31 grudnia 2013

19.

Czeeeeeeeść <3

Dobrze się spisaliście, dlatego oto przed wami NOWY ROZDZIAŁ! :D
Dzięki za tyle wejść, 6100 to jest coś :)

No, ale to, co oczywiste, bym zapomniała..

 SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!
Aby wasze marzenia w nadchodzącym roku się spełniły, żebyście byli radośni i szczęśliwi,żeby wasi idole odwiedzili nasz kraj, żebyście byli z siebie dumni zawsze i wszędzie, by nigdy uśmiech was nie opuszczał i co najważniejsze - byście cieszyli się każdym dniem tak, jakby był waszym ostatnim :) <3

 
Udanej imprezy dzisiaj! :D
 Miłego czytania !
Syl xx
                                                                                                                                                                                               


- Sylvia! Ej, spokojnie! Co się dzieje?  -gdzieś z oddali dobiegał mnie głos.. Liama?! Co?! – Wszystko w porządku?
- Co…Gdzie ja jestem?

Powoli otworzyłam oczy , bo bałam się tego, co zobaczę. Nie chciałam widzieć ciała Harrego.. Ale coś mi tu nie gra skoro słyszałam głos brata. Otwieram oczy a tu BUM! Leżę sobie na kolanach jego i Nialla, naprzeciwko nas siedzi Lou i Zayn a na nich z kolei śpi Loczek.
- Czemu krzyczałaś imię Harrego?
- Miałam zły sen?
-Przez ten alkohol! A mówiłem wam, żebyście tyle nie pili.
- O czym Ty do cholery mówisz?
- Nie pamiętasz?  - pokręciłam przecząco głową.
- Hazz walnął tekst, że jest mistrzem w piciu, a Ty, że na pewno nie, on że tak, Ty że nie..
- Do rzeczy, proszę.
- No i ostatecznie on powiedział, że nie dasz rady więcej wypić i się założyliście.
- Ugh, lubię zakłady. Ale ale, kto wygrał?
- Ty. On odpadł po 7 kieliszkach a Ty po 15.
-Nieźle – zaśmiałam się – Dobra, usiądę, pewnie wam niewygodnie.
- Mi tam wygodnie – odparł Niall z uśmiechem.
- Mi też – poparł go Li.
- No to spoko, poleżę sobie. Ej Lou, loczek spada.
- Oj tam, najwyżej się poobija – zaśmiał się i przybił piątkę z Zaynem.
- Ale z was kumple.
- Najlepsi na świecie, nie? Wynieśliśmy go z klubu, już powinien być wdzięczny, bo normalnie to go zostawiamy.
- Powinien wam pomniki stawiać, nie ma co.
- A Ty wiesz, że to genialny pomysł? – musiałam to zrobić, nie ważne jak boli, ‘face plam’a’ się tu pominąć nie dało.
- Ałł! Moja głowa.. – skrzywiłam się.
- Trzeba było mniej pić – zaśmiał się Niall i oberwał za to w czułe miejsce trochę za mocno.
- Jejku Niall, przepraszam, nie chciałam tak mocno.
- Nic się nie stało.. jest.. okej.. – odparł trochę dziwnym głosem. Boże, muszę przestać wreszcie krzywdzić dobrych ludzi.
-Opowiadajcie, jak party chłopaki – musiałam zmienić temat.
-Ja to w sumie pilnowałem Ciebie i Harrego – powiedział Li. Posłałam mu przepraszające spojrzenie.
- Ja jadłem, co mieli w barze i wypiłem może ze 3 drinki. Trochę tańczyłem.
- My z Lou szaleliśmy na parkiecie! – wydarł się Zayn, przybił z Louisem żółwika i zaczęli tańczyć – No mniej więcej tak szaleliśmy. Kierowca włącz radio  -akurat leciała Inna ’10 Minutes’ Debile zaczęły robić jakieś dziwne ruchy zwalającym przy tym Harrego na podłogę auta. Niall wyciągnął telefon i zaczął ich nagrywać przy czym nie mógł powstrzymać śmiechu.
- Liam! Liam! Flick!
Że co? Chłopaki się śmieją i patrzą na mojego brata, a ten tylko podryguje głową i nagle zarzuca nią w bok i się szeroko uśmiecha. Niall już tak nie mógł ze śmiechu, że podskoczył a ja upadłam na śpiącego Loczka. No, już nie spał. Otworzył zaspane oczy i chyba był lekko zagubiony.
-Co.. co się dzieje? Czy my uprawiamy dziki sex?
Łącznie ze mną wszyscy wybuchnęli śmiechem. Lou i Niall byli czerwoni jak pomidory albo nawet i bardziej. Oni to oddychać nie mogli. Zayn wystawił głowę za okno i śmiał się wniebogłosy. Liam próbował się nie śmiać, ale ostatecznie nie dał rady i zrobił jak Zayn. Harry był tak wszystkim tak zmieszany, że zrobił się cały purpurowy i ani słowem się nie odezwał. Musiałam się pozbierać i jakoś ogarnąć te dzicz.
- Nie Harry, uprawiamy bardzo dziki sex, ale przysnąłeś – zrobiłam smutną minkę.
- Serio? – zapytał zaskoczony i jakichś radosny.
- Nie Harry, upadłeś a potem ja na Ciebie. To przez nich – wskazałam głową na debili będących w lub poza autem.
- Kurcze, sorry za ten tekst, ale nic innego nie wpadło mi do głowy.
- Haha, spoko. Dobra, wstajemy, bo jeszcze serio do czegoś dojdzie.
- To poleżmy – powiedział i przyciągnął mnie do siebie na niebezpieczną odległość. Chciałam się wyrwać, ale był silniejszy.
Głupi alkohol. Już nie piję.
- Masz ładne oczy. Nie widziałem jeszcze nigdy tak błękitnych tęczówek.
-Dziękuję. Twoje też są fajne. A teraz, możesz mnie puścić?
- Nie mogę skarbie. Mi tak wygodnie, i ciepło, i w ogóle.. – wyszczerzył ząbki.
-Skarbie? Żadne skarbie. I co z tego, że Ci wygodnie?! Natychmiast mnie puść.
- Nie, skarbie! – szarpałam się, szamotałam, ale to nic nie dało. Pozostało mi jedynie zaatakować jego czuły punkt. Zgięłam kolano i rozsunęłam jego nogi, które nie stawiały żadnego oporu, a następnie mocno kopnęłam Harrego w krocze. Ten zrobił się czerwony.
- Puścisz, kotku? – zrobiłam minę kociaczka.
- Nie, skarbie – zjechał rękoma z moich pleców na tyłek. A więc tak chce się bawić. No okey.
Lewą rękę włożyłam pod jego koszulkę i zaczęłam głaskać jego brzuch i klatkę piersiową. Jemu to się najwidoczniej spodobało, o przybliżył mnie do siebie jeszcze bardziej. Skoro mam okazję, to się trochę z nim zabawię. Prawa ręka była zagubiona w jego lokach, Hazz zamknął oczy i lekko odchylił głowę. W tym momencie procenty dały o sobie znać. Jakiś trybik w mojej głowie się przestawił i logiczne myślenie zostało zastąpione przez libido. Złożyłam delikatny pocałunek na obojczyku Harrego. Wtedy on jakby się ocknął z transu i wpił w moje usta. Głupia zabawa przerodziła się w istne szaleństwo, orgię. W tym momencie nie liczyło się dla nas nic poza nami. Całowaliśmy się powoli, z oddali dochodziły do nas stłumione śmiechy chłopaków, muzyka była ledwo słyszalna. Po chwili pozwoliliśmy sobie na nieco odważniejsze pocałunki. Oboje pragnęliśmy dominacji, więc nie ukrywam, ale atmosfera była nieco..napięta. Nie mam pojęcia, jak długo to trwało, ale dziękuję Louisowi, że nas od siebie odciągnął zanim Liam coś zobaczył. Inaczej byłoby kiepsko.
Siedzieliśmy naprzeciwko siebie i dosłownie ‘pożeraliśmy się’ wzrokiem. Ba! Nawet rozbieraliśmy. Mhm.
Nie jestem pewna, czy inni to zauważyli, pewnie tak, ale oboje byliśmy nieobecni. W pewnym momencie poczułam czyjąś dłoń na biodrze, a wzrok Harrego zmienił się na ‘Nie dotykaj jej, bo Cię zabiję’.
-Sylvia, wszystko okey? Źle się czujesz? – Niall! Jak możesz?! Ugh. Chociaż z drugiej strony jest moim wybawieniem, bo ja wariuje. W a r i u j e . Nigdy się tak nie zachowywałam!
- Głowa mnie boli. Ale tak, to jest dobrze – słabo się uśmiechnęłam, a on mnie mocno przytulił.
-Niedługo będziemy w hotelu to dam Ci aspirynę.
- Świetnie – oparłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy. Dosłownie sekundę później zasnęłam.

* * *

Obudziłam się, gdy poczułam turbulencje. Okazało się, że ktoś mnie niesie i ten ktoś zobaczył orła cień. Na szczęście osoba mnie nie upuściła, chwała jej, ale sama miała problem ze wstaniem. Otworzyłam oczy i ujrzałam twarz blondi.
- Niall! Pogięło Cię?! Po co mnie niesiesz? Trzeba było mnie obudzić.
- Tak słodko spałaś. Nie miałem serca..
- A teraz miałeś? – zażartowałam.
- Wybacz, to niechcący, nie zauważyłem stopnia.
- Gdzie mnie właściwie niesiesz?
- Do naszego tymczasowego pokoju. Ten hotel jest najbliżej klubu. Będzie Ci przeszkadzać, że będziemy spać razem? – zapytał mój różowy towarzysz.
- Nie, jasne, że nie. Ale mam nadzieję, że się nie rozpychasz.
- Nie – wyszczerzył się.
- Ale ja tak, więc powodzenia – zaśmiałam się.
- haha. Dam radę.
- Odstawisz mnie? – poprosiłam grzecznie, gdy znaleźliśmy się przed drzwiami.
- Nie. Wniosę Cię do pokoju jak pan młody wnosi pannę młodą – przez to, co powiedział aż się zarumieniłam, Słodziak – Ślicznie się rumienisz.
- Idź blondi przed siebie, na mnie się nie patrz.
- Ohh. No dobrze.

‘Doszliśmy’ do naszego pokoju, dopiero gdy się tam znaleźliśmy odstawił mnie.
- Dam Ci bluzkę i jakieś dresy. Szkoda, że jesteś taka chuda, inaczej byś się zmieściła – zaśmiał się.
- Proszę Cie, Niall, ja i chuda? Dawaj te swoje ciuchy, jeszcze zobaczysz, że będą mi za małe.
-Proszę Słoniu.
- Dziękuję. Słoniu?! To aż tak źle? – obejrzałam całe swoje ciało zaczynając od tyłka.
- Nie nie! To był żart, wybacz. Haha, jesteś szczupła, serio – podrapał się w kark – A teraz śmigaj do łazienki, bo ja też muszę. I to pilnie.
- To leć pierwszy – uśmiechnęłam się i usiadłam na łóżku.
- To niekulturalne.
- Idź, jak mówię. Mi się nie spieszy. A Ty już siny jesteś – zaczęłam się śmiać, a ten wybiegł szybko z pokoju. Chwilę później wrócił. No, dwie minuty później.
-Ciszej nie mogłeś?  - zapytałam złośliwie, aczkolwiek specjalnie.
- Co?! O matko.. – zrobił się cały czerwony. Dorównywał kolorowi koszulki.
-Żartowałam! Hah! Musiałbyś widzieć swoją reakcję.
- Osz Ty! – zaczął się doi mnie zbliżać z dość groźną miną.
- Ja idę do łazienki!

Szybko wybiegłam z pokoju i spacerkiem szłam do toalety. Zamknęłam drzwi na klucz, lubię prywatność. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w ciuchy blondi. Ładnie pachną. Rozczesałam jeszcze włosy i wyszłam. W sypialni panowały egipskie ciemności. Dostrzegłam kontur leżącej postaci pod kołdrą. Co za człowiek, dopiero co się położył, a już śpi. Podeszłam cicho do niego, wyszeptałam mu do ucha cichutkie ‘dobranoc’ i dałam buziaka w policzek. Cień uśmiechu przeszedł po jego twarzy. Przeszłam na swoją stronę łóżka i wśliznęłam się pod kołdrę.
Gapiłam się w okno i .. i nic. Po prostu gapiłam się w to cholernie nudne okno i nie mogłam zasnąć. Nagle usłyszałam dźwięk telefonu,wibracje. Czyli to mój, bo prawie zawsze mam wyciszony. Bezszelestnie wstałam z łóżka i wyciągnęłam telefon s kieszeni spodenek.

Od :  Loczek

Robisz coś ciekawego skarbie? ;*

Odpowiedź :

 do : Loczek

Śpię kotku.

Odpisałam i miałam już wracać do łóżka, gdy dostałam wiadomość zwrotną.

Od : Loczek

Wyjdź na korytarz. Proszę ;*

Nie odpisałam.
Jestem ciekawa, co ten wariat wymyślił. Pójdę się przekonać, ale jeśli to jakiś głupi żart, to on już nie żyje. Odłożyłam telefon na stolik i cicho uciekłam na korytarz. Pusto. Wiedziałam. Zabiję go.  Odwracałam się, gdy poczułam czyjeś ręce na mojej talii.
- Cieszę się, że przyszłaś.
- Wyszłam, żeby się przewietrzyć – chwyciłam klamkę.
- Zostań ze mną. I nie kłam. Wiem, że przyszłaś do mnie – odwrócił mnie do siebie i tym samym zmusił do patrzenia w jego cudowne szmaragdowe oczy. Wiecie, co? Powinni karać za takie oczy, naprawdę.
- Jestem zmęczona Harry. Nie potrzebnie wychodziłam z pokoju..
- Potrzebnie. Muszę Cię o coś zapytać. Bo jedna rzecz nie daje mi spokoju – zdziwiłam się jego słowami.
- O co chodzi?
- Dlaczego? Dlaczego udajesz taką obojętną, a jak dochodzi do pocałunku to go oddajesz?
Zbił mnie z tropu tym pytaniem. No i zniszczył. Co ja mam mu odpowiedzieć?! To, co we śnie? To niedorzeczne. Głupota. A on wydaje się być skołowany i chyba też się w tym gubi. Oboje szukamy wyjścia z tego labiryntu.
- Hazz.. Dzisiaj, to działo się pod wpływem alkoholu. To nie powinno się zdarzyć.
- Czyi uważasz, że to był błąd?
- Tak – nie.
- Aha – odsunął się  - Zapomnijmy o tym. Dobranoc.

I odszedł. Ale musiałam go okłamać! To dla jego dobra, dostałam ostrzeżenie, nie mogę go narazić.
Hazz już dawno zniknął z mojego pola widzenia, a ja wciąż jak idiotka stałam na tym korytarzu. Gdy zrobiło mi się chłodniej i trochę ochłonęłam , wróciłam do pokoju. Usiadłam na kanapie. Zaczęłam myśleć i doszłam do wniosku, że od kiedy w moim życiu pojawił się Liam i jego przyjaciele ja się zmieniłam. Zmiękłam. Nigdy nie byłam taka uczuciowa, nienawidzę imprez od kilku lat, no a już wgl randki!
Co się ze mną dzieje?!  Mimowolnie zaczęłam płakać. Kolejny objaw słabości. Nienawidzę siebie w tym momencie. Jestem głupią słabą dziewczyną.
Muszę wziąć się w garść i znów być twardą zimną suką. Wtedy każdy się mnie bał, omijał, nawet na mnie nie spoglądał. R e s p e k t.
Najlepiej będzie zacząć teraz, czas na metamorfozę.  Wstałam z kanapy i poszłam do sypialni po moje ubrania. W łazience szybko się przebrałam, a Nialla rzeczy po prostu tam zostawiłam. Cicho wyszłam z pokoju i schodami zeszłam na dół. Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam kogoś w recepcji, ale mniejsza. Wyszłam z hotelu i stanęłam na chodniku. Tak. Nie wiedziałam, w którą stronę powinnam iść, a bez GPS’a jestem sierotą w Londynie. Jakoś trafię do domu. Kiedyś na pewno.
                                                                                                                                                                      
 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
7 KOMENTARZY - ROZDZIAŁ XX
 




 



9 komentarzy:

  1. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału
    Mela pozdrawia
    ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Boszsz cudowny! Dopiero co go zaczełam czytać, ale zdążyłam zaliczyć kilka rozdziałów i strasznie mi się spodobał. Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny jak zawsze!!!
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału!!!!
    ~ Veronika

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczerze WOW Tylko tyle moge z siebie wydusic xD

    @MirrorPlz

    OdpowiedzUsuń
  5. Co teraz będzie? Ciekawe jak zimną suką będzie w stosunku do chłopaków? Co dalej będzie z tą groźbą ze strony mafii?
    Proszę, błagam cię dodaj next <333

    OdpowiedzUsuń
  6. Nominowałam Cię do Libster Award.
    Więcej informacji u mnie: http://lond-it-does-not-mean-forever-1d.blogspot.com/
    (: Za niedługo wszystko się pojawi ♥ *-;

    OdpowiedzUsuń
  7. Dopiero wczoraj zaczełam czytać tego bloga i to jest OMFG!!! Kocham go i błagam cie nie katuj mnie tu i dodaj nn. A na temat rozdziału to tak jak @MirrorPlz wielkie WOW tylko tyle potarafie wydusić!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. rozdział zajebiaszczy jak zawsze i czekam na nastepny <3
    ale chcialam dodac ze 7 komentarzy = rozdzial XX tylko 7 komentarzy rozdzial XXX
    a tak a propos to chcialam sie spytac kiedy nastepny?
    powodzenia w pisaniu
    ~ Suzanne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorki na źle spojrzałam :/
      ~ Suzanne

      Usuń