***
Oczami 415 ***
Ja
musiałem to zrobić. Ona mi się podoba od momentu, gdy zobaczyłem ją po raz
pierwszy. Na tym fotelu była taka niewinna, a tak naprawdę jest bardzo odważna
i waleczna. Jest idealna. Dla mnie. Po nocach śnią mi się jej piękne oczy i nie
potrafię o niej zapomnieć. Cieszę się, że razem pracujemy, ale teraz, gdy nie
ma żadnych zadań jej nie widuje. Martwię się o nią. Ten wypadek mnie przeraził.
Nie chcę, żeby mnie odrzuciła. Będę walczył.
- Co to miało być?- szepnęła ze strachem w oczach.
- To był mój prezent. Słuchaj- chwyciłem jej dłonie- Podobasz mi się. I chyba się w Tobie zakochałem.
- Nie, nie, nie – powiedziała i odsunęła się ode mnie- Nie możesz.
- Dlaczego?
- Tłumaczyłam Ci – krzyknęła.
- Tak, ale ja nie potrafię żyć bez Ciebie – na moje słowa kilka razy pokręciła głową- Sylvia, daj mi szansę.
- Nie.
- Proszę – padłem na kolana.
- Wstawaj idioto.
- Nie- uśmiechnąłem się lekko- Dopóki nie powiesz ‘tak’.
- Na co mam się zgodzić żebyś wstał?- mówiła nadal z poważną miną,
- Umów się ze mną.
- Oszalałeś –zaśmiała się i opadła na lóżko.
- Możliwe. Na Twoim punkcie.
- Idiota- wybuchnęła śmiechem.
- Jestem zabawny?
- Nie. Wręcz przeciwnie. I denerwujesz mnie.
- To jak?
- A dasz mi spokój? – zapytała z nikłym uśmiechem. TAK!
- Oczywiście – wstałem z podłogi i podszedłem do łóżka- Skoczysz ze mną do Parku Rozrywki?
- Kiedy? – zapytała z szerokim uśmiechem.
- Jutro?
- Mam wizytę u lekarza po południu.
- No to pojadę z Tobą a później skoczymy tam, co Ty na to? Już mam bilety, nie wykręcisz się.
- Będę tego żałować, ale zgoda – uśmiechnęła się promiennie. Czy ja już kiedyś mówiłem, jak kocham życie?! WOOOHOOO!
- Co to miało być?- szepnęła ze strachem w oczach.
- To był mój prezent. Słuchaj- chwyciłem jej dłonie- Podobasz mi się. I chyba się w Tobie zakochałem.
- Nie, nie, nie – powiedziała i odsunęła się ode mnie- Nie możesz.
- Dlaczego?
- Tłumaczyłam Ci – krzyknęła.
- Tak, ale ja nie potrafię żyć bez Ciebie – na moje słowa kilka razy pokręciła głową- Sylvia, daj mi szansę.
- Nie.
- Proszę – padłem na kolana.
- Wstawaj idioto.
- Nie- uśmiechnąłem się lekko- Dopóki nie powiesz ‘tak’.
- Na co mam się zgodzić żebyś wstał?- mówiła nadal z poważną miną,
- Umów się ze mną.
- Oszalałeś –zaśmiała się i opadła na lóżko.
- Możliwe. Na Twoim punkcie.
- Idiota- wybuchnęła śmiechem.
- Jestem zabawny?
- Nie. Wręcz przeciwnie. I denerwujesz mnie.
- To jak?
- A dasz mi spokój? – zapytała z nikłym uśmiechem. TAK!
- Oczywiście – wstałem z podłogi i podszedłem do łóżka- Skoczysz ze mną do Parku Rozrywki?
- Kiedy? – zapytała z szerokim uśmiechem.
- Jutro?
- Mam wizytę u lekarza po południu.
- No to pojadę z Tobą a później skoczymy tam, co Ty na to? Już mam bilety, nie wykręcisz się.
- Będę tego żałować, ale zgoda – uśmiechnęła się promiennie. Czy ja już kiedyś mówiłem, jak kocham życie?! WOOOHOOO!
* * *
Liam * * *
Ja z nimi
oszaleje. Zaraz oszaleje! Od godziny próbuję ogarnąć bałagan, jaki tu panuje, a
co chwile pojawiają się nowe śmieci i ubrania. Rwę włosy z głowy, żeby było
dobrze, a oni mają to gdzieś. Ja ich zabiję.
- Liam- usłyszałem glos Louisa- Cho no tu.
-Oby to było coś ważnego..- mruknąłem i ruszyłem na tył. Zaraz zemdleje..
-Co się tu do licha stało?!
- To Niall!- wrzasnął pasiasty.
- Odwal się. Ja tego nie dotknąłem- blondyn właśnie farbował włosy- Zajęty jestem.
- Louis, do cholery, powiedz, że to nie Ty.
- Wybacz stary – zaśmiał się cicho.
- Wiesz, jaki jest Louis- Zayn poklepał mnie po ramieniu a ja myślałem, że się zaraz rozpłaczę.
- Gdzie Harry?
- W toalecie.
- Posprzątajcie to zanim on wróci.
- Kto wróci?- dołączył do nas loczek wycierający włosy ręcznikiem. No pięknie..
- Eee nikt – zaśmiali się wszyscy głupkowato- Chodź stary, wysuszę Ci włosy.
- Zayn, jesteś taki miły. Ale z tego, co pamiętam to nigdy mi nie pomagałeś.
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz- wypchnął Harrego i zaprowadził go do salonu i zaczął suszyć włosy.
- Louis, ja kiedyś zwariuje przez Ciebie. Błagam, zachowuj się jak na swój wiek.
- Wiesz, że nie będę. Ja jestem wiecznie młody, nie dam się starości- powiedział bojowo, zwiesiłem głowę.
- Chociaż się postaraj. I nie obcinaj Harremu włosów, gdy śpi i nie rób z nich ozdób na pół autobusu.
- Ale ja miałem wenę Liam, zrozum- wrzasnął wymachując rękoma- Ja jestem artystą.
- Bądź nim na scenie- poklepałem go po plecach i wróciłem do sprzątania. Sporo pracy przede mną.
- Liam- usłyszałem glos Louisa- Cho no tu.
-Oby to było coś ważnego..- mruknąłem i ruszyłem na tył. Zaraz zemdleje..
-Co się tu do licha stało?!
- To Niall!- wrzasnął pasiasty.
- Odwal się. Ja tego nie dotknąłem- blondyn właśnie farbował włosy- Zajęty jestem.
- Louis, do cholery, powiedz, że to nie Ty.
- Wybacz stary – zaśmiał się cicho.
- Wiesz, jaki jest Louis- Zayn poklepał mnie po ramieniu a ja myślałem, że się zaraz rozpłaczę.
- Gdzie Harry?
- W toalecie.
- Posprzątajcie to zanim on wróci.
- Kto wróci?- dołączył do nas loczek wycierający włosy ręcznikiem. No pięknie..
- Eee nikt – zaśmiali się wszyscy głupkowato- Chodź stary, wysuszę Ci włosy.
- Zayn, jesteś taki miły. Ale z tego, co pamiętam to nigdy mi nie pomagałeś.
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz- wypchnął Harrego i zaprowadził go do salonu i zaczął suszyć włosy.
- Louis, ja kiedyś zwariuje przez Ciebie. Błagam, zachowuj się jak na swój wiek.
- Wiesz, że nie będę. Ja jestem wiecznie młody, nie dam się starości- powiedział bojowo, zwiesiłem głowę.
- Chociaż się postaraj. I nie obcinaj Harremu włosów, gdy śpi i nie rób z nich ozdób na pół autobusu.
- Ale ja miałem wenę Liam, zrozum- wrzasnął wymachując rękoma- Ja jestem artystą.
- Bądź nim na scenie- poklepałem go po plecach i wróciłem do sprzątania. Sporo pracy przede mną.
* * *
Justin * * *
- Moje
plecy – usłyszałem jęki Scootera- Nigdy więcej.
- Co jest?- zapytałem, poczym ziewnąłem.
- Niewygodnie mi się spało. Nogi Ryana nie są wygodne.
- Chciałbym widzieć, jak spaliście- zaśmiałem się, ale oberwałem za to w głowę.
- Te, młody, nie podskakuj.
- Aj Aj szefie- przybiłem mu piątkę i ruszyłem do przodu, do Ryana.
- Elo – przywitałem przyjaciele wyglądającego jak Zombie- Co się stało?
- Spaaać.
- Słyszałem, że spaliście razem.
- On spał na mnie- poprawił mnie kumpel- Ja spałem sam.
- Jasne, jasne- zaśmiałem się- Jedziemy najpierw do hotelu na krótką drzemkę, co?
- Tak. Czuję, że zasnę na stojąco.
- Wytrzymaj jeszcze trochę, przeżyjemy fanki i droga wolna do hotelu.
- Nie jesteś dzisiaj w humorze stary.
- Czemu tak myślisz? – mimowolnie zacząłem się pocić i denerwować.
- Nie cieszysz się na spotkanie z fanami – uff, ulga.
- Cieszę, ale jestem zmęczony. Jak każdy zresztą. 4 godziny lotu są wyczerpujące.
- Uważaj, ochrona lotniska nadchodzi – kiwnął głową w stronę ochroniarzy, którzy 5 sekund później znaleźli się przy mnie.
- Panie Bieber – przywitał mnie szef- Witamy ponownie w Anglii.
- Dzień dobry- odpowiedziałem kulturalnie i podałem rękę.
- Przed lotniskiem zebrał się spory tłum. Pomożemy wam przejść.
- Dziękuję.
Ochrona wskazała nam drogę i po chwili przechodziliśmy holem. Mijałem mnóstwo ludzi robiących mi zdjęcia, więc się uśmiechałem. Po krótkim spacerku znaleźliśmy się przy wyjściu. Słyszałem piski, krzyk, wyznania miłości, ktoś nucił nawet ‘baby’. Uśmiechnąłem się szeroko poczym postąpiłem na przód by za chwilę znaleźć się na dworze. Ciepło. Piski się natężyły, moje uszy..
Wsiadałem do auta, gdy usłyszałem obelgi kierowane w moją stronę. Zagotowało się we mnie. Przez ten cały stres i adrenalinę wyskoczyłem z samochodu i naskoczyłem na paparazzich. Oni zawsze mnie denerwują, obrażają, robią najgorszego z najgorszych, a ja nie pozwolę się tak traktować. Ochrona szybko odciągnęła mnie od nich i starali się opanować mnie w samochodzie.
- Justin, co Ci odbiło? –krzyknął Scooter siedzący obok- Nigdy tak nie reagowałeś.
- Wiem, przepraszam, poniosło mnie.
- Ogarnij się stary, bo będzie niefajnie.
- Mówiłem, poniosło mnie. To się nie powtórzy.
- No ja myślę- odwrócił się przodem do drogi- Musimy dbać o Twój dobry wizerunek.
- Przecież nie sprawiam kłopotów- pyskuje, wiem, ale Scooter czasem mnie wnerwia.
-Póki co, nie sprawiasz kłopotów. Nie wiadomo, co Ci odwali.
- Nie odwali.
- Wspomnisz kiedyś moje słowa, Justin.
- Co jest?- zapytałem, poczym ziewnąłem.
- Niewygodnie mi się spało. Nogi Ryana nie są wygodne.
- Chciałbym widzieć, jak spaliście- zaśmiałem się, ale oberwałem za to w głowę.
- Te, młody, nie podskakuj.
- Aj Aj szefie- przybiłem mu piątkę i ruszyłem do przodu, do Ryana.
- Elo – przywitałem przyjaciele wyglądającego jak Zombie- Co się stało?
- Spaaać.
- Słyszałem, że spaliście razem.
- On spał na mnie- poprawił mnie kumpel- Ja spałem sam.
- Jasne, jasne- zaśmiałem się- Jedziemy najpierw do hotelu na krótką drzemkę, co?
- Tak. Czuję, że zasnę na stojąco.
- Wytrzymaj jeszcze trochę, przeżyjemy fanki i droga wolna do hotelu.
- Nie jesteś dzisiaj w humorze stary.
- Czemu tak myślisz? – mimowolnie zacząłem się pocić i denerwować.
- Nie cieszysz się na spotkanie z fanami – uff, ulga.
- Cieszę, ale jestem zmęczony. Jak każdy zresztą. 4 godziny lotu są wyczerpujące.
- Uważaj, ochrona lotniska nadchodzi – kiwnął głową w stronę ochroniarzy, którzy 5 sekund później znaleźli się przy mnie.
- Panie Bieber – przywitał mnie szef- Witamy ponownie w Anglii.
- Dzień dobry- odpowiedziałem kulturalnie i podałem rękę.
- Przed lotniskiem zebrał się spory tłum. Pomożemy wam przejść.
- Dziękuję.
Ochrona wskazała nam drogę i po chwili przechodziliśmy holem. Mijałem mnóstwo ludzi robiących mi zdjęcia, więc się uśmiechałem. Po krótkim spacerku znaleźliśmy się przy wyjściu. Słyszałem piski, krzyk, wyznania miłości, ktoś nucił nawet ‘baby’. Uśmiechnąłem się szeroko poczym postąpiłem na przód by za chwilę znaleźć się na dworze. Ciepło. Piski się natężyły, moje uszy..
Wsiadałem do auta, gdy usłyszałem obelgi kierowane w moją stronę. Zagotowało się we mnie. Przez ten cały stres i adrenalinę wyskoczyłem z samochodu i naskoczyłem na paparazzich. Oni zawsze mnie denerwują, obrażają, robią najgorszego z najgorszych, a ja nie pozwolę się tak traktować. Ochrona szybko odciągnęła mnie od nich i starali się opanować mnie w samochodzie.
- Justin, co Ci odbiło? –krzyknął Scooter siedzący obok- Nigdy tak nie reagowałeś.
- Wiem, przepraszam, poniosło mnie.
- Ogarnij się stary, bo będzie niefajnie.
- Mówiłem, poniosło mnie. To się nie powtórzy.
- No ja myślę- odwrócił się przodem do drogi- Musimy dbać o Twój dobry wizerunek.
- Przecież nie sprawiam kłopotów- pyskuje, wiem, ale Scooter czasem mnie wnerwia.
-Póki co, nie sprawiasz kłopotów. Nie wiadomo, co Ci odwali.
- Nie odwali.
- Wspomnisz kiedyś moje słowa, Justin.
* * * Hotel
Grand, Londyn, wtorek godz. 15 * * *
- To jak
Ryan, zbieramy się? Dzwonił Liam, pytał, kiedy mamy się spotkać.
- Może za godzinę w jakiejś dobrej kawiarni? Mam ochotę na kawę- powiedział goląc brodę.
-Spoko –wystukałem odpowiedź do kolegi i zwróciłem głowę w stronę Ryana- Po co się golisz?
- Małpą jestem?- zaśmiał się- Nie mogę się zarosnąć, wyglądam starzej.
- Goleniem się nie odmłodzisz.
- Jak Ty zaczniesz się wreszcie golić to pogadamy- wytknął mi język.
- Przecież się golę- żachnąłem się- Raz na tydzień.
- Chyba raz na miesiąc - zaśmiał się- Nie oszukuj się Justin.
- Jestem mężczyzną i mam wąsy.
- Miałeś raz przez dwa tygodnie, uważałeś się za mężczyznę, a teraz wyglądasz jak normalny Justin. Nie kombinuj.
- A Ty się nie śmiej, bo się zatniesz.
- Spokojna Twoja rozczochrana.
- Co? Coś mi odstaje?!- przerażony spojrzałem w lustro.
- Taa, odstaje, spójrz w dół.
- Idiota- uderzyłem go w ramię i uciekłem do salonu. Dostałem sms.
- Może za godzinę w jakiejś dobrej kawiarni? Mam ochotę na kawę- powiedział goląc brodę.
-Spoko –wystukałem odpowiedź do kolegi i zwróciłem głowę w stronę Ryana- Po co się golisz?
- Małpą jestem?- zaśmiał się- Nie mogę się zarosnąć, wyglądam starzej.
- Goleniem się nie odmłodzisz.
- Jak Ty zaczniesz się wreszcie golić to pogadamy- wytknął mi język.
- Przecież się golę- żachnąłem się- Raz na tydzień.
- Chyba raz na miesiąc - zaśmiał się- Nie oszukuj się Justin.
- Jestem mężczyzną i mam wąsy.
- Miałeś raz przez dwa tygodnie, uważałeś się za mężczyznę, a teraz wyglądasz jak normalny Justin. Nie kombinuj.
- A Ty się nie śmiej, bo się zatniesz.
- Spokojna Twoja rozczochrana.
- Co? Coś mi odstaje?!- przerażony spojrzałem w lustro.
- Taa, odstaje, spójrz w dół.
- Idiota- uderzyłem go w ramię i uciekłem do salonu. Dostałem sms.
Od: Liam
Okey, to może spotkamy się w
Madison Square Cafe? To przy Hyde Parku.
Odpowiedź do: Liam
Odpowiedź do: Liam
Jasne. Za godzinę?
Od: Liam
Spoko. Do zobaczenia.
Odłożyłem
telefon na szklany stolik i podszedłem do okna. Tłumy nadal stoją, to już ich
druga godzina, by odpoczęli. Zadzwoniłem do obsługi, by dali fanom pizze,
oczywiście zakupioną na mój koszt. Głodni pewnie są, a przeze mnie mogą umrzeć,
a do tego nie dopuszczę.
Postanowiłem powoli się ogarnąć. Muszę wybrać jakieś ciuchy.
Postawiłem na wygodę. Pogoda ładna, miejsce będzie przyjemne no to co będę szaleć.
Ubrałem się w szary lekki sweter, czarne jeansy i założyłem białe Supry. Do kompletu założyłem też bransoletkę od mamy na szczęście i srebrny łańcuszek. Spryskałem się jeszcze perfumami i uznałem, że jestem gotowy.
- Ryan! Idziemy?
- Jeszcze chwila. Tylko znajdę zegarek i możemy iść.
Nienawidzę, gdy mówi, że go zgubił. Zwykle szuka go kilkanaście minut a znajduje w oczywistym miejscu. Na urodziny kupię mu nadajnik do tego zegarka.
- Znalazłem!- nareszcie!- Możemy ruszać.
- Mamy się spotkać za 15 minut, nie jest daleko do centrum.
- Twoje fanki nam przeszkodzą –skrzywił się.
- Wyjdziemy tylnym wyjściem- puściłem mu oczko i zagadałem do ochrony, że musimy znaleźć inna drogą ucieczki z hotelu. Oni tu znają każdy kąt.
Postanowiłem powoli się ogarnąć. Muszę wybrać jakieś ciuchy.
Postawiłem na wygodę. Pogoda ładna, miejsce będzie przyjemne no to co będę szaleć.
Ubrałem się w szary lekki sweter, czarne jeansy i założyłem białe Supry. Do kompletu założyłem też bransoletkę od mamy na szczęście i srebrny łańcuszek. Spryskałem się jeszcze perfumami i uznałem, że jestem gotowy.
- Ryan! Idziemy?
- Jeszcze chwila. Tylko znajdę zegarek i możemy iść.
Nienawidzę, gdy mówi, że go zgubił. Zwykle szuka go kilkanaście minut a znajduje w oczywistym miejscu. Na urodziny kupię mu nadajnik do tego zegarka.
- Znalazłem!- nareszcie!- Możemy ruszać.
- Mamy się spotkać za 15 minut, nie jest daleko do centrum.
- Twoje fanki nam przeszkodzą –skrzywił się.
- Wyjdziemy tylnym wyjściem- puściłem mu oczko i zagadałem do ochrony, że musimy znaleźć inna drogą ucieczki z hotelu. Oni tu znają każdy kąt.
* * *
godzina 15.03, Madison Square Cafe * * *
- Cześć
–przywitałem na wejściu zespół, który siedział w zarezerwowanej loży- Miło was
znów widzieć.
- Cześć Justin, Ryan- pierwszy dopadł mnie Niall, zabawny gość- Jak minął lot?
- Leniwie- zaśmiałem się- A jak wasz pobyt tutaj?
- Może być- odpowiedział Liam z kwaśną miną, gdy usiedliśmy.
- Stało się coś?
- Mieliśmy małe problemy, ale nic poważnego.
- Nic poważnego? Ja straciłem pamięć- żachnął się Harry, co?!
- Stary, wszystko dobrze?
- Czuję się świetnie, ale no wiesz, z pamięcią gorzej.
- Przypomnisz sobie wszystko- uśmiechnąłem się - Kelner!
- Co podać?- zapytała urocza brunetka.
- Poproszę dwa rogale w czekoladzie i kawę Latte.
- Za chwilę podam pana zamówienie.
Chłopaki byli chwilowo zajęci sobą, więc rozejrzałem się ostrożnie po wnętrzu kafejki i nie zauważyłem ochrony. Z uśmiechem zwróciłem się w stronę chłopaków.
- Jak sobie radzicie bez ochrony przy fankach?
- Nie radzimy, mamy ochronę- odpowiedział Zayn.
- Ale was pilnują- zaśmiałem się.
-Są na zewnątrz- odpowiedział Louis- Nie chcemy robić nie potrzebnego zamieszania.
- To ile autografów rozdaliście dzisiaj przed moim przybyciem?
- Ze sto- zaśmiali się- Ale ciężko odmówić fanom.
- Wiem Liam, wiem- wyjąłem telefon z kieszeni, mam nieodebrane połączenie- Wybaczcie, gdzie toaleta?
-Na lewo, pierwsze drzwi.
- Dzięki- szybko ulotniłem się z miejsca i powolnym krokiem udałem się w wyznaczone miejsce. Jak ja tej baby nienawidzę!
Połączenie przychodzące.
-Tak?- zapytałem całkiem spokojnie.
- Gdzie jesteś skarbie?- zamlaskała do słuchawki, ohyda.
- Nie mów do mnie skarbie. Jestem z nimi.
- Grzeczny chłopiec. To teraz z górki.
- Powiedzmy.
- Jeszcze jedna sprawa. Musimy się spotkać.
- Po co? -o cholera..
- Mam dla Ciebie pewną umowę, jeśli chcesz wiedzieć więcej przyjedź pod adres, który Ci później wyślę.
- Dobra- powiedziałem na odczepne- Niedługo dowiem się od nich więcej.
- Co wiesz?
- Mają kilku ochroniarzy na zewnątrz w samochodach.
- Dobrze, nie będzie źle. Dowiedz się czegoś o Gali.
- Jasne. Na razie.
* * * Niall * * *
- Cześć Justin, Ryan- pierwszy dopadł mnie Niall, zabawny gość- Jak minął lot?
- Leniwie- zaśmiałem się- A jak wasz pobyt tutaj?
- Może być- odpowiedział Liam z kwaśną miną, gdy usiedliśmy.
- Stało się coś?
- Mieliśmy małe problemy, ale nic poważnego.
- Nic poważnego? Ja straciłem pamięć- żachnął się Harry, co?!
- Stary, wszystko dobrze?
- Czuję się świetnie, ale no wiesz, z pamięcią gorzej.
- Przypomnisz sobie wszystko- uśmiechnąłem się - Kelner!
- Co podać?- zapytała urocza brunetka.
- Poproszę dwa rogale w czekoladzie i kawę Latte.
- Za chwilę podam pana zamówienie.
Chłopaki byli chwilowo zajęci sobą, więc rozejrzałem się ostrożnie po wnętrzu kafejki i nie zauważyłem ochrony. Z uśmiechem zwróciłem się w stronę chłopaków.
- Jak sobie radzicie bez ochrony przy fankach?
- Nie radzimy, mamy ochronę- odpowiedział Zayn.
- Ale was pilnują- zaśmiałem się.
-Są na zewnątrz- odpowiedział Louis- Nie chcemy robić nie potrzebnego zamieszania.
- To ile autografów rozdaliście dzisiaj przed moim przybyciem?
- Ze sto- zaśmiali się- Ale ciężko odmówić fanom.
- Wiem Liam, wiem- wyjąłem telefon z kieszeni, mam nieodebrane połączenie- Wybaczcie, gdzie toaleta?
-Na lewo, pierwsze drzwi.
- Dzięki- szybko ulotniłem się z miejsca i powolnym krokiem udałem się w wyznaczone miejsce. Jak ja tej baby nienawidzę!
Połączenie przychodzące.
-Tak?- zapytałem całkiem spokojnie.
- Gdzie jesteś skarbie?- zamlaskała do słuchawki, ohyda.
- Nie mów do mnie skarbie. Jestem z nimi.
- Grzeczny chłopiec. To teraz z górki.
- Powiedzmy.
- Jeszcze jedna sprawa. Musimy się spotkać.
- Po co? -o cholera..
- Mam dla Ciebie pewną umowę, jeśli chcesz wiedzieć więcej przyjedź pod adres, który Ci później wyślę.
- Dobra- powiedziałem na odczepne- Niedługo dowiem się od nich więcej.
- Co wiesz?
- Mają kilku ochroniarzy na zewnątrz w samochodach.
- Dobrze, nie będzie źle. Dowiedz się czegoś o Gali.
- Jasne. Na razie.
* * * Niall * * *
Nie
żebym jakoś szczególnie go lubił, ale on jest legendą! Uwielbiam go od czasów,
gdy był małym dzieciakiem. Nie wiem, dlaczego, ale za każdym razem jak go widzę
szaleje ze szczęścia. Dlatego rozumiem naszych fanów, pozwalam im robić dużo,
bo wiem, że im to sprawia radość. Często pozuje do zdjęć i daje się przytulać,
cieszę się wtedy razem z nimi. Teraz ja mam sytuację, gdzie najchętniej
rzuciłbym się na niego i mocno przytulił, ale nie wypada. Jeszcze pomyśli, że
jestem jakiś nienormalny. Ale ja go po prostu uwielbiam.
- I jak
przygotowania do Gali?- zapytał, gdy kończył jeść rogalika.
- Całkiem dobrze- odpowiedziałem- Ale mamy ich mniej niż ostatnio.
- Dlaczego?- zdziwił się, Liam mu wytłumaczył.
- Nie występujemy.
- Myślałem, że wy będziecie na otwarciu. Scooter mówił, że to pewne.
- Tak, ale reżyser znalazł kogoś nowego- jak kiedyś Harremu przywalę w twarz to niech się nie zdziwi, mógłby mniej jadu włożyć w swoją wypowiedź.
- Wiecie kogo?
- Moją siostrę.
- MASZ SIOTRĘ?- Justin aż krzyknął- Czemu ja o tym nie wiem?
- Bo praktycznie jej nie ma- odpowiedział mu Louis.
- Pogubiłem się- zaśmiał się brunet.
- Wyjaśnię. Liam ma siostrę, ale teoretycznie, praktycznie dopiero we wrześniu, gdy jego matka hajtnie się z jej ojcem.
- Aha, w ten sposób, okey, rozumiem. Jesteście na nią źli?
- Nie.
- Tak.
- Harry!- krzyknął Liam- Jej to zaproponowali.
- Wybacz, ale nie lubię ludzi fałszywych.
- On nie jest fałszywa!- krzyknąłem- Harry, ogarnij się.
- Sam się ogarnij. Nie mam zamiaru gadać z wami o niej, ale mówię wam, ona jest dziwna.
- Przesadzasz Harry- stwierdził Justin- Dziewczyny są najmilszymi osobami na świecie.
- Tyle, że ta byłaby w stanie Cię zabić- zaraz ja go zabije, za chwilę wygada coś, czego nie powinien, ale dobrze, że sobie przypomina.
- Jaki on jest głupi – Liam schował głowę w dłoniach- Zamknij się i nie wypowiadaj się tak o mojej siostrze.
- Taka prawda- odparł spokojnie- Lepiej się trzymaj od niej z daleka Justin.
- Harry, to dziewczyna, nie opowiadaj bzdur. Na pewno jest miła.
- Właśnie- poparłem jego słowa i zabrałem się za kremówkę.
- Całkiem dobrze- odpowiedziałem- Ale mamy ich mniej niż ostatnio.
- Dlaczego?- zdziwił się, Liam mu wytłumaczył.
- Nie występujemy.
- Myślałem, że wy będziecie na otwarciu. Scooter mówił, że to pewne.
- Tak, ale reżyser znalazł kogoś nowego- jak kiedyś Harremu przywalę w twarz to niech się nie zdziwi, mógłby mniej jadu włożyć w swoją wypowiedź.
- Wiecie kogo?
- Moją siostrę.
- MASZ SIOTRĘ?- Justin aż krzyknął- Czemu ja o tym nie wiem?
- Bo praktycznie jej nie ma- odpowiedział mu Louis.
- Pogubiłem się- zaśmiał się brunet.
- Wyjaśnię. Liam ma siostrę, ale teoretycznie, praktycznie dopiero we wrześniu, gdy jego matka hajtnie się z jej ojcem.
- Aha, w ten sposób, okey, rozumiem. Jesteście na nią źli?
- Nie.
- Tak.
- Harry!- krzyknął Liam- Jej to zaproponowali.
- Wybacz, ale nie lubię ludzi fałszywych.
- On nie jest fałszywa!- krzyknąłem- Harry, ogarnij się.
- Sam się ogarnij. Nie mam zamiaru gadać z wami o niej, ale mówię wam, ona jest dziwna.
- Przesadzasz Harry- stwierdził Justin- Dziewczyny są najmilszymi osobami na świecie.
- Tyle, że ta byłaby w stanie Cię zabić- zaraz ja go zabije, za chwilę wygada coś, czego nie powinien, ale dobrze, że sobie przypomina.
- Jaki on jest głupi – Liam schował głowę w dłoniach- Zamknij się i nie wypowiadaj się tak o mojej siostrze.
- Taka prawda- odparł spokojnie- Lepiej się trzymaj od niej z daleka Justin.
- Harry, to dziewczyna, nie opowiadaj bzdur. Na pewno jest miła.
- Właśnie- poparłem jego słowa i zabrałem się za kremówkę.
Cześć :)
Witam was moi drodzy czytelnicy <3
Długo zajęło wam komentowanie ostatniego rozdziału, wiem nieciekawy, przepraszam ;x
Długo zajęło wam komentowanie ostatniego rozdziału, wiem nieciekawy, przepraszam ;x
Mam nadzieję, że ten wam się spodoba :)
Polecajcie znajomym, dodawajcie do obserwowanych - będę za to wdzięczna :)
Polecajcie znajomym, dodawajcie do obserwowanych - będę za to wdzięczna :)
Syl xx
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
14 KOMENTARZY = ROZDZIAŁ 32
Boski. Nie możesz dodawać częściej tych rozdziałów? Bo zanim inni zaczną komentować to wieki miną.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z postem powyżej:D
OdpowiedzUsuńMasz talent dziewczyno!!!! Pisz dalej !!!!!! :*:*:* <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńNeeeext błagam
OdpowiedzUsuńKiedy następny?
OdpowiedzUsuńAle masz wyobraźnię. Brawo. Świetny rozdział. Kocham. Błagam daj następny. :****
OdpowiedzUsuńCudeńko :))
OdpowiedzUsuńKomentujcie!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNie wytrzymam :/
OdpowiedzUsuńUwielbiam to. Cyba wieki czekałam na nowy rzadział. Mam nadzieje że Hazz będzie z Syl.
OdpowiedzUsuńProszę cię bardzo dodawaj częściej. Wchodzę na ten blog codziennie i sprawdzam czy jest nowy rozdział a tu nie ma. Twoje opowiadanie jest serio świetnie.KOCHAM :**
OdpowiedzUsuńUbustwiam to
OdpowiedzUsuńPoleciłam ten blog moim koleżanką z klasy. Wszystkie czytają :D A co do rozdziału jak zawsze cud, miód, malina <3
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się jeszcze z tak dobrą fabułą <3 Najlepszy blog.
OdpowiedzUsuń