25 lutego 2014

26.

CZEŚĆ :)
Na wstępie chcę podziękować WAM za 10 000 wyświetleń!! *.*
Jak pisałam poprzedni post było trochę ponad 9000 a teraz patrze i taka niespodzianka!
Dziękuję ;)
 
Cieszę się, że rozdział wam się spodobał, ogólem on ma trochę wprowadzać do całej akcji z mafią, na pewno Justin się jeszcze pojawi ;)
 
Przypominam o zakładce, która daje możliwość zadania pytania bohaterom albo mi, jeśli ktoś ma taką potrzebę :D
 
Miłego czytania!
Syl xx
                                                                                                                                                                
 
Piątek, 10.07.2013
Gdybyś był prawdziwy to zacząłbyś się śmiać, wiem to. Ale jesteś tylko pamiętnikiem, więc oszczędzisz mi tego.
Pocałowałam Harrego. Tak, wiem, błąd, ale ja już tak dłużej nie mogę. Może to dziwne, ale on wydaje się być kimś więcej niż tylko znajomym Liama. Te kręgle i potem u mnie w domu i to wszystko. To dla mnie za dużo. Może gdybym dała sobie, nam, trochę czasu i zniknęła z jego życia na jakiś czas byłoby lepiej. I wszystko byłoby jasne. Nawet nie wiem, co on do mnie czuje. Wiem jedno, z żadnej strony to nie jest miłość. Znamy się zbyt krótko, a to przecież nie jest jakiś pieprzony film, gdzie wszystko jest z góry wiadome i magicznie się zakochaliśmy w sobie.
Dzwonił dziś do mnie ten facet od TCA. Mam przyjechać w przyszłym tygodniu do jego biura i powiedzieć jaką piosenkę wybrałam. Chyba chce ustalić wszystkie szczegóły odnośnie występu. Boję się. Nigdy nie występowałam dla tylu ludzi, a to jeszcze będzie transmitowane na żywo!
A nawet nie mam piosenki! Tragedia.. Może chłopcy mi pomogą coś wybrać.
A właśnie, chłopcy! Załatwiłam im występ! Ale nic im nie powiem, poczekam aż sami się jakoś dowiedzą.

Coś się dzisiaj rozpisałam, ale zaniedbywałam Cię ostatnio i.. przepraszam.
Dlatego nadrabiam.
Perrie ma wpaść za godzinę na kolejną sesję medytacji. Nawet nie wiesz, jak ona pomaga. Już dzisiaj po wyjściu z łóżka zrobiłam 5 pompek, dopiero przy szóstej poczułam ból w nodze.
I ten krem, który dostaje na mięśnie – cudo. Zawsze będę go ze sobą mieć, nie dość, że ogrzewa to jeszcze wzmacnia mięśnie. Szkoda, że jest tylko na receptę..
Muszę kończyć, Zo woła na śniadanie. Oby zrobiła kanapki z serem i pomidorem!
Kocham.
Sylvia xx
Odłożyłam pamiętnik do szuflady i postanowiłam się przebrać w normalne ciuchy.
Pogoda ładna, w końcu jest lato, wypadałoby ubrać się w coś luźniejszego.
Z szafy wyciągnęłam białą bluzkę z krótkim rękawem i legginsy ‘w zebrę’. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Dokładnie spłukałam pianę z włosów i owinęłam je frotowym ręcznikiem. Zaczęłam wycierać włosy w ręcznik, a gdy uznałam, że są tylko wilgotne ściągnęłam ręcznik i położyłam na kaloryfer. Z szafki wyciągnęłam jedwab, nalałam go trochę na dłoń poczym roztarłam płyn w obu dłoniach i wtarłam we włosy. Cudowny zapach jedwabiu w połączeniu z różanym szamponem robi w łazience miłą atmosferę. Związałam włosy w wysokiego kucyka i postanowiłam zrobić coś z twarzą. Znalazłam w szafce jakiś krem, niby skóra jest przyjemniejsza w dotyku a serum wzmacnia jej strukturę. Trzeba wypróbować. Nabrałam trochę kremu palcami i delikatnie rozprowadziłam go po twarzy. Trochę zimny, ale jakoś tak od razu robi się przyjemniej, czuję jakby ktoś łaskotał mnie piórkiem po twarzy.
Umyłam ręce i postanowiłam się ubrać. Najpierw założyłam bieliznę, następnie legginsy i bluzkę.
Szlafrok odwiesiłam na haczyk, ręcznik także i opuściłam łazienkę. Pościeliłam łóżko, wyrzuciłam puste opakowania po jogurtach i zeszłam do kuchni. Tam zastałam tatę i Zo. Tata w domu? O tej porze? Stało się coś.
- Cześć tato. Ty nie w pracy?
- Mieliśmy mały problem – odparł dziwnie, chyba jest przestraszony.
- Co się stało?
- Okazało się, że jest wyciek gazu. Ktoś anonimowy o tym powiadomił, okazało się, że to prawda. Budynek stacji został ewakuowany natychmiast.
- Dobrze się czujesz?- zapytałam przytulając tatę.
- Tak córciu, na szczęście przebywałem tam krótko. Jest porządku.
- Sylvia, nie musisz się martwić. Już zrobiłam tacie parową inhalacje, żeby pozbyć się resztek bakterii – kobieta uśmiechnęła się w moją stronę.
- Dzięki Zo, na Ciebie można liczyć.
- Zawsze i wszędzie – odparła z uśmiechem i zabrała się za przygotowywanie śniadania – Herbata malinowa czy imbirowa?
- Imbirowa – usiadłam na krześle obok taty i wzięłam gazetę do ręki.
- A Ty z czego się cieszysz? – spytał mnie tata zerkając z ukosa.
- Ja się cieszę? – o boże, faktycznie..
- Tak. To z czego?
- No bo, Ekhm, zobacz, Arsenal wygrał wszystkie mecze –wskazałam głową na gazetę.
- Od kiedy interesuje Cie piłka nożna? – odstawił kubek z kawą.
- Od dawna?
- Nie sądzę.
- Tato no, zobacz to jest nasza reprezentacja i chyba zasługują na odrobinę uwagi.
- Ale się z Ciebie nagle patriotka zrobiła! – zaśmiał się.
- Jestem patriotką – fuknęłam – Nie ma nic ważniejszego od Wielkiej Brytanii.
- Nic, powiadasz.
- Tak, tato.
- Zoey, nie wiem jak Ty, ale ja uważam, że ona kłamie.
- Steve, przesadzasz – kobieta się cicho zaśmiała i spojrzała na mnie- Daj już dziecku spokój, gazetę czyta.
- Czyli się dogadałyście i teraz macie jakieś sekrety – tata złączył dłonie koniuszkami palców – Ja chyba też potrzebuję sojusznika.
-Na Liama nie licz – wtrąciłam – On jest po naszej stronie.
- Nie miałem na myśli Liama – uśmiechnął się zadziornie w moja stronę – Chodziło mi o Harrego.
- O Harrego? –zmarszczyłam brwi i mimowolnie się wyprostowałam – Dlaczego akurat o niego?
- Ostatnio bardzo przyjemnie nam się rozmawiało i myślę, że on wie więcej niż wy mówicie – zerknął na nas dwie z dziwnym błyskiem w oku. Chyba rozważam przeprowadzkę.
- Harry już tu nie przyjdzie więcej – powiedziałam lekko zdenerwowana.
- Dlaczego? –oboje zapytali. A więc tak!
- Bo tak.
Wstałam od stołu, odebrałam od Zo herbatę i śniadanie i ruszyłam na górę.
- Dzięki za śniadanie. I rozmowę.

Usiadłam wygodnie na łóżku, postawiłam przed sobą talerz z kanapkami i herbatę. Westchnęłam. Teraz na pewno mi nie dadzą spokoju. Będą wypytywać o szczegóły, Zo będzie tą pierwszą osobą, a tata dowie się od niej. Nic nie mogę powiedzieć Zo. Nawet za tak dobre śniadanie nic jej nie powiem.
- Cześć słońce – zza drzwi wyjrzała moja fioletowo włosa znajoma- Smacznego.
- Dzięki – odpowiedziałam z pełną buzią, szybko przełknęłam – Cześć.
- Jak się dzisiaj czujesz? A i wybacz, że jestem wcześniej, nudziło mi się samej w hotelu.
- Samej? A gdzie dziewczyny?
- Jak wstałam to ich już nie było – wzruszyła ramionami i się uśmiechnęła.
- Między wami okey?
- Tak, jasne.
- Mogły Ci chociaż powiedzieć, gdzie się wybierają– dobra tak serio, to wiem gdzie są, impreza dla Pezz sama się nie uszykuje.
- Pewnie na zakupy poszły. Od jakiegoś czasu narzekają na brak nowych ubrań.
- No więc pewnie poszły do Primarka*. Słyszałam, że mają nową kolekcje.
-Możliwe. No, ale nie ważne, mów co u Ciebie.
- Jeśli chodzi o nogę to świetnie. Jest coraz sprawniejsza- uśmiechnęłam się delikatnie- Ale co do Harrego..
- Coś nie tak? Wczoraj wyglądaliście na zakochanych.
- Może i wyglądaliśmy, ale Pezz – westchnęłam – Ja się po prostu boję, okej? Nie wiem, co się stanie za tydzień, za miesiąc..
- Harry Cię nie skrzywdzi. Wiesz, rozmawiałam z Zaynem. On mówi, że Harry jest po uszy w Tobie zakochany, ale martwi się, że go odrzucisz tak na poważnie, a nie chce Cię stracić.
- Naprawdę tak powiedział Zaynowi?
- Tak – przytaknęła i przytuliła mnie – On jest świetnym chłopakiem, a Ty cudowną dziewczyną. Pasujecie do siebie.
- Powinnam spróbować?
- Jeszcze się pytasz? Oczywiście, że tak!
* * * Harry * * *
- Dobra chłopaki, co myślicie?
- Boże, Harry, to już dziesiąty zestaw! Odpuść sobie i nam. Wybierz cokolwiek!
- Louis, okaż trochę wsparcia – Niall walnął pasiastego czapką, dobrze mu tak.
- Właśnie Lou, on ma kryzys – zaśmiał się Zayn.
- Nie mam kryzysu. Nie wiem co kupić.
- Jesteś gorszy od Perrie, stary.
- To leć do niej a nie tu ze mną siedzisz i marudzisz – wywróciłem oczami i wróciłem do przebieralni.
- Poszedłbym, ale ona jest u Sylvii - w mgnieniu oka znalazłem się przy nim, ups, zepsułem zasłonkę – Spokojnie. One tam tylko medytują.
- Haha, medytują, typowe baby – zaśmiał się Louis – Chociaż pewnie to odstresowuje.
- Jeszcze powiedz, że chcesz do nich dołączyć – powiedział Niall między jednym chipsem a drugim.
- Czemu nie, przynajmniej spędzę lepiej czas – musiałem, no musiałem to zrobić, wkurzają mnie takie złośliwe teksty – Aaał! Za co to?!
- Trzeba było siedzieć cicho.
- Ale żeby wieszakiem?!
- Nic innego nie mam pod ręką jakbyś nie zauważył.
- Ej, chłopaki, kończcie zakupy. Ochrona długo nie utrzyma drzwi a dziewczyny zaraz tu się dostaną i będziecie mieli problem.
- Jasne Paul, tylko Harolda wybierze coś dla siebie.
- Louis! Nie żyjesz!
- Aaaa!!! – zaczął mi uciekać między regały – Pomocy!
- Tu nikt Ci już nie pomoże – zaśmiałem się złowieszczo i zacząłem gonić tego idiotę – Chłopaki, bierzemy go!
* * * Sylvia * * *
-Pezz, zaraz wracam, idę do toalety.
- Okej, ja tu czekam – uśmiechnęła się do mnie nadal będąc w pozycji ‘skulonej pandy’.
Wyszłam na korytarz i szybko wbiegłam do pokoju gościnnego poczym zakluczyłam go. Wyjęłam telefon i wybrałam odpowiedni numer.
- Halo? Leigh-Anne?
- Cześć słońce, jak tam Perrie?- usłyszałam jej przyjemny głos w odpowiedzi.
- Zajęta. I raczej przez dłuższy czas pozostanie.
- Świetnie. My mamy załatwiony klub, goście już dawno zaproszeni, alkohol kupiony i dostarczony do barmana, DJ też jest.
- Jesteście niesamowite! A tort?
- Boże.. – usłyszałam cichy pisk po drugiej stronie – Zapomniałam, przepraszam.
- Spokojnie, to się da załatwić.
- Jak? Żadna cukiernia nie wykona w 4 godziny tortu – usłyszałam westchnięcie.
- Mam plan – nie myślałam, że do tego kiedyś dojdzie – Tort będzie gotowy na imprezę. Aha, jeszcze jedno. Chłopaki o wszystkim wiedzą tak?
- Oczywiście. Zayn ma jakieś specjalne wielkie wejście dla niej, czy coś.
- Extra, to z tortem ze spokojem zdążymy.
- Sylvia, przepraszam, naprawdę – znowu westchnięcie – Tort musi być szybko zrobiony, bo wchodzi zaraz po niespodziance Zayna.
- Dam radę. Muszę kończyć. Miłych przygotowań, pozdrów dziewczyny.
- Na razie. Pozdrowię. Do później.
Kurde, czyli mam mniej czasu niż myślałam. Muszę go poprosić o pomoc, nie mam innego wyjścia. Cholera no! Tylko jak ja mam wyjaśnić Pezz, że muszę zniknąć na dłuższą chwilę.. Myśl, myśl, myśl.. Tak! Bingo!
-Perrie!- krzyknęłam i wybiegłam z pokoju wcześniej spotykając się z drzwiami. Będzie siniak.
Przebiegłam przez korytarz i wpadłam do pokoju cała zdyszana – Perrie!
- Co się stało? Gonił Cię ktoś? – ‘odwinęła’ się do normalnej pozycji.
- Nie. Ale jest problem.
- Boże, ale poważnie to brzmi. Co się stało?
- Dzwonił do mnie wujek Simon.
- To jest ten problem? – zaśmiała się – Uwielbiamy go.
- Nie w tym rzecz – machnęłam ręką – Dzwonił i powiedział, że zaraz przyjedzie do mnie ciotka Dorothy.
- Ta ciotka Dorothy? – wytrzeszczyła oczy – Ta, która ciągle bawi się moimi włosami i prawie siedzi na mojej twarzy?!
- Tak, Perrie, ta ciotka Dorothy.
- Nie obrazisz się, jeśli stąd teraz wyjdę?
- Nie, jasne, rozumiem, sama najchętniej bym wyszła- uśmiechnęła się do mnie- Ma tu być za 15 minut.
- To ja się zbieram. Dobrze, że zadzwonił.
- Tak, dobrze, że zadzwonił.
Pezz szybko się ogarnęła i wyszła z domu. Teraz czas na realizację planu. Oby wypalił. To ważny dzień.

- Harry?
- Stęskniłaś się, że dzwonisz? –usłyszałam jego śmiech, dobrze, że mu humor dopisuje.
- Nie. Mam problem – powiedziałam całkiem poważnie- Musisz mi pomóc.
- Co się stało? – teraz on był poważny, a przecież nie ma po co pff.
- Potrzebuję Twojej pomocy. Przyjedź do mnie jak najszybciej.
- Ale wyjaśnisz, o co chodzi?
- Dziewczyny załatwiały rzeczy na imprezę i zapomniały zamówić tort – w odpowiedzi otrzymałam głośny śmiech – Harry, to nie jest śmieszne, to jest problem. I to poważny.
- To nie możecie kupić jakiegoś w cukierni?
- Nie zdążą zrobić takiego, jakiego potrzebujemy. Błagam Harry, tylko Ty tu możesz coś zdziałać.
- Cóż, mógłbym spróbować. Będę za jakieś 30 minut.
- Proszę, bądź szybciej. Aha, i ktoś musi zająć Perrie do imprezy.
- Postaram się. Perrie nie miała być z Tobą? – musiałam się walnąć otwartą ręką w czoło.
- Miała, ale musimy upiec ten tort. Namów kogoś, żeby się nią zajął. Może Nialla.
- Dobra, coś wymyślę. O wiem, zabierze ją na zakupy.
- Świetny pomysł. Niech kupi jej coś na wieczór. Dzięki Harry.
- Dla Ciebie wszystko.


                                          
* Primark to sklep z ubraniami, popularny w Anglii 
                                                                                                                                                                                        
                                                        CZYTASZ = KOMENTUJESZ
10 KOMENTARZY = ROZDZIAŁ XXVII !
   


20 lutego 2014

25.

Czeeeeść <3

Na wstępie dziękuję za tyle komenatrzy :) Niespodziewałam się aż 10 xD
No i blog ma już prawie 10 000 wyświetleń i to tylko dzięki wam, więc jeszcze za DZIĘKUJĘ :)

Przed wami rozdział pisany z punktu widzenia narratora, czyli osoby trzeciej nie biorącej udziału w akcji :)
Mam nadzieję, że się wam sposoba :) Jest krótki, ale istotny ;)

Miłego czytania!

Syl xx

+ nowa postać w zakładce :)
                                                                                                                                                                          


*  *  * LA, czwartek 9.07.2013 *  *  *

Już po raz piąty dzisiaj wstał z kanapy i podszedł do okna. Był wyjątkowo nerwowy. Od poniedziałku zeszłego tygodnia czeka na jakąś głupią wiadomość. Jest środa a wciąż nic. Zaczesał włosy do tyłu i ponownie usiadł na sofie.
Kto by pomyślał, że będzie taki nerwowy, kiedy dopiero co skończył trzytygodniowe wakacje. Westchnął i wyciągnął telefon z kieszeni spodni. Delikatnie odłożył IPhona na szklany stolik i gapił się na niego.
Wariuje, pomyślał.
Wtedy przypomniała mu się sytuacja, kiedy wplątał się w to wszystko. Jego głupi przyjaciel zrujnował mu życie. Ta wstrętna baba również, bo musi się jej podporządkować aż umowa wygaśnie. To może trwać wieki.
Połączenie przychodzące.
- Halo – w mgnieniu oka podniósł telefon i odebrał.
-No witaj gwiazdo – odpowiedział mu kobiecy głos – Jak plan?
- Do trasy dodano Anglię. Trzy koncerty.
-Świetnie- niemal słyszał jej chichot- Jak przygotowania do Gali?
- Jakieś na pewno będą, ale to już w samym Londynie – zamilkł na moment – Co do przebiegu samej akcji.. Jesteś pewna, że mam to zrobić?
-Tak! – kobieta dość ostro zareagowała – Jeśli do piątku nie dostanę informacji, kto występuje, będzie problem.
-Są jeszcze jakieś trzy tygodnie do Gali, takie informacje zwykle podają dziesięć dni wcześniej.
-W takim razie wtedy masz mi dać znać, jak najwcześniej. Rozumiemy się?
-Tak – westchnął.
- Mam nadzieję, że uda Ci się przeniknąć ich struktury.
-Dostali wiadomość? – postanowił odbiec od tematu, ta myśl go przerażała.
- Tak. I raczej zbyt szybko jej nie rozszyfrują.
- A jeśli?
- Tym lepiej. Będą ochraniać ich jeszcze bardziej, a wtedy popełnią błąd. To ułatwi nam sprawę.
- To zadanie zakończy moją współpracę z Tobą, tak? – odpowiedziała mu głucha cisza – Tak?!
- Hmm –usłyszał po chwili –Nie. Ja zadecyduje, kiedy skończysz mi pomagać.
- Ale ostatnio mówiłaś, że to jedno zadanie i koniec!- uniósł się.
- Zmieniłam zdanie – odparła spokojnie.
-Ty.. –nie zdążył jej nic powiedzieć, bo się rozłączyła –Głupia krowa. Nienawidzę jej.

*     *     *

-No kochani, jeszcze raz! – wydał kolejną komendę swoim tancerzom. I znów wszyscy usłyszeli kojącą melodię jego nowej piosenki. Ale nie mieli ochoty tańczyć. Byli zmęczeni po wakacjach.
- Dobra ludzie, przerwa. Albo nie. Idźcie już do domu. Zbyt się przemęczacie. Ty też Ely.
Dziewczyna westchnęła i wszyscy powoli zaczęli się zbierać.
Cieszył się, że się ich pozbył. Miał wreszcie chwilę dla siebie. Usiadł na skraju sceny i zaczął płakać. Był mężczyzną, prawie, ale zdarzało mu się to robić. Przecież nie był ze stali. Nikt nie jest. On też ma uczucia.
Otarł oczy i szybko zeskoczył na dół. Pobiegł do garderoby i włączył laptop. Uruchomi Twittera, zaczął czytać tweety do niego, uśmiechnął się.
Głupia umowa.

*     *     *  

- Hej stary. Zbierasz się? – Fredo zaskoczył go, mimowolnie drgnął – Wszystko w porządku?
- Jasne, tylko się zamyśliłem – słabo uśmiechnął się do przyjaciela.
- Justin, widzę, że coś się dzieje.
- Jest dobrze.
- Paparazzi? – zapytał i usiadł na sofę, chłopak odwrócił fotel w jego stronę.
- Tak – skłamał, musiał – Media doprowadzają mnie do szału. Znowu krążą plotki o moich romansach.
- Wszystko się za jakiś czas uspokoi – poklepał go po ramieniu- Twoim fani i tak wiedzą, że to nie prawda.
- Fani mogą nie wiedzieć, Beliebers wiedzą, jaka jest prawda i zawsze będą wiedzieć.
- Ah, Ty i te Twoje Beliebers – zaśmiał się cicho.
- Tak, moje Beliebers – uśmiechnął się lekko- To one dają mi siłę, powinieneś im dziękować, bo to dzięki nim nadal jestem sobą.
- Dziękuję Bogu i im przy każdej możliwej okazji, wiesz o tym.
- Wiem Fredo, dzięki. To co, zwijamy się? – wstał i otrzepał spodnie.
- Jasne. Aha jeszcze jedno – mężczyzna zatrzymał się w pół kroku.
- Co jest?
- Dzwonił manager One Direction, chce żebyście się spotkali i trochę uspokoili Fandomy –
idealnie.
- Zawsze się spotkam z moimi kumplami – zaśmiał się delikatnie – Chcę spędzić z nimi jak najwięcej czasu, dawno się nie widzieliśmy – a on już widział okazję do wykazania się.
-Jutro oddzwonię do nich. A teraz chodź, kolacja czeka.
                                                                                                                                                                             

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
10 KOMENTARZY = ROZDZIAŁ XXVI


14 lutego 2014

24.

Witam!

Dzięki za tyyyle wyświetleń, no i oczywiście za komentarze! :)
Cieszę się, że się udzelacie, oby tak dalej :)

To opowiadanie toczy się swoim rytmem, nie poradzę nic na to, co się dzieje, a takie intrygi nie wchodzą w grę. Jednakże za chwilę coś się zacznie dziać, więc zaglądajcie :D

Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba, i tak właśnie zauważyłam, że atmosfera w nim pasuje poniekąd do dziejszego dnia :D
Przypadek :D

Miłego czytania! :)

Syl xx

p.s. W poniedziałek wracam do szkoły, komentarzami polepszycie mi humor ;) :D

                                                                                                                                                         


Od dobrych dwudziestu minut siedzimy na dywanie w ‘Pozycji Lotosu’, która na marginesie wyciska ze mnie siódme poty. Może i ta cała medytacja jest fajna i odprężająca, ale na dłuższą metę nie dałabym rady. Obiecałam Perrie kilka ćwiczeń. Nic więcej jej nigdy nie obiecam, bo gdybym wiedziała, że jedno ćwiczenie trwa do pół godziny w życiu bym się nie zgodziła. Wypuściłam głośno powietrze.
- Perrie.
- Tak? – zapytała bardzo cicho. Ale się skupiła!
- Możemy zmienić pozycję? Nie czuję lewej ręki.
- Jeszcze kilka sekund.
- Ale Perrie..
- Cicho! Nie jęcz już.
I wtedy usłyszałyśmy śmiech. Bardzo głośny. Otworzyłam oczy, żeby sprawdzić kogo zabić. Chłopcy. No pięknie. Mogli nas poinformować o swojej obecności a nie nas tak podglądać.
- Co jest takie zabawne? – syknęłam.
- Wy – wybuchnął śmiechem Zayn – Dlaczego wasze głowy znajdują się między lewą nogą a prawą ręką?
- Prze..przepraszam – ze łzami w oczach blondyn trzymał się za brzuch.
- Mam dość! – pisnęła Pezz – Nie da się skupić w takich warunkach.
Wróciła na pozycji siedzącej, zrobiłam to samo. W głębi duszy jestem im wdzięczna za przerwanie tego, ale mogli to zrobić delikatniej.
- Nawet nie zapytacie, jak nam poszło? – zapytał Harry z uśmiechem na twarzy.
- Nie – powiedziałyśmy razem- Perrie, idziemy coś zjeść?
- Z chęcią – idąc pod ramię wyszłyśmy z pokoju. Powoli zeszłyśmy po schodach, ale ciągle słyszałyśmy za sobą śmiechy idiotów. Znaczy chłopców.
- To kiedy pomóc Ci z układem? – blondynka zapytała mnie, gdy upiła łyk soku. Tak, powiedziałam jej o TCA.
- Jak wrócę do zdrowia. Muszę jeszcze rozchodzić ten ból.
- Ale już jest Ci lepiej po medytacji?
- Tak, dużo lepiej – zaśmiałam się – Medytacja to dobra rzecz.
- Mówiłam Ci.
- O czym panie dyskutują? – zapytało przybyłe towarzystwo.
- O niczym konkretnym – rzuciłam Pezz nerwowe spojrzenie.
- Oh weź im powiedz.
- Nie.
- Ale o czym? – zapytał Liam.
- No powiedz im, Sylvia.
- Perrie, nie – skrzyżowałam ręce.
- To ja im powiem – otwierała już usta, żeby powiedzieć drugie zdanie, ale ja zareagowałam szybciej. Rzuciłam się na nią wcześniej wskakując prawym bokiem na blat stołu i nie dałam jej nic powiedzieć.
- Dziewczyny! Spokojnie – Hazz odciągnął mnie od niej a Zayn trzymał Perrie jakby się o nią bał.

- Nie mów im, proszę – spojrzałam na nią błagalnie. Posłała mi przepraszające spojrzenie.
- Sylvia otrzymała propozycje występu na Teen Choice Awards – momentalnie ręce mi odpadły i dałam się Harremu tak trzymać.
- To świetnie! – wykrzyknął Louis – Czemu się nie pochwaliłaś?
- Bo to jeszcze nie jest pewne, teraz raczej to stoi pod wielkim znakiem zapytania.
- Zgodziłaś się wstępnie, tak? – przytaknęłam mu – To teraz tylko pozostaje ćwiczyć.
- Muszę najpierw wrócić do normalnego stanu.
- To żaden problem, pomożemy – zaoferował Niall – Ale nadal nie rozumiem, dlaczego bałaś się o tym nam powiedzieć.
- Bo.. – westchnęłam – Występuje na otwarciu zamiast was.
W odpowiedzi otrzymałam pełne smutku spojrzenia. Harry rozluźnił uścisk, ale mnie nie puścił. Chłopaki spoglądali na siebie w ciszy. Wiedziałam, że nie powinni wiedzieć.
- Przepraszam..
- Hej, to nie Twoja wina – lekko uśmiechnął się Niall.
- Właśnie. No i nie jesteśmy źli. To ogromna szansa dla Ciebie, a my i tak wszędzie występujemy – poparł kolegę Louis.
- Spróbuję to jakoś naprawić. Coś wymyślę.
- Nie musisz. Jest okey.
-Nie umiecie kłamać – zwiesili głowy – Ja coś wymyślę, obiecuję.

* * *

- Będziecie tak u mnie cały dzień siedzieć? – zapytałam jedząc popcorn.
- Nie wiemy.
- A która jest godzina?
- Dochodzi 12.30 – odpowiedziałam Niallowi.
- A dużo masz jedzenia? –wyszczerzył się.
- Nie.
- To chyba szybko Cię opuścimy – Liam walnął go w brzuch- Znaczy. Posiedzimy z Tobą ile chcesz.
- Świetnie. Możecie wychodzić – byłam poważna, oni spojrzeli się zaskoczeni na mnie po czym wybuchnęłam śmiechem – Żartowałam. Jesteście tu mile widziani.
- Zrobisz nam coś do picia? –zapytał Zayn – Sok się skończył.
- Jasne. Może być herbata imbirowa?
- Niech zgadnę. Z Włoch? – zapytał złośliwie Hazz.
- Nie –wytknęłam mu język- z Indii.
Wstałam z miejsca i ruszyłam do kuchni. Wlałam wody do czajnika i postawiłam na gazie. Zaczęłam wyciągać kubki z górnej szafki, gdy nagle poczułam czyjąś rękę na plecach.
- Daj, pomogę.

* * * Harry * * *

- Może być herbata imbirowa?
- Niech zgadnę. Z Włoch? – zapytałem złośliwie.
- Nie –wytknęła mi język – z Włoch.
Okey, zgasiła mnie. Chłopaki zaczęli się śmiać ze mnie. Geniuszem być.
Gdy wyszła zamyśliłem się trochę. Zastanawiałem się, kiedy miała nam zamiar powiedzieć o gali i występie. Kurcze, chciałem ją zaprosić jako osobę towarzyszącą.
Dostałem w twarz.
- Co jest? – wydarłem się.
- Mówimy do Ciebie a Ty maślane oczy robisz – zaśmiał się Louis – Pytałem, czy już Ci przeszło.
- W związku, z czym?
- Z Sylvią.
- Przecież jakieś 3godziny temu o tym rozmawialiśmy- zdziwiłem się.
- Wiem, ale Ty zmieniasz zdanie i dziewczyny bardzo szybko.
Zabolało. Nie wiedziałem, że mają o mnie takie zdanie. Pokaże im.
- Jestem stały w uczuciach.
- Czyżby Romeo? – a ten nadal swoje.
-Tak. Udowodnię Ci.
- Zacznij działać a nie się z nim kłócisz – powiedziała Perrie siedząca naprzeciw mnie.
- Masz rację.
Ma rację. Muszę coś zrobić. Wstałem z sofy i ruszyłem do kuchni. Teraz albo nigdy. Wziąłem głęboki oddech i przekroczyłem próg kuchni. Sylvia stała przy szafkach i wyciągała kubki. Jestem dżentelmenem, pomogę. Stanąłem za nią i położyłem dłoń na jej plecy. Poczułem, że zadrżała.
- Daj, pomogę.
- Sama sobie poradzę. Ale dzięki.
- Oh daj spokój. Nie zgrywaj takiej Zosi Samosi – prychnęła na co się zaśmiałem.
- Tak, jeszcze się ze mnie śmiej – dłonią zjechałem na jej biodro, potem na brzuch i objąłem ją mocno w talii – Puść mnie.
- Nie zamierzam – wyszeptałem do jej ucha.
-Puść.
- Nie – odwróciłem ją przodem do siebie, ale ona nie patrzyła na mnie – Spójrz na mnie. Proszę.
- Po co? – widziałem jak walczyła ze sobą, ale wkońcu spojrzała na mnie i zauważyłem ciekawość w jej kryształowych oczach.
- Chcę podziwiać Twoje piękne oczy.
- Zrób im zdjęcie i patrz na nie ile chcesz – widziałem delikatny rumieniec na jej twarzy. Uśmiechnąłem się.
- Dlaczego?
- Dlaczego co? – wydawała się być skonsternowana.
- Dlaczego mnie odpychasz?
- Tłumaczyłam Ci, nie jestem gotowa na związek.
- Kłamiesz.
- Co?
- Kłamiesz. Ty jesteś gotowa, ale po prostu się boisz. Boisz się, że Cię zranię.
- Nie prawda – w jej oczach dostrzegłem coś, czego nigdy wcześniej nie zauważyłem.
- Nie musisz się bać. Nie zrobiłbym Ci krzywdy.
- Ale to nie o to chodzi – z jej oczu poleciały pojedyncze łzy. Zaskoczony spojrzałem na nią,  ale ona stała tak jak wcześniej- niewzruszona. Skąd te łzy?
- Sylvia.
- Zostaw mnie – wyszeptała cicho i w tej samej chwili z jej twarzy zniknęła pewność siebie.
- Przepraszam – przygarnąłem ją do siebie i przytuliłem. Ona od razu mocno się we mnie wtuliła. Zacząłem głaskać ją delikatnie po głowie. Właściwie to nie wiem, co przed chwilą się wydarzyło. Jak ja mogłem być tak głupi i ją złamać. Idiota!
Odsunąłem ja od siebie, ale na małą odległość.
- Chciałem prze..- nie zdążyłem dokończyć, bo mnie pocałowała. Ona. Mnie. Pocałowała. WOOOOOHOOOO!
Odwzajemniłem jej delikatny pocałunek i go pogłębiłem. Ona nie miała nic przeciw temu. O Boże, jestem w niebie. Jeszcze nigdy nie było mi z nikim tak dobrze. Właśnie trzymam w rękach cały mój świat i nie pozwolę jej nigdzie odejść.
Nie wiem ile trwał ten cudowny moment, ale ktoś nam go przerwał. A raczej coś. Głupi czajnik. Sylvia odsunęła się ode mnie powoli poczym pocałowała mnie w policzek i zajęła się wcześniej przerwaną czynnością. Zacząłem się śmiać.
- Co Cię bawi, Styles?

* * * Sylvia * * *

Nie wiem, czemu go całuję. Jaką ja muszę być kretynką, że pozwalam uczuciom mną rządzić. Pocałowałam go tylko dlatego, że się bałam. On ma rację. I to mnie uświadomiło. I złamało.
Nie sądzę, że teraz będzie mi jeszcze łatwiej z niego zrezygnować, a już w ogóle o nim nie myśleć.
Poddałam się pocałunkowi i poczułam się tak cudownie. Zapomniałam o całym świecie. Niesamowite jak dużo emocji człowiek jest w stanie przekazać podczas tak błahej czynności. Harry oddał mój pocałunek niemal natychmiastowo. Tak, wiem, co teraz myślicie, pewnie się cieszę. Mylicie się. Ja się bardzo cieszę! Nigdy nie doświadczyłam czegoś podobnego. To tak, jakbym wreszcie odnalazła skarb. Pustka się wypełniła i nie czuję tego, co wcześniej. Byłam negatywnie nastawiona do każdego chłopaka, a przez niego, przez Harrego mam ochotę skakać z radości i tulić go wieczność. Co on ze mną robi?!
Nasz moment przerwał czajnik. Odsunęłam się od Harrego i przez chwilę obserwowałam jego reakcję, ale że wciąż był w szoku.. Pocałowałam go w policzek. Odwróciłam się od niego i zabrałam za robienie herbaty. Usłyszałam cichy śmiech za sobą.
- Co Cię bawi, Styles?
- Nic – odparł ciągle się śmiejąc. Też się zaśmiałam – A Ciebie, co bawi?
-Ty .
- Jestem zabawny?
- Wręcz przeciwnie – poczułam jego dłonie na biodrach.
- Udowodnić Ci jaki jestem zabawny?- spojrzał na mnie z uniesioną brwią.
- I tak nie dasz rady.
- Czyżby? Słuchaj, te Twoje gierki na mnie nie działają, ale i tak udowodnię, że jestem zabawny. Bo jestem – pocałował mnie w nos i ruszył w kierunku szafek. Bacznie obserwowałam, co robi.
- Gdzie mąka? – zapytał zamyślony.
- Druga szafka, dolna półka, bardziej z tyłu.
Wyciągnął pojemnik, postawił go na stole i spojrzał na mnie.
- No co?
- Nic. Stań naprzeciwko mnie – wykonałam jego polecenie, stałam jakoś 20cm od niego.
- I co? – zapytałam rozbawiona.
- Teraz patrz.
Hazz odkręcił puszkę z mąką i włożył tam rękę. Mimowolnie odsunęłam się od niego. Po chwili wyciągnął rękę pełną mąki, spojrzał zadowolony na mnie poczym rzucił sobie mąkę w twarz. Wybuchłam głośnym śmiechem, a Harry do mnie dołączył. Po chwil zbliżył się do mnie i uśmiechnął cwaniacko.
- Jestem zabawny?
- Jesteś zabawny. I brudny – chwyciłam kawałek jego koszulki.
- Zaraz Ty też będziesz.
- Co? – i nim się zorientowałam pocałował mnie i mocno przytulił. Sekundę później zaczął mnie obracać. Efekt był taki, że teraz ja też jestem brudna.
- Co się tu dzieje? – odskoczyliśmy od siebie, gdy usłyszeliśmy naszych przyjaciół obecnie wpatrujących się w nas z u uśmiechami od ucha do ucha.
- Eee.. nic?  -uniosłam bezradnie ramiona i je opuściłam.
- Czemu jesteście w mące? – zapytał Louis – I co przed chwilą robiliście?
- Harry chciał udowodnić, że jest śmieszny.
- I udowodniłem- powiedział zadowolony z siebie.
- A to potem? – tym razem Liam przejął pałeczkę – Bo zastaliśmy was w dość dziwnej sytuacji.
- Dziwnej?
- Dziwnej.
- My się tylko całowaliśmy – odparłam. Wszyscy łącznie z Harrym na mnie spojrzeli zszokowani, sekundę później Harry się szeroko uśmiechał- No co?
- Czyli jesteście razem? – zapytali wszyscy zgromadzeni.
- Nie- odpowiedziałam i wróciłam do robienia herbaty.
                                                                                                                            
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
9 KOMENTARZY = ROZDZIAŁ XXV
 
                                                                                                                             

09 lutego 2014

23.

Cześć!

Wracam do was z nowym rozdziałem  :) Wybaczcie, że teraz, ale mam ferie i ciężko czas znaleźć, ale dla was wszystko <3

Dziękuję za komentarze, nawet nie wiecie ile one znaczą :')

Zauważyłam, że lubicie parę Harry i Sylvia, więc powiem tylko, że jeśli szybko pojawią się komentarze to dodam rozdział, któy przypadnie wam do gustu :D

Życzę wam miłego dnia :)
No i tradycyjnie, miłego czytania :)


Syl xx


+ NOWA POSTAĆ W ZAKŁADCE :)
                                                                                                                                                                         
Czwartek, 11.07.2013

Nareszcie wyszłam ze szpitala. Cóż, gdybym się z nimi nie zaczęła kłócić to trzymaliby mnie do niedzieli. Nie lubię szpitali, ten specyficzny zapach mnie odrzuca.
Tata dotarł do szpitala po 9pm, był przerażony. Ja już wtedy byłam po operacji usunięcia tych cholernych nożyczek. Nawet dali mi je na pamiątkę!

Jest chwile po 9 rano, leżę sobie w łóżku, słucham radia i mam doła. Dzwoniłam do agencji. Szef nie jest zadowolony, dostałam tydzień urlopu, ale oficjalnie nadal czuwam nad chłopakami. Prezydent McCall nie może wiedzieć, że jestem niezdolna do pracy. Jeśli mam być szczera to irytuje mnie to leżenie w łóżku. Od wczoraj praktycznie cały czas leżę. Najgorsze jest to, że jestem zdana na innych. Zoey co chwilę mi coś przynosi i zmienia bandaż. Aha, ważny szczegół, przez tydzień, TYDZIEŃ, nie mogę biegać, skakać, pływać i ćwiczyć. Te głupie nożyczki wbiły się w mięsień.

Muszę kończyć, Zoey chyba coś chce, bo się dobija do drzwi.

Kocham.

Sylvia xx

-Proszę.
- Cześć słonko, tak myślałam, że już nie śpisz – uśmiechnęła się.
- Zmiana bandaża?
- Nie, dopiero za godzinę. Jak się czujesz?
- Lepiej niż wczoraj. Dzięki, że.. no że się tak mną zajmujesz.
- To mój obowiązek. Tata też by tu był, ale jest w pracy.
-Ja to wiem, nie mam tu tego za złe.
- To dobrze – uśmiechnęła się się- Aha. Przyszłam, żeby Ci powiedzieć, że masz gości.
- Gości ? – zmarszczyłam brwi a wtedy drzwi się otworzyły.
- Dzień dobry! – wykrzyknęło towarzystwo.
- Sylvia – zaczął Zayn i podszedł do mnie, za jego plecami ktoś się chował – Mam niespodziankę. Poznaj Perrie, moją dziewczynę.
- Cześć jestem Pe.. Sylvia?! To Ty? Jak ja Cie długo nie widziałam!
- Pezz, cześć. Nie chwaliłaś się chłopakiem – zaśmiałam się – Miło Cię widzieć.
- Ciebie również – podeszła do mnie i mocno przytuliła.
- Wskakuj na łóżko, oni sobie postoją – odkryłam część łóżka.
- Mamy coś dla Ciebie – zaczął tajemniczo Liam – Proszę!
Chłopaki podarowali mi kilka bukietów róż, kilkanaście balonów z różnymi napisami i czekoladki. Niall wręczył mi też kopertę i przysiadł się obok mnie. Otworzyłam kopertę, wyjęłam kartkę i zaczęłam ją czytać. Z każdą sekundą miałam większy uśmiech.
- Chłopaki, dziękuję, ale nie musieliście.
- Jesteśmy po prostu mili – powiedział Harry – I martwimy się o Ciebie. No zobacz jak wyglądasz. Jakbyś właśnie przeżyła wypadek.
- Ej! – krzyknął Lou i walnął go w brzuch- Ona przeżyła wypadek, bardzo niebezpieczny zresztą. Cieszymy się, że nic Ci nie jest. Te kilka zadrapań szybko zniknie, zobaczysz – uśmiechnął się do mnie.
- Jestem silna chłopaki, serio. Jutro już będę zdrowa.
- Wątpię. Będziesz zdrowa dopiero za tydzień. A do tego czasu będziemy starać się dotrzymywać Ci towarzystwa – powiedział radośnie Niall.
- Nie macie przypadkiem wywiadu dzisiaj? – zapytałam i uniosłam prawą brew do góry, milczeli – Od ósmej słucham radia, wiem, że macie sesję za jakąś godzinę.
- My naprawdę chcemy z Tobą być. I wolimy nie iść, ale..
- Ale musicie. Wiem. Spokojnie. Sama umiem o siebie zadbać.
- Ale dlatego też ja tu jestem – odezwała się Perrie – Musimy nadrobić stracony czas.
- Tak właściwie – zaczął Zayn i podrapał się po brodzie – Jak długo się znacie? I jak się poznałyście?
- Znamy się rok – odpowiedziała mu Pezz i objęła mnie ramieniem – Poznałyśmy się w studiu jej wujka.
- Jaki wujek?
- Wujek Simon – wyszczerzyłam się do nich.
- Simon Cowell?! – wykrzyknęli chórem.
-Yep – przytaknęłyśmy obie.
-Wow – wydusił z siebie Hazz – Nie chwaliłaś się.
- Nie ma czym. To zwykły wujek. No tyle, że on jest trochę sławny.
- Trochę?! – oburzył się Lou – To najpopularniejszy gość w Anglii!
- Dla mnie jest normalnym człowiekiem. Jak wy.
- Słuszna uwaga – zauważył Liam – Ale się zdziwi jak mnie w niedzielę zobaczy na obiedzie.
- Cholera! –walnęłam się ręką w czoło – To już w tę niedzielę?
- Tak.
- Zepsuje imieniny mamy – zwiesiłam głowę.
- Niby jak miałabyś je zepsuć?
- Swoją osobą. Wszyscy zamiast skupić się na niej, skupią się na mnie i moim wypadku. Dlatego mam jeszcze większą motywacje do szybszego wyzdrowienia.
- Nie przesadzaj – mruknął Niall.
- Właśnie. Odpoczywaj i pozwalaj lekom działać. Sama nic nie zrobisz.
- Coś wymyślę.
- Perrie – odezwał się zamyślony Zayn – Pilnuj jej.
- Zawsze i wszędzie – objęła mnie mocniej. Ugh, za dużo miłości.
- Słuchaj młoda, my musimy iść..
- Wiem stary –wszyscy się zaśmiali- To spadajcie. Ja i Perrie musimy sporo nadrobić. A właśnie, Pezz mam nowe kosmetyki z Sayoss. Mam też coś dla Ciebie.
- Jesteś cudowna! Prezenty od Ciebie są najlepsze! – wtedy Zayn kaszlnął – Znaczy.. Haha.. Twoje prezenty są prawie najlepsze – puściła mi oczko.
- Tak lepiej – uśmiechnął się mulat - Do zobaczenia piękne panie – pocałował Perrie w usta a mnie w czoło.
- Trzymaj się – wykrzyknęła reszta i mi pomachali. Niall zdążył jeszcze dać mi buziaka w policzek i mocno przytulić. Harry nie zrobił nic. Super.

- Co jest między wami? – naskoczyła na mnie przyjaciółka, gdy tylko chłopcy wyszli.
- Między kim? – zmarszczyłam brwi.
- Oh, nie udawaj. Między Tobą a Horanem.
-Wybacz, ale – i wybuchłam głośnym śmiechem.
- Co jest takie śmieszne? Pytam poważnie.
- Też poważnie odpowiadam.
- Śmiech to nie odpowiedź – skrzyżowała ręce.
- Perrie, Niall to przyjaciel. Tylko.
- Czyżby?
- Tak.
- To, dlaczego on na Ciebie tak dziwnie spogląda?
- Jak spogląda? – znów zmarszczyłam brwi.
- Z takim uwielbieniem. On patrzy tak też na jedzenie. To coś więcej niż przyjaźń.
- Słuchaj Pezz. My naprawdę jesteśmy tylko przyjaciółmi.
- Rozmawialiście o tym?
- Tak – uśmiechnęłam się – On to rozumie i nie chce się narzucać. Nie jak niektórzy…
- Oh! Czyżbyś miała kolejnego kandydata? – uradowana usiadła bokiem do mnie.
- Nie, no coś Ty – chyba nie udało mi się jej przekonać słabym uśmiechem.
- To Harry?
- Skad..?
- Domyśliłam się – uśmiech z jej strony – Spojrzałaś na niego tak inaczej, przez sekundę miałaś ‘to’ spojrzenie, ale szybko zastąpiłaś je obojętnością.
- Bo jestem negatywnie nastawiona do jego osoby.
- Dlaczego? –drążyła temat.
- Bo tak.
- No Sylvia, co jest? Dlaczego jesteś taka wobec niego?
- Bo się w nim zakochałam, okay? – Wybuchnęłam, ale Pezz to nie przestraszyło, wręcz przeciwnie, uśmiechała się.
- Wiedziałam! – klasnęła w dłonie – No i na co czekasz? Działaj!
- Działam – oparłam się wygodniej o łóżko – Odrzucam go.
- Głupia jesteś.
- Wiem.
- Dlaczego nie chcesz z nim być?
- To zbyt niebezpieczne.
- Jego fanki Cię zaakceptują. Jesteś cudowna.
- Nie chodzi o fanki. Chodzi o mnie.
- Słuchaj – chwyciła mnie za ręce – Zacznij działać. On wieczność czekać nie będzie.
- Nie musi, nie chcę tego. Niech da spokój.
- Ale Ty jesteś uparta! Sylvia, proszę, wyjdź ze swojej skorupy, daj chłopakowi szanse.
- Nie.
- Pogadam z Harrym – rzuciła nagle.
- Co? Po co?
- Może on Ci przemówi do rozumu.
- Gadaliśmy. I nie zmienię zdania.
- Miłość, a szczególnie ta prawdziwa, to najcenniejszy skarb.
- Łatwo Ci mówić, bo znalazłaś miłość swojego życia.
- I dlatego wiem, że Ty teraz marnujesz swoją szansę.
- Niczego nie marnuje.
- Ale.. – musiałam jej przerwać.
- Perrie słuchaj, obiecam porozmawiać z Harrym jeśli mi pomożesz.
- Jak bardzo ten pomysł jest szalony? – spojrzała na mnie z brwią uniesioną do góry.
-Mniej szalony od Twojej zeszłorocznej imprezy urodzinowej, a bardziej szalony od wybuchowego arbuza.
- Zapowiada się ciekawe popołudnie.

* * * Harry * * *

- Głupi wywiad – mruknąłem wychodząc z mieszkania i kopiąc kamień.
- Przecież tu wrócimy – Liam zarzucił swoje ramię na mój bark.
- Wiem. Ale wolałbym z nią siedzieć cały dzień.
- Jak skończymy wywiad to jedź do niej – zaproponował Niall.
- A Ty nie chcesz tego zrobić? – okey, jestem niemiły, ale to jego wina.
- Nie, a dlaczego miałbym chcieć?
- Ciągle razem przebywacie. Nie chciałbym się wtrącać.
-Stary – zaśmiał się blondyn – Jesteśmy tylko przyjaciółmi.
- Jasne – włożyłem dłonie w kieszenie spodni i wsiadłem szybko do samochodu. Miałem dość tego, że Horan jest na lepszej pozycji. Ona się do niego miło odzywa, uśmiecha, pozwala być blisko, a mnie zbywa. Co ja robię nie tak? A może ja nic nie robię?
- Liam- krzyknąłem – Jaki jestem według Ciebie?
- Nie podobasz mi się, jeśli o to Ci chodzi – zaśmiał się.
- Nie o to. Mam na myśli.. Jak postrzegają mnie dziewczyny.
- Jesteś bogiem sexu, stary. Wszystkie Cię ubóstwiają.
- To źle – zmarczyłem brwi i zazgrzytałem zębami.
- Jak to ‘źle’ ? – zdziwił się Louis – Ja tam się cieszę, że nasze fanki nas uwielbiają. Dzięki nim czuję się lepiej.
- I właśnie to mnie denerwuje. Ona postrzega mnie przez pryzmat gwiazdy.
- Ty już się odczep od mojej siostry.
- Liam, odpuść mu, widzisz, że chłopakowi zależy.
- Skoro mu zależy to niech działa a nie myśli niewiadomo nad czym.
- Co mam zrobić, żeby zrobić na niej wrażenie?
- Bądź zabawny – zaproponował Niall.
- I czarujący – dodał Lou.
- Ale też na luzie. Nie stresuj się i bądź sobą. Harrym z Holmes Chapel.
- To może jej coś upiekę- zasępiłem się.
- NIE!!! – wykrzyknęli moi przyjaciele.
- Aha. Dzięki za wsparcie.
- Nie chodzi o to. Upiecz jej coś, ale nie w jej kuchni. Najlepiej niech ktoś to zrobi.
- Ale tamten wypadek był przypadkowy!
- Nic nie dzieje się przypadkiem.
- A jednak tamto to był przypadek – postawiłem na swoim chociaż nie miałem racji.
- Ah tak? – zaśmiał się Zayn – Przypadkiem dodałeś ostrej papryki zamiast żelatyny i wsypałeś za dużo sody?
- Takie rzeczy chodzą po ludziach – uśmiechnąłem się szeroko.
- Już nigdy nie pozwolę gotować Ci w mojej kuchni – zagroził mi palcem Li.
- To było pieczenie Liam, pieczenie. Nie widzisz różnicy między gotowaniem a pieczeniem?!
- Chłopcy, dosyć tych wrzasków, jesteśmy na miejscu. Wysiadać powoli jeden za drugim. Fani na was czekają, macie pół godziny na zdjęcia i rozdawanie autografów. Liam, punkt 9.45 wejdźcie do budynku.
- Jasne – odparliśmy chórem.

* * * Sylvia * * *

- Jesteś pewna, że chcesz to kontynuować? –zapytała mnie Pezz.
- Tak – wzięłam głęboki oddech – Muszę odzyskać kondycje i szybko wrócić do zdrowia.
- Ale w ten sposób? – dziewczyna dyszała mi do ucha.
- Tak. Inaczej nie mogę tego zrobić.
- Mogłaś wybrać coś mniej męczącego.
- To jest dla Ciebie męczące? – zmarszczyłam brwi, wypuściłam powietrze i wciągnęłam nowe – Myślałam, że praca na planie Cię do tego przyzwyczaiła.
- Ćwiczenia taneczne są przyjemne, to nie.
- ohh no weź – zmieniłam pozycję – To jest bardzo przyjemne.
- Możemy zrobić coś innego?
- Co na przykład? – zerknęłam na nią z ukosa.
- Może medytacja?
                                                                                                                                                                            

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
8 KOMENTARZY = ROZDZIAŁ XXIV


01 lutego 2014

Liebster Award



Nominację do Liebster Award jest otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 blogów
(informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga,
który Cię nominował.

NOMINACJA OD : http://a-chance-meeting.blogspot.com

1)Jak się naprawdę nazywasz?
Sylwia Czempińska
2) Co lub kto zainspirował Cię do takiego opowiadania?Tak naprawdę nic mnie nie zainspirowało. Pomysł wziął się znikąd :D
3)Jak zaczeła się twoja przygoda z Bloggerem?
Miałam pomysł, spisałam go na papierze a potem pomyślałam 'czemu nie wstawić moich wypocin do Internetu?' No i wstawiłam :D
4)Czy to twój pierwszy blog?
Tak, pierwszy,
5) Jakie masz hobby?
Koszykówka!
6)Jaki sport twoim zdaniem jest NAJTRUDNIEJSZY?
Sztuki walki.
7)Jaki jest twój ulubiony blog którego czytasz?
http://abaddaynotabadlife.blogspot.com/ jest świetny!

8)Gdzie chciałabyś mieszkać?
W Anglii.
9)Opisz siebie w 5 słowach
szalona, zabawna, nieprzewidywalna, przyjacielska, otwarta.
10)Czy prowadzisz pamiętnik lub dziennik?
Prowadzę coś takiego jak dziennik badań. To skomplikowane :D

11)Ile blogów obserwujesz?
13 :)

NOMINACJA OD : http://lond-it-does-not-mean-forever-1d.blogspot.com/
1. Co jest twoją inspiracją tego opowiadania?
Nie mam inspiracji :)
2. Do jakich należysz fandomów?

Directioners, Beliebers, Mixers, JCats, ROOMIES, Lovatics, Rushers, Mahomies, Overloaders :)
3. Czy możesz opisać siebie z charakteru? Jak tak to to zrób.

Jestem dziwną osobą. Czasem jestem wybuchowa a czasem spokojna. Zależy od dnia i osób :D4.Jakie masz ulubione książki i filmy?Książki fantasy są mega <3 Ulubione filmy to horrory i fantasy ale nie wymienię wszystkich bo bym do jutra siedziała :D5.Gdzie i z kim chciałbyś/ałabyś pracować?Za granicą w szkole dla Polaków :) Chciałabym uczyć języka angielskiego polskie dzieci za granicą, w sumie polskiego też mogłabym uczyć :D6. Czy słuchasz muzyki kiedy piszesz i jak to robisz to jakiej?
Słucham mojej muzyki z telefonu, nigdy nie wiem, co akurat leci, zdaje się na przypadek ;)
7. Jak zaczęła się twoja przygoda z bloggerem?
Chciałam podzielić się ze wszystkimi moim pomysłem i po prostu założyłam bloga i ta dam :D
8.Jakie masz zainteresowania?Uwielbiam pisać, kocham grać w kosza a jak znajdę trochę czasu to też się uczę ;)9.Gdzie chciałabyś mieszkać? (kraj)
Anglia :)
10.Jaki jest twój ulubiony sport?
KOSZYKÓWKA!
11.Czy prowadzisz pamiętnik lub dziennik?Prowadzę coś w rodzaju dziennika badań ;)

NOMINOWANI :

1. http://abaddaynotabadlife.blogspot.com/
2. http://allerry.blogspot.com/
3. http://not-every-gangster-is-soulless.blogspot.com/
4. http://cienfanfic.blogspot.com/
5. http://middle-of-my-heart.blogspot.com
6. http://teach-me-breathe.blogspot.com/
7. http://teach-me-trust.blogspot.com
8. http://unfabulousandonedirection.blogspot.com/
9. http://scare-fanfiction.blogspot.com
10. http://blue-wave-california.blogspot.com/
11. http://fanfiction-naughty.blogspot.com
Moje pytania :

1. Jak długo piszesz swoje opowiadanie?
2. Co jest Twoją weną?
3. Czy ktoś z Twojego bliższego otoczenia wie, że masz bloga?

4. Ulubiony przedmiot w szkole i dlaczego?
5.Za co lubisz 1D ?

6. Masz zwierzaka?
7. Najzabawniejsze wspomnienie z dzieciństwa? :D

8. Jeśli miałabyś wybierać między życiem w wieku XVIII a w wieku XXI, który byś wybrała? :D
9. Ulubione państwo?

10. Do jakich fandomów należysz?
11. Czytasz moje opowiadanie? :D


DZIĘKUJĘ ZA NOMINACJĘ <3 KOCHAM WAS :)
Syl xx