść pod gabinetem 103. Pielęgniarka pana wywoła.
- Dziękujemy.
Udaliśmy się korytarzem prosto a następnie skręciliśmy w lewo. Pod salą siedziało kilka osób. Postanowiliśmy sobie wygodnie usiąść i poczekać mając nadzieję, że nie wyczytano nas wcześniej. Dokładnie minutę później z gabinetu wyszedł pacjent a za nim pielęgniarka.
- Pan Niall Horan?
Niall wstał i ruszył do gabinetu. Gdy zorientował się, że ja nie idę stanął.
- No chodź. Bez Ciebie nie idę.
- Nie wiem, czy mogę.
- Może? – zapytał i spojrzał błagalnie na kobietę – To przyjaciółka.
- Jasne – uśmiechnęła się. Razem weszliśmy do gabinetu i usiedliśmy na krzesłach znajdujących się przy biurku lekarza.
- Dzień dobry panie Horan – przywitał go mężczyzna – I pani Horan jak mniemam.
- Sylvia Sykes – wyciągnęłam rękę żeby się z nim przywitać.
- Przepraszam za pomyłkę – i usiadł. My również.
- Więc, co pana sprowadza panie Horan? – zapytał, a wtedy Niall spojrzał na mnie ze strachem w oczach, uśmiechnęłam się do niego, żeby mu dodać otuchy.
- Niall się źle czuje – wyjaśniłam za niego. Niall wtedy chwycił mnie za rękę i mocno ścisnął, jakby się bardzo bał.
- Co dokładnie się dzieje? – skierował pytanie do blondi. Ścisnęłam mu dłoń, żeby mówił.
- Mam często zawroty głowy, czuję dziwny ból w brzuchu, zdarza mi się wymiotować. Ale jem normalnie, ćwiczę regularnie i nigdy wcześniej mi się to nie zdarzało.
- Dobrze. W takim razie trzeba wykonać kilka testów.
* * * Harry * * *
- Tylko się zabezpieczajcie! Proszę! – usłyszałem krzyki Liama
dochodzące z korytarza. Wyszedłem to sprawdzić.
- Kto ma się zabezpieczać?
- Niall i Sylvia – zaśmiał się. Zmarszczyłem brwi.
- Sam tego nie rozumiem stary – zaśmiał się i wszedł do pokoju, który dzielił Niall właśnie z Sylvią. Ale przecież nie jestem zazdrosny. Zamknąłem mój i Liama pokój i postanowiłem pójść za przyjacielem.
- Louis jeszcze śpi? – zagadnąłem będąc już w salonie.
- Yhym – powiedział Zayn rozłożony na kanapie – Zabalowaliśmy trochę wczoraj, teraz to biedak odsypia –zaśmiał się.
- Niall też pewnie miał co odsypiać – idiota, po co ja to powiedziałem.
- Czyżby ktoś tu był zazdrosny – zaśmiał się Liam z Zaynem.
- Nie –zaprzeczyłem – Stwierdziłem fakt.
- Jasne –zaśmiał się mulat –Ale mówili, że nie robili nic w nocy.
- A właśnie – Li odwrócił głowę w moją stronę – Jak tam między wami?
- Nijak.
- Oh powiało chłodem. Opowiadaj.
- Powiedziała mi, że te pocałunki nic dla niej nie znaczą.
- Może faktycznie woli Horana – powiedział Zayn wpatrzony w ekran telewizora – Skoro idą razem na śniadanie.
- Co?- powiedziałem zszokowany. Nie mogłem w to uwierzyć.
- To pewnie tylko przyjacielskie wyjście – zapewniał mnie Payno.
- Jasne – ruszyłem w kierunku drzwi - Będę w pokoju jak coś. O której jedziemy?
- Jak Lou się obudzi.
- Okej, dajcie znać.
Szybkim krokiem wróciłem do pokoju i rzuciłem się na łóżko.
Nie, to nie możliwe. Przecież oni są tylko przyjaciółmi. Na pewno się nie spotykają. Horan jest przecież dużo gorszy ode mnie. I to mnie pocałowała pierwszego. Chyba. Cholera! Już teraz nie jestem niczego pewien. Rzuciłem poduszką w okno.
I co ja mam teraz zrobić.. Zależy mi na niej, ale ona mnie odtrąca. Chwila. Przecież wczoraj ja też ją odrzuciłem. Idiota! Musiałem walnąć się w głowę. Boże, kiedy do mnie wreszcie dotrze, że jestem największym idiotą na Ziemi. Nie poddam się tak łatwo, na pewno nie.
Wszedłem na Twittera. Mnóstwo wiadomości od fanów. Chciałem odpisał kilku osobom, ale przypomniałem sobie, że teraz nie mam czasu. Muszę wymyślić jak ją do siebie przekonać. Napisałem tweeta : ‘ Lovin’ you is not easy’ .
Postanowiłem się przebrać i iść do Louisa go obudzić. Im szybciej dotrzemy do hotelu tym szybciej spotkam Horana i Sylvię. Muszę z nią porozmawiać jak najszybciej.
- Kto ma się zabezpieczać?
- Niall i Sylvia – zaśmiał się. Zmarszczyłem brwi.
- Sam tego nie rozumiem stary – zaśmiał się i wszedł do pokoju, który dzielił Niall właśnie z Sylvią. Ale przecież nie jestem zazdrosny. Zamknąłem mój i Liama pokój i postanowiłem pójść za przyjacielem.
- Louis jeszcze śpi? – zagadnąłem będąc już w salonie.
- Yhym – powiedział Zayn rozłożony na kanapie – Zabalowaliśmy trochę wczoraj, teraz to biedak odsypia –zaśmiał się.
- Niall też pewnie miał co odsypiać – idiota, po co ja to powiedziałem.
- Czyżby ktoś tu był zazdrosny – zaśmiał się Liam z Zaynem.
- Nie –zaprzeczyłem – Stwierdziłem fakt.
- Jasne –zaśmiał się mulat –Ale mówili, że nie robili nic w nocy.
- A właśnie – Li odwrócił głowę w moją stronę – Jak tam między wami?
- Nijak.
- Oh powiało chłodem. Opowiadaj.
- Powiedziała mi, że te pocałunki nic dla niej nie znaczą.
- Może faktycznie woli Horana – powiedział Zayn wpatrzony w ekran telewizora – Skoro idą razem na śniadanie.
- Co?- powiedziałem zszokowany. Nie mogłem w to uwierzyć.
- To pewnie tylko przyjacielskie wyjście – zapewniał mnie Payno.
- Jasne – ruszyłem w kierunku drzwi - Będę w pokoju jak coś. O której jedziemy?
- Jak Lou się obudzi.
- Okej, dajcie znać.
Szybkim krokiem wróciłem do pokoju i rzuciłem się na łóżko.
Nie, to nie możliwe. Przecież oni są tylko przyjaciółmi. Na pewno się nie spotykają. Horan jest przecież dużo gorszy ode mnie. I to mnie pocałowała pierwszego. Chyba. Cholera! Już teraz nie jestem niczego pewien. Rzuciłem poduszką w okno.
I co ja mam teraz zrobić.. Zależy mi na niej, ale ona mnie odtrąca. Chwila. Przecież wczoraj ja też ją odrzuciłem. Idiota! Musiałem walnąć się w głowę. Boże, kiedy do mnie wreszcie dotrze, że jestem największym idiotą na Ziemi. Nie poddam się tak łatwo, na pewno nie.
Wszedłem na Twittera. Mnóstwo wiadomości od fanów. Chciałem odpisał kilku osobom, ale przypomniałem sobie, że teraz nie mam czasu. Muszę wymyślić jak ją do siebie przekonać. Napisałem tweeta : ‘ Lovin’ you is not easy’ .
Postanowiłem się przebrać i iść do Louisa go obudzić. Im szybciej dotrzemy do hotelu tym szybciej spotkam Horana i Sylvię. Muszę z nią porozmawiać jak najszybciej.
* * * Sylvia * * *
- Dziękujemy panie doktorze – pożegnaliśmy się i wyszliśmy z gabinetu.
Byliśmy tam jakieś pół godziny, ale nie był to zmarnowany czas.
- Dzięki za wsparcie – Niall przytulił mnie jak tylko znaleźliśmy się na korytarzu.
- Nie ma za co – odwzajemniłam uścisk – Wracajmy do hotelu. Chłopaki pewnie już tam są i czekają na Ciebie.
- Na nas jak już. Dobra wracajmy. Mogę prowadzić? – uśmiechnął się słodko.
- Nie- wytknęłam mu język- Tylko musimy iść do rejestracji. Trzeba się dowiedzieć, kiedy odebrać wyniki badań.
Panna Smith powiedziała nam, że za tydzień wyniki powinny już być. Podziękowaliśmy jej, pożegnaliśmy się i wyszliśmy z budynku. Odetchnęłam świeżym powietrzem i pozbyłam się tego dziwnego zapachu szpitala z płuc. Weszliśmy do auta.
- To co, do Subwaya po jakieś kanapki i kawę? – zaproponowałam.
- Nie lepiej do Nandos? Taniej i bliżej? – ten jego uśmiech przekona mnie chyba do wszystkiego. Zgodziłam się i ruszyłam w wyznaczone miejsce. Na szczęście kolejka była mała. Ustawiliśmy się i dyskutowaliśmy, co wziąć. Ja chciałam kanapki z serem, szynką i pomidorem, a Niall chciał jakieś hawajskie kanapki. Prawie nie ma różnicy, ale mógłby przystać na moją propozycje, no jestem dziewczyną, więc by ustąpił. Przyszła nasza kolej.
- Dzień dobry. Co państwo zamawiają? – kasjer to chłopak mniej więcej w moim wieku- O Niall, cześć – chłopaki przywitali się przez podanie ręki.
- Siema. Sylvia to David, David to moja przyjaciółka Sylvia – kiwnęłam na niego głową, on się uśmiechnął.
- To co zawsze? – zapytał blondyna.
- Jasne. Tylko 7 sztuk i 6 kaw.
- Już się robi.
- To co zawsze czyli kanapki hawajskie zgadłam? – w odpowiedzi dostałam jego uśmiech. Co ja z nim mam.. Wyciągałam portfel, żeby zapłacić, ale Niall wziął go ode mnie i schował do swojej kieszeni.
- Co Ty robisz? – cicho krzyknęłam.
- Nie będziesz płacić.
- Bo?
- Bo nie pozwalam Aniołom płacić – katem oka dostrzegłam, że David się uśmiecha. Jeszcze pomyśli, że jesteśmy parą.
- Porozmawiamy w aucie – powiedziałam i oparłam się o ladę. David się zaśmiał.
- Ile? –zapytał kasjera.
-42 funty.
Niall zapłacił a chwilę później dostaliśmy nasze zamówienie. Niall wziął torebki z kanapkami a ja kawy. Pożegnaliśmy się z Davidem i opuściliśmy restauracje. Gdy tylko znaleźliśmy się w aucie naskoczyłam na Nialla.
- Niall, dlaczego to zrobiłeś? – odwróciłam się twarzą w jego stronę. Oczywiście, że nie zapięłam pasów, muszę być gotowa go skrzywdzić.
- Mówiłem. Poza tym dziewczyna nie będzie za mnie płacić, nigdy.
- Niall, proszę Cię, to ja zaproponowałam te kanapki, mogłeś ustąpić.
- Nie – wyszczerzył się – Przykro mi, ale ja zawsze płacę.
- Głupek – mruknęłam.
- Słyszałem –nachylił się do mnie ze śmiechem.
- Miałeś – odepchnęłam go – I odsuń się, za blisko jesteś.
- Nie lubisz bliskości? – zapytał całkiem poważnie.
- Nie.
-Oh no weź, jestem Niall Horan – rozpostarł ręce jakby chciał mnie przytulić. Zaśmiałam się.
- Przytulić się dam, ale nic więcej – i mnie przytulił.
- Starczy tego blondi.
- No dobra – zaśmialiśmy się, a on wtedy szybko pocałował mnie w policzek.
- Coo Ty robisz? – lekko podejrzliwie go zapytałam.
- Nic- wyszczerzył zęby i zapiął pas. Wariat. Odpaliłam auto i włączyłam się do ruchu. W drodze do hotelu Niall odpowiadał mi kilka kawałów. Niektórych nie rozumiałam i musiał mi je tłumaczyć. Wtedy były śmieszne. Do hotelu dotarliśmy o 11.28. Zaparkowałam po drugiej stronie, naprzeciw hotelu. Wysiedliśmy a dosłownie 10 sekund później zostaliśmy obskoczeni przez fanki zespołu. Dziwne, godzinę temu ich tu nie było. Rozdaliśmy, tak, oboje, kilka autografów, zrobiliśmy sobie zdjęcie z paroma fanami i wreszcie weszliśmy do hotelu. Całe szczęście, że nie ukradli albo nie zniszczyli nam jedzenia, Niall by się wściekł. W recepcji przywitała nas wysoka brunetka, dała nam kartę do pokoju i życzyła miłego dnia. Skierowaliśmy się do wind, długo na nią nie czekaliśmy. Po chwili znaleźliśmy się na piętrze chłopaków.
- Dzięki za wsparcie – Niall przytulił mnie jak tylko znaleźliśmy się na korytarzu.
- Nie ma za co – odwzajemniłam uścisk – Wracajmy do hotelu. Chłopaki pewnie już tam są i czekają na Ciebie.
- Na nas jak już. Dobra wracajmy. Mogę prowadzić? – uśmiechnął się słodko.
- Nie- wytknęłam mu język- Tylko musimy iść do rejestracji. Trzeba się dowiedzieć, kiedy odebrać wyniki badań.
Panna Smith powiedziała nam, że za tydzień wyniki powinny już być. Podziękowaliśmy jej, pożegnaliśmy się i wyszliśmy z budynku. Odetchnęłam świeżym powietrzem i pozbyłam się tego dziwnego zapachu szpitala z płuc. Weszliśmy do auta.
- To co, do Subwaya po jakieś kanapki i kawę? – zaproponowałam.
- Nie lepiej do Nandos? Taniej i bliżej? – ten jego uśmiech przekona mnie chyba do wszystkiego. Zgodziłam się i ruszyłam w wyznaczone miejsce. Na szczęście kolejka była mała. Ustawiliśmy się i dyskutowaliśmy, co wziąć. Ja chciałam kanapki z serem, szynką i pomidorem, a Niall chciał jakieś hawajskie kanapki. Prawie nie ma różnicy, ale mógłby przystać na moją propozycje, no jestem dziewczyną, więc by ustąpił. Przyszła nasza kolej.
- Dzień dobry. Co państwo zamawiają? – kasjer to chłopak mniej więcej w moim wieku- O Niall, cześć – chłopaki przywitali się przez podanie ręki.
- Siema. Sylvia to David, David to moja przyjaciółka Sylvia – kiwnęłam na niego głową, on się uśmiechnął.
- To co zawsze? – zapytał blondyna.
- Jasne. Tylko 7 sztuk i 6 kaw.
- Już się robi.
- To co zawsze czyli kanapki hawajskie zgadłam? – w odpowiedzi dostałam jego uśmiech. Co ja z nim mam.. Wyciągałam portfel, żeby zapłacić, ale Niall wziął go ode mnie i schował do swojej kieszeni.
- Co Ty robisz? – cicho krzyknęłam.
- Nie będziesz płacić.
- Bo?
- Bo nie pozwalam Aniołom płacić – katem oka dostrzegłam, że David się uśmiecha. Jeszcze pomyśli, że jesteśmy parą.
- Porozmawiamy w aucie – powiedziałam i oparłam się o ladę. David się zaśmiał.
- Ile? –zapytał kasjera.
-42 funty.
Niall zapłacił a chwilę później dostaliśmy nasze zamówienie. Niall wziął torebki z kanapkami a ja kawy. Pożegnaliśmy się z Davidem i opuściliśmy restauracje. Gdy tylko znaleźliśmy się w aucie naskoczyłam na Nialla.
- Niall, dlaczego to zrobiłeś? – odwróciłam się twarzą w jego stronę. Oczywiście, że nie zapięłam pasów, muszę być gotowa go skrzywdzić.
- Mówiłem. Poza tym dziewczyna nie będzie za mnie płacić, nigdy.
- Niall, proszę Cię, to ja zaproponowałam te kanapki, mogłeś ustąpić.
- Nie – wyszczerzył się – Przykro mi, ale ja zawsze płacę.
- Głupek – mruknęłam.
- Słyszałem –nachylił się do mnie ze śmiechem.
- Miałeś – odepchnęłam go – I odsuń się, za blisko jesteś.
- Nie lubisz bliskości? – zapytał całkiem poważnie.
- Nie.
-Oh no weź, jestem Niall Horan – rozpostarł ręce jakby chciał mnie przytulić. Zaśmiałam się.
- Przytulić się dam, ale nic więcej – i mnie przytulił.
- Starczy tego blondi.
- No dobra – zaśmialiśmy się, a on wtedy szybko pocałował mnie w policzek.
- Coo Ty robisz? – lekko podejrzliwie go zapytałam.
- Nic- wyszczerzył zęby i zapiął pas. Wariat. Odpaliłam auto i włączyłam się do ruchu. W drodze do hotelu Niall odpowiadał mi kilka kawałów. Niektórych nie rozumiałam i musiał mi je tłumaczyć. Wtedy były śmieszne. Do hotelu dotarliśmy o 11.28. Zaparkowałam po drugiej stronie, naprzeciw hotelu. Wysiedliśmy a dosłownie 10 sekund później zostaliśmy obskoczeni przez fanki zespołu. Dziwne, godzinę temu ich tu nie było. Rozdaliśmy, tak, oboje, kilka autografów, zrobiliśmy sobie zdjęcie z paroma fanami i wreszcie weszliśmy do hotelu. Całe szczęście, że nie ukradli albo nie zniszczyli nam jedzenia, Niall by się wściekł. W recepcji przywitała nas wysoka brunetka, dała nam kartę do pokoju i życzyła miłego dnia. Skierowaliśmy się do wind, długo na nią nie czekaliśmy. Po chwili znaleźliśmy się na piętrze chłopaków.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
8 KOMENTARZY = ROZDZIAŁ XXII
Yaaaay! Dodalas w moje urodzinki czyli dzisiaj YAAAY!
OdpowiedzUsuńMEGA BOSKI ROZDZIAŁ . Wole jednak żeby Sylvia była z Harrym :-*:-*<3
OdpowiedzUsuńPotrzebujesz zwiastun?! A może nagłówka?! Serdecznie zapraszamy na http://planet-graphics-and-trailer-motion.blogspot.com/ , a może chcesz dołączyć do nas? (: pozdrawiam w imieniu całej załogi PGATM.
OdpowiedzUsuńxx
WOWOWO! ALE SIE POROBILO ;/// W SUMIE TROCHE AKCJI NIKOMU NIE ZASZKODZI :)))))
OdpowiedzUsuńŚwietny jest ten rozdział i blog.Dopiero teraz go zauważyłam i jestem pod wrażeniem ; ))
OdpowiedzUsuńUuu świetny jak zawsze ale jeśli o mnie chodzi wolałabym by było więcej akcji a nawet wątków z agencją nie zrozum mnie źle bardzo mi się podoba ten blog
OdpowiedzUsuń~ Veronika
Zajebiste ! Czekam na nn xxxx
OdpowiedzUsuńWow! Podoba mi sie. Wedlug mnie powinna chodzic z Zaynem ale to chyba opowiadanie o Harrym :)
OdpowiedzUsuńHannah xx.