Poniedziałek,
13.07.2013
Mam
dość. Oficjalnie mam dość. To jest przerażające. Jak on może nie pamiętać?! Jak
ci głupi lekarze mają zamiar go wyleczyć nie robiąc nic?!
Byłam u Harrego w sobotę wieczorem. Nawet się nie uśmiechnął..
Chciałam iść wczoraj, ale od rana zjeżdżali się goście i ostatecznie nigdzie nie poszłam. Ale Liam sporo mi opowiedział o jego stanie zdrowia i o tym, co mówił..
Chłopaki gadali z nim o mnie a on zareagował na to wszystko śmiechem. Rozumiesz?! ŚMIECHEM.
Wiem, że to chwilowe, bo stracił pamięć krótkotrwałą, ale boję się, że on o mnie całkowicie zapomni. Przecież nie wrócą mu uczucia, których nie miał..
Wiem, gadam jak pokręcona, ale ja chyba.. chyba go kocham. I myśl, że mogę go stracić, choć nigdy go nie miałam, przeraża mnie…
Liam został u nas na noc i muszę Ci powiedzieć, że miał rację odnośnie wujka Simona. Gdy tylko go zobaczył zbladł i pytał ciągle czy to żart. Haha. Było zabawnie. Wspominaliśmy mamę. Nikt w tym roku nie płakał, to pocieszające. Dzisiaj idziemy na cmentarz. Ja, tata, Zo, Liam, wujek Simon i ciotka Dorothy. Idziemy, nie jedziemy. Nie mamy tira przecież.
Dzisiaj rano dostałam wezwanie na pager. Ale od 415. Zignorowałam go. Wkurzył mnie ostatnio. Niestety z nim pracuje, więc muszę tak czy inaczej spędzać z nim czas. Tylko nie teraz. Tak. Wszystko na moich warunkach. Zachowuje się dziwnie, muszę mieć go na oku.
Byłam u Harrego w sobotę wieczorem. Nawet się nie uśmiechnął..
Chciałam iść wczoraj, ale od rana zjeżdżali się goście i ostatecznie nigdzie nie poszłam. Ale Liam sporo mi opowiedział o jego stanie zdrowia i o tym, co mówił..
Chłopaki gadali z nim o mnie a on zareagował na to wszystko śmiechem. Rozumiesz?! ŚMIECHEM.
Wiem, że to chwilowe, bo stracił pamięć krótkotrwałą, ale boję się, że on o mnie całkowicie zapomni. Przecież nie wrócą mu uczucia, których nie miał..
Wiem, gadam jak pokręcona, ale ja chyba.. chyba go kocham. I myśl, że mogę go stracić, choć nigdy go nie miałam, przeraża mnie…
Liam został u nas na noc i muszę Ci powiedzieć, że miał rację odnośnie wujka Simona. Gdy tylko go zobaczył zbladł i pytał ciągle czy to żart. Haha. Było zabawnie. Wspominaliśmy mamę. Nikt w tym roku nie płakał, to pocieszające. Dzisiaj idziemy na cmentarz. Ja, tata, Zo, Liam, wujek Simon i ciotka Dorothy. Idziemy, nie jedziemy. Nie mamy tira przecież.
Dzisiaj rano dostałam wezwanie na pager. Ale od 415. Zignorowałam go. Wkurzył mnie ostatnio. Niestety z nim pracuje, więc muszę tak czy inaczej spędzać z nim czas. Tylko nie teraz. Tak. Wszystko na moich warunkach. Zachowuje się dziwnie, muszę mieć go na oku.
Muszę
lecieć. Idę na mecz z chłopakami. Zabierają Harrego dzisiaj do domu,a
stwierdzili, że przyda mu się rozrywka.
Kocham
Sylvia xx
Sylvia xx
‘Slow dance in the moonlight,
I’m just tryna set the mood right..”
Odłożyłam
pamiętnik do szuflady i sprawdziłam godzinę na telefonie. 10:13.
Postanowiłam wziąć prysznic i szybko się ubrać. Chłopaki mają być o 12, mecz jest na 13, więc ze spokojem zdążymy.
Stojąc w łazience postanowiłam zrobić coś z włosami. Wyprostowałam je dokładnie, z prawej strony spięłam je wsuwkami i całość włosów przerzuciłam na lewo. Znalazłam cienką srebrną gumkę do włosów i związałam je, gdy tylko zrobiłam warkocz. Sprawdziłam jak wyglądam w lustrze. Wyglądam tak bardzo dziewczęco, ale podoba mi się. Chwyciłam jeszcze kredkę do oczu i poprawiłam makijaż, teraz jest bardziej drapieżny.
Czas? Godzina 10:59. Skoro jest już jedenasta a mam jeszcze godzinę.. Może poczytam książkę? Tak, dobry pomysł. Spojrzałam na mój mały zbiór. To czytałam. To też. I tamto też. To też. A nie chwila, tego nie. Kiedyś się muszę za tą serię zabrać, bo wyjdzie nowa część, a ja będę dużo w tyle. Podobno Hush Hush jest ciekawą książką. O Aniołach. Już zapowiada się nieźle.
Postanowiłam wziąć prysznic i szybko się ubrać. Chłopaki mają być o 12, mecz jest na 13, więc ze spokojem zdążymy.
Stojąc w łazience postanowiłam zrobić coś z włosami. Wyprostowałam je dokładnie, z prawej strony spięłam je wsuwkami i całość włosów przerzuciłam na lewo. Znalazłam cienką srebrną gumkę do włosów i związałam je, gdy tylko zrobiłam warkocz. Sprawdziłam jak wyglądam w lustrze. Wyglądam tak bardzo dziewczęco, ale podoba mi się. Chwyciłam jeszcze kredkę do oczu i poprawiłam makijaż, teraz jest bardziej drapieżny.
Czas? Godzina 10:59. Skoro jest już jedenasta a mam jeszcze godzinę.. Może poczytam książkę? Tak, dobry pomysł. Spojrzałam na mój mały zbiór. To czytałam. To też. I tamto też. To też. A nie chwila, tego nie. Kiedyś się muszę za tą serię zabrać, bo wyjdzie nowa część, a ja będę dużo w tyle. Podobno Hush Hush jest ciekawą książką. O Aniołach. Już zapowiada się nieźle.
***
- Puk
puk- usłyszałam kogoś głos dochodzący zza drzwi – puk puk.
- Kto tam? – zapytałam ze śmiechem, także śmiech mi odpowiedział.
- My.
- Jacy my?
- Najlepsi przyjaciele na świecie-usłyszałam ciche śmiechy.
- Niall się sklonował? – zapytałam specjalnie i udawałam szok a po chwili do mojego pokoju władowali się chłopcy.
- Jesteś niemiła, wiesz? –zapytał Lou krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej – Myślałem, że wszyscy jesteśmy twoimi przyjaciółmi.
- Ale ja jestem zawsze numerem jeden Louis. Pogódź się z tym – powiedział blondyn i podszedł do mnie a następnie mocno przytulił – Jak się czujesz?
- Dobrze, ale dlaczego szeptamy?
- Żeby nas nie usłyszeli – zaśmiałam się i odsunęłam od niego.
- Cześć Harry.
- Cześć – odpowiedział promiennie – Wybacz, ale nie pamiętam Twojego imienia.
- Sylvia. I nic nie szkodzi, dużo ludzi go nie pamięta.
Wyminęłam ich i skierowałam się w stronę kuchni. Kiedyś zaproponuje tacie zamontowanie tu windy, te schody mnie zaczynają denerwować. Za mną ruszyło oczywiście stadko.
- Jak się czujesz? – zagadał Liam.
- Dobrze. Właściwie to już nie czuję bólu. Te tabletki są super.
- Dlaczego bolała Cie noga?- pytanie Harrego przerwało krótka ciszę i zawisło w powietrzu.
- Miała wypadek –odpowiedział mu Louis – Cudem przeżyła i jeszcze uratowała życie kolesiowi, który prawie ją zabił.
- Uuu – skrzywił się Loczek.
- Nom – przytaknął mu blondyn jedzący.. chwila, czy to moje lody?! – Miała nożyczki wbite w nogę – nie wiem dlaczego, ale wybuchłam śmiechem, reszta spojrzała na mnie zaskoczona.
- Co jest takie zabawne? –oburzył się Zayn – Przecież to był poważny wypadek.
- Przeżyłam gorsze wypadki, to było jak drzazga w palcu – puściłam mu oczko, pokiwał głową zrezygnowany.
- Jesteś kaskaderem czy co? – Harry wydawał się być w szoku.
- Nie mówiliście mu?- skierowałam to pytanie do reszty – Nie mówcie.
-O czym?
- Jestem płatnym mordercą –uśmiechnęłam się do niego i ruszyłam do wyjścia – Czyim samochodem jedziemy?
- Ochrony – odpowiedział mi Niall – Dali nam je, bo stwierdzili, że jest bezpieczne i duże.
- Extra, kto prowadzi?
- Ja. Przy okazji – powiedział otwierając drzwi wejściowe -Ładnie wyglądasz.
- Dziękuję. Ty też blondasku wyglądasz całkiem nieźle- zaśmiałam się.
- Mogę zaprowadzić panią do auta? – podał mi łokieć.
- Jasne.
- Kto tam? – zapytałam ze śmiechem, także śmiech mi odpowiedział.
- My.
- Jacy my?
- Najlepsi przyjaciele na świecie-usłyszałam ciche śmiechy.
- Niall się sklonował? – zapytałam specjalnie i udawałam szok a po chwili do mojego pokoju władowali się chłopcy.
- Jesteś niemiła, wiesz? –zapytał Lou krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej – Myślałem, że wszyscy jesteśmy twoimi przyjaciółmi.
- Ale ja jestem zawsze numerem jeden Louis. Pogódź się z tym – powiedział blondyn i podszedł do mnie a następnie mocno przytulił – Jak się czujesz?
- Dobrze, ale dlaczego szeptamy?
- Żeby nas nie usłyszeli – zaśmiałam się i odsunęłam od niego.
- Cześć Harry.
- Cześć – odpowiedział promiennie – Wybacz, ale nie pamiętam Twojego imienia.
- Sylvia. I nic nie szkodzi, dużo ludzi go nie pamięta.
Wyminęłam ich i skierowałam się w stronę kuchni. Kiedyś zaproponuje tacie zamontowanie tu windy, te schody mnie zaczynają denerwować. Za mną ruszyło oczywiście stadko.
- Jak się czujesz? – zagadał Liam.
- Dobrze. Właściwie to już nie czuję bólu. Te tabletki są super.
- Dlaczego bolała Cie noga?- pytanie Harrego przerwało krótka ciszę i zawisło w powietrzu.
- Miała wypadek –odpowiedział mu Louis – Cudem przeżyła i jeszcze uratowała życie kolesiowi, który prawie ją zabił.
- Uuu – skrzywił się Loczek.
- Nom – przytaknął mu blondyn jedzący.. chwila, czy to moje lody?! – Miała nożyczki wbite w nogę – nie wiem dlaczego, ale wybuchłam śmiechem, reszta spojrzała na mnie zaskoczona.
- Co jest takie zabawne? –oburzył się Zayn – Przecież to był poważny wypadek.
- Przeżyłam gorsze wypadki, to było jak drzazga w palcu – puściłam mu oczko, pokiwał głową zrezygnowany.
- Jesteś kaskaderem czy co? – Harry wydawał się być w szoku.
- Nie mówiliście mu?- skierowałam to pytanie do reszty – Nie mówcie.
-O czym?
- Jestem płatnym mordercą –uśmiechnęłam się do niego i ruszyłam do wyjścia – Czyim samochodem jedziemy?
- Ochrony – odpowiedział mi Niall – Dali nam je, bo stwierdzili, że jest bezpieczne i duże.
- Extra, kto prowadzi?
- Ja. Przy okazji – powiedział otwierając drzwi wejściowe -Ładnie wyglądasz.
- Dziękuję. Ty też blondasku wyglądasz całkiem nieźle- zaśmiałam się.
- Mogę zaprowadzić panią do auta? – podał mi łokieć.
- Jasne.
* * *
Harry * * *
Ktoś by wyjaśnił mi parę spraw, bo naprawdę się gubię. Już nie wiem, co się wokół mnie dzieje. Od rana chłopaki tłumaczą mi, co powinienem pamiętać, ale mało wspominają mi o tej blondynce. Gdy powiedzieli mi, że się z nią umawiam i coś między nami jest wyśmiałem ich, bo nie gustuję w blondynkach. Wolę brunetki. Z reguły z takimi jestem.
Sylvia.
Ciekawe imię.
Gdy zobaczyłem ją w jej pokoju to nie poczułem nic, a gdybym był w niej zakochany to chyba bym coś poczuł, prawda? Chłopaki mówią ciągle, że mamy się ku sobie, ale jakoś tego nie widzę. Póki co, zauważyłem, jak Niall i ona flirtują. To kto w końcu jest z kim, bo nie rozumiem.
- Harry, idziesz? – usłyszałem głos Liama –Wszyscy już są w samochodzie.
- Tak, już. Zamyśliłem się.
- Ah, widać, że zakochany – uśmiechnął się i ruszył do auta. Co?!
- Daleko jest ten stadion?- zapytała Sylvia- Nie orientuje się.
- Jakieś 30 minut drogi – odpowiedział jej Niall – Wygodnie Ci się tam siedzi?
- Tak, dzięki – oni na pewno ze sobą chodzą, tylko po co mnie okłamywali, że to my jesteśmy zakochani?
- Sylvia, wiesz coś o tym, kto wtedy nas zaatakował? Nic nam nie powiedziałaś – trochę zaatakował ją Zayn.
- Wiem tyle, co nic. Najważniejsze, że nikt nie zginął – tu zerknęła na mnie ale szybko wróciła do Zayna – Szef mówi, że to mógł być głupi żart fanów.
- Kłamiesz – odezwałem się przerywając jej.
- Co? –zapytała spokojnie a wszyscy na nią spojrzeli.
- Mówię, że kłamiesz.
- Nie kłamię – odparła całkiem spokojnie i rzuciła mi lodowate spojrzenie.
- Marszczysz nos jak kłamiesz – uśmiechnąłem się- Przypomniało mi się, że tak robisz.
- Sylvia? – Liam spojrzał na nią i dotknął jej ramienia- Okłamujesz nas?
- Dla waszego dobra- westchnęła głęboko i spojrzała na mnie- Ja wszystko robię dla waszego bezpieczeństwa. Lepiej, żebyście o to więcej nie pytali.
- Ale.. –zacząłem jednak mi przerwała.
- Kiedy będziemy na miejscu?
- Za jakieś 20 minut-odpowiedział jej Niall – Chcesz orzeszka?
Ktoś by wyjaśnił mi parę spraw, bo naprawdę się gubię. Już nie wiem, co się wokół mnie dzieje. Od rana chłopaki tłumaczą mi, co powinienem pamiętać, ale mało wspominają mi o tej blondynce. Gdy powiedzieli mi, że się z nią umawiam i coś między nami jest wyśmiałem ich, bo nie gustuję w blondynkach. Wolę brunetki. Z reguły z takimi jestem.
Sylvia.
Ciekawe imię.
Gdy zobaczyłem ją w jej pokoju to nie poczułem nic, a gdybym był w niej zakochany to chyba bym coś poczuł, prawda? Chłopaki mówią ciągle, że mamy się ku sobie, ale jakoś tego nie widzę. Póki co, zauważyłem, jak Niall i ona flirtują. To kto w końcu jest z kim, bo nie rozumiem.
- Harry, idziesz? – usłyszałem głos Liama –Wszyscy już są w samochodzie.
- Tak, już. Zamyśliłem się.
- Ah, widać, że zakochany – uśmiechnął się i ruszył do auta. Co?!
- Daleko jest ten stadion?- zapytała Sylvia- Nie orientuje się.
- Jakieś 30 minut drogi – odpowiedział jej Niall – Wygodnie Ci się tam siedzi?
- Tak, dzięki – oni na pewno ze sobą chodzą, tylko po co mnie okłamywali, że to my jesteśmy zakochani?
- Sylvia, wiesz coś o tym, kto wtedy nas zaatakował? Nic nam nie powiedziałaś – trochę zaatakował ją Zayn.
- Wiem tyle, co nic. Najważniejsze, że nikt nie zginął – tu zerknęła na mnie ale szybko wróciła do Zayna – Szef mówi, że to mógł być głupi żart fanów.
- Kłamiesz – odezwałem się przerywając jej.
- Co? –zapytała spokojnie a wszyscy na nią spojrzeli.
- Mówię, że kłamiesz.
- Nie kłamię – odparła całkiem spokojnie i rzuciła mi lodowate spojrzenie.
- Marszczysz nos jak kłamiesz – uśmiechnąłem się- Przypomniało mi się, że tak robisz.
- Sylvia? – Liam spojrzał na nią i dotknął jej ramienia- Okłamujesz nas?
- Dla waszego dobra- westchnęła głęboko i spojrzała na mnie- Ja wszystko robię dla waszego bezpieczeństwa. Lepiej, żebyście o to więcej nie pytali.
- Ale.. –zacząłem jednak mi przerwała.
- Kiedy będziemy na miejscu?
- Za jakieś 20 minut-odpowiedział jej Niall – Chcesz orzeszka?
* * *
Sylvia * * *
Ja nie marszczę nosa jak kłamię! Jaki idiota! Przez niego chłopaki się boją, muszę ich uspokoić. No nie wierzę.. westchnęłam i opadłam na siedzenie. Za jakąś chwilę dojdziemy na mecz, może to ich oderwie od rzeczywistości.
Dojechaliśmy na stadion i ruszyliśmy w kierunku wejścia. Mnóstwo ludzi przepychało się by szybciej wejść. Idioci, przecież mają wyznaczone miejsca.
Nikt po drodze nie rozpoznał chłopaków. Ja sama bym ich o mało co nie zgubiła i nie rozpoznała- w barwach drużyny wyglądają na zwykłych nastolatków. Niall zabrał dla mnie jedną ze swoich czapek i założył na głowę, gdy tylko wysiedliśmy z auta.
- Usiądziesz obok mnie? – zapytał blondasek, gdy dotarliśmy do bramek.
- Nie zgadzaj się –powiedział Louis ze śmiechem –Zje Ci wszystko, co masz.
- Póki co nic nie mam –odpowiedziałam mu szerokim uśmiechem – Nic mi nie zabierze.
-Zaciągnie Cie do barku i zmusi do kupienia czegoś. Zawsze tak jest.
- Zayn ma racje – poparł go Liam- Nasz głodomorek dużo je, gdy się denerwuje.
- Oh dorba zamknijcie się – naskoczył na nich Niall- To co, usiądziesz?
- Jasne – chwyciłam go pod ramię –To gdzie ten barek?
Towarzystwo się zaśmiało i po chwili już znaleźliśmy się niedaleko trybun. Zajęliśmy miejsca poczym poszliśmy na małe zakupy. Niall wykupił połowę ich zapasów, ja wzięłam tylko hot doga i wodę gazowaną. Wróciliśmy do reszty i czekaliśmy na początek meczu, który wkrótce się zaczął. Drużyny wybiegły na murawę, sędzia zagwizdał i zaczęło się. Chłopcy darli się, jeden przekrzykiwał drugiego a ja się tylko śmiałam. Najgorzej było, gdy Arsenal zdobył bramkę, o mało co Niall wysypał jego popcorn. Odebrałam od niego kubełek i zaczęłam jeść, u mnie był bezpieczniejszy. Nagle poczułam, jak ktoś szturcha moje ramię, odwróciłam głowę do tyłu.
- Tak? – zapytałam chłopaka za mną.
- Mam pytanie-szepnął- To są chłopaki z One Direction?
- No co Ty –zaśmiałam się- Skąd oni by się tu wzięli i to ze mną?
- No tak racja, sorry, ale są podobni- zmieszany się uśmiechnął.
- Nic się nie stało, ich często mylą.
Wróciłam do oglądania meczu. Była już 42 minuta gry, gdy strzelono drugiego gola. Nie mogę się doczekać przerwy, muszę do toalety.
Przerwa. Nareszcie.
- A Ty dokąd? - zapytał mnie Li.
- Toaleta – krzywo się uśmiechnęłam- Wracam za chwilę, nie znikajcie.
Szybko pobiegłam do lekko zatłoczonej łazienki, migiem skorzystałam i wróciłam do chłopaków. Gdzie Niall?!
- Blondas poszedł po jedzenie- wyprzedził moje pytanie Harry- Nie martw się tak już o niego.
- Martwię się, bo to sierota i się zgubi.
- Kocha to wróci.
- CO?! –spojrzałam na niego z niedowierzaniem- To mój przyjaciel.
- Jasne. Nie musicie wszyscy mnie okłamywać. Nie potrzebnie to robicie.
- Harry, ale my naprawdę nie jesteśmy razem.
- Uwierz jej –powiedział Louis- Ona kocha tylko Ciebie.
- Zamknij się- walnęłam go w ramię i kątem oka dostrzegłam Niallera- Niall, do cholery, chodź tu!
- Coś się stało? – zapytał z pełną buzią.
- Wytłumacz temu idiocie- wskazałam na Hazze- Że nie jesteśmy parą.
- Jesteśmy parą.
- Widzisz – założyłam ręce na wysokości klatki piersiowej –Zaraz co? Nie, nie jesteśmy. Niall !!
-Żartowałem –zaśmiał się- Jesteśmy przyjaciółmi.
- Lepiej usiądźcie obaj, bo ona was zaraz zabije- wtrącił Lou, chwycił mnie za ramiona i zaczął ciągnąć w stronę mojego siedzenia.
- Jakaś chora psychicznie jest, rzuca się na każdego – doszedł mnie głos loczka i posmutniałam- Ja na pewno się w niej nie kocham.
Ja nie marszczę nosa jak kłamię! Jaki idiota! Przez niego chłopaki się boją, muszę ich uspokoić. No nie wierzę.. westchnęłam i opadłam na siedzenie. Za jakąś chwilę dojdziemy na mecz, może to ich oderwie od rzeczywistości.
Dojechaliśmy na stadion i ruszyliśmy w kierunku wejścia. Mnóstwo ludzi przepychało się by szybciej wejść. Idioci, przecież mają wyznaczone miejsca.
Nikt po drodze nie rozpoznał chłopaków. Ja sama bym ich o mało co nie zgubiła i nie rozpoznała- w barwach drużyny wyglądają na zwykłych nastolatków. Niall zabrał dla mnie jedną ze swoich czapek i założył na głowę, gdy tylko wysiedliśmy z auta.
- Usiądziesz obok mnie? – zapytał blondasek, gdy dotarliśmy do bramek.
- Nie zgadzaj się –powiedział Louis ze śmiechem –Zje Ci wszystko, co masz.
- Póki co nic nie mam –odpowiedziałam mu szerokim uśmiechem – Nic mi nie zabierze.
-Zaciągnie Cie do barku i zmusi do kupienia czegoś. Zawsze tak jest.
- Zayn ma racje – poparł go Liam- Nasz głodomorek dużo je, gdy się denerwuje.
- Oh dorba zamknijcie się – naskoczył na nich Niall- To co, usiądziesz?
- Jasne – chwyciłam go pod ramię –To gdzie ten barek?
Towarzystwo się zaśmiało i po chwili już znaleźliśmy się niedaleko trybun. Zajęliśmy miejsca poczym poszliśmy na małe zakupy. Niall wykupił połowę ich zapasów, ja wzięłam tylko hot doga i wodę gazowaną. Wróciliśmy do reszty i czekaliśmy na początek meczu, który wkrótce się zaczął. Drużyny wybiegły na murawę, sędzia zagwizdał i zaczęło się. Chłopcy darli się, jeden przekrzykiwał drugiego a ja się tylko śmiałam. Najgorzej było, gdy Arsenal zdobył bramkę, o mało co Niall wysypał jego popcorn. Odebrałam od niego kubełek i zaczęłam jeść, u mnie był bezpieczniejszy. Nagle poczułam, jak ktoś szturcha moje ramię, odwróciłam głowę do tyłu.
- Tak? – zapytałam chłopaka za mną.
- Mam pytanie-szepnął- To są chłopaki z One Direction?
- No co Ty –zaśmiałam się- Skąd oni by się tu wzięli i to ze mną?
- No tak racja, sorry, ale są podobni- zmieszany się uśmiechnął.
- Nic się nie stało, ich często mylą.
Wróciłam do oglądania meczu. Była już 42 minuta gry, gdy strzelono drugiego gola. Nie mogę się doczekać przerwy, muszę do toalety.
Przerwa. Nareszcie.
- A Ty dokąd? - zapytał mnie Li.
- Toaleta – krzywo się uśmiechnęłam- Wracam za chwilę, nie znikajcie.
Szybko pobiegłam do lekko zatłoczonej łazienki, migiem skorzystałam i wróciłam do chłopaków. Gdzie Niall?!
- Blondas poszedł po jedzenie- wyprzedził moje pytanie Harry- Nie martw się tak już o niego.
- Martwię się, bo to sierota i się zgubi.
- Kocha to wróci.
- CO?! –spojrzałam na niego z niedowierzaniem- To mój przyjaciel.
- Jasne. Nie musicie wszyscy mnie okłamywać. Nie potrzebnie to robicie.
- Harry, ale my naprawdę nie jesteśmy razem.
- Uwierz jej –powiedział Louis- Ona kocha tylko Ciebie.
- Zamknij się- walnęłam go w ramię i kątem oka dostrzegłam Niallera- Niall, do cholery, chodź tu!
- Coś się stało? – zapytał z pełną buzią.
- Wytłumacz temu idiocie- wskazałam na Hazze- Że nie jesteśmy parą.
- Jesteśmy parą.
- Widzisz – założyłam ręce na wysokości klatki piersiowej –Zaraz co? Nie, nie jesteśmy. Niall !!
-Żartowałem –zaśmiał się- Jesteśmy przyjaciółmi.
- Lepiej usiądźcie obaj, bo ona was zaraz zabije- wtrącił Lou, chwycił mnie za ramiona i zaczął ciągnąć w stronę mojego siedzenia.
- Jakaś chora psychicznie jest, rzuca się na każdego – doszedł mnie głos loczka i posmutniałam- Ja na pewno się w niej nie kocham.
Cześć :)
Dzięki za tyle wyświetleń i (nie) przymuszone komentowanie ;) Co prawda trochę oszukujecie, ale przymykam na to oko, bo dawno mnie na bloggerze nie było ;D
Akcja się powoli będzie zaczynała rozkręcać, więc bądźcie na bieżąco :)
Miłego czytania!
Miłego czytania!
Syl xx
p.s. zmieniam nazwę w przyszły piątek z mywaytobehappy95. na mi6andonedirection.blogspot.com :)
p.s. zmieniam nazwę w przyszły piątek z mywaytobehappy95. na mi6andonedirection.blogspot.com :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ, proszę :*
13 KOMENTARZY = ROZDZIAŁ XXX !
Pierwszy komentarz pozdrawiam mamę i tatę xd
OdpowiedzUsuńRozdział super tylko szkoda ze harry nic noego pamięta :( czekam na next! :*** / Sally
* nie pamięta
UsuńAAA!!! KURWA!!
OdpowiedzUsuńTo powinien być wystarczający komentarz :P
Ale jak Hazza może!
Mam nadzieję, że to nie będzie tak przez cały czas :D
Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!
Kat xx.
Pisz szybko dalej!!! już nie mogę się doczekać!!ludzie! komentujcie!!! :)
OdpowiedzUsuńŚwietne, świetne, świetne, zajebiste!<3
OdpowiedzUsuńAAAAA!!! super!!! już chcę nexta;*
OdpowiedzUsuńBuźki i loffki;* to jest superrrr!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział! ;)Uczucia Harrego muszą powrócić!
OdpowiedzUsuńMatko
OdpowiedzUsuńN poprostu zaspamuje cie i dibije dod tych 13 komentarzy
Czekam na więcej!
Jak on mógł tak powiedzieć.Przecież on ją kochał.Niech ona ucieknie teraz.
OdpowiedzUsuńDLACZEGO ON JEJ NIE PAMIĘTA
OdpowiedzUsuńO MUSI SOBIE PRZYPOMNIEĆ
No porostu czytam i nie moge sie oderwać!
OdpowiedzUsuńAaaaaaaa kocham to nie moge sie doczekać
OdpowiedzUsuńSuper. Zapraszam do mnie ,<3 http://one-direction-opowiesci.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńHarry ją rani... Ale nie można go o to winić skoro nic nie pamięta.. Nialla też musi to boleć jak on coś do niej czuje. Świetny rozdział. A i jeśli znalazłabyś chwilke to zajrzysz i ocenisz.. zaszyfrowana-fanfiction.blogspot.com. :-*
OdpowiedzUsuń* to zechciałabyś może .... ?
Usuń