07 marca 2014

28.

Cześć ;)
Witam was serdecznie i zapraszam na nowy rozdział! woohoo!
Cieszę się, że spodobał się wszystkim wątek z Harrym, niestety, ale stracił pamięć ;p Spokojnie, ma czas na jej odzyskanie, ale kiedy to następi- to wielka tajemnica ;D
Cieszę się też, że komentujecie, ale niestety jest to wymuszone i to mnie smuci, no ale komentujecie :)
Jakbyście mogli nie pisać zawsze anonimowo to byłabym wdzięczna, bo chciałabym wiedzieć, jaka osoba czyta moje opowiadania, nie chcę myśleć o was jak o Gallu Anonimie ;)
Dziękuję za ponad 12 000 wyświetleń :) Szkoda, że komentarzy jest dużo mniej niż wyświetleń rozdziału, no ale nie można miec wszystkiego :D
Miłego czytania!
Syl xx
                                                                                                                                                                  
 
Do szpitala dojechaliśmy stosunkowo szybko. Jednak przez całą drogę byłam jakaś nieobecna, zamyślona. Czas upływał wolniej. Po prostu to, co powiedział Harry zszokowało mnie. Na miejscu byliśmy o 12:48pm, zaraz gdy tylko drzwi karetki się otworzyły wyszłam z środka i poszłam przed siebie. Potrzebuję ochłonąć.
Wiem, gdzie jestem, trafię do domu. Szłam ulicami miasta, Londyn nocą jest niezwykle pięknym miastem. Neony sklepów są jasne, oświetlają drogę i wiem, w którą stronę muszę iść. Nie potrafiłam opanować drżenia rąk, przyspieszonego oddechu, a co najgorsze nie potrafiłam przestać płakać.
Obiecałam sobie, że nie dam się złamać, że będę silna, ale przez niego po prostu.. To takie trudne. Nigdy nie miałam takiej sytuacji i nie umiem sobie z nią poradzić. Od zawsze byłam skazana na bycie samodzielną i też to polubiłam, lubię wolność i niezależność. Uczucia zawsze spychałam na bok, empatia tylko w ciężkich przypadkach, jak śmierć rybki Nathana.
Minęłam kolejne przejście podziemne i postanowiłam skręcić w stronę pobliskiego mostu.
Zaraz się wścieknę, jak te głupie łzy nie przestaną wypływać z moich oczu.
Wskoczyłam na murek mostu i powoli nim kroczyłam na przód. Przeszłam w ten sposób cały most i ostatecznie postanowiłam udać się do domu. Jest po 1 w nocy, jeszcze zaczną się martwić. No i muszę zadzwonić do Perrie.
*** Liam ***
- Sylvia!- wołałem ją kilkakrotnie, ale nie reagowała. Widać mocno przeżyła fakt, że Harry niczego ani nikogo nie pamięta. Wróciłem do przyjaciół i ruszyliśmy za sanitariuszami. Harry aktualnie śpi. Jest mocno poturbowany, nie dziwię mu się, że zasnął. Boję się o jego stan, ale dzięki zapewnieniom lekarzy, wiem, że nic mu nie grozi. Nie wiedzą tylko, dlaczego stracił pamięć. Nie wiadomo także czy tylko krótkotrwałą czy długotrwałą.
Weszliśmy do jasno oświetlonego holu szpitala. Tam czekaliśmy na jakieś informacje. Niall zaczął obgryzać paznokcie z nerwów.
- Spokojnie – położyłem mu rękę na barku- Będzie dobrze. Wybacz na chwilę, idę zadzwonić do Zayn.
Oddaliłem się od blondyna i wybrałem numer Zayna na telefonie.
- Cześć stary- usłyszałem cichy głos kumpla- Jak się trzyma?
- Póki co śpi. Ale jego stan jest stabilny.
- To dobrze. Wy też się trzymacie?
- Jasne, tylko trochę nas nosi. Niall jest bardzo nerwowy, ale nie dziwie mu się.
- Daj mu coś na ząb – zaśmiał się cicho.
- Spróbuję tego. A jak Perrie i reszta?
- Wszyscy są w szoku. Pezz jest roztrzęsiona, ale jeszcze nie zemdlała. Cały czas martwi się o Sylvię.
- Czemu? –zmarszczyłem brwi – Przecież nic jej się nie stało.
- Perrie przestraszyła się jej zachowania. Mówi, że nie widziała nikogo, kto ma taki wyraz twarzy i głos podczas katastrofy.
- No wiesz, ona jest agentką, to chyba u niej nawyk. A co powiedziałeś Pezz?
- Że jej się tylko wydawało. Wyjaśniłem, że ktoś musiał zadbać o bezpieczeństwo gości.
- Uwierzyła?
- Wydaje mi się, że tak. Perrie, już idę – coś niezrozumiałego ? – Wybacz stary, wołają mnie. Daj znać, co z Harrym. Trzymaj się.
- Jasne. Na razie – i dźwięk zakończonego połączenia. Westchnąłem i skierowałem się w stronę automatu z jedzeniem. Kupiłem dwa Twixy i wodę.
- Jedzenie! – usłyszałem głos Nialla i się zaśmiałem – Dasz coś?
- Jasne, trzymaj, to dla Ciebie.
- Aż dwa? Dzięki.
- Był tu jakiś lekarz?
- Nie zupełnie. Była pielęgniarka. Powiedziała, że jest dla nas pokój, gdzie możemy się dzisiaj przespać. A jak będą jakieś wiadomości to nas zawiadomią.
- To świetnie – przeczesałem dłonią włosy – Nie wiem, jak Ty, ale ja padam.
- Ja też – zaśmiał się – Musimy iść tym korytarzem po prawej do końca i trzecie drzwi w prawo.

* * * Sylvia, Następnego dnia : 11.07. * * *

Usłyszałam wnerwiające pukanie do drzwi.
- Proszę! – krzyknęłam i rzuciłam się ponownie na poduszkę.
- Cześć – ten jej cichy głos w tym momencie mnie denerwuje – Zejdziesz na śniadanie?
- Nie jestem głodna.
- Powinnaś coś zjeść.
- Powiedziałam, nie jestem głodna.
- Ja to załatwię –
tata przyszedł do mnie? – Cześć słońce. Jak się czujesz?
- Nijak – usiadłam na łóżku, on zajął miejsce naprzeciwko.
- Wiesz, że to nie Twoja wina prawda?
- To moja wina. Wszystko to moja wina.
- Kochanie, nie możesz obwiniać się za wszystko. Śmierć mamy to był przypadek.
- Nie mów teraz o mamie – pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
- Przepraszam, ale chcę, żebyś wiedziała, że to co się wydarzyło to nie Twoja wina i powinnaś myśleć pozytywnie.
- Jak mam myśleć pozytywnie jak wiem, że on może stracić pamięć na zawsze a nawet zginąć! – uniosłam głoś i zaczęłam płakać – Nie dam rady jak on też umrze.
- Słuchaj słońce..
- Nie- powiedziałam stanowczo- Chcę zostać sama.
- Steve – powiedziała do niego Zo – Ona potrzebuje czasu.
Nie, wcale nie, potrzebuje jego! I świętego spokoju od was. Muszę pomyśleć.
Chwilę później wyszli, mówiąc, że śniadanie jest w lodówce.
Udałam się do łazienki by wziąć prysznic i po prostu pomyśleć. Woda działa na mnie zaskakująco kojąco.
Po piętnastu minutach byłam oczyszczona fizycznie i psychicznie a także ubrana. Usiadłam na fotelu i westchnęłam.
- Kartka!
Podbiegłam do szafki i z szuflady wyjęłam wczorajszą torebkę. Bingo. Kurde, trochę się wygniotła, ale nic nie szkoda. Założyłam rękawiczki i wyjęłam karteczkę powoli ją otwierając. Zauważyłam napisy w języku rosyjskim i już wiedziałam, że to nie wróży nic dobrego. Mogłam się zresztą domyślić.
Sięgnęłam po telefon.
- Słucham – w słuchawce dało się słyszeć głos mężczyzny.
- Tu agentka 315, mam informacje.
- Przyjedź do agencji jak najszybciej, ja też mam informacje.
- Będę za 20 minut.
* * *
-Jestem- powiedziałam wpadając do biura szefa, był tam 415 i Z- Dzień dobry.
- Witaj 315, proszę, usiądź- wskazał na wolne miejsce.
- Mam nowe informację. Jak wszyscy wiedzą wczoraj ktoś dokonał zamachu na ‘Paper Club’.
- Tak, jednak nie wiemy kto i dlaczego- odpowiedział 415.
- Wiemy. Rosyjska mafia musiała maczać w tym palce. A dlaczego? Proste, chcieli nas nastraszyć.
- Skąd wiesz? – zapytał zamyślony szef.
- Proszę –podałam im zabezpieczoną kartkę – Nie odczytałam wszystkiego, nie miałam czasu, ale to na pewno pogróżki.
- Dotknęłaś tego?
- Tylko raz i od razu zamknęłam w woreczku.
- Trzeba dać do ekspertyzy. I jeszcze jedno, co w ogóle spowodowało tyle zamieszania? Póki co nie dostaliśmy żadnych raportów z policji.
- Najpierw ktoś zaczął strzelać aż zniszczono wszystkie okna, nikt nie ucierpiał. Po chwili rzucono granat treningowy o krótkim zasięgu.
- Dlaczego granat treningowy? – zastanawiał się na głos 415- To bezsensu.
- Nie. Oni tylko chcą nas nastraszyć.
- Ucierpiał ktoś? – i jak tylko szef spojrzał na mnie, wiedział – Który ucierpiał?
- Co?  -wybuchł 415 – Ktoś z tego zespołu ucierpiał? Nieźle ich pilnujesz.
- Harry. I nic mu poważnego nie jest, stracił tylko pamięć. Żadnych obrażeń.
- Tylko? – ponownie odezwał się 415- Czy Ty siebie słyszysz? Miałaś nie dopuścić do takich sytuacji.
- Dość agencie, wyjdź – powiedział głośno i stanowczo szef – Już nie jesteś potrzebny.
- Ale.. –zamilkł jak zobaczył jego minę -Do widzenia.
- Nie zwracaj na niego uwagi – szepnął pocieszająco Z.
- To na czym stanęliśmy.. Ah tak! Dziękuję za te informację, zadzwonię potem na policję i zażądam dowodów. A co do moich informacji.
- Rozszyfrowaliśmy wiadomość – wtrącił Z.
- Właśnie – szef podrapał się po karku – I nie jest zbyt wesoło. Wyjaśnij Zet.
- To właściwie nie jest jakaś konkretna wiadomość. Napisali coś o tym, że musimy uważać na lisy, że z czasem podadzą nam wskazówki i zagramy w wisielca. Dzisiaj rano przysłali nam kopertę podpisaną ‘WISIELEC’ , wewnątrz była kartka z zaczętą szubienicą.
- Kurwa… - wymsknęło mi się cicho – Szefie, przepraszam, zawaliłam, ale nie przewidziałam ataku na nich, gdy wokół będzie ponad sto osób.
- My także. I nie przejmuj się. Jeszcze nie przegraliśmy, a pamiętaj, że my nigdy nie przegrywamy- uśmiechnął się lekko.
- Wiemy coś jeszcze? – zapytałam po chwili – W tej sytuacji każda informacja się przyda,  a nie wiemy ile mamy czasu.
- Niestety, ale nic więcej nie wiadomo. Możesz iść. Unikaj McCalla.
- Będę pamiętać – wstałam z miejsca i udałam się w stronę wyjścia.
- Uważaj na lisy.
* * * Justin, LA, 12.07 * * *

- Tak? – odebrałem telefon wcześniej spoglądając na godzinę, szósta – Co się dzieje?
- Dzień dobry wspólniku – usłyszałem jej niemiły głos – Mam dla Ciebie wiadomość.
- Jaką? -chciałem mieć tę rozmowę z głowy.
- Ziarno niepewności zostało zasiane.
- Mów jaśniej kobieto, nie jestem ogrodnikiem.
- Idiota! Mówię, że już działamy.
- Zaraz. Jak to? Mieliśmy zacząć, kiedy ja tam przyjadę.
- Nie, zaczęliśmy zgodnie z planem, tylko Ty o tym nic nie wiedziałeś – zaśmiała się – Twoje działania to faza druga.
- Czyli do wtorku przyszłego tygodnia będziecie robić wszystko by..
- By ich nastraszyć, dokładnie. A potem wkraczasz Ty, odwracasz ich uwagę od tego i infiltrujesz.
- A jak się zorientują, że jest coś nie tak?
- Podobno jesteś dobrym aktorem Bieber. Pokaż na co Cię stać – rozłączyła się. Rzuciłem telefonem na fotel, ale niefortunnie nie trafiłem i upadł na podłogę. Wstałem z łóżka i musiałem wziąć prysznic. Przez to wszystko czuję się brudny.
Po dziesiątej zszedłem na śniadanie do hotelu, czekał tam na mnie Fredo i Ryan.
- Siema – przywitałem ich i usiadłem – Co dzisiaj na śniadanie?
- Dzisiaj sałatka z kurczaka i sok pomarańczowy.
- Nie za zdrowo? – zaśmiałem się.
- Chcesz pijać znowu te przepyszne koktajle ? – zaśmiał się Ryan, wytknąłem mu język.
- Dobra, smacznego – powiedziałem wreszcie – Jakie plany na dzisiaj?
- Po śniadaniu jedziemy na miasto, trochę spotkań z fanami, o 16stej jest próba i o 19stej koncert.
- Po koncercie wyjeżdżamy?- zapytałem z pełną buzią.
- Tsa- odpowiedział mi Ryan – Jeszcze tylko trzy koncerty i jedziemy do Londynu. Nareszcie.
- Cieszysz się? – zapytałem go ze śmiechem – Nie lubisz deszczu.
- Może i nie lubię, ale tam są takie gorące laski –wszyscy się zaśmiali- No i zobaczymy chłopaków z 1D.
- Nie mogę się doczekać tego spotkania – powiedziałem z nikłym uśmiechem i zabrałem się za resztę sałatki.
                                                                                                                       
CZYTASZ=KOMENTUJESZ, proszę :)
13 KOMENTARZY = ROZDZIAŁ XXIX !

13 komentarzy:

  1. Ale się dużo dzieje.Ciekawe jak potoczy się akcja z Justinem i co oni chcą od One Direction.Mam nadzieje,że Sylvia uświadomi sobie,że kocha Harrego.Jednym słowem wow.Może jutro jeszcze coś napisze.Ide spać.Dobranoc.
    Ania ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. ŚWIETNY ROZDZIAŁ! Harry bez pamięci dalej.. :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Denerwuje mnie tylko, że oni wszyscy nie mogą dać Sylvii spokoju, żeby sobie wszystko poukładała i ciągle próbują pocieszać. Ale jeśli mnie to denerwuje to jak musi czuć się Sylvia :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny ! Opłacalo sie czekac !:D Wenyy

    OdpowiedzUsuń
  5. Więc tak.. masz nową czytelniczke ;) Rozdział świetny jak każdy i z niecierpliwością czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na nowy rozdział! <3 :* To wciąga! ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Moja codzienna lektura <3 moje zycie bez tych opowiadań nie ma najmniejszego sensu
    Żyje od rozdziału do rozdziału
    Cudowne ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Moja ulubiona para ^^
    Oby Harry wyzdrowiał <3
    Czekam na nowy rozdział! ;*****

    OdpowiedzUsuń
  9. Niech już Harry wyzdrowieje i bierze sprawy w swoje ręce, bo Sylvi to juz chyba nikt nie da spokoju. :D świetny blog, dzisiaj go znalazłam i chyba pokusze się o wstawienie Cię do mojej zakładki "czytam i polecam" na www.your-choice.blog.pl -w roli głównej Justin Bieber. Zapraszam!
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział! ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział!! :D Nie mogę doczekać się kolejnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kommentarzy:)
    Czekam na nastepy rozdzial

    OdpowiedzUsuń