Dziękuję za ponad 7000 wyświetleń, jesteście niesamowici *.*
I jest wymagana liczba komentarzy, co mnie bardzo cieszy :)
Jeśli uda wam się z tym rozdziałem to już całkiem niedługo dodam kolejny. Na marginesie, mam napisane 3 rozdziały do przodu a jeszcze jeden ciekawy rozdział mam w zeszycie od niemieckiego :D
Miłego czytania!
Syl xx
Wyszłam z hotelu i stanęłam na chodniku. Tak. Nie wiedziałam, w którą
stronę powinnam iść, a bez GPS’a jestem sierotą w Londynie. Skręciłam w lewo,
bo tak podpowiadał mi rozum. Szłam i szłam i szłam, ciągle domy, kluby,hotele.
Nawet miejsc nie kojarzyłam, chyba nie byłam nigdy w pracy w tym rewirze.
Cholerne miasto!
Minęło z 15 minut, gdy wreszcie dostrzegłam jakiś park. Chociaż coś.
Pierwsza myśl jaka mnie naszła to nie idź tam , ale przecież jakoś do domu dojść muszę. Jest 2:50, szybko przejdę przez park , dalej drogę na pewno skojarzę.
Jest cicho, spokojnie, dość jasno, widać drogę, no to nie ma się czego bać. Jestem twarda. Odetchnęłam głęboko i ruszyłam pewnym krokiem w stronę bramy i chwilę później ją przekroczyłam. Rozluźniona szlam alejką, gdy nagle usłyszałam kroki. Odruchowo chwyciłam się za pasek, którego nie było! Zaczęłam się rozglądać, ale nic nie zauważyłam. To stres i zmęczenie. Na pewno. Spokojnie Sylvia. Wdech i wydech. Ruszyłam w dalszą drogę z większą pewnością siebie. Po chwili usłyszałam kolejne kroki, ale były zdecydowanie bliżej. Automatycznie przyspieszyłam. Nagle wpadłam na genialny pomysł. Zadzwonię po kogoś, ha! Dotknęłam lewej przedniej kieszeni , miejsce na telefon, ale telefonu nie ma! Teraz byłam lekko zdenerwowana. Mam kondycje, więc zerwałam się do biegu. Nie był to jednak tak genialny pomysł biorąc pod uwagę fakt, że w moim organizmie wciąż znajdował się alkohol. Byłam osłabiona, lekko się chwiałam, ale mimo to biegłam. Już miałam się odwrócić i sprawdzić, czy ten ktoś nadal za mną jest, gdy poczułam, że upadam. Koleś rzucił się na mnie i przygniótł sobą. Kopnęłam go kolanem w krocze, jakoś spod niego wyszłam i zamierzałam uciec, ale ten gość chwycił mnie za kostkę. Bałam się jak nigdy w życiu. Koleś wstał i przyparł mnie do drzewa. Był o głowę wyższy ode mnie, miał do 30 lat, a schlany jak nie wiem. Gapił się na mnie i nic nie robił. Jego wzrok był pusty. Po chwili zaczął mnie macać, starałam mu się wyrwać, ale pijak był silniejszy. Jestem doskonale wyszkoloną agentką a nie potrafię obronić się przed zwykłym gwałcicielem. Porażka. Wstyd. Powinien mnie zabić na miejscu.
Facet zaczął odpinać mi spodenki, a ja już porządnie wkurzona zaczęłam go z całych sił kopać, gryźć, pluć na niego, byleby go powstrzymać. To, co później zrobił wkurzyło mnie na maxa. Uderzył mnie w twarz. Mnie się nie dotyka, a tym bardziej nie bije. Ugryzłam go bardo mocno w rękę, a ten się widocznie bardzo zdenerwował, bo mu żyłki wyskoczyły na szyi. Zacisnął pięść i uderzył mnie w brzuch. Bolało jak cholera, skuliłam się. Kolejny raz tego dnia łzy zaczęły płynąć z moich oczu. Tym razem były one wynikiem bezradności i wstydu. Koleś się zaśmiał i zerwał ze mnie koszulkę. Już nie miałam siły się bronić. Po prostu nie miałam. Nie widziałam w tym sensu.
Minęło z 15 minut, gdy wreszcie dostrzegłam jakiś park. Chociaż coś.
Pierwsza myśl jaka mnie naszła to nie idź tam , ale przecież jakoś do domu dojść muszę. Jest 2:50, szybko przejdę przez park , dalej drogę na pewno skojarzę.
Jest cicho, spokojnie, dość jasno, widać drogę, no to nie ma się czego bać. Jestem twarda. Odetchnęłam głęboko i ruszyłam pewnym krokiem w stronę bramy i chwilę później ją przekroczyłam. Rozluźniona szlam alejką, gdy nagle usłyszałam kroki. Odruchowo chwyciłam się za pasek, którego nie było! Zaczęłam się rozglądać, ale nic nie zauważyłam. To stres i zmęczenie. Na pewno. Spokojnie Sylvia. Wdech i wydech. Ruszyłam w dalszą drogę z większą pewnością siebie. Po chwili usłyszałam kolejne kroki, ale były zdecydowanie bliżej. Automatycznie przyspieszyłam. Nagle wpadłam na genialny pomysł. Zadzwonię po kogoś, ha! Dotknęłam lewej przedniej kieszeni , miejsce na telefon, ale telefonu nie ma! Teraz byłam lekko zdenerwowana. Mam kondycje, więc zerwałam się do biegu. Nie był to jednak tak genialny pomysł biorąc pod uwagę fakt, że w moim organizmie wciąż znajdował się alkohol. Byłam osłabiona, lekko się chwiałam, ale mimo to biegłam. Już miałam się odwrócić i sprawdzić, czy ten ktoś nadal za mną jest, gdy poczułam, że upadam. Koleś rzucił się na mnie i przygniótł sobą. Kopnęłam go kolanem w krocze, jakoś spod niego wyszłam i zamierzałam uciec, ale ten gość chwycił mnie za kostkę. Bałam się jak nigdy w życiu. Koleś wstał i przyparł mnie do drzewa. Był o głowę wyższy ode mnie, miał do 30 lat, a schlany jak nie wiem. Gapił się na mnie i nic nie robił. Jego wzrok był pusty. Po chwili zaczął mnie macać, starałam mu się wyrwać, ale pijak był silniejszy. Jestem doskonale wyszkoloną agentką a nie potrafię obronić się przed zwykłym gwałcicielem. Porażka. Wstyd. Powinien mnie zabić na miejscu.
Facet zaczął odpinać mi spodenki, a ja już porządnie wkurzona zaczęłam go z całych sił kopać, gryźć, pluć na niego, byleby go powstrzymać. To, co później zrobił wkurzyło mnie na maxa. Uderzył mnie w twarz. Mnie się nie dotyka, a tym bardziej nie bije. Ugryzłam go bardo mocno w rękę, a ten się widocznie bardzo zdenerwował, bo mu żyłki wyskoczyły na szyi. Zacisnął pięść i uderzył mnie w brzuch. Bolało jak cholera, skuliłam się. Kolejny raz tego dnia łzy zaczęły płynąć z moich oczu. Tym razem były one wynikiem bezradności i wstydu. Koleś się zaśmiał i zerwał ze mnie koszulkę. Już nie miałam siły się bronić. Po prostu nie miałam. Nie widziałam w tym sensu.
- Sylvia?! – usłyszałam nagle kogoś krzyczącego moje imię. Albo ja mam
halucynacje albo ktoś serio mnie woła. Chyba powoli wariuje.
- Sylvia! – teraz jestem pewna, że ktoś mnie szuka. Ale kto? I jak on
się tu znalazł?
- Ten tu czego.. – mruknął pijak i zerknął za siebie, teraz dobrze widziałam mojego wybawcę.
- Niall! Tu! – koleś szybko zasłonił mi usta. Ble. Niall był od nas sporo oddalony, ale zaczął biec, więc szybko do nas dotrze. Jednak facet nie próżnował, odpiął moje spodenki i zaczął je zsuwać, gdy nagle coś nim szarpnęło i upadł a ja od razu od niego odskoczyłam.
-Wszystko w porządku? – blondyn zapytał troskliwie. Nie zdążyłam mu nic odpowiedzieć, bo tamten gość zdążył wstać i rzucił się na Nialla. Nie wiedziałam, że on jest takim bojownikiem. Oddał temu gościowi tak, że nie mógł wstać. Postanowiliśmy się szybko ulotnić i wrócić do hotelu.
- Ten tu czego.. – mruknął pijak i zerknął za siebie, teraz dobrze widziałam mojego wybawcę.
- Niall! Tu! – koleś szybko zasłonił mi usta. Ble. Niall był od nas sporo oddalony, ale zaczął biec, więc szybko do nas dotrze. Jednak facet nie próżnował, odpiął moje spodenki i zaczął je zsuwać, gdy nagle coś nim szarpnęło i upadł a ja od razu od niego odskoczyłam.
-Wszystko w porządku? – blondyn zapytał troskliwie. Nie zdążyłam mu nic odpowiedzieć, bo tamten gość zdążył wstać i rzucił się na Nialla. Nie wiedziałam, że on jest takim bojownikiem. Oddał temu gościowi tak, że nie mógł wstać. Postanowiliśmy się szybko ulotnić i wrócić do hotelu.
- Masz – podał mi swoją bluzę nim ruszyliśmy – Przeziębisz się w tym
stroju – cicho się zaśmiał.
- Coś Ci się nie podoba? I dziękuję.
- Nie, skąd. Ładny stanik, ale przed zimnem Cię nie ochroni.
- Ehh, co prawda to prawda.
Nastała chwila milczenia.
- Co tu właściwie robiłaś? – zapytał smutno.
- Ja.. Chciałam wrócić do domu.
- Dlaczego? Zrobiłem coś nie tak?
-Nie, Niall. Chodzi o mnie – westchnęłam.
- O Ciebie? – zmarszczył brwi.
-Nie wiem, jak to wytłumaczyć.
- Najlepiej po angielsku – uśmiechnął się przyjaźnie.
- Po prostu odniosłam wrażenie, że wszystkim przeszkadzam, że utrudniam życie i jestem zbędna.. – zwiesiłam głowę.
- Hej! Nie myśl tak. Wszyscy Cię potrzebujemy, zawsze nas wspierasz .. Chodzi o Harrego? – objął mnie ramieniem, też go objęłam w talii.
- Ale przecież ja wam tylko się naprzykrzam. I nie chodzi tu o Harrego.
- Jasne, jasne. I nie myśl więcej, że jesteś dla nas ciężarem albo że się naprzykrzasz. Uwielbiamy spędzać z Tobą czas – zamilkł na chwilę – I myślę, że po części chodzi o Harrego.
- Obiecuję więcej nie myśleć negatywnie. I może masz rację, chodzi o Harrego.
- Wiedziałem!
- Już się tak nie ciesz.
- Powiesz mi, o co chodzi?
- Odrzuciłam go i on jest teraz smutny. A ja czuję się z tym źle, bo miałam was chronić a nie zasmucać i zmieniać.
- Czyli Tobie chodzi o nasze bezpieczeństwo?
- Tak! Nie rozumiesz, że was narażam !
- Czyli boisz się, że Twoja praca przyczyni się do ..
- Tak.
-Hej, Sylvia, nie bój się. Przeżyliśmy paparazzich, szalone fanki. Jesteśmy w stanie znieść wszystko – uśmiechnął się serdecznie. Odwzajemniłam uśmiech.
- Nawet nie wiesz, jak moja praca jest niebezpieczna..
- Wiesz, nie chciałbym się wtrącać, ale wiem, że ta nowa misja wcale nie jest taka łatwa.
- Skąd niby? – zmarszczyłam brwi.
- Znam trochę rosyjski. Nic nie mówiłem, ale proszę, powiedz, jak bardzo niebezpiecznie jest?
- W hotelu dobrze? – przytaknął. Resztę drogi pokonaliśmy śmiejąc się z żartów Horana.
- Coś Ci się nie podoba? I dziękuję.
- Nie, skąd. Ładny stanik, ale przed zimnem Cię nie ochroni.
- Ehh, co prawda to prawda.
Nastała chwila milczenia.
- Co tu właściwie robiłaś? – zapytał smutno.
- Ja.. Chciałam wrócić do domu.
- Dlaczego? Zrobiłem coś nie tak?
-Nie, Niall. Chodzi o mnie – westchnęłam.
- O Ciebie? – zmarszczył brwi.
-Nie wiem, jak to wytłumaczyć.
- Najlepiej po angielsku – uśmiechnął się przyjaźnie.
- Po prostu odniosłam wrażenie, że wszystkim przeszkadzam, że utrudniam życie i jestem zbędna.. – zwiesiłam głowę.
- Hej! Nie myśl tak. Wszyscy Cię potrzebujemy, zawsze nas wspierasz .. Chodzi o Harrego? – objął mnie ramieniem, też go objęłam w talii.
- Ale przecież ja wam tylko się naprzykrzam. I nie chodzi tu o Harrego.
- Jasne, jasne. I nie myśl więcej, że jesteś dla nas ciężarem albo że się naprzykrzasz. Uwielbiamy spędzać z Tobą czas – zamilkł na chwilę – I myślę, że po części chodzi o Harrego.
- Obiecuję więcej nie myśleć negatywnie. I może masz rację, chodzi o Harrego.
- Wiedziałem!
- Już się tak nie ciesz.
- Powiesz mi, o co chodzi?
- Odrzuciłam go i on jest teraz smutny. A ja czuję się z tym źle, bo miałam was chronić a nie zasmucać i zmieniać.
- Czyli Tobie chodzi o nasze bezpieczeństwo?
- Tak! Nie rozumiesz, że was narażam !
- Czyli boisz się, że Twoja praca przyczyni się do ..
- Tak.
-Hej, Sylvia, nie bój się. Przeżyliśmy paparazzich, szalone fanki. Jesteśmy w stanie znieść wszystko – uśmiechnął się serdecznie. Odwzajemniłam uśmiech.
- Nawet nie wiesz, jak moja praca jest niebezpieczna..
- Wiesz, nie chciałbym się wtrącać, ale wiem, że ta nowa misja wcale nie jest taka łatwa.
- Skąd niby? – zmarszczyłam brwi.
- Znam trochę rosyjski. Nic nie mówiłem, ale proszę, powiedz, jak bardzo niebezpiecznie jest?
- W hotelu dobrze? – przytaknął. Resztę drogi pokonaliśmy śmiejąc się z żartów Horana.
* * * * *
Gdy
przestąpiliśmy próg hotelu na Big Benie wybiła godzina 3.30. Spacerkiem
ruszyliśmy do windy.
- To jak, Anioły wkońcu istnieją czy nie? – zapytałam ze śmiechem blondyna.
- Tak, nawet mam dowody.
- Czyżby? – zaśmiałam się i uniosłam prawą brew.
- Aha. Łatwo je poznać – uśmiechnął się – Mają blond włosy, piękne niebieskie oczy, nieziemski uśmiech.
- Opisujesz siebie? – wybuchnęłam głośnym śmiechem.
- Nie. Ciebie – zamilkłam a jego wzrok skoncentrowany na mnie trochę mnie dobijał. Niall się uśmiechnął a ja musiałam się zarumienić.
- Chyba ten koleś za mocno Cie uderzył w głowę – dźgnęłam go lekko w żebro.
- Nie. Ja naprawdę uważam, że jesteś Aniołem. Ratujesz ludzi, dbasz o ich bezpieczeństwo.
- Już skończ, bo zobacz, co robisz – zasłoniłam twarz rękoma, a Niall powoli zdjął mi je z twarzy i chwycił w swoje dłonie.
-Według mnie jesteś Aniołem – uśmiechnął się tak uroczo, że przez chwilę, dosłownie przez chwilę miałam ochotę go pocałować.
- Niall.. – zaczęłam, ale nie wiedziałam jak skończyć. On zrobił to za mnie.
- Wiem – zwiesił głowę – Harry.
- Nie, Niall, to nie o niego chodzi. Hej, spójrz na mnie.
- Hm? – odparł, gdy wykonał moje polecenie.
- Jesteś moim najlepszym przyjacielem, kocham Cię jak brata – uśmiechnęłam się a on od razu pokazał mi swoje ząbki.
- Jesteś cudowna, wiesz? – przytulił mnie.
- Wiem – wtuliłam się w niego- Ty też.
- To jak, Anioły wkońcu istnieją czy nie? – zapytałam ze śmiechem blondyna.
- Tak, nawet mam dowody.
- Czyżby? – zaśmiałam się i uniosłam prawą brew.
- Aha. Łatwo je poznać – uśmiechnął się – Mają blond włosy, piękne niebieskie oczy, nieziemski uśmiech.
- Opisujesz siebie? – wybuchnęłam głośnym śmiechem.
- Nie. Ciebie – zamilkłam a jego wzrok skoncentrowany na mnie trochę mnie dobijał. Niall się uśmiechnął a ja musiałam się zarumienić.
- Chyba ten koleś za mocno Cie uderzył w głowę – dźgnęłam go lekko w żebro.
- Nie. Ja naprawdę uważam, że jesteś Aniołem. Ratujesz ludzi, dbasz o ich bezpieczeństwo.
- Już skończ, bo zobacz, co robisz – zasłoniłam twarz rękoma, a Niall powoli zdjął mi je z twarzy i chwycił w swoje dłonie.
-Według mnie jesteś Aniołem – uśmiechnął się tak uroczo, że przez chwilę, dosłownie przez chwilę miałam ochotę go pocałować.
- Niall.. – zaczęłam, ale nie wiedziałam jak skończyć. On zrobił to za mnie.
- Wiem – zwiesił głowę – Harry.
- Nie, Niall, to nie o niego chodzi. Hej, spójrz na mnie.
- Hm? – odparł, gdy wykonał moje polecenie.
- Jesteś moim najlepszym przyjacielem, kocham Cię jak brata – uśmiechnęłam się a on od razu pokazał mi swoje ząbki.
- Jesteś cudowna, wiesz? – przytulił mnie.
- Wiem – wtuliłam się w niego- Ty też.
* * * *
Dotarliśmy
do pokoju i wygodnie rozsiedliśmy się na łóżku. Niall zaoferował, że z baru
przyniesie coś do jedzenia i picia, żebyśmy nie zgłodnieli podczas rozmowy. Gdy
wyszedł z pokoju zaczęłam rozmyślać, czy aby na pewno chce mu o tym powiedzieć.
Nie wiem nawet, czy mogę mu zaufać! Z nerwów zaczęłam obgryzać paznokcie, ale
szybko się opamiętałam. Musiałam w głowie ułożyć plan, co mogę mu powiedzieć, a
czego nie. A może w ogóle mu nic nie powiem? Moje rozmyślania przerwał Niall
wchodzący do pokoju. WOW. Jak mówił, że przyniesie prowiant nie myślałam, że
zbierze żarcie z całego hotelu. Mimowolnie się zaśmiałam a wtedy Niall wszystko
rzucił na mnie. Wygrzebałam się ze sterty jedzenia i zeszłam z łóżka.
- To
gdzie będziemy siedzieć? – zapytałam zerkając na łóżko.
- No jak to gdzie? Na łóżku. Przydaj się do czegoś dobra kobieto i to posprzątaj – uśmiechnął się cham jeden. Już chciałam coś mu zrobić, ale ostatecznie westchnęłam i zaczęłam układać jedzenie tak, żebyśmy mieli miejsce.
- No jak ładnie Ci poszło – podszedł do mnie i pogłaskał mnie po głowie.
- Zostaw – strzepnęłam jego rękę – I dzięki za pomoc.
-Zawsze do usług – zaśmiał się.
- No jak to gdzie? Na łóżku. Przydaj się do czegoś dobra kobieto i to posprzątaj – uśmiechnął się cham jeden. Już chciałam coś mu zrobić, ale ostatecznie westchnęłam i zaczęłam układać jedzenie tak, żebyśmy mieli miejsce.
- No jak ładnie Ci poszło – podszedł do mnie i pogłaskał mnie po głowie.
- Zostaw – strzepnęłam jego rękę – I dzięki za pomoc.
-Zawsze do usług – zaśmiał się.
Rozsiedliśmy
na łóżku i po chwili zapadło milczenie. Niall wpatrywał się we mnie a ja po
prostu nie wiedziałam, jak zacząć. Wciąż wahałam się nad powiedzeniem mu tego.
- Może na początek powiedz mi , jaki jest Twój udział w tej misji – zagadnął i zgarnął paczkę ciastek.
- Wykonałam faze pierwszą i czekam na dalsze instrukcje.
- Jaka była faza pierwsza?
- Znaleźć siedzibę podejrzanych.
- A Ci podejrzani to..?- kazał mi kontynuować machając ciasteczkiem.
- Ehh.. Mafia rosyjska.
- Serio ? – wytrzeszczył na mnie oczy. Kiwnęłam głową na ‘tak’ – WOW!
- Łatwo nie było ich znaleźć, kilka godzin szukaliśmy, ale misja spełniona, więc nie ma o czym mówić.
- Jaka jest kolejna faza?
- Tego nie wiem. Musimy rozszyfrować wiadomość.
- Jaka wiadomość? – zapytał, gdy zjadł kostkę czekolady.
-Tajną – wytknęłam mu język.
- Oj, no powiedz. Nie bądź taka.
- Za dużo będziesz wiedział, a to źle.
- To może inaczej. Czy ta wiadomość to jakieś żądania ?
- Jakby. Informują nas o porwanych osobach. I właśnie mnie wrobiłeś! – krzyknęłam ze śmiechem i rzuciłam w niego poduszką.
- Może. Ale skutecznie Cie podszedłem.
- Nadawałbyś się na agenta.
- Ja na każdego bym się nadawał – uśmiechnął się ukazując brudne od czekolady zęby. Zaśmiałam się – Co jest takie zabawne?
- Masz brudne zęby i aparat – zaśmiałam się.
- Widać go? – zmarszczył brwi jednocześnie oblizując zęby.
- Jasne. Z dużej odległości nie, ale siedzę jakieś 15cm od Ciebie, więc widać.
- Nasze fanki myślą, że już go nie mam, bo niedawno miałem ściągany, ale widocznie nie wiedzą o tym przezroczystym –zaśmiał się , a ja z grzeczności, bo w sumie nie obchodzi mnie to.
- Ładne masz ząbki – przyznałam i się uśmiechnęłam.
- Twoje są ładniejsze.
- Mam dobrą pastę. Z Kanady.
- Harry właśnie nam opowiadał o Twoim fetyszu apropo rzeczy z zagranicy, wiec się nie zdziwiłem.
- Dużo wam o mnie mówił? – już wolę rozmawiać o loczku niż o mojej misji.
- Dość sporo – zaśmiał się – Właściwie to nie mógł przestać o Tobie mówić od momentu naszego spotkania.
- Gada o mnie od czwartku?!
- Mniej więcej – odpowiedział otwierając kolejną paczkę chipsów.
- Nieźle – mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Wracając do filmów – zagadnął – Oglądałaś ostatnią część Harrego Pottera?
- Kogo? – zapytałam wstydliwie.
Wtedy Niall jakby obrażony zaczął wymachiwać rękoma na wszystkie strony świata i ze śmiechem tłumaczył mi każdą część filmu z detalami i porównał z książkami. Zaciekawił mnie pewnym momencie i wsłuchałam się w jego opowieść. W międzyczasie usłyszałam, jak zegar w salonie wybijał najpierw 4, potem 4.30, 5, 5.30 rano. Nie wiem, jak długo rozmawialiśmy, bo po 5 rano straciłam poczucie czasu i zasłuchałam się w opowieść Nialla opowiadającego o swoich przygodach z dzieciństwa.
- Może na początek powiedz mi , jaki jest Twój udział w tej misji – zagadnął i zgarnął paczkę ciastek.
- Wykonałam faze pierwszą i czekam na dalsze instrukcje.
- Jaka była faza pierwsza?
- Znaleźć siedzibę podejrzanych.
- A Ci podejrzani to..?- kazał mi kontynuować machając ciasteczkiem.
- Ehh.. Mafia rosyjska.
- Serio ? – wytrzeszczył na mnie oczy. Kiwnęłam głową na ‘tak’ – WOW!
- Łatwo nie było ich znaleźć, kilka godzin szukaliśmy, ale misja spełniona, więc nie ma o czym mówić.
- Jaka jest kolejna faza?
- Tego nie wiem. Musimy rozszyfrować wiadomość.
- Jaka wiadomość? – zapytał, gdy zjadł kostkę czekolady.
-Tajną – wytknęłam mu język.
- Oj, no powiedz. Nie bądź taka.
- Za dużo będziesz wiedział, a to źle.
- To może inaczej. Czy ta wiadomość to jakieś żądania ?
- Jakby. Informują nas o porwanych osobach. I właśnie mnie wrobiłeś! – krzyknęłam ze śmiechem i rzuciłam w niego poduszką.
- Może. Ale skutecznie Cie podszedłem.
- Nadawałbyś się na agenta.
- Ja na każdego bym się nadawał – uśmiechnął się ukazując brudne od czekolady zęby. Zaśmiałam się – Co jest takie zabawne?
- Masz brudne zęby i aparat – zaśmiałam się.
- Widać go? – zmarszczył brwi jednocześnie oblizując zęby.
- Jasne. Z dużej odległości nie, ale siedzę jakieś 15cm od Ciebie, więc widać.
- Nasze fanki myślą, że już go nie mam, bo niedawno miałem ściągany, ale widocznie nie wiedzą o tym przezroczystym –zaśmiał się , a ja z grzeczności, bo w sumie nie obchodzi mnie to.
- Ładne masz ząbki – przyznałam i się uśmiechnęłam.
- Twoje są ładniejsze.
- Mam dobrą pastę. Z Kanady.
- Harry właśnie nam opowiadał o Twoim fetyszu apropo rzeczy z zagranicy, wiec się nie zdziwiłem.
- Dużo wam o mnie mówił? – już wolę rozmawiać o loczku niż o mojej misji.
- Dość sporo – zaśmiał się – Właściwie to nie mógł przestać o Tobie mówić od momentu naszego spotkania.
- Gada o mnie od czwartku?!
- Mniej więcej – odpowiedział otwierając kolejną paczkę chipsów.
- Nieźle – mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Wracając do filmów – zagadnął – Oglądałaś ostatnią część Harrego Pottera?
- Kogo? – zapytałam wstydliwie.
Wtedy Niall jakby obrażony zaczął wymachiwać rękoma na wszystkie strony świata i ze śmiechem tłumaczył mi każdą część filmu z detalami i porównał z książkami. Zaciekawił mnie pewnym momencie i wsłuchałam się w jego opowieść. W międzyczasie usłyszałam, jak zegar w salonie wybijał najpierw 4, potem 4.30, 5, 5.30 rano. Nie wiem, jak długo rozmawialiśmy, bo po 5 rano straciłam poczucie czasu i zasłuchałam się w opowieść Nialla opowiadającego o swoich przygodach z dzieciństwa.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
7 KOMENTARZY = ROZDZIAŁ XXI
ZNAKOMITY ROZDZIAŁ! Ohjjdlfhfyhdjshggjdj Hazzz<3<3<3<3
OdpowiedzUsuńfajny rozdział
OdpowiedzUsuńświetny oby tak dalej :D
OdpowiedzUsuń~ Victoria
Nominuję cię do Libster Awards :)
OdpowiedzUsuńhttp://a-chance-meeting.blogspot.com/p/libster-awards.html
Wow! To jest asdfghjkl!
OdpowiedzUsuń@MirrorPlz
per-fect jak zawsze.
OdpowiedzUsuńKiedy nn?
CUDOWNE! *.* Masz talent!
OdpowiedzUsuńhttp://never-say-goodbye-baby.blogspot.com/