06 września 2014

54.


*** miesiąc później* piątek, 28.09.2013***
***   Sylvia        ***

Wdech i wydech.
Spokojnie przecież to nic strasznego. Prawda? Tylko pierwszy dzień studiów. Zwykła sprawa. Prawda??
Ubrana w czarną sukienkę z białą górą, czarną marynarkę i białe szpilki idę po schodach i kieruję się do wejścia uczelni. Mija mnie mnóstwo ludzi, niektórzy się miło uśmiechają a inni nie zauważają.
Najgorszy jest zawsze pierwszy dzień. Zawsze i wszędzie. Mimo, że to tylko głupi rozpoczęcie, właściwie spotkanie to i tak się stresuję. Do tej szkoły chodzą najlepsi młodzi ludzie z całej Anglii. Jak ja się tu odnajdę?
Moje rozmyślania przerywa sygnał w telefonie. Wiadomość od Harry’ego.

Od : Loczek <3

Witaj :)
Udanego pierwszego dnia. Pamiętaj, że dzisiaj też masz rehabilitację.
Kocham Cię :)
H xx

Szybko wystukuję odpowiedź do niego.

Do : Loczek <3

Cześć ;)
Trzymaj kciuki, żebym zrobiła dobre pierwsze wrażenie!
Pamiętam, codziennie mi o tym przypominasz, wiesz?
Ale właśnie za to Cię kocham.
Miłego dnia Loczku <3

Schowałam telefon do torebki i postanowiłam odciąć się na chwilę od mojego miłosnego życia i wrócić do rzeczywistości.
Weszłam do ogromnej auli, zajęłam miejsce gdzieś pośrodku, między chłopakiem o ogromnych brązowych oczach a dziewczyną w rudych włosach. Punktualnie o godzinie 10.30 na podest wyszła wysoka szczupła brunetka - dyrektor tej uczelni. Przywitała tegorocznych pierwszoroczniaków i zapewniła nas, że w tej szkole poczujemy się, jak w  domu i rozwiniemy nasze talenty. Wyczytała listę każdego oddziału oraz wskazała salę do jakiej trzeba się udać. Mój oddział to D, czyli wokalno-taneczny. W sumie oddziałów jest 6, każdy dotyczy innego talentu.  Oczywiście są osobne sekcje tańca i śpiewu.
Moja grupa liczy 30 osób, większość to chłopcy. Cóż, Hazz nie będzie zadowolony, że co dzień będę mieć z nimi wszystkimi styczność. Może lepiej mu nic nie mówić? Tak, to dobry pomysł.
Prowadzącym nasze główne zajęcia jest profesor Max Sullivan, uczy tu już 7 lat a my jesteśmy jego drugą grupą. Wyczytał nasze nazwiska ponownie, żebyśmy się zaznajomili i zapamiętali, kto jest w naszej grupie, żeby się nie zgubić. Podał nam plan zajęć na pierwszy semestr i wyjaśnił, że gdyby ktoś chciał zrezygnować to ma przyjść do niego.
O 11 puścił nas wolno i obwieścił, że nie może się doczekać naszych pierwszych poniedziałkowych zajęć.
Szybko opuściłam budynek i ruszyłam do mojego samochodu. Nadal nie wiem, czemu Porsche 911 wywołuje w ludziach taki szok. Zwykły samochód. Ale od niezwykłego mężczyzny. Tak, prezent od Harry’ego z okazji moich 18 urodzin. Upierał się, żebym go przyjęła, bo niby to jedno z najbezpieczniejszych aut
‘a jego księżniczka ma być bezpieczna’
.
Ale tak dla jasności, tylko czasem nim jeżdżę. Zazwyczaj to Harry mnie wozi, dosłownie wszędzie. Nawet do apteki..
Dzisiaj po raz pierwszy jadę sama na rehabilitację, tak to normalnie towarzyszy mi Hazz albo Niall. Chociaż dzisiaj będę mieć spokój od ich ciągłych komentarzy. Nie negatywnych, tylko… oni muszą wszystko komentować i wyrażać własne zdanie. To, że piłka jest za duża albo za mała, albo nie ten kolor maty i miliardy innych..
Wsiadłam do samochodu i pierwsze co zrobiłam to ściągnięcie butów. Moje nogi jeszcze nie są gotowe na szpilki. Ubrałam czarne vans’y i zapięłam pas, po czym odpaliłam silnik i wyjechałam z parkingu i ruszyłam do centrum miasta. Centrum rehabilitacyjne znajduje się niedaleko Hide Parku, ale żeby znaleźć miejsce na parkingu to naprawę trzeba mieć szczęście.
Dzisiaj droga jest spokojna a to aż dziwne skoro jest piątek. Włączyłam radio, przycisnęłam pedał gazu i poczułam, że żyję. Właśnie leci moja ulubiona piosenka ‘Best Song Ever’. Zaczęłam nucić i nim się obejrzałam byłam pod budynkiem a z głośnika leci jakaś piosenka Davida Guetty.
Wysiadłam i skierowałam się do drzwi wejściowych. W recepcji przywitała mnie Stephanie, miła kobieta po czterdziestce. Swoje kroki skierowałam na pierwsze piętro po pokoju 33.

***   Harry        ***

Nienawidzę, kiedy sam muszę robić obiad.. To jest męczące a w dodatku- ja nie umiem gotować! Ale czego się nie robi dla dziewczyny. Jej rodzice są w pracy a ja mam dom cały dla siebie. Włączyłem telewizor na full, znalazłem stację muzyczną i zacząłem robić obiad. Wlałem wodę do garnka i postawiłem na płycie indukcyjnej, nastawiłem na 9 by woda zaczęła się gotować. W między czasie wyciągnąłem opakowanie makaronu i postawiłem na stole. Z szafki wyjąłem patelnię, na którą nalałem trochę oleju i kliknąłem 3, żeby zaczęła skwierczeć. Po chwili wrzuciłem na patelnię pieczarki. Zrobiło mi się gorąco, więc zdjąłem koszulkę i powiesiłem na oparcie krzesła. W TV śpiewa teraz Maroon 5, zacząłem trochę podśpiewywać pod nosem. Wyjąłem z szuflady łyżkę i zabrałem się na pilnowanie pieczarek, kątem oka obserwowałem też wodę w garnku. Gdy uznałem, że jest już gotowa wsypałem makaron i zmniejszyłem na 7. Poczułem dziwny zapach, mój nos jest strasznie czuły, i właśnie się zorientowałem, że zapomniałem o pieczarkach. Szybko przestawiłem na inne miejsce by po chwili na patelnię dorzucić mięso mielone i ustawić grzanie na 5. Otarłem pot z czoła. Robienie obiadu to najgorsze zajęcie. I męczące.
W międzyczasie otworzyłem okno obok lodówki, bo zrobiło się trochę ciepło. Nie ma to jak świeże powietrze. Odetchnąłem głęboko i zacząłem sprawdzać makaron oraz mięso.
W telewizji śpiewała teraz Beyonce, dawno nie słyszałem ‘Single ladies’ więc skorzystałem z chwili wolnego i zacząłem powtarzać kroki za piosenkarką. Po mniej więcej minucie usłyszałem stłumiony śmiech, ale się nie odwróciłem, tańczyłem dalej. Znowu parsknięcie śmiechem aż sam się zaśmiałem cicho. Skończyłem tańczyć i szybko podbiegłem do mojej księżniczki stojącej na wejściu do salonu i porwałem ją w ramiona. Pisnęła radośnie a ja zacząłem się obracać. Usłyszałem jej cudowny śmiech i usta same wygięły się w uśmiech. Sylvia przytuliła się do mnie mocniej i chwyciła jedną ręką delikatnie moje włosy.
- Cześć śliczna- zatrzymałem nas.
- Cześć- wyszeptała cicho.
- Jak poszła dzisiejsza sesja?
- Całkiem dobrze, idzie mi coraz lepiej.
- Powinienem się cieszyć, ale wiem co idzie za tym, że czujesz się coraz lepiej- odsunęła się ode mnie delikatnie i obdarzyła mnie tym swoim spokojnym uśmiechem.
- I tak prędzej czy później wrócę do agencji.
- Ale wolisz, żeby szybciej..
- Harry.. – położyła mi dłoń na policzku i odruchowo przykryłem jej dłoń swoją- To jest to, co kocham. Nie ograniczaj mnie.
- Wiesz, że tego nie robię- przymknęła oczy- Tylko martwię się o Ciebie.
- Tłumaczyłam Ci- zaśmiała się cicho, tak radośnie- Nie wezmę od razu najcięższej misji jaka jest.
- Moja słodka- pocałowałem ją w czoło- Wiem. Ale wrócisz do agencji najwcześniej za pół roku.
- Harry!- jej mina była poważna, widzę, że jest na mnie zła, chłód jej oczu zmroził mi krew w żyłach- Wracam za miesiąc.
- Już o tym rozmawialiśmy- przybliżyłem ją do siebie- Nie chcę się kłócić.
- Ja też dlatego tylko mówię, że za miesiąc wracam do czynnej służby. I Harry
- No?
- Coś się pali.
- Cholera! Obiad!

*** MRS. Jenett ***

- Bardziej w lewo! Wiesz, gdzie jest lewo idioto?!

Oni myślą, że uciekłam, że się poddałam, ale.. ja mam plan. Nie dam się tak łatwo. Muszą zapłacić za wszystko. On musi. Nienawidzę agencji i zrobię wszystko by dopaść jego i tę jego małą agentkę. Suka nie przeżyje następnym razem, już ja o to zadbam.
Co prawda straciłam kilku oddanych ludzi, ale znalazłam nowych. Jest ich pod dostatek w Europie, a szczególnie na Wschodzie.
Dawny szef Dymitra, Kristof, obiecał, że w zamian za małą pomoc wesprze mnie i wreszcie zamknę swoją sprawę. I zemsta się dokona.
Jeśli agencja wcześniej myślała, że to było wszystko na co mnie stać- są w błędzie. Jeszcze im pokażę!

-Olaf! Gdzie skrzynie z nabojami i karabinami?
- Niedługo będą na miejscu. Był jakiś problem z dojazdem, ale znaleźli skrót.
- Nikt nie śledził naszego wozu?
- Nie. Cały czas Mark jechał jako ubezpieczenie, żadnych agentów, glin, nikogo.
- Świetnie- Olaf się krzywo uśmiechnął- Teraz załatw mi wszystkie akta agentów MI6 na całym świecie.
- To trochę potrwa- zadrżał i przestąpił z nogi na nogę.
- Masz tydzień. Góra dwa. Zacznij jak najszybciej- i oddalił się. Podeszłam do okna i spojrzałam w dół. Dwadzieścia pięter robi wrażenie, ale nie na mnie. Nie mogę się doczekać, gdy z tego czy innego okna wypadnie Alfred.
Zapłaci za swoje.

                                                                                                                         
 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział! O nie... Ta baba znowu się wtrąca... Z niecierpliwością czekam na nexta Dominika :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. Chyba tej całej Mrs. Jenett się nudzi. Czy ona nie ma nic innego do roboty .? A Harry'emu ktoś powinien dać lekcje gotowania xd.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej pojawił się u nas kolejny rozdział.!!

    Zapraszamy http://poza-naszymi-marzeniami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń