Wracam do was z nowym rozdziałem :) Wybaczcie, że teraz, ale mam ferie i ciężko czas znaleźć, ale dla was wszystko <3
Dziękuję za komentarze, nawet nie wiecie ile one znaczą :')
Zauważyłam, że lubicie parę Harry i Sylvia, więc powiem tylko, że jeśli szybko pojawią się komentarze to dodam rozdział, któy przypadnie wam do gustu :D
Życzę wam miłego dnia :)
No i tradycyjnie, miłego czytania :)
Syl xx
+ NOWA POSTAĆ W ZAKŁADCE :)
Czwartek,
11.07.2013
Nareszcie
wyszłam ze szpitala. Cóż, gdybym się z nimi nie zaczęła kłócić to trzymaliby
mnie do niedzieli. Nie lubię szpitali, ten specyficzny zapach mnie odrzuca.
Tata dotarł do szpitala po 9pm, był przerażony. Ja już wtedy byłam po operacji usunięcia tych cholernych nożyczek. Nawet dali mi je na pamiątkę!
Tata dotarł do szpitala po 9pm, był przerażony. Ja już wtedy byłam po operacji usunięcia tych cholernych nożyczek. Nawet dali mi je na pamiątkę!
Jest
chwile po 9 rano, leżę sobie w łóżku, słucham radia i mam doła. Dzwoniłam do
agencji. Szef nie jest zadowolony, dostałam tydzień urlopu, ale oficjalnie
nadal czuwam nad chłopakami. Prezydent McCall nie może wiedzieć, że jestem
niezdolna do pracy. Jeśli mam być szczera to irytuje mnie to leżenie w łóżku.
Od wczoraj praktycznie cały czas leżę. Najgorsze jest to, że jestem zdana na
innych. Zoey co chwilę mi coś przynosi i zmienia bandaż. Aha, ważny szczegół,
przez tydzień, TYDZIEŃ, nie mogę biegać, skakać, pływać i ćwiczyć. Te głupie
nożyczki wbiły się w mięsień.
Muszę
kończyć, Zoey chyba coś chce, bo się dobija do drzwi.
Kocham.
Sylvia xx
-Proszę.
- Cześć słonko, tak myślałam, że już nie śpisz – uśmiechnęła się.
- Zmiana bandaża?
- Nie, dopiero za godzinę. Jak się czujesz?
- Lepiej niż wczoraj. Dzięki, że.. no że się tak mną zajmujesz.
- To mój obowiązek. Tata też by tu był, ale jest w pracy.
-Ja to wiem, nie mam tu tego za złe.
- To dobrze – uśmiechnęła się się- Aha. Przyszłam, żeby Ci powiedzieć, że masz gości.
- Gości ? – zmarszczyłam brwi a wtedy drzwi się otworzyły.
- Dzień dobry! – wykrzyknęło towarzystwo.
- Sylvia – zaczął Zayn i podszedł do mnie, za jego plecami ktoś się chował – Mam niespodziankę. Poznaj Perrie, moją dziewczynę.
- Cześć jestem Pe.. Sylvia?! To Ty? Jak ja Cie długo nie widziałam!
- Pezz, cześć. Nie chwaliłaś się chłopakiem – zaśmiałam się – Miło Cię widzieć.
- Ciebie również – podeszła do mnie i mocno przytuliła.
- Wskakuj na łóżko, oni sobie postoją – odkryłam część łóżka.
- Mamy coś dla Ciebie – zaczął tajemniczo Liam – Proszę!
Chłopaki podarowali mi kilka bukietów róż, kilkanaście balonów z różnymi napisami i czekoladki. Niall wręczył mi też kopertę i przysiadł się obok mnie. Otworzyłam kopertę, wyjęłam kartkę i zaczęłam ją czytać. Z każdą sekundą miałam większy uśmiech.
- Chłopaki, dziękuję, ale nie musieliście.
- Jesteśmy po prostu mili – powiedział Harry – I martwimy się o Ciebie. No zobacz jak wyglądasz. Jakbyś właśnie przeżyła wypadek.
- Ej! – krzyknął Lou i walnął go w brzuch- Ona przeżyła wypadek, bardzo niebezpieczny zresztą. Cieszymy się, że nic Ci nie jest. Te kilka zadrapań szybko zniknie, zobaczysz – uśmiechnął się do mnie.
- Jestem silna chłopaki, serio. Jutro już będę zdrowa.
- Wątpię. Będziesz zdrowa dopiero za tydzień. A do tego czasu będziemy starać się dotrzymywać Ci towarzystwa – powiedział radośnie Niall.
- Nie macie przypadkiem wywiadu dzisiaj? – zapytałam i uniosłam prawą brew do góry, milczeli – Od ósmej słucham radia, wiem, że macie sesję za jakąś godzinę.
- My naprawdę chcemy z Tobą być. I wolimy nie iść, ale..
- Ale musicie. Wiem. Spokojnie. Sama umiem o siebie zadbać.
- Ale dlatego też ja tu jestem – odezwała się Perrie – Musimy nadrobić stracony czas.
- Tak właściwie – zaczął Zayn i podrapał się po brodzie – Jak długo się znacie? I jak się poznałyście?
- Znamy się rok – odpowiedziała mu Pezz i objęła mnie ramieniem – Poznałyśmy się w studiu jej wujka.
- Jaki wujek?
- Wujek Simon – wyszczerzyłam się do nich.
- Simon Cowell?! – wykrzyknęli chórem.
-Yep – przytaknęłyśmy obie.
-Wow – wydusił z siebie Hazz – Nie chwaliłaś się.
- Nie ma czym. To zwykły wujek. No tyle, że on jest trochę sławny.
- Trochę?! – oburzył się Lou – To najpopularniejszy gość w Anglii!
- Dla mnie jest normalnym człowiekiem. Jak wy.
- Słuszna uwaga – zauważył Liam – Ale się zdziwi jak mnie w niedzielę zobaczy na obiedzie.
- Cholera! –walnęłam się ręką w czoło – To już w tę niedzielę?
- Tak.
- Zepsuje imieniny mamy – zwiesiłam głowę.
- Niby jak miałabyś je zepsuć?
- Swoją osobą. Wszyscy zamiast skupić się na niej, skupią się na mnie i moim wypadku. Dlatego mam jeszcze większą motywacje do szybszego wyzdrowienia.
- Nie przesadzaj – mruknął Niall.
- Właśnie. Odpoczywaj i pozwalaj lekom działać. Sama nic nie zrobisz.
- Coś wymyślę.
- Perrie – odezwał się zamyślony Zayn – Pilnuj jej.
- Zawsze i wszędzie – objęła mnie mocniej. Ugh, za dużo miłości.
- Słuchaj młoda, my musimy iść..
- Wiem stary –wszyscy się zaśmiali- To spadajcie. Ja i Perrie musimy sporo nadrobić. A właśnie, Pezz mam nowe kosmetyki z Sayoss. Mam też coś dla Ciebie.
- Jesteś cudowna! Prezenty od Ciebie są najlepsze! – wtedy Zayn kaszlnął – Znaczy.. Haha.. Twoje prezenty są prawie najlepsze – puściła mi oczko.
- Tak lepiej – uśmiechnął się mulat - Do zobaczenia piękne panie – pocałował Perrie w usta a mnie w czoło.
- Trzymaj się – wykrzyknęła reszta i mi pomachali. Niall zdążył jeszcze dać mi buziaka w policzek i mocno przytulić. Harry nie zrobił nic. Super.
- Cześć słonko, tak myślałam, że już nie śpisz – uśmiechnęła się.
- Zmiana bandaża?
- Nie, dopiero za godzinę. Jak się czujesz?
- Lepiej niż wczoraj. Dzięki, że.. no że się tak mną zajmujesz.
- To mój obowiązek. Tata też by tu był, ale jest w pracy.
-Ja to wiem, nie mam tu tego za złe.
- To dobrze – uśmiechnęła się się- Aha. Przyszłam, żeby Ci powiedzieć, że masz gości.
- Gości ? – zmarszczyłam brwi a wtedy drzwi się otworzyły.
- Dzień dobry! – wykrzyknęło towarzystwo.
- Sylvia – zaczął Zayn i podszedł do mnie, za jego plecami ktoś się chował – Mam niespodziankę. Poznaj Perrie, moją dziewczynę.
- Cześć jestem Pe.. Sylvia?! To Ty? Jak ja Cie długo nie widziałam!
- Pezz, cześć. Nie chwaliłaś się chłopakiem – zaśmiałam się – Miło Cię widzieć.
- Ciebie również – podeszła do mnie i mocno przytuliła.
- Wskakuj na łóżko, oni sobie postoją – odkryłam część łóżka.
- Mamy coś dla Ciebie – zaczął tajemniczo Liam – Proszę!
Chłopaki podarowali mi kilka bukietów róż, kilkanaście balonów z różnymi napisami i czekoladki. Niall wręczył mi też kopertę i przysiadł się obok mnie. Otworzyłam kopertę, wyjęłam kartkę i zaczęłam ją czytać. Z każdą sekundą miałam większy uśmiech.
- Chłopaki, dziękuję, ale nie musieliście.
- Jesteśmy po prostu mili – powiedział Harry – I martwimy się o Ciebie. No zobacz jak wyglądasz. Jakbyś właśnie przeżyła wypadek.
- Ej! – krzyknął Lou i walnął go w brzuch- Ona przeżyła wypadek, bardzo niebezpieczny zresztą. Cieszymy się, że nic Ci nie jest. Te kilka zadrapań szybko zniknie, zobaczysz – uśmiechnął się do mnie.
- Jestem silna chłopaki, serio. Jutro już będę zdrowa.
- Wątpię. Będziesz zdrowa dopiero za tydzień. A do tego czasu będziemy starać się dotrzymywać Ci towarzystwa – powiedział radośnie Niall.
- Nie macie przypadkiem wywiadu dzisiaj? – zapytałam i uniosłam prawą brew do góry, milczeli – Od ósmej słucham radia, wiem, że macie sesję za jakąś godzinę.
- My naprawdę chcemy z Tobą być. I wolimy nie iść, ale..
- Ale musicie. Wiem. Spokojnie. Sama umiem o siebie zadbać.
- Ale dlatego też ja tu jestem – odezwała się Perrie – Musimy nadrobić stracony czas.
- Tak właściwie – zaczął Zayn i podrapał się po brodzie – Jak długo się znacie? I jak się poznałyście?
- Znamy się rok – odpowiedziała mu Pezz i objęła mnie ramieniem – Poznałyśmy się w studiu jej wujka.
- Jaki wujek?
- Wujek Simon – wyszczerzyłam się do nich.
- Simon Cowell?! – wykrzyknęli chórem.
-Yep – przytaknęłyśmy obie.
-Wow – wydusił z siebie Hazz – Nie chwaliłaś się.
- Nie ma czym. To zwykły wujek. No tyle, że on jest trochę sławny.
- Trochę?! – oburzył się Lou – To najpopularniejszy gość w Anglii!
- Dla mnie jest normalnym człowiekiem. Jak wy.
- Słuszna uwaga – zauważył Liam – Ale się zdziwi jak mnie w niedzielę zobaczy na obiedzie.
- Cholera! –walnęłam się ręką w czoło – To już w tę niedzielę?
- Tak.
- Zepsuje imieniny mamy – zwiesiłam głowę.
- Niby jak miałabyś je zepsuć?
- Swoją osobą. Wszyscy zamiast skupić się na niej, skupią się na mnie i moim wypadku. Dlatego mam jeszcze większą motywacje do szybszego wyzdrowienia.
- Nie przesadzaj – mruknął Niall.
- Właśnie. Odpoczywaj i pozwalaj lekom działać. Sama nic nie zrobisz.
- Coś wymyślę.
- Perrie – odezwał się zamyślony Zayn – Pilnuj jej.
- Zawsze i wszędzie – objęła mnie mocniej. Ugh, za dużo miłości.
- Słuchaj młoda, my musimy iść..
- Wiem stary –wszyscy się zaśmiali- To spadajcie. Ja i Perrie musimy sporo nadrobić. A właśnie, Pezz mam nowe kosmetyki z Sayoss. Mam też coś dla Ciebie.
- Jesteś cudowna! Prezenty od Ciebie są najlepsze! – wtedy Zayn kaszlnął – Znaczy.. Haha.. Twoje prezenty są prawie najlepsze – puściła mi oczko.
- Tak lepiej – uśmiechnął się mulat - Do zobaczenia piękne panie – pocałował Perrie w usta a mnie w czoło.
- Trzymaj się – wykrzyknęła reszta i mi pomachali. Niall zdążył jeszcze dać mi buziaka w policzek i mocno przytulić. Harry nie zrobił nic. Super.
- Co jest między wami? –
naskoczyła na mnie przyjaciółka, gdy tylko chłopcy wyszli.
- Między kim? – zmarszczyłam brwi.
- Oh, nie udawaj. Między Tobą a Horanem.
-Wybacz, ale – i wybuchłam głośnym śmiechem.
- Co jest takie śmieszne? Pytam poważnie.
- Też poważnie odpowiadam.
- Śmiech to nie odpowiedź – skrzyżowała ręce.
- Perrie, Niall to przyjaciel. Tylko.
- Czyżby?
- Tak.
- To, dlaczego on na Ciebie tak dziwnie spogląda?
- Jak spogląda? – znów zmarszczyłam brwi.
- Z takim uwielbieniem. On patrzy tak też na jedzenie. To coś więcej niż przyjaźń.
- Słuchaj Pezz. My naprawdę jesteśmy tylko przyjaciółmi.
- Rozmawialiście o tym?
- Tak – uśmiechnęłam się – On to rozumie i nie chce się narzucać. Nie jak niektórzy…
- Oh! Czyżbyś miała kolejnego kandydata? – uradowana usiadła bokiem do mnie.
- Nie, no coś Ty – chyba nie udało mi się jej przekonać słabym uśmiechem.
- To Harry?
- Skad..?
- Domyśliłam się – uśmiech z jej strony – Spojrzałaś na niego tak inaczej, przez sekundę miałaś ‘to’ spojrzenie, ale szybko zastąpiłaś je obojętnością.
- Bo jestem negatywnie nastawiona do jego osoby.
- Dlaczego? –drążyła temat.
- Bo tak.
- No Sylvia, co jest? Dlaczego jesteś taka wobec niego?
- Bo się w nim zakochałam, okay? – Wybuchnęłam, ale Pezz to nie przestraszyło, wręcz przeciwnie, uśmiechała się.
- Wiedziałam! – klasnęła w dłonie – No i na co czekasz? Działaj!
- Działam – oparłam się wygodniej o łóżko – Odrzucam go.
- Głupia jesteś.
- Wiem.
- Dlaczego nie chcesz z nim być?
- To zbyt niebezpieczne.
- Jego fanki Cię zaakceptują. Jesteś cudowna.
- Nie chodzi o fanki. Chodzi o mnie.
- Słuchaj – chwyciła mnie za ręce – Zacznij działać. On wieczność czekać nie będzie.
- Nie musi, nie chcę tego. Niech da spokój.
- Ale Ty jesteś uparta! Sylvia, proszę, wyjdź ze swojej skorupy, daj chłopakowi szanse.
- Nie.
- Pogadam z Harrym – rzuciła nagle.
- Co? Po co?
- Może on Ci przemówi do rozumu.
- Gadaliśmy. I nie zmienię zdania.
- Miłość, a szczególnie ta prawdziwa, to najcenniejszy skarb.
- Łatwo Ci mówić, bo znalazłaś miłość swojego życia.
- I dlatego wiem, że Ty teraz marnujesz swoją szansę.
- Niczego nie marnuje.
- Ale.. – musiałam jej przerwać.
- Perrie słuchaj, obiecam porozmawiać z Harrym jeśli mi pomożesz.
- Jak bardzo ten pomysł jest szalony? – spojrzała na mnie z brwią uniesioną do góry.
-Mniej szalony od Twojej zeszłorocznej imprezy urodzinowej, a bardziej szalony od wybuchowego arbuza.
- Zapowiada się ciekawe popołudnie.
- Między kim? – zmarszczyłam brwi.
- Oh, nie udawaj. Między Tobą a Horanem.
-Wybacz, ale – i wybuchłam głośnym śmiechem.
- Co jest takie śmieszne? Pytam poważnie.
- Też poważnie odpowiadam.
- Śmiech to nie odpowiedź – skrzyżowała ręce.
- Perrie, Niall to przyjaciel. Tylko.
- Czyżby?
- Tak.
- To, dlaczego on na Ciebie tak dziwnie spogląda?
- Jak spogląda? – znów zmarszczyłam brwi.
- Z takim uwielbieniem. On patrzy tak też na jedzenie. To coś więcej niż przyjaźń.
- Słuchaj Pezz. My naprawdę jesteśmy tylko przyjaciółmi.
- Rozmawialiście o tym?
- Tak – uśmiechnęłam się – On to rozumie i nie chce się narzucać. Nie jak niektórzy…
- Oh! Czyżbyś miała kolejnego kandydata? – uradowana usiadła bokiem do mnie.
- Nie, no coś Ty – chyba nie udało mi się jej przekonać słabym uśmiechem.
- To Harry?
- Skad..?
- Domyśliłam się – uśmiech z jej strony – Spojrzałaś na niego tak inaczej, przez sekundę miałaś ‘to’ spojrzenie, ale szybko zastąpiłaś je obojętnością.
- Bo jestem negatywnie nastawiona do jego osoby.
- Dlaczego? –drążyła temat.
- Bo tak.
- No Sylvia, co jest? Dlaczego jesteś taka wobec niego?
- Bo się w nim zakochałam, okay? – Wybuchnęłam, ale Pezz to nie przestraszyło, wręcz przeciwnie, uśmiechała się.
- Wiedziałam! – klasnęła w dłonie – No i na co czekasz? Działaj!
- Działam – oparłam się wygodniej o łóżko – Odrzucam go.
- Głupia jesteś.
- Wiem.
- Dlaczego nie chcesz z nim być?
- To zbyt niebezpieczne.
- Jego fanki Cię zaakceptują. Jesteś cudowna.
- Nie chodzi o fanki. Chodzi o mnie.
- Słuchaj – chwyciła mnie za ręce – Zacznij działać. On wieczność czekać nie będzie.
- Nie musi, nie chcę tego. Niech da spokój.
- Ale Ty jesteś uparta! Sylvia, proszę, wyjdź ze swojej skorupy, daj chłopakowi szanse.
- Nie.
- Pogadam z Harrym – rzuciła nagle.
- Co? Po co?
- Może on Ci przemówi do rozumu.
- Gadaliśmy. I nie zmienię zdania.
- Miłość, a szczególnie ta prawdziwa, to najcenniejszy skarb.
- Łatwo Ci mówić, bo znalazłaś miłość swojego życia.
- I dlatego wiem, że Ty teraz marnujesz swoją szansę.
- Niczego nie marnuje.
- Ale.. – musiałam jej przerwać.
- Perrie słuchaj, obiecam porozmawiać z Harrym jeśli mi pomożesz.
- Jak bardzo ten pomysł jest szalony? – spojrzała na mnie z brwią uniesioną do góry.
-Mniej szalony od Twojej zeszłorocznej imprezy urodzinowej, a bardziej szalony od wybuchowego arbuza.
- Zapowiada się ciekawe popołudnie.
* * * Harry * * *
- Głupi wywiad – mruknąłem wychodząc z mieszkania i kopiąc kamień.
- Przecież tu wrócimy – Liam zarzucił swoje ramię na mój bark.
- Wiem. Ale wolałbym z nią siedzieć cały dzień.
- Jak skończymy wywiad to jedź do niej – zaproponował Niall.
- A Ty nie chcesz tego zrobić? – okey, jestem niemiły, ale to jego wina.
- Nie, a dlaczego miałbym chcieć?
- Ciągle razem przebywacie. Nie chciałbym się wtrącać.
-Stary – zaśmiał się blondyn – Jesteśmy tylko przyjaciółmi.
- Jasne – włożyłem dłonie w kieszenie spodni i wsiadłem szybko do samochodu. Miałem dość tego, że Horan jest na lepszej pozycji. Ona się do niego miło odzywa, uśmiecha, pozwala być blisko, a mnie zbywa. Co ja robię nie tak? A może ja nic nie robię?
- Liam- krzyknąłem – Jaki jestem według Ciebie?
- Nie podobasz mi się, jeśli o to Ci chodzi – zaśmiał się.
- Nie o to. Mam na myśli.. Jak postrzegają mnie dziewczyny.
- Jesteś bogiem sexu, stary. Wszystkie Cię ubóstwiają.
- To źle – zmarczyłem brwi i zazgrzytałem zębami.
- Jak to ‘źle’ ? – zdziwił się Louis – Ja tam się cieszę, że nasze fanki nas uwielbiają. Dzięki nim czuję się lepiej.
- I właśnie to mnie denerwuje. Ona postrzega mnie przez pryzmat gwiazdy.
- Ty już się odczep od mojej siostry.
- Liam, odpuść mu, widzisz, że chłopakowi zależy.
- Skoro mu zależy to niech działa a nie myśli niewiadomo nad czym.
- Co mam zrobić, żeby zrobić na niej wrażenie?
- Bądź zabawny – zaproponował Niall.
- I czarujący – dodał Lou.
- Ale też na luzie. Nie stresuj się i bądź sobą. Harrym z Holmes Chapel.
- To może jej coś upiekę- zasępiłem się.
- NIE!!! – wykrzyknęli moi przyjaciele.
- Aha. Dzięki za wsparcie.
- Nie chodzi o to. Upiecz jej coś, ale nie w jej kuchni. Najlepiej niech ktoś to zrobi.
- Ale tamten wypadek był przypadkowy!
- Nic nie dzieje się przypadkiem.
- A jednak tamto to był przypadek – postawiłem na swoim chociaż nie miałem racji.
- Ah tak? – zaśmiał się Zayn – Przypadkiem dodałeś ostrej papryki zamiast żelatyny i wsypałeś za dużo sody?
- Takie rzeczy chodzą po ludziach – uśmiechnąłem się szeroko.
- Już nigdy nie pozwolę gotować Ci w mojej kuchni – zagroził mi palcem Li.
- To było pieczenie Liam, pieczenie. Nie widzisz różnicy między gotowaniem a pieczeniem?!
- Chłopcy, dosyć tych wrzasków, jesteśmy na miejscu. Wysiadać powoli jeden za drugim. Fani na was czekają, macie pół godziny na zdjęcia i rozdawanie autografów. Liam, punkt 9.45 wejdźcie do budynku.
- Jasne – odparliśmy chórem.
- Głupi wywiad – mruknąłem wychodząc z mieszkania i kopiąc kamień.
- Przecież tu wrócimy – Liam zarzucił swoje ramię na mój bark.
- Wiem. Ale wolałbym z nią siedzieć cały dzień.
- Jak skończymy wywiad to jedź do niej – zaproponował Niall.
- A Ty nie chcesz tego zrobić? – okey, jestem niemiły, ale to jego wina.
- Nie, a dlaczego miałbym chcieć?
- Ciągle razem przebywacie. Nie chciałbym się wtrącać.
-Stary – zaśmiał się blondyn – Jesteśmy tylko przyjaciółmi.
- Jasne – włożyłem dłonie w kieszenie spodni i wsiadłem szybko do samochodu. Miałem dość tego, że Horan jest na lepszej pozycji. Ona się do niego miło odzywa, uśmiecha, pozwala być blisko, a mnie zbywa. Co ja robię nie tak? A może ja nic nie robię?
- Liam- krzyknąłem – Jaki jestem według Ciebie?
- Nie podobasz mi się, jeśli o to Ci chodzi – zaśmiał się.
- Nie o to. Mam na myśli.. Jak postrzegają mnie dziewczyny.
- Jesteś bogiem sexu, stary. Wszystkie Cię ubóstwiają.
- To źle – zmarczyłem brwi i zazgrzytałem zębami.
- Jak to ‘źle’ ? – zdziwił się Louis – Ja tam się cieszę, że nasze fanki nas uwielbiają. Dzięki nim czuję się lepiej.
- I właśnie to mnie denerwuje. Ona postrzega mnie przez pryzmat gwiazdy.
- Ty już się odczep od mojej siostry.
- Liam, odpuść mu, widzisz, że chłopakowi zależy.
- Skoro mu zależy to niech działa a nie myśli niewiadomo nad czym.
- Co mam zrobić, żeby zrobić na niej wrażenie?
- Bądź zabawny – zaproponował Niall.
- I czarujący – dodał Lou.
- Ale też na luzie. Nie stresuj się i bądź sobą. Harrym z Holmes Chapel.
- To może jej coś upiekę- zasępiłem się.
- NIE!!! – wykrzyknęli moi przyjaciele.
- Aha. Dzięki za wsparcie.
- Nie chodzi o to. Upiecz jej coś, ale nie w jej kuchni. Najlepiej niech ktoś to zrobi.
- Ale tamten wypadek był przypadkowy!
- Nic nie dzieje się przypadkiem.
- A jednak tamto to był przypadek – postawiłem na swoim chociaż nie miałem racji.
- Ah tak? – zaśmiał się Zayn – Przypadkiem dodałeś ostrej papryki zamiast żelatyny i wsypałeś za dużo sody?
- Takie rzeczy chodzą po ludziach – uśmiechnąłem się szeroko.
- Już nigdy nie pozwolę gotować Ci w mojej kuchni – zagroził mi palcem Li.
- To było pieczenie Liam, pieczenie. Nie widzisz różnicy między gotowaniem a pieczeniem?!
- Chłopcy, dosyć tych wrzasków, jesteśmy na miejscu. Wysiadać powoli jeden za drugim. Fani na was czekają, macie pół godziny na zdjęcia i rozdawanie autografów. Liam, punkt 9.45 wejdźcie do budynku.
- Jasne – odparliśmy chórem.
* * * Sylvia * * *
- Jesteś pewna, że chcesz to
kontynuować? –zapytała mnie Pezz.
- Tak – wzięłam głęboki oddech – Muszę odzyskać kondycje i szybko wrócić do zdrowia.
- Ale w ten sposób? – dziewczyna dyszała mi do ucha.
- Tak. Inaczej nie mogę tego zrobić.
- Mogłaś wybrać coś mniej męczącego.
- To jest dla Ciebie męczące? – zmarszczyłam brwi, wypuściłam powietrze i wciągnęłam nowe – Myślałam, że praca na planie Cię do tego przyzwyczaiła.
- Ćwiczenia taneczne są przyjemne, to nie.
- ohh no weź – zmieniłam pozycję – To jest bardzo przyjemne.
- Możemy zrobić coś innego?
- Co na przykład? – zerknęłam na nią z ukosa.
- Może medytacja?
- Tak – wzięłam głęboki oddech – Muszę odzyskać kondycje i szybko wrócić do zdrowia.
- Ale w ten sposób? – dziewczyna dyszała mi do ucha.
- Tak. Inaczej nie mogę tego zrobić.
- Mogłaś wybrać coś mniej męczącego.
- To jest dla Ciebie męczące? – zmarszczyłam brwi, wypuściłam powietrze i wciągnęłam nowe – Myślałam, że praca na planie Cię do tego przyzwyczaiła.
- Ćwiczenia taneczne są przyjemne, to nie.
- ohh no weź – zmieniłam pozycję – To jest bardzo przyjemne.
- Możemy zrobić coś innego?
- Co na przykład? – zerknęłam na nią z ukosa.
- Może medytacja?
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
8 KOMENTARZY = ROZDZIAŁ XXIV
Wow.Ciekawe co bedzie dalej. ; )
OdpowiedzUsuńŚwietny nie mogę się doczekać następnego :3
OdpowiedzUsuń~Alice
JA BYM TU COS NAMIESZALA I ZAMIAST SYLVI I HAZZY TO ZAYNA I SYLVIE ALE ZEBY TO BYLO PRZEDSTAWIONE W TAKI SPOSOB ZE SYLVIA SIE HARREMU ZNUDZI CZY COS... ALE TO TWOJE OPOWIADANIE WIEC JUZ NIE WPIERDALAM DUPY XD ROZDZIAL ZAJEBISTY! WENY ZYCZE I POZDRAWIAM @MirrorPlz
OdpowiedzUsuńNo wlasnie zgadzam sie z osoba wyżej :))
OdpowiedzUsuńNo i ja tez zgadzam sie z Julia Styles xD a opowiadanie asdfghjkl <3
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty, czekamy na nn więc ludzie... hallo?! Komentujcie :D
OdpowiedzUsuńSwietne!
OdpowiedzUsuńŚWIETNE :) CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ NA NEXTA :) POZDRAWIAM I ZAPRASZAM DO SIEBIE http://scars-and-songs-polskie-tlumaczenie.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńFajne!
OdpowiedzUsuń