Dzięki za tyyyle wyświetleń, no i oczywiście za komentarze! :)
Cieszę się, że się udzelacie, oby tak dalej :)
To opowiadanie toczy się swoim rytmem, nie poradzę nic na to, co się dzieje, a takie intrygi nie wchodzą w grę. Jednakże za chwilę coś się zacznie dziać, więc zaglądajcie :D
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba, i tak właśnie zauważyłam, że atmosfera w nim pasuje poniekąd do dziejszego dnia :D
Przypadek :D
Miłego czytania! :)
Syl xx
p.s. W poniedziałek wracam do szkoły, komentarzami polepszycie mi humor ;) :D
Od
dobrych dwudziestu minut siedzimy na dywanie w ‘Pozycji Lotosu’, która na
marginesie wyciska ze mnie siódme poty. Może i ta cała medytacja jest fajna i
odprężająca, ale na dłuższą metę nie dałabym rady. Obiecałam Perrie kilka
ćwiczeń. Nic więcej jej nigdy nie obiecam, bo gdybym wiedziała, że jedno
ćwiczenie trwa do pół godziny w życiu bym się nie zgodziła. Wypuściłam głośno
powietrze.
- Perrie.
- Tak? – zapytała bardzo cicho. Ale się skupiła!
- Możemy zmienić pozycję? Nie czuję lewej ręki.
- Jeszcze kilka sekund.
- Ale Perrie..
- Cicho! Nie jęcz już.
I wtedy usłyszałyśmy śmiech. Bardzo głośny. Otworzyłam oczy, żeby sprawdzić kogo zabić. Chłopcy. No pięknie. Mogli nas poinformować o swojej obecności a nie nas tak podglądać.
- Co jest takie zabawne? – syknęłam.
- Wy – wybuchnął śmiechem Zayn – Dlaczego wasze głowy znajdują się między lewą nogą a prawą ręką?
- Prze..przepraszam – ze łzami w oczach blondyn trzymał się za brzuch.
- Mam dość! – pisnęła Pezz – Nie da się skupić w takich warunkach.
Wróciła na pozycji siedzącej, zrobiłam to samo. W głębi duszy jestem im wdzięczna za przerwanie tego, ale mogli to zrobić delikatniej.
- Nawet nie zapytacie, jak nam poszło? – zapytał Harry z uśmiechem na twarzy.
- Nie – powiedziałyśmy razem- Perrie, idziemy coś zjeść?
- Z chęcią – idąc pod ramię wyszłyśmy z pokoju. Powoli zeszłyśmy po schodach, ale ciągle słyszałyśmy za sobą śmiechy idiotów. Znaczy chłopców.
- To kiedy pomóc Ci z układem? – blondynka zapytała mnie, gdy upiła łyk soku. Tak, powiedziałam jej o TCA.
- Jak wrócę do zdrowia. Muszę jeszcze rozchodzić ten ból.
- Ale już jest Ci lepiej po medytacji?
- Tak, dużo lepiej – zaśmiałam się – Medytacja to dobra rzecz.
- Mówiłam Ci.
- O czym panie dyskutują? – zapytało przybyłe towarzystwo.
- O niczym konkretnym – rzuciłam Pezz nerwowe spojrzenie.
- Oh weź im powiedz.
- Nie.
- Ale o czym? – zapytał Liam.
- No powiedz im, Sylvia.
- Perrie, nie – skrzyżowałam ręce.
- To ja im powiem – otwierała już usta, żeby powiedzieć drugie zdanie, ale ja zareagowałam szybciej. Rzuciłam się na nią wcześniej wskakując prawym bokiem na blat stołu i nie dałam jej nic powiedzieć.
- Dziewczyny! Spokojnie – Hazz odciągnął mnie od niej a Zayn trzymał Perrie jakby się o nią bał.
- Perrie.
- Tak? – zapytała bardzo cicho. Ale się skupiła!
- Możemy zmienić pozycję? Nie czuję lewej ręki.
- Jeszcze kilka sekund.
- Ale Perrie..
- Cicho! Nie jęcz już.
I wtedy usłyszałyśmy śmiech. Bardzo głośny. Otworzyłam oczy, żeby sprawdzić kogo zabić. Chłopcy. No pięknie. Mogli nas poinformować o swojej obecności a nie nas tak podglądać.
- Co jest takie zabawne? – syknęłam.
- Wy – wybuchnął śmiechem Zayn – Dlaczego wasze głowy znajdują się między lewą nogą a prawą ręką?
- Prze..przepraszam – ze łzami w oczach blondyn trzymał się za brzuch.
- Mam dość! – pisnęła Pezz – Nie da się skupić w takich warunkach.
Wróciła na pozycji siedzącej, zrobiłam to samo. W głębi duszy jestem im wdzięczna za przerwanie tego, ale mogli to zrobić delikatniej.
- Nawet nie zapytacie, jak nam poszło? – zapytał Harry z uśmiechem na twarzy.
- Nie – powiedziałyśmy razem- Perrie, idziemy coś zjeść?
- Z chęcią – idąc pod ramię wyszłyśmy z pokoju. Powoli zeszłyśmy po schodach, ale ciągle słyszałyśmy za sobą śmiechy idiotów. Znaczy chłopców.
- To kiedy pomóc Ci z układem? – blondynka zapytała mnie, gdy upiła łyk soku. Tak, powiedziałam jej o TCA.
- Jak wrócę do zdrowia. Muszę jeszcze rozchodzić ten ból.
- Ale już jest Ci lepiej po medytacji?
- Tak, dużo lepiej – zaśmiałam się – Medytacja to dobra rzecz.
- Mówiłam Ci.
- O czym panie dyskutują? – zapytało przybyłe towarzystwo.
- O niczym konkretnym – rzuciłam Pezz nerwowe spojrzenie.
- Oh weź im powiedz.
- Nie.
- Ale o czym? – zapytał Liam.
- No powiedz im, Sylvia.
- Perrie, nie – skrzyżowałam ręce.
- To ja im powiem – otwierała już usta, żeby powiedzieć drugie zdanie, ale ja zareagowałam szybciej. Rzuciłam się na nią wcześniej wskakując prawym bokiem na blat stołu i nie dałam jej nic powiedzieć.
- Dziewczyny! Spokojnie – Hazz odciągnął mnie od niej a Zayn trzymał Perrie jakby się o nią bał.
- Nie
mów im, proszę – spojrzałam na nią błagalnie. Posłała mi przepraszające
spojrzenie.
- Sylvia otrzymała propozycje występu na Teen Choice Awards – momentalnie ręce mi odpadły i dałam się Harremu tak trzymać.
- To świetnie! – wykrzyknął Louis – Czemu się nie pochwaliłaś?
- Bo to jeszcze nie jest pewne, teraz raczej to stoi pod wielkim znakiem zapytania.
- Zgodziłaś się wstępnie, tak? – przytaknęłam mu – To teraz tylko pozostaje ćwiczyć.
- Muszę najpierw wrócić do normalnego stanu.
- To żaden problem, pomożemy – zaoferował Niall – Ale nadal nie rozumiem, dlaczego bałaś się o tym nam powiedzieć.
- Bo.. – westchnęłam – Występuje na otwarciu zamiast was.
W odpowiedzi otrzymałam pełne smutku spojrzenia. Harry rozluźnił uścisk, ale mnie nie puścił. Chłopaki spoglądali na siebie w ciszy. Wiedziałam, że nie powinni wiedzieć.
- Przepraszam..
- Hej, to nie Twoja wina – lekko uśmiechnął się Niall.
- Właśnie. No i nie jesteśmy źli. To ogromna szansa dla Ciebie, a my i tak wszędzie występujemy – poparł kolegę Louis.
- Spróbuję to jakoś naprawić. Coś wymyślę.
- Nie musisz. Jest okey.
-Nie umiecie kłamać – zwiesili głowy – Ja coś wymyślę, obiecuję.
* * *
- Będziecie tak u mnie cały dzień siedzieć? – zapytałam jedząc popcorn.
- Nie wiemy.
- A która jest godzina?
- Dochodzi 12.30 – odpowiedziałam Niallowi.
- A dużo masz jedzenia? –wyszczerzył się.
- Nie.
- To chyba szybko Cię opuścimy – Liam walnął go w brzuch- Znaczy. Posiedzimy z Tobą ile chcesz.
- Świetnie. Możecie wychodzić – byłam poważna, oni spojrzeli się zaskoczeni na mnie po czym wybuchnęłam śmiechem – Żartowałam. Jesteście tu mile widziani.
- Zrobisz nam coś do picia? –zapytał Zayn – Sok się skończył.
- Jasne. Może być herbata imbirowa?
- Niech zgadnę. Z Włoch? – zapytał złośliwie Hazz.
- Nie –wytknęłam mu język- z Indii.
Wstałam z miejsca i ruszyłam do kuchni. Wlałam wody do czajnika i postawiłam na gazie. Zaczęłam wyciągać kubki z górnej szafki, gdy nagle poczułam czyjąś rękę na plecach.
- Daj, pomogę.
- Sylvia otrzymała propozycje występu na Teen Choice Awards – momentalnie ręce mi odpadły i dałam się Harremu tak trzymać.
- To świetnie! – wykrzyknął Louis – Czemu się nie pochwaliłaś?
- Bo to jeszcze nie jest pewne, teraz raczej to stoi pod wielkim znakiem zapytania.
- Zgodziłaś się wstępnie, tak? – przytaknęłam mu – To teraz tylko pozostaje ćwiczyć.
- Muszę najpierw wrócić do normalnego stanu.
- To żaden problem, pomożemy – zaoferował Niall – Ale nadal nie rozumiem, dlaczego bałaś się o tym nam powiedzieć.
- Bo.. – westchnęłam – Występuje na otwarciu zamiast was.
W odpowiedzi otrzymałam pełne smutku spojrzenia. Harry rozluźnił uścisk, ale mnie nie puścił. Chłopaki spoglądali na siebie w ciszy. Wiedziałam, że nie powinni wiedzieć.
- Przepraszam..
- Hej, to nie Twoja wina – lekko uśmiechnął się Niall.
- Właśnie. No i nie jesteśmy źli. To ogromna szansa dla Ciebie, a my i tak wszędzie występujemy – poparł kolegę Louis.
- Spróbuję to jakoś naprawić. Coś wymyślę.
- Nie musisz. Jest okey.
-Nie umiecie kłamać – zwiesili głowy – Ja coś wymyślę, obiecuję.
* * *
- Będziecie tak u mnie cały dzień siedzieć? – zapytałam jedząc popcorn.
- Nie wiemy.
- A która jest godzina?
- Dochodzi 12.30 – odpowiedziałam Niallowi.
- A dużo masz jedzenia? –wyszczerzył się.
- Nie.
- To chyba szybko Cię opuścimy – Liam walnął go w brzuch- Znaczy. Posiedzimy z Tobą ile chcesz.
- Świetnie. Możecie wychodzić – byłam poważna, oni spojrzeli się zaskoczeni na mnie po czym wybuchnęłam śmiechem – Żartowałam. Jesteście tu mile widziani.
- Zrobisz nam coś do picia? –zapytał Zayn – Sok się skończył.
- Jasne. Może być herbata imbirowa?
- Niech zgadnę. Z Włoch? – zapytał złośliwie Hazz.
- Nie –wytknęłam mu język- z Indii.
Wstałam z miejsca i ruszyłam do kuchni. Wlałam wody do czajnika i postawiłam na gazie. Zaczęłam wyciągać kubki z górnej szafki, gdy nagle poczułam czyjąś rękę na plecach.
- Daj, pomogę.
* * *
Harry * * *
- Może
być herbata imbirowa?
- Niech zgadnę. Z Włoch? – zapytałem złośliwie.
- Nie –wytknęła mi język – z Włoch.
Okey, zgasiła mnie. Chłopaki zaczęli się śmiać ze mnie. Geniuszem być.
Gdy wyszła zamyśliłem się trochę. Zastanawiałem się, kiedy miała nam zamiar powiedzieć o gali i występie. Kurcze, chciałem ją zaprosić jako osobę towarzyszącą.
Dostałem w twarz.
- Co jest? – wydarłem się.
- Mówimy do Ciebie a Ty maślane oczy robisz – zaśmiał się Louis – Pytałem, czy już Ci przeszło.
- W związku, z czym?
- Z Sylvią.
- Przecież jakieś 3godziny temu o tym rozmawialiśmy- zdziwiłem się.
- Wiem, ale Ty zmieniasz zdanie i dziewczyny bardzo szybko.
Zabolało. Nie wiedziałem, że mają o mnie takie zdanie. Pokaże im.
- Jestem stały w uczuciach.
- Czyżby Romeo? – a ten nadal swoje.
-Tak. Udowodnię Ci.
- Zacznij działać a nie się z nim kłócisz – powiedziała Perrie siedząca naprzeciw mnie.
- Masz rację.
Ma rację. Muszę coś zrobić. Wstałem z sofy i ruszyłem do kuchni. Teraz albo nigdy. Wziąłem głęboki oddech i przekroczyłem próg kuchni. Sylvia stała przy szafkach i wyciągała kubki. Jestem dżentelmenem, pomogę. Stanąłem za nią i położyłem dłoń na jej plecy. Poczułem, że zadrżała.
- Daj, pomogę.
- Sama sobie poradzę. Ale dzięki.
- Oh daj spokój. Nie zgrywaj takiej Zosi Samosi – prychnęła na co się zaśmiałem.
- Tak, jeszcze się ze mnie śmiej – dłonią zjechałem na jej biodro, potem na brzuch i objąłem ją mocno w talii – Puść mnie.
- Nie zamierzam – wyszeptałem do jej ucha.
-Puść.
- Nie – odwróciłem ją przodem do siebie, ale ona nie patrzyła na mnie – Spójrz na mnie. Proszę.
- Po co? – widziałem jak walczyła ze sobą, ale wkońcu spojrzała na mnie i zauważyłem ciekawość w jej kryształowych oczach.
- Chcę podziwiać Twoje piękne oczy.
- Zrób im zdjęcie i patrz na nie ile chcesz – widziałem delikatny rumieniec na jej twarzy. Uśmiechnąłem się.
- Dlaczego?
- Dlaczego co? – wydawała się być skonsternowana.
- Dlaczego mnie odpychasz?
- Tłumaczyłam Ci, nie jestem gotowa na związek.
- Kłamiesz.
- Co?
- Kłamiesz. Ty jesteś gotowa, ale po prostu się boisz. Boisz się, że Cię zranię.
- Nie prawda – w jej oczach dostrzegłem coś, czego nigdy wcześniej nie zauważyłem.
- Nie musisz się bać. Nie zrobiłbym Ci krzywdy.
- Ale to nie o to chodzi – z jej oczu poleciały pojedyncze łzy. Zaskoczony spojrzałem na nią, ale ona stała tak jak wcześniej- niewzruszona. Skąd te łzy?
- Sylvia.
- Zostaw mnie – wyszeptała cicho i w tej samej chwili z jej twarzy zniknęła pewność siebie.
- Przepraszam – przygarnąłem ją do siebie i przytuliłem. Ona od razu mocno się we mnie wtuliła. Zacząłem głaskać ją delikatnie po głowie. Właściwie to nie wiem, co przed chwilą się wydarzyło. Jak ja mogłem być tak głupi i ją złamać. Idiota!
Odsunąłem ja od siebie, ale na małą odległość.
- Chciałem prze..- nie zdążyłem dokończyć, bo mnie pocałowała. Ona. Mnie. Pocałowała. WOOOOOHOOOO!
Odwzajemniłem jej delikatny pocałunek i go pogłębiłem. Ona nie miała nic przeciw temu. O Boże, jestem w niebie. Jeszcze nigdy nie było mi z nikim tak dobrze. Właśnie trzymam w rękach cały mój świat i nie pozwolę jej nigdzie odejść.
Nie wiem ile trwał ten cudowny moment, ale ktoś nam go przerwał. A raczej coś. Głupi czajnik. Sylvia odsunęła się ode mnie powoli poczym pocałowała mnie w policzek i zajęła się wcześniej przerwaną czynnością. Zacząłem się śmiać.
- Co Cię bawi, Styles?
- Niech zgadnę. Z Włoch? – zapytałem złośliwie.
- Nie –wytknęła mi język – z Włoch.
Okey, zgasiła mnie. Chłopaki zaczęli się śmiać ze mnie. Geniuszem być.
Gdy wyszła zamyśliłem się trochę. Zastanawiałem się, kiedy miała nam zamiar powiedzieć o gali i występie. Kurcze, chciałem ją zaprosić jako osobę towarzyszącą.
Dostałem w twarz.
- Co jest? – wydarłem się.
- Mówimy do Ciebie a Ty maślane oczy robisz – zaśmiał się Louis – Pytałem, czy już Ci przeszło.
- W związku, z czym?
- Z Sylvią.
- Przecież jakieś 3godziny temu o tym rozmawialiśmy- zdziwiłem się.
- Wiem, ale Ty zmieniasz zdanie i dziewczyny bardzo szybko.
Zabolało. Nie wiedziałem, że mają o mnie takie zdanie. Pokaże im.
- Jestem stały w uczuciach.
- Czyżby Romeo? – a ten nadal swoje.
-Tak. Udowodnię Ci.
- Zacznij działać a nie się z nim kłócisz – powiedziała Perrie siedząca naprzeciw mnie.
- Masz rację.
Ma rację. Muszę coś zrobić. Wstałem z sofy i ruszyłem do kuchni. Teraz albo nigdy. Wziąłem głęboki oddech i przekroczyłem próg kuchni. Sylvia stała przy szafkach i wyciągała kubki. Jestem dżentelmenem, pomogę. Stanąłem za nią i położyłem dłoń na jej plecy. Poczułem, że zadrżała.
- Daj, pomogę.
- Sama sobie poradzę. Ale dzięki.
- Oh daj spokój. Nie zgrywaj takiej Zosi Samosi – prychnęła na co się zaśmiałem.
- Tak, jeszcze się ze mnie śmiej – dłonią zjechałem na jej biodro, potem na brzuch i objąłem ją mocno w talii – Puść mnie.
- Nie zamierzam – wyszeptałem do jej ucha.
-Puść.
- Nie – odwróciłem ją przodem do siebie, ale ona nie patrzyła na mnie – Spójrz na mnie. Proszę.
- Po co? – widziałem jak walczyła ze sobą, ale wkońcu spojrzała na mnie i zauważyłem ciekawość w jej kryształowych oczach.
- Chcę podziwiać Twoje piękne oczy.
- Zrób im zdjęcie i patrz na nie ile chcesz – widziałem delikatny rumieniec na jej twarzy. Uśmiechnąłem się.
- Dlaczego?
- Dlaczego co? – wydawała się być skonsternowana.
- Dlaczego mnie odpychasz?
- Tłumaczyłam Ci, nie jestem gotowa na związek.
- Kłamiesz.
- Co?
- Kłamiesz. Ty jesteś gotowa, ale po prostu się boisz. Boisz się, że Cię zranię.
- Nie prawda – w jej oczach dostrzegłem coś, czego nigdy wcześniej nie zauważyłem.
- Nie musisz się bać. Nie zrobiłbym Ci krzywdy.
- Ale to nie o to chodzi – z jej oczu poleciały pojedyncze łzy. Zaskoczony spojrzałem na nią, ale ona stała tak jak wcześniej- niewzruszona. Skąd te łzy?
- Sylvia.
- Zostaw mnie – wyszeptała cicho i w tej samej chwili z jej twarzy zniknęła pewność siebie.
- Przepraszam – przygarnąłem ją do siebie i przytuliłem. Ona od razu mocno się we mnie wtuliła. Zacząłem głaskać ją delikatnie po głowie. Właściwie to nie wiem, co przed chwilą się wydarzyło. Jak ja mogłem być tak głupi i ją złamać. Idiota!
Odsunąłem ja od siebie, ale na małą odległość.
- Chciałem prze..- nie zdążyłem dokończyć, bo mnie pocałowała. Ona. Mnie. Pocałowała. WOOOOOHOOOO!
Odwzajemniłem jej delikatny pocałunek i go pogłębiłem. Ona nie miała nic przeciw temu. O Boże, jestem w niebie. Jeszcze nigdy nie było mi z nikim tak dobrze. Właśnie trzymam w rękach cały mój świat i nie pozwolę jej nigdzie odejść.
Nie wiem ile trwał ten cudowny moment, ale ktoś nam go przerwał. A raczej coś. Głupi czajnik. Sylvia odsunęła się ode mnie powoli poczym pocałowała mnie w policzek i zajęła się wcześniej przerwaną czynnością. Zacząłem się śmiać.
- Co Cię bawi, Styles?
* * *
Sylvia * * *
Nie
wiem, czemu go całuję. Jaką ja muszę być kretynką, że pozwalam uczuciom mną
rządzić. Pocałowałam go tylko dlatego, że się bałam. On ma rację. I to mnie
uświadomiło. I złamało.
Nie sądzę, że teraz będzie mi jeszcze łatwiej z niego zrezygnować, a już w ogóle o nim nie myśleć.
Poddałam się pocałunkowi i poczułam się tak cudownie. Zapomniałam o całym świecie. Niesamowite jak dużo emocji człowiek jest w stanie przekazać podczas tak błahej czynności. Harry oddał mój pocałunek niemal natychmiastowo. Tak, wiem, co teraz myślicie, pewnie się cieszę. Mylicie się. Ja się bardzo cieszę! Nigdy nie doświadczyłam czegoś podobnego. To tak, jakbym wreszcie odnalazła skarb. Pustka się wypełniła i nie czuję tego, co wcześniej. Byłam negatywnie nastawiona do każdego chłopaka, a przez niego, przez Harrego mam ochotę skakać z radości i tulić go wieczność. Co on ze mną robi?!
Nasz moment przerwał czajnik. Odsunęłam się od Harrego i przez chwilę obserwowałam jego reakcję, ale że wciąż był w szoku.. Pocałowałam go w policzek. Odwróciłam się od niego i zabrałam za robienie herbaty. Usłyszałam cichy śmiech za sobą.
- Co Cię bawi, Styles?
- Nic – odparł ciągle się śmiejąc. Też się zaśmiałam – A Ciebie, co bawi?
-Ty .
- Jestem zabawny?
- Wręcz przeciwnie – poczułam jego dłonie na biodrach.
- Udowodnić Ci jaki jestem zabawny?- spojrzał na mnie z uniesioną brwią.
- I tak nie dasz rady.
- Czyżby? Słuchaj, te Twoje gierki na mnie nie działają, ale i tak udowodnię, że jestem zabawny. Bo jestem – pocałował mnie w nos i ruszył w kierunku szafek. Bacznie obserwowałam, co robi.
- Gdzie mąka? – zapytał zamyślony.
- Druga szafka, dolna półka, bardziej z tyłu.
Wyciągnął pojemnik, postawił go na stole i spojrzał na mnie.
- No co?
- Nic. Stań naprzeciwko mnie – wykonałam jego polecenie, stałam jakoś 20cm od niego.
- I co? – zapytałam rozbawiona.
- Teraz patrz.
Hazz odkręcił puszkę z mąką i włożył tam rękę. Mimowolnie odsunęłam się od niego. Po chwili wyciągnął rękę pełną mąki, spojrzał zadowolony na mnie poczym rzucił sobie mąkę w twarz. Wybuchłam głośnym śmiechem, a Harry do mnie dołączył. Po chwil zbliżył się do mnie i uśmiechnął cwaniacko.
- Jestem zabawny?
- Jesteś zabawny. I brudny – chwyciłam kawałek jego koszulki.
- Zaraz Ty też będziesz.
- Co? – i nim się zorientowałam pocałował mnie i mocno przytulił. Sekundę później zaczął mnie obracać. Efekt był taki, że teraz ja też jestem brudna.
- Co się tu dzieje? – odskoczyliśmy od siebie, gdy usłyszeliśmy naszych przyjaciół obecnie wpatrujących się w nas z u uśmiechami od ucha do ucha.
- Eee.. nic? -uniosłam bezradnie ramiona i je opuściłam.
- Czemu jesteście w mące? – zapytał Louis – I co przed chwilą robiliście?
- Harry chciał udowodnić, że jest śmieszny.
- I udowodniłem- powiedział zadowolony z siebie.
- A to potem? – tym razem Liam przejął pałeczkę – Bo zastaliśmy was w dość dziwnej sytuacji.
- Dziwnej?
- Dziwnej.
- My się tylko całowaliśmy – odparłam. Wszyscy łącznie z Harrym na mnie spojrzeli zszokowani, sekundę później Harry się szeroko uśmiechał- No co?
- Czyli jesteście razem? – zapytali wszyscy zgromadzeni.
- Nie- odpowiedziałam i wróciłam do robienia herbaty.
Nie sądzę, że teraz będzie mi jeszcze łatwiej z niego zrezygnować, a już w ogóle o nim nie myśleć.
Poddałam się pocałunkowi i poczułam się tak cudownie. Zapomniałam o całym świecie. Niesamowite jak dużo emocji człowiek jest w stanie przekazać podczas tak błahej czynności. Harry oddał mój pocałunek niemal natychmiastowo. Tak, wiem, co teraz myślicie, pewnie się cieszę. Mylicie się. Ja się bardzo cieszę! Nigdy nie doświadczyłam czegoś podobnego. To tak, jakbym wreszcie odnalazła skarb. Pustka się wypełniła i nie czuję tego, co wcześniej. Byłam negatywnie nastawiona do każdego chłopaka, a przez niego, przez Harrego mam ochotę skakać z radości i tulić go wieczność. Co on ze mną robi?!
Nasz moment przerwał czajnik. Odsunęłam się od Harrego i przez chwilę obserwowałam jego reakcję, ale że wciąż był w szoku.. Pocałowałam go w policzek. Odwróciłam się od niego i zabrałam za robienie herbaty. Usłyszałam cichy śmiech za sobą.
- Co Cię bawi, Styles?
- Nic – odparł ciągle się śmiejąc. Też się zaśmiałam – A Ciebie, co bawi?
-Ty .
- Jestem zabawny?
- Wręcz przeciwnie – poczułam jego dłonie na biodrach.
- Udowodnić Ci jaki jestem zabawny?- spojrzał na mnie z uniesioną brwią.
- I tak nie dasz rady.
- Czyżby? Słuchaj, te Twoje gierki na mnie nie działają, ale i tak udowodnię, że jestem zabawny. Bo jestem – pocałował mnie w nos i ruszył w kierunku szafek. Bacznie obserwowałam, co robi.
- Gdzie mąka? – zapytał zamyślony.
- Druga szafka, dolna półka, bardziej z tyłu.
Wyciągnął pojemnik, postawił go na stole i spojrzał na mnie.
- No co?
- Nic. Stań naprzeciwko mnie – wykonałam jego polecenie, stałam jakoś 20cm od niego.
- I co? – zapytałam rozbawiona.
- Teraz patrz.
Hazz odkręcił puszkę z mąką i włożył tam rękę. Mimowolnie odsunęłam się od niego. Po chwili wyciągnął rękę pełną mąki, spojrzał zadowolony na mnie poczym rzucił sobie mąkę w twarz. Wybuchłam głośnym śmiechem, a Harry do mnie dołączył. Po chwil zbliżył się do mnie i uśmiechnął cwaniacko.
- Jestem zabawny?
- Jesteś zabawny. I brudny – chwyciłam kawałek jego koszulki.
- Zaraz Ty też będziesz.
- Co? – i nim się zorientowałam pocałował mnie i mocno przytulił. Sekundę później zaczął mnie obracać. Efekt był taki, że teraz ja też jestem brudna.
- Co się tu dzieje? – odskoczyliśmy od siebie, gdy usłyszeliśmy naszych przyjaciół obecnie wpatrujących się w nas z u uśmiechami od ucha do ucha.
- Eee.. nic? -uniosłam bezradnie ramiona i je opuściłam.
- Czemu jesteście w mące? – zapytał Louis – I co przed chwilą robiliście?
- Harry chciał udowodnić, że jest śmieszny.
- I udowodniłem- powiedział zadowolony z siebie.
- A to potem? – tym razem Liam przejął pałeczkę – Bo zastaliśmy was w dość dziwnej sytuacji.
- Dziwnej?
- Dziwnej.
- My się tylko całowaliśmy – odparłam. Wszyscy łącznie z Harrym na mnie spojrzeli zszokowani, sekundę później Harry się szeroko uśmiechał- No co?
- Czyli jesteście razem? – zapytali wszyscy zgromadzeni.
- Nie- odpowiedziałam i wróciłam do robienia herbaty.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
9 KOMENTARZY = ROZDZIAŁ XXV
NO TO SIE POROBILO... NO ALE JAK NIE CHCESZ.NIC TEN TEGO Z ZAYNEM TO NIE... TO TWOJE OPOWIADANIE :) SWIETNE BTW ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne.Ciekawe jak to sie dalej potoczy...; )
OdpowiedzUsuńSylvia jednak nie z Harrym... Kocha go... Mega rozdział :-*<3
OdpowiedzUsuńAsdfghjkl <3
OdpowiedzUsuńMega *,*
OdpowiedzUsuńNaprawde to opowiadanie mnie zainspirowalo i megaaaa mi sie podoba. Czytalam komentarze pod poprzednim rozdzialem i faktycznie przydalo by sie cos z Zaynem nic wielkiego ale ze tak powiem chcialabym czrgos wiecej ale jesli uwazasz ze takie intrygi nie wchodza w gre to spoko. Przeciez to twoje opowiadanie :D mam nadzieje ze szybko dodasz nastepny wiec ludzie komentujcie. Zaraz powinna moja kolezanka skomentowac.bo polecilam jej to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńTak wlasnie jestem kolezanka Ali czyli tej na gorze jednak nie bd sie tak rozpisywac jak ona :) przeczytalam to w godzine bo to naprawde super opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńNikola
Rozdział świetny jak zawsze :3
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :*
-A.
Boski rozdział.Czytam tego bloga dopiero dwa dni a już skończyłam.Twój blog jest uzależający tak jak heroina.Pisz szybko następny i zapraszam do siebie:http://niktniejestperfekcyjny.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZajebiaszczy rozdział prosze o nowy bo zaraz chyba oszaleje ;3
OdpowiedzUsuń~Veronika
sdiobhiug;rvbfvr87s9ytvudfvbkdjfivbuogbvduvbuo;sgbdjkvbufdsogbdjksvbu WOW *.*
OdpowiedzUsuń