04 lipca 2013

3.

Hej :)
Na początku chciałabym podziękować za 400 wejść <3 Dzięęęęęęki :*
Ale martwi mnie to, że pomimo tylu wyświetleń jest mega mało komentarzy :( Wiem, że czasem się nie chce skomentować, ale nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy..
Cieszę się, że osoby, które komentują lubią moje opowiadanie i zdradzę tylko, że wszystko was tutaj zaskoczy, bo możecie spodziewać się jednego, a nastąpi coś innego ;D
Nie będę usuwać ani zawieszać bloga, bo to frajda pisać i mam nadzieję,że przybędzie mi czytelników oraz KOMENTARZY ;]
Aaaa właśnie, bo rozdział jest dzisiaj a powinien być jutro, nie? No właśniee xD Bo wyjeżdżam w sobotę do UK i nie będę dodawać rozdziałów przez prawie 2 tygodnie, a zatem III pojawia się dzisiaj a IV pojawi się w sobotę rano <3 Liczę na was, że skomentujecie dzisiejszy rozdział i ten sobotni ;D

Do przeczytania! <3 Syl xx
                                                                                                                                                          
1.07.2013 Środa


Szczerze? Nie podobało mi się, że Nathan spał ze mną w łóżku. Tu nie chodzi o to, że jest chłopakiem, bo zawsze spaliśmy razem w końcu to mój kuzyn. Chodzi o to, że … zakochałam się w nim. Całą noc myślałam tylko o tym, by był bliżej, by poczuć jego usta na moich. Wiem, to głupie, ale nic nie poradzę na moje uczucie. Sama jestem na siebie cholernie zła za to, co do niego czuje. Bo to nienormalne!
Bynajmniej jakoś zasnęłam. Całe szczęście nie śnił mi się, bo chyba bym sięwtedy zgłosiła do najlepszego psychiatry w mieście. Właściwie to miałam dziwny sen. Kolejny.
Śniło mi się pięciu chłopaków. Byliśmy na jakiejś plaży i bawiliśmy się jak najlepsi przyjaciele. Ktoś grał na gitarze i podśpiewywał. Do grającego dołączyła się reszta i nie powiem, że nie, bo piosenka była świetna i znajoma, ale za cholerę jej nie kojarzę. Sen skończył się tym, że ktoś wrzucił mnie do wody.

Pogubiłam się. Całe moje życie to jeden wielki syf, który po części sama zrobiłam. Śmierć mamy, mój nałóg i pasja, która podniosła mnie po porażce. Tak – taniec. To jest to , co kocham. A właściwie jedna z wielu rzeczy. Jest jeszcze aktorstwo. Mam nadzieję, że po skończeniu studiów w Londynie będę mogła spełnić marzenie i zostać aktorką. O ile moja obecna praca mi na to pozwoli. Wiesz , o co chodzi.

No nic, kończę. Nathan chce iść na miasto. Jutro Londyn wita!

Kocham

Sylvia
xx

10 dzień wolny – to się robi podejrzane


Odłożyłam pamiętnik do tajemniczej szuflady, która co prawda już jutro stąd zniknie, ale skoro jeszcze stoi to się nią posłużę, i poszłam do łazienki wyprostować włosy. Tsa.. jestem od tego uzależniona, bywa. Zatraciłam się w tej czynności i nie zauważyłam, że Nath wszedł do łazienki.

-Cześć mała. Gotowa? – szepnął mi do ucha i położył ręce na moich biodrach. Momentalnie podskoczyłam i na całe szczęście stłumiłam krzyk. Ten pajac zacząłsię śmiać.
- No co? – zapytałam opryskliwie nadal prostując włosy.
- Przestraszyłaś się? Przecież widziałaś mnie w lustrze.
- Zapatrzyłam się w swoje odbicie i odleciałam – zaśmiałam się, a on mi zawtórował.
-Dobra, kończ i idziemy. Wiesz, boję się, że kiedyś Ci włosy wypadną – zacząłmnie gilgać.
- Nie wypadną. I nie męcz się, bo to na nic mój drogi – wytknęłam mu język.
- Jeszcze znajdę Twój czuły punkt. Bój się – zaśmiał się szyderczo i wyszedł złazienki, a ja chwilę po nim. Zeszliśmy na dół, ubraliśmy bluzy i w tradycyjny sposób oznajmiłam, że wychodzimy.
- Tato!!! My z Nathanem idziemy na miasto! Wrócimy pod wieczór. Pa! – krzyknęłam, gdy otwierałam drzwi.
-Ale komunikacja – zaśmiał się chłopak- Zawsze się tak dogadujecie? Przez krzyki?
- No. Jak on wychodzi to też się drze. Po domu roznosi się echo i zawsze wiesz, kiedy kto i gdzie wychodzi – uśmiechnęłam się.
- Cieszysz się, że będziesz mieć nową mamę? – no to trafił w idealny temat..
-Szczerze to nie. Dobra, lubię ją, ale to obca baba, która wepchnęła się do naszego życia.
-Gadałaś o tym z tatą? – i po co on drąży ten temat?
- Nie, bo to i tak nie ma sensu. To jego życie i co z tego, że mi Zoey nie pasuje. Może on faktycznie ją kocha? Muszę to zaakceptować.
- Jak na 17-latkę gadasz całkiem dorośle. Myślałem, że zrobisz coś w rodzaju buntu. Uwielbiam jak się wściekasz i wszczynasz wojny! – zaśmiał się tak głośno, że musiałam do niego dołączyć. Ale faktycznie, moje awantury były bardzo głośne i zazwyczaj ktoś lądował w szpitalu, a ja na posterunku policji.
- Pamiętasz jeszcze tę kłótnię sprzed hm.. 4 lat?
- Jasne! Aż po moich rodziców Twój ojciec musiał dzwonić, bo nie radził sobie z 14-latką!
- Nie śmiej się! To nie jest zabawne. Ja wtedy serio chciałam pokazać ojcu swój bunt. No wiesz, kłótnie o fajki robić? Musiałam jakoś odreagować – dołączyłamśmiechem do Nathana, który nawiasem mówiąc prawie płakał.
- No tak, ale żeby rzucać przedmiotami po domu? Nie żeby coś, ale jak zobaczyłem wasz dom jak przyjechałem i Twojego tatę za kanapą to nie mogłem sięze śmiechu powstrzymać.
- Faktycznie mój tatuś zachował się jak baba! Ale no , mógł nie zaczynać.Szkoda, że zbiłam wtedy moją ulubioną porcelanową figurkę kotka..
- Ty żałujesz figurki?! Dziewczyno, rozwaliłaś 50 calową plazmę! – krzyknąłoburzony.
- Co mnie jakaś durna plazma, jak i tak nic na niej nie oglądałam, bo mam swojąw pokoju.
- Ale ja i wujek Steve tak ! Mecze moja droga! Mecze!
- Ha ha! Ty i te Twoje mecze.. – pokiwałam głową z dezaprobatą – Dobra dośćtych wspomnień. Jesteśmy na miejscu. Czas na pożegnalne zakupy!
-Taaaak! Zakupy ! Nareszcie! – Nathan zaklaskał i zaczął tańczyć coś , co zapewne miało być tańcem szczęścia, cóż nie wyszło mu. Szybko podbiegł do drzwi wejściowych centrum i otworzył je przede mną. Uwielbiam go, bo on jedyny rozumie jak się tak naprawdę robi zakupy. Mógłby spędzić ze mną cały dzień i nie byłby zmęczony, ponieważ mamy wypracowaną swoją technikę. Najpierw zaliczamy dwa sklepy z odzieżą męską potem z damską i przerwa w kawiarni i znowu dwa męskie dwa damskie i pizza. Proste i logiczne spędzanie wolnego czasu w centrum handlowym. Nie dość, że odwiedzimy każdy sklep z ciuchami to praktycznie każdą kawiarnie i pizzerie oraz resztę tych sklepików z Fast foodem. Tak jak przyjechaliśmy tak wróciliśmy dopiero o 7 p.m. do domu. Rozumiecie to? 9 godzin zakupów! Nie żeby jakiś rekord, ale niezły wynik.
Gdy dotarliśmy to domu postanowiliśmy, że najpierw zjemy kolację, a potem dokończymy mnie pakować no, bo jutro wyjeżdżam.

-Nath! Zbieraj tę swoją dupe natychmiast z mojej kanapy i na górę!
-Aleeeee jestem taki zmęczony!
- Co mnie to obchodzi?! Na górę! Jutro wyjeżdżam, a jeszcze tylko kilka pudełtrzeba dopakować.
O! Pan Nathan raczył ruszyć się z miejsca i udać się w kierunku schodów. Pomińmy fakt, że wlókł się po nich jak żółw. Chyba 10 minut zajęło nam wchodzenie po nich. Boże!
-Dobra, plan jest taki : Ty znosisz te zamknięte pudła do garażu, a ja pakujęwszystko do tych, co są puste lub prawie pełne. A jak już skończę to Ci pomogę.Zgoda leniu?- ten tylko zamruczał w odpowiedzi i wziął pierwsze zamknięte pudło ruszając w stronę drzwi. Dzielny chłopak!
Mi zostały do ogarnięcia tylko sukienki po wczorajszej zabawie tych debili. Tylko jak ja je włożę do pudeł, żeby się nie pogniotły?! Ah! Wiem!
- Zoey!!! – wydarłam się tak głośno jak nigdy dotąd.
- Co?! – odkrzyknęła. Widzę, że załapała naszą komunikacje. Brawa dla tej pani.
- Chodź! Szybko!
- No co? – zapytała, gdy przyszła –Pomóc Ci w czymś?
- Tak. Nie wiem jak zapakować sukienki do tych głupich pudeł – opadłam na łóżko w geście poddania.
- Zrób tak jak ja. Owiń je wokół ręczników-spojrzałam na nią z miną ‘are you fucking kidding me?’ – Serio. Zrób rulon z ręcznika a sukienkę owiń wokół. Nie ma szans, że się pogniecie. Tylko do kartonu wrzuć pianki – uśmiechnęła się.
- Dzięki. Jesteś wspaniała! – krzyknęłam i mocno ją przytuliłam, a ona się we mnie wtuliła, co było dziwne.
- Jakbyś jeszcze potrzebowała pomocy to wiesz –zaśmiała się.
-Wiem. Nasza komunikacja!- też się śmiałam.
-Zejdziecie za pół godziny na kolacje?
-Pewnie. Co dzisiaj?
- Sałatka z kurczaka i deser! Rogaliki z dżemem! A i tata kupił szampana. Stwierdził, że trzeba jakoś uczcić przeprowadzkę – przewróciła oczami.
- Uczcić przeprowadzkę? – zdziwiłam się – Tata oszalał – wybuchnęłam głośnymśmiechem.
- Zgadzam się! – Zo do mnie dołączyła. Teraz obie śmiałyśmy się jak nienormalne.
- A z czego moje panie się śmieją? –zapytał tata pojawiając się znikąd przed nami.. Spojrzałam porozumiewawczo na Zoey i chwyciłam ją pod rękę.
- Nie ważne tatusiu. To kobiece sprawy – wyszczerzyłam się w uśmiechu. A tata zrobił oczy jakby zobaczy gdzieś Elżbietę II, gdy zauważył jak blisko ja i ona stoimy.
- Czy panie czasem nie spiskują przeciwko mnie? Czuję się odrzucony! –powiedział teatralnym głosem.
- Rozszyfrował nas! Kochana musimy mu zdradzić nasz plan, skoro się domyślił –rzekła Zo po czym się roześmiała, a ja śmiałam się razem z nią.
- Ha ha! Zabawne moje panie! Ale swoją drogą, cieszę się, że się dogadujecie. Nawet jeżeli knujecie przeciwko mnie to i tak się cieszę! – wybuchnął śmiechem tatuś.
- Dobra, idźcie już sobie, ja muszę dokończyć pakowanie – wypchnęłam ich z pokoju, aż dywan się podwinął.
- Już już idziemy. Miłego pakowanie skarbie.
-Dzięki. Aha, Nath znosi moje rzeczy do garażu jakby co.
- Dobrze, pa słońce. Do kolacji.
-Do kolacji! Pa Zoey – uśmiechnęłam się do niej ciepło , gdy wychodzili.

Nathan zniósł już większość pudeł. Szybko mu to poszło. Za 5 minut kolacja, a pokój prawie pusty. Tylko bielizna i moje sekretne skarby z szuflady jeszcze zostanąwyniesione i pokój będzie jakby nikt w nim nie mieszkał.

Właśnie składałam swoje stroje kąpielowe, gdy Nath potknął się o podwinięty dywan i wpadł na mnie. Oboje upadliśmy na łóżko i nie wiem jakim cudem, ale zamiast na brzuchu wylądowałam na plecach. Moja twarz znajdowała się centralnie pod twarzą Nathana. Co najdziwniejsze, jego mina nie wyrażała zakłopotania sytuacją, odwrotnie do mojej. Nic nie wyrażała. Gapiłam się w jego oczy i czułam jak w niebie. Skarciłam siebie samą w duchu , że tak się patrzę, ale nie potrafiłam oderwać wzroku od jego cudownych oczu. Nagle Nath się uśmiechnąłdelikatnie, zbliżył do mojej twarzy i pocałował mnie. Dokładniej musnął moje usta. Chyba chciał sprawdzić moją reakcję. A ja jak głupia zrobiłam się różowa i uśmiechnęłam, a on znów mnie pocałował. Głupia ja, oczywiście oddałam pocałunek, bo po co go odepchnąć!!! Wiem, że to błąd, że go całuję, ale.. nie potrafię mu odmówić. Chwyciłam go za kark i przybliżyłam do siebie. Ten natychmiast zareagował jakby dostał pozwolenie na dosłownie wszystko. Zjechałręką z moich włosów na mój brzuch i włożył rękę pod koszulkę. Nie protestowałam. On nie robił nic złego, tylko głaskał mnie po brzuchu, to chyba nie przestępstwo.
- Dzieciaki! Kolacja!- usłyszeliśmy krzyk Zoey i odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni. Dopiero, gdy znów na siebie spojrzeliśmy dotarło do nas, co przed chwilą miało miejsce.
- Nathan.. ja.. to, co zrobiliśmy było złe – głos mi się łamał, normalnie nie wiedziałam, co powiedzieć.
-Wiem. Przepraszam. Ale nie mogłem się powstrzymać – przeczesał nerwowo rękąwłosy – Powinienem powiedzieć Ci to dawno, a nie tak w sobie dusić. Sylvia ja .. zakochałem się w Tobie – gdy podniósł wzrok na mnie sparaliżowało mnie. On się we mnie zakochał! To niestety jeszcze bardziej komplikuje sprawę..
- Pewnie Cię to zaskoczy, ale .. też się w Tobie zakochałam – teraz to on był w szoku, ale za chwilę był już uśmiechnięty. Co ?!
- Czyli nie żałujesz, że się całowaliśmy? – zapytał zbliżając się do mnie i chwytając za rękę. Spuściłam wzrok.
- Nie Nath – spojrzałam w jego błyszczące oczka – Ale nie chcę, żeby to siępowtórzyło. To niewłaściwe.
- Wiem, mała. Ale ja nic nie poradzę na moje uczucia – pocałował moją dłoń.
- Nathan.. Proszę , spróbuj zapomnieć. Ja też spróbuję.
Chłopak posmutniał, ale dobrze wiedział, że nie byłoby sensu w naszym związku, bo jesteśmy rodziną. Na Boga, najbliższą!
-Chodź, kolacja czeka – chwyciłam go za drugą rękę, wstaliśmy z łóżka i opuściliśmy mój pokój. Gdy byliśmy na schodach Nath chwycił moją dłoń i splótłnasze palce, ale natychmiast wyrwałam mu się i posłałam mu karcące spojrzenie.
- Nath – zaczęłam, gdy byliśmy już przed jadalnią – Nie rób niczego głupiego. Proszę.
On nie odpowiedział tylko delikatnie mnie pocałował i ruszył do jadalni, chwilępóźniej ja także znalazłam się w towarzystwie reszty domowników.

- Jak? Spakowana?
-Tak. Ostatnie kartony czekają u mnie, tylko je wynieść do garażu –uśmiechnęłam się do taty.
- Dobrze. Samolot mamy o 11, czyli o 9 pobudka, a o 10:30 wyjeżdżamy.
-Proszę tato, jak wszystko zaplanowane – zachichotałam, a Zoey zaśmiała się.
- Musi być wszystko zaplanowane, bo inaczej byśmy się wgl nie zebrali i nie wyjechali.
- W sumie racja- pomachałam widelcem , co oznaczało, że jednak tak by było.
- Nathan – zaczęła Zo – zostajesz u nas też dzisiaj i pojedziesz z nami na lotnisko?
- Jasne ciociu – ciociu ?! – przecież obiecałem, że was zawiozę – uśmiechnąłsię do niej serdecznie.
- Dziękuję. W takim razie dzieciaki za godzinę idziecie spać. Teraz czas na szampana. Steve, skoczysz po niego do lodówki?
- Oczywiście skarbie – pocałował ją w policzek – Sylvia pozbieraj naczynia i włóż do zmywarki.
Lekko oburzona przytaknęłam. Pozbierałam zaczynia i szłam w kierunku kuchni i mijałam Nathana, a ten niby przypadkiem klepnął mnie z tyłek. Spiorunowałam go wzrokiem, a ten się słodko i niewinnie uśmiechnął. Ugh! Cham! Już ja mu sięodwdzięczę! Tak go zbajeruję, że nie zaśnie!

-Dobranoc! – wydarłam się wychodząc z jadalni i ruszając w kierunku sypialni.
- Dobranoc słońce! – odkrzyknęli równocześnie tata i Zo i się zaśmiali. Rzygam!

Teraz pora na mój plan, który obmyślałam przez całą kolacje. Nath siedzi jeszcze na dole, ale to nic. Weszłam do pokoju i zostawiłam otwarte drzwi. Właściwie, to zapomniałam, jaki jest mój plan, gdy zobaczyłam pustkę panującą w moim pokoju. Ściągnęłam koszulkę i spodenki i już chciałam iść do łazienki, gdy poczułam czyjeś dłonie oplatające mnie w talii.
- Nathan, puść. Co Ty robisz? Już na ten temat gadaliśmy.
- Wiem, chciałem się tylko przytulić.
-Extra, przytuliłeś, a teraz puść, bo będziesz spał na podłodze-posłuchał- za 15 minut wyjdę i będziesz mógł zająć łazienkę.
- Dobra, mała. To czekam- i rzucił się na łóżko.

Prysznic. Jedna z najlepszych rzeczy pomagająca pozbyć się stresu. Już pierwsze krople wody zmyły go ze mnie. Znów zaczęłam się zastanawiać, jaki jest ten cały Liam. Nagle ktoś zapukał do drzwi i wybudził mnie z transu.
- Żyjesz mała?
- Tak, już wychodzę! Sorry!

Owinęłam się ręcznikiem i chciałam się przebrać w piżamę, ale dotarło do mnie,że jej nie wzięłam. Fajnie. Wysuszyłam szybko włosy i wyszłam z łazienki. Nath nadal leży na łóżku – tym lepiej. Podeszłam do pudła z bielizną na szczęście miałam tam piżamę. Uff! Gdy wyciągałam komplet poczułam, że ktoś stoi za mną. Chwilę potem ‘ktoś’ złożył pocałunek na moim obojczyku. Nathan.
- Robisz to specjalnie – wyszeptał mi do ucha.
- Nie. Zapomniałam piżamy i chyba musiałam po nią tu przyjść.
-Mogłaś zawołać, przyniósłbym Ci.
-Taa i przy okazji oglądał moją bieliznę – odsunęłam się od niego i ruszyłam w kierunku drzwi.
-Przepraszam
Nie odwróciłam się. Poszłam do łazienki znajdującej się w korytarzu i tam sięprzebrałam. Gdy wróciłam do pokoju jego jeszcze nie było. Położyłam się dołóżka. To moja ostatnia noc w tym domu, w tym pokoju. Tyle wspomnień. Z transu wyrwał mnie skrzyp łóżka. Nath już wrócił i położył się obok mnie, stykaliśmy się plecami.
-Sylvia?
-Hm?
-Gniewasz się na mnie?
-Trochę.
-Przepraszam. Zachowałem się jak debil. Obiecuję, że postaram się zniszczyćmoje uczucie do Ciebie – odwrócił się w moja stronę.
-Przyjmuję przeprosiny – teraz ja odwróciłam się w jego stronę.
-Sylvia? – odezwał się po chwili milczenia i gapienia się na siebie nawzajem.
-Co?
-Mógłbym Cię ostatni raz pocałować? - Że co?! Taa jasne i co jeszcze? – Proszę– głos miał taki , że aż serce miękło. Jak takiemu nie ulec?..
-Nie wiem, czy to na miejscu Nath..
-Błagam – wyszeptał. Nie odpowiedziałam mu tylko go pocałowałam. Najpierw byłzaskoczony, ale po chwili oddał pocałunek. Całował mnie z taką miłością i pożądaniem. Wiem, że nie powinnam, ale pogłębiłam ten pocałunek. Nathan przybliżył mnie do siebie jeszcze bardziej, a ja się delikatnie uśmiechnęłam, on to poczuł, bo za chwilę też się uśmiechnął. Odsunęliśmy się od siebie i po prostu przytuliliśmy. Wtuliłam się w jego nagi tors. On głaskał mnie delikatnie po włosach.
- Dziękuję – wyszeptał. Nic nie odpowiedziała tylko wtuliłam się w niego jeszcze bardziej, a on jeszcze mocniej mnie przytulił. Pocałował mnie w czoło i nawet nie wiem, kiedy zasnęłam w jego ramionach.

                                                                                                                                                              

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)
                

2 komentarze:

  1. Super.
    Jestem ciekawa czy będzie z Nathanem ;3
    Tak jak obiecałam zajrzałam i z komentowałam
    Czekam na nn ;3
    Życzę weny kochana. ;*

    + ja-jestem-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nathan to jej kuzyn i nie beda uprzedzam juz teraz ;p :)

      Usuń