25 lutego 2014

26.

CZEŚĆ :)
Na wstępie chcę podziękować WAM za 10 000 wyświetleń!! *.*
Jak pisałam poprzedni post było trochę ponad 9000 a teraz patrze i taka niespodzianka!
Dziękuję ;)
 
Cieszę się, że rozdział wam się spodobał, ogólem on ma trochę wprowadzać do całej akcji z mafią, na pewno Justin się jeszcze pojawi ;)
 
Przypominam o zakładce, która daje możliwość zadania pytania bohaterom albo mi, jeśli ktoś ma taką potrzebę :D
 
Miłego czytania!
Syl xx
                                                                                                                                                                
 
Piątek, 10.07.2013
Gdybyś był prawdziwy to zacząłbyś się śmiać, wiem to. Ale jesteś tylko pamiętnikiem, więc oszczędzisz mi tego.
Pocałowałam Harrego. Tak, wiem, błąd, ale ja już tak dłużej nie mogę. Może to dziwne, ale on wydaje się być kimś więcej niż tylko znajomym Liama. Te kręgle i potem u mnie w domu i to wszystko. To dla mnie za dużo. Może gdybym dała sobie, nam, trochę czasu i zniknęła z jego życia na jakiś czas byłoby lepiej. I wszystko byłoby jasne. Nawet nie wiem, co on do mnie czuje. Wiem jedno, z żadnej strony to nie jest miłość. Znamy się zbyt krótko, a to przecież nie jest jakiś pieprzony film, gdzie wszystko jest z góry wiadome i magicznie się zakochaliśmy w sobie.
Dzwonił dziś do mnie ten facet od TCA. Mam przyjechać w przyszłym tygodniu do jego biura i powiedzieć jaką piosenkę wybrałam. Chyba chce ustalić wszystkie szczegóły odnośnie występu. Boję się. Nigdy nie występowałam dla tylu ludzi, a to jeszcze będzie transmitowane na żywo!
A nawet nie mam piosenki! Tragedia.. Może chłopcy mi pomogą coś wybrać.
A właśnie, chłopcy! Załatwiłam im występ! Ale nic im nie powiem, poczekam aż sami się jakoś dowiedzą.

Coś się dzisiaj rozpisałam, ale zaniedbywałam Cię ostatnio i.. przepraszam.
Dlatego nadrabiam.
Perrie ma wpaść za godzinę na kolejną sesję medytacji. Nawet nie wiesz, jak ona pomaga. Już dzisiaj po wyjściu z łóżka zrobiłam 5 pompek, dopiero przy szóstej poczułam ból w nodze.
I ten krem, który dostaje na mięśnie – cudo. Zawsze będę go ze sobą mieć, nie dość, że ogrzewa to jeszcze wzmacnia mięśnie. Szkoda, że jest tylko na receptę..
Muszę kończyć, Zo woła na śniadanie. Oby zrobiła kanapki z serem i pomidorem!
Kocham.
Sylvia xx
Odłożyłam pamiętnik do szuflady i postanowiłam się przebrać w normalne ciuchy.
Pogoda ładna, w końcu jest lato, wypadałoby ubrać się w coś luźniejszego.
Z szafy wyciągnęłam białą bluzkę z krótkim rękawem i legginsy ‘w zebrę’. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Dokładnie spłukałam pianę z włosów i owinęłam je frotowym ręcznikiem. Zaczęłam wycierać włosy w ręcznik, a gdy uznałam, że są tylko wilgotne ściągnęłam ręcznik i położyłam na kaloryfer. Z szafki wyciągnęłam jedwab, nalałam go trochę na dłoń poczym roztarłam płyn w obu dłoniach i wtarłam we włosy. Cudowny zapach jedwabiu w połączeniu z różanym szamponem robi w łazience miłą atmosferę. Związałam włosy w wysokiego kucyka i postanowiłam zrobić coś z twarzą. Znalazłam w szafce jakiś krem, niby skóra jest przyjemniejsza w dotyku a serum wzmacnia jej strukturę. Trzeba wypróbować. Nabrałam trochę kremu palcami i delikatnie rozprowadziłam go po twarzy. Trochę zimny, ale jakoś tak od razu robi się przyjemniej, czuję jakby ktoś łaskotał mnie piórkiem po twarzy.
Umyłam ręce i postanowiłam się ubrać. Najpierw założyłam bieliznę, następnie legginsy i bluzkę.
Szlafrok odwiesiłam na haczyk, ręcznik także i opuściłam łazienkę. Pościeliłam łóżko, wyrzuciłam puste opakowania po jogurtach i zeszłam do kuchni. Tam zastałam tatę i Zo. Tata w domu? O tej porze? Stało się coś.
- Cześć tato. Ty nie w pracy?
- Mieliśmy mały problem – odparł dziwnie, chyba jest przestraszony.
- Co się stało?
- Okazało się, że jest wyciek gazu. Ktoś anonimowy o tym powiadomił, okazało się, że to prawda. Budynek stacji został ewakuowany natychmiast.
- Dobrze się czujesz?- zapytałam przytulając tatę.
- Tak córciu, na szczęście przebywałem tam krótko. Jest porządku.
- Sylvia, nie musisz się martwić. Już zrobiłam tacie parową inhalacje, żeby pozbyć się resztek bakterii – kobieta uśmiechnęła się w moją stronę.
- Dzięki Zo, na Ciebie można liczyć.
- Zawsze i wszędzie – odparła z uśmiechem i zabrała się za przygotowywanie śniadania – Herbata malinowa czy imbirowa?
- Imbirowa – usiadłam na krześle obok taty i wzięłam gazetę do ręki.
- A Ty z czego się cieszysz? – spytał mnie tata zerkając z ukosa.
- Ja się cieszę? – o boże, faktycznie..
- Tak. To z czego?
- No bo, Ekhm, zobacz, Arsenal wygrał wszystkie mecze –wskazałam głową na gazetę.
- Od kiedy interesuje Cie piłka nożna? – odstawił kubek z kawą.
- Od dawna?
- Nie sądzę.
- Tato no, zobacz to jest nasza reprezentacja i chyba zasługują na odrobinę uwagi.
- Ale się z Ciebie nagle patriotka zrobiła! – zaśmiał się.
- Jestem patriotką – fuknęłam – Nie ma nic ważniejszego od Wielkiej Brytanii.
- Nic, powiadasz.
- Tak, tato.
- Zoey, nie wiem jak Ty, ale ja uważam, że ona kłamie.
- Steve, przesadzasz – kobieta się cicho zaśmiała i spojrzała na mnie- Daj już dziecku spokój, gazetę czyta.
- Czyli się dogadałyście i teraz macie jakieś sekrety – tata złączył dłonie koniuszkami palców – Ja chyba też potrzebuję sojusznika.
-Na Liama nie licz – wtrąciłam – On jest po naszej stronie.
- Nie miałem na myśli Liama – uśmiechnął się zadziornie w moja stronę – Chodziło mi o Harrego.
- O Harrego? –zmarszczyłam brwi i mimowolnie się wyprostowałam – Dlaczego akurat o niego?
- Ostatnio bardzo przyjemnie nam się rozmawiało i myślę, że on wie więcej niż wy mówicie – zerknął na nas dwie z dziwnym błyskiem w oku. Chyba rozważam przeprowadzkę.
- Harry już tu nie przyjdzie więcej – powiedziałam lekko zdenerwowana.
- Dlaczego? –oboje zapytali. A więc tak!
- Bo tak.
Wstałam od stołu, odebrałam od Zo herbatę i śniadanie i ruszyłam na górę.
- Dzięki za śniadanie. I rozmowę.

Usiadłam wygodnie na łóżku, postawiłam przed sobą talerz z kanapkami i herbatę. Westchnęłam. Teraz na pewno mi nie dadzą spokoju. Będą wypytywać o szczegóły, Zo będzie tą pierwszą osobą, a tata dowie się od niej. Nic nie mogę powiedzieć Zo. Nawet za tak dobre śniadanie nic jej nie powiem.
- Cześć słońce – zza drzwi wyjrzała moja fioletowo włosa znajoma- Smacznego.
- Dzięki – odpowiedziałam z pełną buzią, szybko przełknęłam – Cześć.
- Jak się dzisiaj czujesz? A i wybacz, że jestem wcześniej, nudziło mi się samej w hotelu.
- Samej? A gdzie dziewczyny?
- Jak wstałam to ich już nie było – wzruszyła ramionami i się uśmiechnęła.
- Między wami okey?
- Tak, jasne.
- Mogły Ci chociaż powiedzieć, gdzie się wybierają– dobra tak serio, to wiem gdzie są, impreza dla Pezz sama się nie uszykuje.
- Pewnie na zakupy poszły. Od jakiegoś czasu narzekają na brak nowych ubrań.
- No więc pewnie poszły do Primarka*. Słyszałam, że mają nową kolekcje.
-Możliwe. No, ale nie ważne, mów co u Ciebie.
- Jeśli chodzi o nogę to świetnie. Jest coraz sprawniejsza- uśmiechnęłam się delikatnie- Ale co do Harrego..
- Coś nie tak? Wczoraj wyglądaliście na zakochanych.
- Może i wyglądaliśmy, ale Pezz – westchnęłam – Ja się po prostu boję, okej? Nie wiem, co się stanie za tydzień, za miesiąc..
- Harry Cię nie skrzywdzi. Wiesz, rozmawiałam z Zaynem. On mówi, że Harry jest po uszy w Tobie zakochany, ale martwi się, że go odrzucisz tak na poważnie, a nie chce Cię stracić.
- Naprawdę tak powiedział Zaynowi?
- Tak – przytaknęła i przytuliła mnie – On jest świetnym chłopakiem, a Ty cudowną dziewczyną. Pasujecie do siebie.
- Powinnam spróbować?
- Jeszcze się pytasz? Oczywiście, że tak!
* * * Harry * * *
- Dobra chłopaki, co myślicie?
- Boże, Harry, to już dziesiąty zestaw! Odpuść sobie i nam. Wybierz cokolwiek!
- Louis, okaż trochę wsparcia – Niall walnął pasiastego czapką, dobrze mu tak.
- Właśnie Lou, on ma kryzys – zaśmiał się Zayn.
- Nie mam kryzysu. Nie wiem co kupić.
- Jesteś gorszy od Perrie, stary.
- To leć do niej a nie tu ze mną siedzisz i marudzisz – wywróciłem oczami i wróciłem do przebieralni.
- Poszedłbym, ale ona jest u Sylvii - w mgnieniu oka znalazłem się przy nim, ups, zepsułem zasłonkę – Spokojnie. One tam tylko medytują.
- Haha, medytują, typowe baby – zaśmiał się Louis – Chociaż pewnie to odstresowuje.
- Jeszcze powiedz, że chcesz do nich dołączyć – powiedział Niall między jednym chipsem a drugim.
- Czemu nie, przynajmniej spędzę lepiej czas – musiałem, no musiałem to zrobić, wkurzają mnie takie złośliwe teksty – Aaał! Za co to?!
- Trzeba było siedzieć cicho.
- Ale żeby wieszakiem?!
- Nic innego nie mam pod ręką jakbyś nie zauważył.
- Ej, chłopaki, kończcie zakupy. Ochrona długo nie utrzyma drzwi a dziewczyny zaraz tu się dostaną i będziecie mieli problem.
- Jasne Paul, tylko Harolda wybierze coś dla siebie.
- Louis! Nie żyjesz!
- Aaaa!!! – zaczął mi uciekać między regały – Pomocy!
- Tu nikt Ci już nie pomoże – zaśmiałem się złowieszczo i zacząłem gonić tego idiotę – Chłopaki, bierzemy go!
* * * Sylvia * * *
-Pezz, zaraz wracam, idę do toalety.
- Okej, ja tu czekam – uśmiechnęła się do mnie nadal będąc w pozycji ‘skulonej pandy’.
Wyszłam na korytarz i szybko wbiegłam do pokoju gościnnego poczym zakluczyłam go. Wyjęłam telefon i wybrałam odpowiedni numer.
- Halo? Leigh-Anne?
- Cześć słońce, jak tam Perrie?- usłyszałam jej przyjemny głos w odpowiedzi.
- Zajęta. I raczej przez dłuższy czas pozostanie.
- Świetnie. My mamy załatwiony klub, goście już dawno zaproszeni, alkohol kupiony i dostarczony do barmana, DJ też jest.
- Jesteście niesamowite! A tort?
- Boże.. – usłyszałam cichy pisk po drugiej stronie – Zapomniałam, przepraszam.
- Spokojnie, to się da załatwić.
- Jak? Żadna cukiernia nie wykona w 4 godziny tortu – usłyszałam westchnięcie.
- Mam plan – nie myślałam, że do tego kiedyś dojdzie – Tort będzie gotowy na imprezę. Aha, jeszcze jedno. Chłopaki o wszystkim wiedzą tak?
- Oczywiście. Zayn ma jakieś specjalne wielkie wejście dla niej, czy coś.
- Extra, to z tortem ze spokojem zdążymy.
- Sylvia, przepraszam, naprawdę – znowu westchnięcie – Tort musi być szybko zrobiony, bo wchodzi zaraz po niespodziance Zayna.
- Dam radę. Muszę kończyć. Miłych przygotowań, pozdrów dziewczyny.
- Na razie. Pozdrowię. Do później.
Kurde, czyli mam mniej czasu niż myślałam. Muszę go poprosić o pomoc, nie mam innego wyjścia. Cholera no! Tylko jak ja mam wyjaśnić Pezz, że muszę zniknąć na dłuższą chwilę.. Myśl, myśl, myśl.. Tak! Bingo!
-Perrie!- krzyknęłam i wybiegłam z pokoju wcześniej spotykając się z drzwiami. Będzie siniak.
Przebiegłam przez korytarz i wpadłam do pokoju cała zdyszana – Perrie!
- Co się stało? Gonił Cię ktoś? – ‘odwinęła’ się do normalnej pozycji.
- Nie. Ale jest problem.
- Boże, ale poważnie to brzmi. Co się stało?
- Dzwonił do mnie wujek Simon.
- To jest ten problem? – zaśmiała się – Uwielbiamy go.
- Nie w tym rzecz – machnęłam ręką – Dzwonił i powiedział, że zaraz przyjedzie do mnie ciotka Dorothy.
- Ta ciotka Dorothy? – wytrzeszczyła oczy – Ta, która ciągle bawi się moimi włosami i prawie siedzi na mojej twarzy?!
- Tak, Perrie, ta ciotka Dorothy.
- Nie obrazisz się, jeśli stąd teraz wyjdę?
- Nie, jasne, rozumiem, sama najchętniej bym wyszła- uśmiechnęła się do mnie- Ma tu być za 15 minut.
- To ja się zbieram. Dobrze, że zadzwonił.
- Tak, dobrze, że zadzwonił.
Pezz szybko się ogarnęła i wyszła z domu. Teraz czas na realizację planu. Oby wypalił. To ważny dzień.

- Harry?
- Stęskniłaś się, że dzwonisz? –usłyszałam jego śmiech, dobrze, że mu humor dopisuje.
- Nie. Mam problem – powiedziałam całkiem poważnie- Musisz mi pomóc.
- Co się stało? – teraz on był poważny, a przecież nie ma po co pff.
- Potrzebuję Twojej pomocy. Przyjedź do mnie jak najszybciej.
- Ale wyjaśnisz, o co chodzi?
- Dziewczyny załatwiały rzeczy na imprezę i zapomniały zamówić tort – w odpowiedzi otrzymałam głośny śmiech – Harry, to nie jest śmieszne, to jest problem. I to poważny.
- To nie możecie kupić jakiegoś w cukierni?
- Nie zdążą zrobić takiego, jakiego potrzebujemy. Błagam Harry, tylko Ty tu możesz coś zdziałać.
- Cóż, mógłbym spróbować. Będę za jakieś 30 minut.
- Proszę, bądź szybciej. Aha, i ktoś musi zająć Perrie do imprezy.
- Postaram się. Perrie nie miała być z Tobą? – musiałam się walnąć otwartą ręką w czoło.
- Miała, ale musimy upiec ten tort. Namów kogoś, żeby się nią zajął. Może Nialla.
- Dobra, coś wymyślę. O wiem, zabierze ją na zakupy.
- Świetny pomysł. Niech kupi jej coś na wieczór. Dzięki Harry.
- Dla Ciebie wszystko.


                                          
* Primark to sklep z ubraniami, popularny w Anglii 
                                                                                                                                                                                        
                                                        CZYTASZ = KOMENTUJESZ
10 KOMENTARZY = ROZDZIAŁ XXVII !
   


11 komentarzy:

  1. Perrie ma urodzinki !!!!
    Ciekawe jaka to niespodzianka ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze? ASDFGHJKL *,* zajebiste jest to co piszesz haha xD

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest genialne!!!
    Boszzzzze nie moge sie doczekać next'a
    Kisses
    -A.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne *,*
    ~Star

    OdpowiedzUsuń
  5. Ommm... Mega! Harry i Syl pięką toort <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Awh :* slodkie bd razem piec tort :)

    OdpowiedzUsuń
  7. zajebisty czekam na następny ciekawe co będzie na imprezie

    OdpowiedzUsuń
  8. omg czader urodzinoe party dla per ciekawie się zapowiada

    OdpowiedzUsuń
  9. zajefajny rozdzial czekam na następny ciekawe jaki będzie torcik ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. OMG SUPER ROZDZIAŁ !!!!
    czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń