Witam was w sobotni poranek, co prawda jest po 10 ale OK ;D
Najpierw dziękuję za tyle wyświetleń - ponad 500 - WOW ; o
Z komentarzami nadal kiepsko, ale mam nadzieję, że będze lepiej :)
Nie rozpisuję się,właściwie muszę lecieć, bo zaraz wyjeżdżam ; p
Mam nadzięję,że rozdział przypadnie was do gustu i dacie komentarz ;]
Już baaardzo niedługo One Direction na stałe będzie uczestniczyć w życiu bohaterki, więc nie martwcie się, że tak mało o nich jest :D
Do następnego moi drodzy, czyli do 15.07 :*
Syl xx
2.07.2013 Czwartek
To już dzisiaj! Wyjeżdżam z Manchesteru do Londynu.
Obecnie jest 9:07 a.m. Nath ulotnił się z mojego pokoju chwilę temu i poszedł się przebrać gdzieś indziej, bo byśmy się nie wyrobili.
Obecnie jest 9:07 a.m. Nath ulotnił się z mojego pokoju chwilę temu i poszedł się przebrać gdzieś indziej, bo byśmy się nie wyrobili.
Co do wczorajszej nocy… Było mi tak dobrze w jego ramionach.
Czułam się przy nim tak bezpiecznie.. Ale stop! Obiecaliśmy sobie zapomnieć o
tym zauroczeniu. To już dla nas zamknięty rozdział.
Boże, ile ten dom skrywa tajemnic. Wczoraj dołączyłam
kolejną. Mam nadzieje, że nikt nigdy się nie dowie o naszej zakazanej miłości.
O tym wiesz tylko Ty i my. Chociaż może znajdzie się osoba, która będzie mieć
Cię kiedyś w rękach i dowie się o wszystkim.. Kto wie.
No nic. Jest 9:14 a ja jeszcze nie ubrana. Przecież Londyn
czeka!
Czas ruszyć na podbój nowego miasta!
Czas ruszyć na podbój nowego miasta!
Kocham Cię
Sylvia Sykes
xx
Sylvia Sykes
xx
„And all your little things.. “
11 dzień wolny – podejrzane to mało powiedziane.
- Dzień dobry
rodzinko! – krzyknęłam i wbiegłam do kuchni.
- Widzę, że humor Ci dopisuje słońce. Dobrze, że cieszysz się na wyjazd – uśmiechnął się tata.
- Cieszę się, bo już po wakacjach pójdę do szkoły, o której zawsze marzyłam, a po drugie Heloł to Londyn! – wszyscy wybuchnęli śmiechem, a ja ugryzłam marchewkę, która nie wiem dlaczego, ale była razem z owocami na półmisku.
- Sylvia, jutro poznasz Liama. Akurat przyjeżdża do Londynu i jest okazja by go poznać.
- Extra. Nareszcie go poznam – udawałam radość, bo co innego mi pozostało?
- On też się cieszy i wręcz nie może się doczekać spotkania z Tobą. Dzwonił do mnie przed chwilą i powiedział, że życzy nam bezpiecznej podróży i że jutro wyciąga Cię na kręgle.
- Miło z jego strony – i uśmiech nr.3 . Ehh. Jakoś mi się nie widzi iść z nim gdziekolwiek.
- Dziękuję za tosty. Tato, kiedy przyjedzie tir od przeprowadzek? Chcę, żeby wszystko było na pewno zabrane.
- Hmm jest 9:48, więc zaraz powinni być.
-Okey. To ja idę do salonu się ponudzić. Nath, idziesz?
- Jasne.
- Widzę, że humor Ci dopisuje słońce. Dobrze, że cieszysz się na wyjazd – uśmiechnął się tata.
- Cieszę się, bo już po wakacjach pójdę do szkoły, o której zawsze marzyłam, a po drugie Heloł to Londyn! – wszyscy wybuchnęli śmiechem, a ja ugryzłam marchewkę, która nie wiem dlaczego, ale była razem z owocami na półmisku.
- Sylvia, jutro poznasz Liama. Akurat przyjeżdża do Londynu i jest okazja by go poznać.
- Extra. Nareszcie go poznam – udawałam radość, bo co innego mi pozostało?
- On też się cieszy i wręcz nie może się doczekać spotkania z Tobą. Dzwonił do mnie przed chwilą i powiedział, że życzy nam bezpiecznej podróży i że jutro wyciąga Cię na kręgle.
- Miło z jego strony – i uśmiech nr.3 . Ehh. Jakoś mi się nie widzi iść z nim gdziekolwiek.
- Dziękuję za tosty. Tato, kiedy przyjedzie tir od przeprowadzek? Chcę, żeby wszystko było na pewno zabrane.
- Hmm jest 9:48, więc zaraz powinni być.
-Okey. To ja idę do salonu się ponudzić. Nath, idziesz?
- Jasne.
Rozsiedliśmy się na
kanapach, które zostały, gdy nagle Nath wyciągnął zza pleców szampana i 2
kieliszki.
-Ty, skąd to masz?
-A zostało z wczoraj, to pomyślałem, że wypijemy, żeby się nie zmarnowało.
- Przecież będziesz prowadził.
- Tu jest ¾ butelki na nas dwoje. Poza tym wypiję kawę i będzie okey-podał mi napełniony kieliszek.
-Zdrowie. Za Twoje nowe lepsze życie w Londynie.
- Zdrowie – stuknęliśmy się kieliszkami i opróżniliśmy je od razu. Zawartość butelki zniknęła bardzo szybko, mam nadzieję, że tata albo Zoey nie zorientują się, że piliśmy.
Właśnie podjechał wóz od przeprowadzek i tata z Nathanem poszli załadować wszystkie pudła i meble. Uwinęli się w 15 minut, bo przecież nie byli sami. Tata zamknął drzwi i pożegnaliśmy się z domem. Nie płakałam, mój zawód nauczył mnie być twardą.
Wsiedliśmy do porsche Nathana i odjechaliśmy na lotnisko. Punkt 10:40 byliśmy na miejscu i teraz tylko czekaliśmy na odprawę.
‘Pasażerowie lotu 118 do Londynu proszeni są o udanie się do wyjścia 213 A…’
-Ty, skąd to masz?
-A zostało z wczoraj, to pomyślałem, że wypijemy, żeby się nie zmarnowało.
- Przecież będziesz prowadził.
- Tu jest ¾ butelki na nas dwoje. Poza tym wypiję kawę i będzie okey-podał mi napełniony kieliszek.
-Zdrowie. Za Twoje nowe lepsze życie w Londynie.
- Zdrowie – stuknęliśmy się kieliszkami i opróżniliśmy je od razu. Zawartość butelki zniknęła bardzo szybko, mam nadzieję, że tata albo Zoey nie zorientują się, że piliśmy.
Właśnie podjechał wóz od przeprowadzek i tata z Nathanem poszli załadować wszystkie pudła i meble. Uwinęli się w 15 minut, bo przecież nie byli sami. Tata zamknął drzwi i pożegnaliśmy się z domem. Nie płakałam, mój zawód nauczył mnie być twardą.
Wsiedliśmy do porsche Nathana i odjechaliśmy na lotnisko. Punkt 10:40 byliśmy na miejscu i teraz tylko czekaliśmy na odprawę.
‘Pasażerowie lotu 118 do Londynu proszeni są o udanie się do wyjścia 213 A…’
- No to na nas już
pora. Dzięki Nathan za pomoc.
- Nie ma sprawy wujku – przytulili się. Ojej jak słodko.
- Ciociu, opiekuj się wujkiem. Pamiętaj, że on nie lubi brokuł – teraz tulił się do Zo, która .. płakała ?!
- No mała, pilnuj się tam – zwrócił się do mnie- nie rozrabiaj, odpocznij w te wakacje. Odwiedzę Cię z chłopakami w Twoje urodziny – przytulił mnie mocno – obiecuje zapomnieć –szepnął.
- Ja też – odpowiedziałam mu również szeptem.
Jeszcze tylko grupowy misiek i udajemy się do wyjścia 213A. Nath pomachał nam i zniknął z pola widzenia, gdy tylko skręciliśmy w lewo.
- Nie ma sprawy wujku – przytulili się. Ojej jak słodko.
- Ciociu, opiekuj się wujkiem. Pamiętaj, że on nie lubi brokuł – teraz tulił się do Zo, która .. płakała ?!
- No mała, pilnuj się tam – zwrócił się do mnie- nie rozrabiaj, odpocznij w te wakacje. Odwiedzę Cię z chłopakami w Twoje urodziny – przytulił mnie mocno – obiecuje zapomnieć –szepnął.
- Ja też – odpowiedziałam mu również szeptem.
Jeszcze tylko grupowy misiek i udajemy się do wyjścia 213A. Nath pomachał nam i zniknął z pola widzenia, gdy tylko skręciliśmy w lewo.
Standardowo kontrola,
okazanie biletu i wsiadamy na pokład. Usiadłam przy oknie obok mnie Zo, a dalej
tata. Założyłam słuchawki i włączyłam radio. Akurat leciało ‘OWOA’ cover One
Direction. Swoją drogą Comic Relief było pół roku temu, a to ciągle leci w
radio. No no, są fenomenem. Jak będziemy na miejscu to wejdę w Google i
poczytam sobie o tym zespole, bo zaczynają mnie intrygować. Za 10 minut
wylatujemy, a już za dokładnie 1 h i 30 minut będziemy w Londynie.
Swoją drogą jestem ciekawa jak wygląda nasz nowy dom. Dziwne, że tata nie pokazał mi żadnych zdjęć, ale cóż, pewnie chce, żebym była w szoku.
Poczułam, że ktoś szturcha mnie w ramie i aż podskoczyłam.
- Wybacz. Chciałam zapytać, czy nie chcesz czegoś do picia albo do jedzenia.
-A masz żelki? – wyszczerzyłam się do niej.
- Jasne, całą torebkę. Też je uwielbiam – puściła mi oczko i zaśmiała się.
- To poproszę 2 paczki. Dzięki – posłałam jej uśmiech, a ona chwilę później dała mi rzeczone paczki pysznych słodkości.
Swoją drogą jestem ciekawa jak wygląda nasz nowy dom. Dziwne, że tata nie pokazał mi żadnych zdjęć, ale cóż, pewnie chce, żebym była w szoku.
Poczułam, że ktoś szturcha mnie w ramie i aż podskoczyłam.
- Wybacz. Chciałam zapytać, czy nie chcesz czegoś do picia albo do jedzenia.
-A masz żelki? – wyszczerzyłam się do niej.
- Jasne, całą torebkę. Też je uwielbiam – puściła mi oczko i zaśmiała się.
- To poproszę 2 paczki. Dzięki – posłałam jej uśmiech, a ona chwilę później dała mi rzeczone paczki pysznych słodkości.
Kilka minut później
wzbiliśmy się w powietrze, a ja pałaszowałam moje ukochane kwaśne żelki. W
radiu leciały hity tego roku, ale też zeszłego jak np. ’Call me maybe’. Swoją drogą lubię Carly, nie dlatego, że Justin ją
wypromował, ale dlatego, że jest fajna i ma cudowny głos. Poznałam ją kiedyś na
jakiejś gali jak Nath mnie zabrał. Nawet mnie obserwuje na Twitterze, a
koleżanki ze starej szkoły tylko mi zazdrościły i być może nadal zazdroszczą.
Nim się obejrzałam
byłam nad Londynem. Big Ben i Tamiza. Piękny widok.
„Prosimy pasażerów o zapięcie pasów i …” bla bla bla.. Dobra rozumiem – pasy i siedź spokojnie.
„Prosimy pasażerów o zapięcie pasów i …” bla bla bla.. Dobra rozumiem – pasy i siedź spokojnie.
-Tato! Kiedy będzie ta
taksówka? - jestem bardzo niecierpliwa. Już chcę zobaczyć nowy dom no i
oczywiście mój pokój.
-Zaraz skarbie. Spokojnie.
-Ugh.. Poczekam tę chwilę- i właśnie w tej chwili podjechała taxi. Ma szczęście. Droga do domu trwała jakieś 25 minut. Moim zdaniem to wcale nie obrzeża, ale okey.
- Tato, mówiłeś, że będziemy mieszkać na obrzeżach Londynu, a to jest prawie centrum.
- Bo widzisz, zmieniliśmy zdanie. Postanowiliśmy, że skoro się zaręczyliśmy to Zoey może mieszkać z nami i nie musiałaby wpadać do mnie albo ja do niej. Mój znajomy Paul załatwił mi dom blisko centrum. Mam nadzieję, że nie masz nam tego za złe? – spojrzał na mnie ‘tym’ spojrzeniem. Wie, że ‘to’ spojrzenie załatwi sprawę no i tym razem też tak było. W sumie nie byłam zła, bo będę mieć bliżej do szkoły.
-Im bliżej centrum tym lepiej! Do szkoły bliżej i wgl – uśmiechnęłam się.
-Cieszę się, że się cieszysz.
-Sylvia, co powiesz na powitalne zakupy?
-Okey, dobry pomysł. Tylko się odświeżę, jak dojedziemy do domu.
- Dobrze- uśmiechnęła się i uścisnęła rękę taty.
-Zaraz skarbie. Spokojnie.
-Ugh.. Poczekam tę chwilę- i właśnie w tej chwili podjechała taxi. Ma szczęście. Droga do domu trwała jakieś 25 minut. Moim zdaniem to wcale nie obrzeża, ale okey.
- Tato, mówiłeś, że będziemy mieszkać na obrzeżach Londynu, a to jest prawie centrum.
- Bo widzisz, zmieniliśmy zdanie. Postanowiliśmy, że skoro się zaręczyliśmy to Zoey może mieszkać z nami i nie musiałaby wpadać do mnie albo ja do niej. Mój znajomy Paul załatwił mi dom blisko centrum. Mam nadzieję, że nie masz nam tego za złe? – spojrzał na mnie ‘tym’ spojrzeniem. Wie, że ‘to’ spojrzenie załatwi sprawę no i tym razem też tak było. W sumie nie byłam zła, bo będę mieć bliżej do szkoły.
-Im bliżej centrum tym lepiej! Do szkoły bliżej i wgl – uśmiechnęłam się.
-Cieszę się, że się cieszysz.
-Sylvia, co powiesz na powitalne zakupy?
-Okey, dobry pomysł. Tylko się odświeżę, jak dojedziemy do domu.
- Dobrze- uśmiechnęła się i uścisnęła rękę taty.
Wysiadłam, a raczej
wybiegłam z taksówki. Normalnie aż mnie zamurowało. Mieszkaliśmy w jednej z najbogatszych
dzielnic Londynu. Nasz dom to nie dom tylko jakaś willa. Ogromny budynek z
basenem z tyłu, wielką czarną bramą z alarmem oraz z monitoringiem. Weszliśmy
na teren posesji, tata dał mi klucze i ja jako jedyne dziecko miałam zaszczyt
otworzenia tego wspaniałego domu. YEY!
-I jak wrażenie?- zapytał tata, gdy podchodziłam do drzwi.
-Tato, to miał być dom, a nie pałac. Ale ogólnie to jest świetny!
-Czyli się podoba? – szczerzył się, a ja pokiwałam głową – to się cieszę. Chodź, pokaże Ci dom i Twój pokój oraz niespodziankę, która tu na Ciebie czeka.
-Niespodzianka? Dla mnie? – od razu podbiegłam do taty i zrobiłam minę szczeniaczka. Wiem, że na niego działa. Cóż, niestety nie tym razem..
-Nie powiem, zaraz sama zobaczysz.
-Ughh okey. To chodźmy zwiedzać ten zacny dom rodzinko!- wydarłam się i pobiegłam w stronę frontowych drzwi.
-Słyszałeś? Rodzinko! – usłyszałam jeszcze pisk Zo. No i po co ona się tak cieszy ?
Tata wszedł ostatni i zamknął drzwi. Ja, gdy tylko weszłam znów przystanęłam i o mało co nie zemdlałam. Musielibyście widzieć kolorystykę tego domu i jak świetnie współgrała z naszymi starymi meblami jak i tymi nowymi, bo zauważyłam, że hol to wgl nowe miejsce, gdyż nigdy nie mieliśmy zegara kurantowego.
Naprzeciwko drzwi znajdują się ogromne schody. Mogę przysiąc, że wyglądają jak te z tych filmów o księżniczkach i balach. Cu –do –wne! Pierwsze wejście na lewo to salon, drugie to jadalnia. Z salonu jest osobne przejście do jadalni i do kuchni, do której drzwi znajdują się na końcu korytarza. Pierwsze drzwi po prawej to garderoba, bynajmniej jest wielka. Kolejne pomieszczenie to gabinet, zapewne taty, a ostatnie to jak to określił tata : szczotkarnia, cokolwiek to znaczy.
Zostawiliśmy nasze rzeczy w holu i ruszyliśmy schodami na piętro. Na górze znajdują się 4 pokoje. Ustawienia pokoi wyglądają tak, że po lewej i po prawej stronie są po 2 naprzeciwko siebie. Ostatni pokój należy do Zo i taty a naprzeciw jest gościnny. Mój pokój natomiast znajduje się po prawej stronie i mam widok na basen, a naprzeciw mojego gościnny. Każdy pokój jest wyposażony we wszystko, co potrzeba i posiada łazienkę.
Gdy weszłam do mojego pokoju szczęka opadła mi do samej ziemi. Mój ulubiony kolor, czyli błękit na ścianach i kwieciste wzory w rogach pokoju. Meble z brzozy idealnie pasujące do ścian. Pod ścianą prawie przy oknie wielkie łóżko z miliardem poduch. Pościel we wzór znaczków pocztowych różnych miast świata. Obok dwie małe szafki z lampkami. Naprzeciwko łóżka stoi biurko, a na nim najważniejszy dla mnie sprzęt – radio. Jednak moim ulubionym miejscem w tym pokoju będzie parapet. Duży i zrobiony na wzór mini łóżka usłany poduszeczkami, stąd mam wręcz idealny widok na ogród i basen.
- Ten parapet powiększyłem dla Ciebie. Tu będziesz mogła czytać. Jeszcze dzisiaj dowiozą półki na Twoje książki i sama wybierzesz, w którym miejscu będą wisieć. A i jeszcze jedno. Nie masz stojaków na gitary, a Paul ma kilka i powiedział, że Ci je da. Musimy tylko kupić gitary. Niedługo wybierzemy się na małe zakupy – uśmiechnął się do mnie , a ja podbiegłam do niego, mocno go przytuliłam i wyszeptałam ciche ‘dziękuję’.
Tata wyszedł, a ja rzuciłam się na łóżko. Obróciłam głowę w lewo i zobaczyłam jakieś białe drzwi. Podeszłam i je otworzyłam a tam łazienka. Taka wielka i cała moja! Był prysznic i jacussi oraz taki fajny fotel i wieeelkie lustro. Idealne miejsce do wykonywania makijażu. Zresztą było tu też takie jakby biurko a na nim umywalka i pełno szuflad na moje rzeczy. Już czułam się tu dobrze. Może to dzięki lawendowo-różowemu odcieniowi ścian. Wzięła szybki prysznic, ubrałam się i zbiegłam na dół się pomalować, bo mądra ja zostawiła torebkę w holu. Całe szczęście, że wisi tam lustro, bo inaczej byłabym zmuszona wchodzić po tych gigantycznych schodach.
- Gotowa! – krzyknęłam. O! tu też jest echo!
- To idziemy.
- Idziemy – odparłam z uśmiechem i wyszłyśmy z domu zostawiając tatę samego.
-I jak wrażenie?- zapytał tata, gdy podchodziłam do drzwi.
-Tato, to miał być dom, a nie pałac. Ale ogólnie to jest świetny!
-Czyli się podoba? – szczerzył się, a ja pokiwałam głową – to się cieszę. Chodź, pokaże Ci dom i Twój pokój oraz niespodziankę, która tu na Ciebie czeka.
-Niespodzianka? Dla mnie? – od razu podbiegłam do taty i zrobiłam minę szczeniaczka. Wiem, że na niego działa. Cóż, niestety nie tym razem..
-Nie powiem, zaraz sama zobaczysz.
-Ughh okey. To chodźmy zwiedzać ten zacny dom rodzinko!- wydarłam się i pobiegłam w stronę frontowych drzwi.
-Słyszałeś? Rodzinko! – usłyszałam jeszcze pisk Zo. No i po co ona się tak cieszy ?
Tata wszedł ostatni i zamknął drzwi. Ja, gdy tylko weszłam znów przystanęłam i o mało co nie zemdlałam. Musielibyście widzieć kolorystykę tego domu i jak świetnie współgrała z naszymi starymi meblami jak i tymi nowymi, bo zauważyłam, że hol to wgl nowe miejsce, gdyż nigdy nie mieliśmy zegara kurantowego.
Naprzeciwko drzwi znajdują się ogromne schody. Mogę przysiąc, że wyglądają jak te z tych filmów o księżniczkach i balach. Cu –do –wne! Pierwsze wejście na lewo to salon, drugie to jadalnia. Z salonu jest osobne przejście do jadalni i do kuchni, do której drzwi znajdują się na końcu korytarza. Pierwsze drzwi po prawej to garderoba, bynajmniej jest wielka. Kolejne pomieszczenie to gabinet, zapewne taty, a ostatnie to jak to określił tata : szczotkarnia, cokolwiek to znaczy.
Zostawiliśmy nasze rzeczy w holu i ruszyliśmy schodami na piętro. Na górze znajdują się 4 pokoje. Ustawienia pokoi wyglądają tak, że po lewej i po prawej stronie są po 2 naprzeciwko siebie. Ostatni pokój należy do Zo i taty a naprzeciw jest gościnny. Mój pokój natomiast znajduje się po prawej stronie i mam widok na basen, a naprzeciw mojego gościnny. Każdy pokój jest wyposażony we wszystko, co potrzeba i posiada łazienkę.
Gdy weszłam do mojego pokoju szczęka opadła mi do samej ziemi. Mój ulubiony kolor, czyli błękit na ścianach i kwieciste wzory w rogach pokoju. Meble z brzozy idealnie pasujące do ścian. Pod ścianą prawie przy oknie wielkie łóżko z miliardem poduch. Pościel we wzór znaczków pocztowych różnych miast świata. Obok dwie małe szafki z lampkami. Naprzeciwko łóżka stoi biurko, a na nim najważniejszy dla mnie sprzęt – radio. Jednak moim ulubionym miejscem w tym pokoju będzie parapet. Duży i zrobiony na wzór mini łóżka usłany poduszeczkami, stąd mam wręcz idealny widok na ogród i basen.
- Ten parapet powiększyłem dla Ciebie. Tu będziesz mogła czytać. Jeszcze dzisiaj dowiozą półki na Twoje książki i sama wybierzesz, w którym miejscu będą wisieć. A i jeszcze jedno. Nie masz stojaków na gitary, a Paul ma kilka i powiedział, że Ci je da. Musimy tylko kupić gitary. Niedługo wybierzemy się na małe zakupy – uśmiechnął się do mnie , a ja podbiegłam do niego, mocno go przytuliłam i wyszeptałam ciche ‘dziękuję’.
Tata wyszedł, a ja rzuciłam się na łóżko. Obróciłam głowę w lewo i zobaczyłam jakieś białe drzwi. Podeszłam i je otworzyłam a tam łazienka. Taka wielka i cała moja! Był prysznic i jacussi oraz taki fajny fotel i wieeelkie lustro. Idealne miejsce do wykonywania makijażu. Zresztą było tu też takie jakby biurko a na nim umywalka i pełno szuflad na moje rzeczy. Już czułam się tu dobrze. Może to dzięki lawendowo-różowemu odcieniowi ścian. Wzięła szybki prysznic, ubrałam się i zbiegłam na dół się pomalować, bo mądra ja zostawiła torebkę w holu. Całe szczęście, że wisi tam lustro, bo inaczej byłabym zmuszona wchodzić po tych gigantycznych schodach.
- Gotowa! – krzyknęłam. O! tu też jest echo!
- To idziemy.
- Idziemy – odparłam z uśmiechem i wyszłyśmy z domu zostawiając tatę samego.
*MULLINGAR, IRLANDIA –
DOM PAŃSTWA HORAN*
-Jeszcze raz
dziękujemy za obiad i gościnę – Liam ponownie uścisnął rękę pana Horana.
- Nie ma za co. Wszystko dla przyjaciół naszego synka – powiedziała uśmiechnięta pani Maura i za chwilę zniknęła z oczu chłopakom wchodząc do kuchni – Niall skarbie, zrobiłam Ci trochę kanapek na drogę. Chcesz może jeszcze jakieś ciasto?
- Nie mamo, dzięki. Albo daj! – wszyscy się zaśmiali, a Lou poklepał przyjaciela po plecach.
- Ty nigdy nie masz dość, co nie?
-Mieć dość jedzenia? Nigdy! – towarzystwo wybuchnęło śmiechem – Mamo, my już musimy iść. Bus już czeka a przed nami długa droga do Dublina a potem lot samolotem.
- Ahh skarbie, tak bardzo będę tęsknić! Najchętniej to bym Cię tu zatrzymała.
- Wiesz, że taka moja praca mamo.. Ale wpadnę do was niedługo.
- Chłopcy, zaopiekujcie się nim. Karmcie, przewijajcie.. No wiecie jak postępować z dzieckiem – zaśmiał się pan Horan, a chwilę później przybijał piątki z zespołem.
- Dzięki tato! – powiedział oburzony Irlandczyk, po czym przytulił ojca- Będę tęsknić. Jak obiecałem, niedługo przyjadę. Wtedy skoczymy na ryby, co Ty na to?
- Jasne, synu!
- Pa mamo! Pa tato!
- Do widzenia państwu!
Chłopcy pożegnali się z rodzicami Nialla i udali się w kierunku busa. Na ich nieszczęście zaczęło padać, a ich tour bus znajdował się trochę daleko. Mądrzy chłopcy zaczęli się ścigać, który pierwszy dobiegnie do celu. Pech chciał, że Harry dobiegł ostatni, a Lou zamknął przed nim drzwi. Pukanie i błaganie loczka nic nie dały – zmoknął. Liam otworzył drzwi uprzednio bijąc pasiastego i zamykając w łazience. Wściekły loczek wszedł do łazienki. Co tam się działo!.. Nikt nie chciałby być teraz w skórze Louis. Harry torturował go ponad godzinę, wyszedł z zadowoloną miną. Lou do tej pory nie wyszedł, ale chłopcy się tym jakoś nie przejęli, bo Hazz zapewnił ich, że wszystko w porządku..
- Nie ma za co. Wszystko dla przyjaciół naszego synka – powiedziała uśmiechnięta pani Maura i za chwilę zniknęła z oczu chłopakom wchodząc do kuchni – Niall skarbie, zrobiłam Ci trochę kanapek na drogę. Chcesz może jeszcze jakieś ciasto?
- Nie mamo, dzięki. Albo daj! – wszyscy się zaśmiali, a Lou poklepał przyjaciela po plecach.
- Ty nigdy nie masz dość, co nie?
-Mieć dość jedzenia? Nigdy! – towarzystwo wybuchnęło śmiechem – Mamo, my już musimy iść. Bus już czeka a przed nami długa droga do Dublina a potem lot samolotem.
- Ahh skarbie, tak bardzo będę tęsknić! Najchętniej to bym Cię tu zatrzymała.
- Wiesz, że taka moja praca mamo.. Ale wpadnę do was niedługo.
- Chłopcy, zaopiekujcie się nim. Karmcie, przewijajcie.. No wiecie jak postępować z dzieckiem – zaśmiał się pan Horan, a chwilę później przybijał piątki z zespołem.
- Dzięki tato! – powiedział oburzony Irlandczyk, po czym przytulił ojca- Będę tęsknić. Jak obiecałem, niedługo przyjadę. Wtedy skoczymy na ryby, co Ty na to?
- Jasne, synu!
- Pa mamo! Pa tato!
- Do widzenia państwu!
Chłopcy pożegnali się z rodzicami Nialla i udali się w kierunku busa. Na ich nieszczęście zaczęło padać, a ich tour bus znajdował się trochę daleko. Mądrzy chłopcy zaczęli się ścigać, który pierwszy dobiegnie do celu. Pech chciał, że Harry dobiegł ostatni, a Lou zamknął przed nim drzwi. Pukanie i błaganie loczka nic nie dały – zmoknął. Liam otworzył drzwi uprzednio bijąc pasiastego i zamykając w łazience. Wściekły loczek wszedł do łazienki. Co tam się działo!.. Nikt nie chciałby być teraz w skórze Louis. Harry torturował go ponad godzinę, wyszedł z zadowoloną miną. Lou do tej pory nie wyszedł, ale chłopcy się tym jakoś nie przejęli, bo Hazz zapewnił ich, że wszystko w porządku..
Hmm... Ciekawe co Hazza zrobił Lou...
OdpowiedzUsuńTeraz będzie mnie zżerać ciekawość!!
Rozdział świetny, a komentarzami się nie martw, u mnie na blogu też jest ich mało :)
Kiedy dodasz następny rozdział??
Już nie mogę się go doczekać :D
Jak będziesz mieć czas to zajrzyj: my-dreamscome-true.blogspot.com lub zawsze-z-toba.blogspot.com
Hahah.
OdpowiedzUsuńDobre, przewijajcie Nialla xD
Zastanawia mnie co Harry zrobił Lou. ; )
Życzę weby, kochana :*
I z niecierpliwością czekam na nn. ;)))
+ ja-jestem-one-direction.blogspot.com
Awww, posty to Ty piszesz bardzo ciekawe !
OdpowiedzUsuńCudowne napięcia, dialogi, opisy - ughr kocham *o*.
Bardzo mnie wciągnęłaś i na pewno zajrzę, komentując kolejny rozdział, który wyczekuję ! ;*
Pozdrawiam i życzę weny ;)
Zapraszam również do siebie ;)
http://whatisthepaincanfriendcandeath.blogspot.com/
Sylwia :D zaskoczyłaś mnie wiesz ?:D...Dobra nie będę się rozpisywać bo kolejny rozdział na mnie czeka :D
OdpowiedzUsuń