26 lipca 2013

5.

Witam was moi kochani! <3
Jak zwykle chcę zacząć od podziękowań, bo mój blog ma już ponad 900 wyświetleń ! Jestem wam na prawdę wdzięczna, że czytacie i komentujecie moje opowiadanie :)

Tak z innej beczki.. Jak mijają wam wakacje? Byliście już gdzieś czy dopiero pojedziecie? :)

Mi jak na razie mijają świetnie , ale dzisiaj dopadła mnie lekka depresja, bo równo za miesiąc kończę 18 lat a muszę tyle spraw załatwić, że szok. Nawet nie wiecie jaki to jest stres, gdy wszędzie musisz chodzić i pytać o różne sprawy dotyczące imprezy.. Chciałam załatwić sobie tort ze zdjęciem One Direction, Justina lub ROOM 94 , ale rodzice się nie zgodzili, bo stwierdzili, że goście nie zjedzą..
No, ale dość zanudzania ;D Czekacie przecież na rozdział ;p
Miłego czytania ;*
Syl xx
                                                                                                                                                            



3.07.2013 Piątek

O. Mój .Boże! Nigdy więcej! Zo zaciągnęła mnie wczoraj na zakupy do jakiegoś gigantycznego centrum handlowego, które było co najmniej 3 razy większe od tego w Manchesterze. Wyobraź sobie, że całe obeszłyśmy.. Tak jak wyszłyśmy o 1:15 p.m. tak wróciłyśmy dokładnie 12 godzin później. Tata się tak wnerwił, że aż mu się zmarszczki na czole porobiły. Ha ha!

A właśnie! Dzisiaj mam poznać tego całego Liama. Nawet się cieszę, ale z drugiej strony to dziwnie będzie tak mieć brata i to jeszcze starszego, niby to dwa lata, ale zawsze coś.
Z tego, co mi mówiła Zo będzie pod wieczór. Mam jeszcze jakieś 7 godzin. Na luzie.

Właśnie wpadł mi do głowy pomysł na choreografię!
Mykam!

Kocham!

Sylvia
xx

12 dzień wolny – to jest cholernie podejrzane!

- Sylvia! – ktoś darł się z dołu, chyba z kuchni.
- Co?!- kulturalnie odkrzyknęłam.
- Zejdź do nas!
- Dobra! – zamknęłam pamiętnik i schowałam do nowego sekretnego miejsca, to jest na klucz. Ha! Pościeliłam łóżko i zbiegłam na dół.
- Śniadanko? – zapytała uśmiechnięta Zo – mam jajecznice z bekonem.
- Jeszcze się pytasz?! – wyszczerzyłam się i usiadłam obok taty.
- Liam dzwonił, że będzie później niż Ci mówiłam wczoraj. Będzie około 5, ale może się trochę spóźnić.
- Spoko – odpowiedziałam tylko i zabrałam się za jedzenie mojego śniadania. 5 minut później już byłam u siebie na górze i męczyłam się nad układem. Problem tkwił w tym, że nie miałam piosenki. A może coś z repertuaru tego całego Łan Dajrekszon?.. Weszłam na Youtuba i wystukałam ich nazwę, po czym otworzyłam ich oficjalną stronę. Muszę wybrać coś szybkiego, bo moje kroki nie nadając się do ballad. O! Mam, to co było ostatnio w radio. Jak to było? Kill you? Kiss me? Ah! Kiss you! Okey, muza wporzo, teraz tylko przyswoić każdy dźwięk. I raz, dwa, trzy! No, idealne kroki do tej piosenki! Nie ma to jak zatracić się w piosence.
Godzina 4:22 p.m. Okey, ale już dzisiaj choreografii nie nagram. Pozostało się tylko ogarnąć i czekać na synusia Zoey. Wybrałam ciuchy, wzięłam prysznic, przebrałam się, lekko umalowałam i już byłam gotowa. Godzina 4:43 p.m. Pff..Nudy… Twitter!! Nudy, kolejna laska z problemami, Justin Bieber i nowa laska, ughh!.. O! info o koncercie 1D w poniedziałek dla fanów zespołu. Tiaa fanów. Ja tam idę z nudów!
Konkurs dla Directionerek bla bla bla Kto będzie wiedział coś o chłopakach bla bla bla.. Ale może faktycznie dobrze byłoby się czegoś o nich dowiedzieć? Usadowiłam się wygodniej na łóżku z laptopem na kolanach i zaczęłam czytać info. Oł maj gasz ! Ale oni są dziwni! Bać się łyżek?! I mieć manie na tle marchewek?! No to są chyba jakieś żarty.. Odpadam! Chociaż nie, żeby coś, ale są przystojni!

- Sylvia! Zejdź na dół proszę! – usłyszałam krzyk Zo.
-Idę! – odkrzyknęłam, odłożyłam laptopa na łóżko i zbiegłam na dół – gdzie?
- Salon!- krzyknął tata. Spokojnym krokiem udałam się do wyznaczonego miejsca i nastawiłam się na to, że coś zjem, bo w końcu dawno nic nie jadłam..
- Orzesz kurwa nie wierzę!- normalnie mnie zatkało. On stoi sobie przede mną i się uśmiecha wyciągając do mnie rękę.
-Cześć. Liam –no i co ja mam zrobić? Oblizać mu tę rękę czy jak?
-Yyyy, cześć. Sylvia – zdobyłam się w końcu na odwagę i uścisnęłam mu dłoń.
-Wszystko okey? Jesteś jakaś blada? Chcesz wody?- a co on taki troskliwy? Ja jestem tylko w szoku.
-Tak, jest spoko. Tato, kiedy obiad, głodna jestem.
- Był jakieś 2 godziny temu, wołałem Cię.
- Sorki nie słyszałam, byłam zajęta.
- Gitara czy choreografia?
- To drugie.
- Tańczysz?- zapytał zaciekawiony braciszek
- Jest świetna!- zaczęła Zoey. Noo extra – Może pokaż mu co dzisiaj wymyśliłaś? – mrugnęła do mnie. Okey, czyli mamy się lepiej poznać. Woo hoo!..
- Chodź Li. Pokażę Ci mój pokój i tę choreografię – ten ucieszony poszedł za mną na górę – Witaj w moim królestwie! – zapraszającym gestem kazałam mu wejść pierwszemu.
-Wooo! Niezły pokój. Myślałem, że będzie bardziej.. dziewczęcy.
- Nie jestem typową dziewczyną, uwierz – zaśmiałam się.
- No właśnie widzę.
- Ej, Liam. Mógłbyś mi pomóc? – spojrzał na mnie swoimi brąz oczkami i uśmiechnął się tak uroczo.
-W czym Ci mogę pomóc?
- Mógłbyś nagrać moją nową choreografię? Zawsze mnie ktoś nagrywa, żebym mogła coś poprawić, a że akurat jesteś pod ręką to może Ty? –spojrzałam na niego oczkami kociaczka. Wiedziałam, że ulegnie.
-Jasne. Przy okazji zobaczę, jak tańczysz.
-Piosenka Ci się spodoba! – wyszczerzyłam się do niego a ten się zaśmiał.
- Mówisz? – puściłam mu tylko oczko.
-Trzymaj kamerę. Włącz ją za 10 sekund.
- Oki doki.
(10,9…1) Chwilę odczekałam i włączyłam muzykę, a Li się szeroko uśmiechnął. Zaczęłam tańczyć, oczywiście starając się każdy ruch wykonywać jak najdokładniej. 3 minuty później skończyłam.
- No no no. Dobra jesteś! Powinnaś pójść na jakiś casting czy coś – zaśmiał się.
-Byłam na kilku, ale mnie nie wybierają. Ale spoko, nie załamuję się – uśmiechnęłam się do niego, zabrałam mu kamerę i schowałam do nowej szuflady na nagrania.
-Mogę? –zapytał pokazując na gitarę leżącą jeszcze w futerale.
- Pewnie. Co moje to i Twoje braciszku! – i oboje wybuchneliśmy śmiechem na moje słowa. Liam zaczął coś grać.
- Co to?
- Nie znasz? – spojrzał na mnie jak na kosmitkę.
- Jeśli to coś waszego, to nie. Nie jestem fanką.
-To super! – wykrzyknął i się na mnie rzucił by przytulić.
- No i z czego ta radość?- zapytałam lekko zszokowana.
-Fajnie, że nie jesteś naszą fanką, bo będziesz traktowała nas normalnie!
- Tiaa. Fajnie, a teraz puszczaj. Chcę oddychać! – od razu puścił, ale dalej się szczerzył jak psychopata. Powoli zaczynam się go bać. Serio.
-To idziemy na te kręgle? Bo szczerze to mi się nie chce iść – powiedziałam po chwili ciszy.
-Wiesz, mi też. Dopiero co wróciłem z Irlandii.
- Oj biedaku! – zmierzwiłam mu włosy – No to robimy wieczór filmowy! Co Ty na to? Mam pokaźną kolekcję filmów – zaczęłam charakterystycznie poruszać brwiami na co ten zachichotał.
-Ha ha. No dobrze, to oglądamy filmy. Tylko błagam, nie horrory, bo już mam ich dosyć. Chłopaki zawsze chcą je oglądać.
- Dostosuję się. W szafie mam 2 półki komedii, weź coś wybierz, a ja pójdę po coś do jedzenia. Zaraz wracam.
-Oki doki siostro.

Zeszłam na dół do kuchni i postanowiłam, że zrobię nam do jedzenia bagietki zapiekane serem i pomidorem oraz pieczarkami. Szybko się robi i są pyszne! Gdy nasza kolacja już się robiła wyciągnęłam z szafki wszystkie paczki chipsów i popcornu jakie tylko znalazłam i poszłam je zanieść do pokoju. Miałam łącznie jakieś 9 paczek!9!
-Co wybrałeś?- zapytałam, gdy weszłam.
-„Oświadczyny po irlandzku”, „3 metry nad niebem” i „50 pierwszych randek”. Ale jeszcze szukam – odparł z uśmiechem, a chwilę później szperał w płytach. Czego on tam szuka? Złota?
- Okey, to ja idę do kuchni po nasze bagietki i zaraz jestem, a Ty włącz już pierwszy film.

5 minut później byłam już z gorącym i chrupiącym jedzeniem w pokoju. Myślałam, że zjem to wszystko po drodze, ale się opanowałam i postanowiłam, że podzielę się z Liamem. Dzisiaj będę miła.
-Mmm. Co tak pachnie?
- Kolacja braciszku! – odparłam z szerokim uśmiechem.
-Ja tu chyba zamieszkam – zaśmiał się – dobra, film już wybrany.
- Który?
-„3metry nad niebem”. Oglądałaś?
- Nie oglądam komedii więc nie. Trzymam te filmy na specjalne okazje – wytknęłam mu język.
- Extra, bo ja też nie. To zaczynajmy nasz seans.
I Li włączył film. Początek nudny. Ale już 15 minut później płakałam jak bóbr. Normalnie sama nie wiem czemu, przecież ja nie ryczę. Nigdy! Ale zauważyłam, że Liam też płakał. Romantyk.
- Chcesz chusteczkę? – zapytałam przez łzy?
-Mmm..
- Proszę – podałam mu 3 paczki. Tak na zapas.
-Dzięki.
-Spoko.
No i dalej oglądaliśmy i dalej ryczeliśmy, a minęło dopiero 40 minut filmu! Nie wierzę!
- Ej, skończyły się! – zaczęliśmy się śmiać – Poczekaj skoczę do rodziców, może mają.
- Okej, ja zatrzymam film, bo psychicznie nie wyrobię.

-Zoey – pociągnęłam nosem – masz może chusteczki? Byłoby dobrze, gdybyś miała ich dużo.
- Co się stało?! Płaczesz? – wstała z łóżka i podbiegła do mnie.
- Tak, bo widzisz, oglądamy z Liamem film i już dobre pół godziny płaczemy i właśnie nam się chusteczki skończyły.
- Oj dzieci dzieci – pokręciła zrezygnowana głową – zaraz sprawdzę ile tego mam.
- Dzięki. Bo wiesz, bez tego nie przetrwamy – zaczęłam się śmiać.
- Proszę. Wystarczy? – zapytała podając mi jakieś 30 paczek chusteczek higienicznych.
- Jasne, tyle na pewno. Dzięki.
- A ten..mogę się do was dołączyć? – zapytała robiąc taką słodką minkę.
- Wybacz, ale to taki siostrzano-braterski wieczór.
- Oh, okey. To miłego wieczoru – uśmiechnęła się.
- Dobranoc.

-Liam! Mam zapas! – zaśmiałam się i pomachałam mu przez oczami chusteczkami.
- Fajnie! Nie wierzę, że się popłakałem! Błagam, nie mów chłopakom..
-Spoko. I tak ich nie znam i nie mam zamiaru zbytnio się z nimi zakumplowywać.
- Czemu? – chyba był zaskoczony tym, co powiedziałam. No, ale co? Nie będę przecież przyjaźnić się z nimi, bo Liam to mój brat, a poza tym to Nath chyba by białej gorączki dostał.
- Nie ważne Li. Oglądajmy dalej. Pogadamy o tym kiedy indziej – rzuciłam mu jego część chusteczek i włączyłam ‘play’. Oczywiście znowu zaczęliśmy ryczeć. Tak było do końca filmu. A końcówka była najgorsza, po prostu myślałam, że umrę. Takie sceny powinny być wycięte, bo przez nie wylałam tyle łez jak nigdy. Nie powiem, że nie, bo film był niesamowity. Bosko go nakręcili, serio, dobry wyciskacz łez. Lepszy niż cebula.
- Teraz „Oświadczyny po irlandzku”.
- No to będę płakać na tych oświadczynach. Extra. Co Ty za filmy wybrałeś?
- Oj Sylvia, nie przejmuj się, bo ja też. Zresztą myślę, że chyba wszystkie możliwe łzy już wypłakałem. A co do filmu, to chyba same najgorsze – zaśmiał się, a ja mu zawtórowałam.
- Dobra, to play braciszku.

Na szczęście ten film był bardziej ogarnięty. Co chwilę się śmialiśmy i wreszcie mogliśmy zjeść w spokoju chipsy. Nie powinnam jeść po 8, ale co tam. W końcu to wieczór z nowym bratem.

-Hahah! Patrz! Krowy! – zaśmiał się Li i aż nie mógł oddychać.
- Haha no. Ale żal! To one tak mogą sobie stać na drodze?
- No najwidoczniej – i wybuchneliśmy śmiechem. Szczerze, to nawet dobrze się z nim bawię. Co chwilę mówi coś zabawnego i aż nie da się nie zaśmiać. Wesoły z niego chłopak, a nie taki smutas jak piszą w necie. Nie mogę narzekać na nowego brata. Ale standard-płakałam na oświadczynach.
- Boże! To było takie romantyczne! -mówił zapłakany Li.
- Noo! I on ją tak kocha, a ona jego! – po prostu Ohh! – dobra Liam ogarnij się! – zachichotałam.
- Kolejny film!
- Dawaj! Tylko, żebyśmy już nie płakali, bo jak jutro będziemy wyglądać –zaśmiałam się.
- Racja, bo ja mam jutro rano spotkanie z fanami o 10. To obyś miała dobre kosmetyki siostra! – zaczął mnie łaskotać.
- Sory memory, ale nie mam łaskotek.
- Co?! – zrobił wielkie oczy – No nieee..
- Niestety – wytknęłam mu język – Dobra już po 10-tej, kolejny film czas zacząć oglądać.

No, ale ten film to już było dno den.. Nuuda! Najgorszy film jaki oglądałam w życiu. Co chwilę praktycznie to samo, no ludzie! Zmęczona oparłam głowę na ramieniu Liama, a ten mnie objął, żeby było mi wygodnie. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.

*** OCZAMI ZOEY ***

-Słyszysz te śmiechy Steve? – zapytałam narzeczonego leżącego obok.
- Tak, kochanie. Nasze dzieci świetnie się razem bawią.
- Cieszę się, że się dogadują. Mam nadzieję, że Liam zgodzi się na naszą propozycję.
- Ja też. A właściwie, to po co im były te wszystkie chusteczki? Nic już nie zostało?
- Oglądali film i się popłakali – wybuchneliśmy śmiechem.
- Kochanie, sprawdź może, co u dzieci. Już po 11 , może czegoś potrzebują.
- No dobrze, to zaraz wracam – ucałowałam go w policzek i wyszłam z sypialni. Po pierwsze to muszą ściszyć dźwięk, bo już z naszej sypialni słychać ich film, a już późno i sąsiedzi będą się skarżyć. A po drugie.. Ooo! Jak oni uroczo wyglądają. Nie zapomniany widok. Rodzeństwo wtulone w siebie śpiące na podłodze. Naprawdę cieszę się, że tak dobrze się dogadują. Myślałam, że trudny charakter Sylvii będzie przeszkodą, ale wszystko jest dobrze od kilku dni, a teraz jest idealnie! Będziemy szczęśliwą rodziną!
Postanowiłam uwiecznić ten widok i wzięłam telefon syna leżący na biurku. Zrobiłam im zdjęcie i już ja zmuszę Liasia, żeby pokazał światu swoją siostrę!

* * * * *
                                                                                                                                                         

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Dla Ciebie to na prawdę chwila, a dla mnie to coś niesamowitego, co dodaje mi więcej energii i po prostu sprawia, że się uśmiecham :)



5 komentarzy: