***
Niall ***
-Mam
gruczolak przysadki mózgowej.
- Ale.. jak? – chłopaki mieli zdezorientowane miny i widać po nich, że się boją. Ale ja też się boję.
- Nie wiem, uwierz mi nie wiem..
- To niegroźne prawda?- widziałem, że Harry się boi o mnie, kocham gościa.
- Mam nadzieję, że nie.
- Musimy się o tym więcej dowiedzieć- zaczął Zayn- Jedziemy w poniedziałek do tego lekarza i on nam pomoże.
- Jadę tam, ale z Sylvią. Załatwiła mi tę wizytę i pojadę tam, ale tylko z nią. Nie chcę was martwić i obciążać dodatkowo, a musimy przecież wszystko przygotować na Galę.
- Niall, ale my Cie wesprzemy.
- Wiem, Liam, ale nie chcę zawieść fanów.
- Stary, będzie dobrze- Hazz objął mnie ramieniem- Ale lepiej zadzwoń do Sylvii i jej wszystko opowiedz.
- Tak zrobię. Właściwie to pojadę do niej. Dochodzi już 14, na pewno jest w domu.
- Pozdrów ja, a my lecimy do biura, bo Paul dzwonił jakiś czas temu i kazał nam wpaść.
- Jasne. To na razie.
* * * Sylvia * * *
- Ale.. jak? – chłopaki mieli zdezorientowane miny i widać po nich, że się boją. Ale ja też się boję.
- Nie wiem, uwierz mi nie wiem..
- To niegroźne prawda?- widziałem, że Harry się boi o mnie, kocham gościa.
- Mam nadzieję, że nie.
- Musimy się o tym więcej dowiedzieć- zaczął Zayn- Jedziemy w poniedziałek do tego lekarza i on nam pomoże.
- Jadę tam, ale z Sylvią. Załatwiła mi tę wizytę i pojadę tam, ale tylko z nią. Nie chcę was martwić i obciążać dodatkowo, a musimy przecież wszystko przygotować na Galę.
- Niall, ale my Cie wesprzemy.
- Wiem, Liam, ale nie chcę zawieść fanów.
- Stary, będzie dobrze- Hazz objął mnie ramieniem- Ale lepiej zadzwoń do Sylvii i jej wszystko opowiedz.
- Tak zrobię. Właściwie to pojadę do niej. Dochodzi już 14, na pewno jest w domu.
- Pozdrów ja, a my lecimy do biura, bo Paul dzwonił jakiś czas temu i kazał nam wpaść.
- Jasne. To na razie.
* * * Sylvia * * *
- I jak się panom podoba mój pomysł?
- Jak dla mnie jest świetny, od poniedziałku zaczniemy próby i musimy się wyrobić do piątku, bo w sobotę będą wszystkie występy próbne każdego artysty, Gala ma być perfekcyjna.
- Ja już zadbałem o chłopaków, Paul zajmuje się ich przygotowaniami, więc na pewno będą gotowi.
- Obiecuję państwa nie zawieść. Tylko mam prośbę.
- Wszystko, o co poprosisz- z maślanymi oczami Patrick się we mnie wpatrywał.
- Nie chcę, żeby ktokolwiek wiedział, co zaśpiewam i jak to będzie wyglądało. Chce, żeby to było jedną wielką tajemnicą aż do momentu otwarcia.
- Lubisz wielkie wejścia, co?- zaśmiał się pan Magee.
- Tak, zdecydowanie- no przecież głupia nie jestem, musze chronić chłopaków i jak media będą o mnie trąbić to mafia łatwo namierzy mnie i zlikwiduje, żeby dobrać się do chłopaków.
- To wszystko na dzisiaj, tak?- zapytałam z uśmiechem i rozprostowałam zmęczone kości.
- Jasne – ze śmiechem odparł Patrick- Jest już 14, nie będę Cie dłużej męczył w sobotę.
- Dziękuję. Do zobaczenia- pożegnałam się i ruszyłam w kierunku windy. Jednogłośnie uważam to spotkanie za udane. Wszystko będzie po mojemu i nikt mi tego nie zniszczy swoją koncepcją. Muszę tylko dobrać tancerzy i chórek no i znaleźć band. W poniedziałek ustalę, kto będzie razem ze mną otwierał galę, mój skład musi być najlepszy. Wyszłam szybko w budynku wcześniej żegnając się z recepcjonistką. Pogoda dzisiaj jest wyjątkowo ładna. Szkoda, że nie mam okularów przeciwsłonecznych. Z gracją wsiadłam do samochodu , odpaliłam go poczym wyjechałam w parkingu i ruszyłam do domu. Jestem głodna, oby Zo zrobiła dzisiaj coś dobrego na obiad.
Po drodze zastanawiałam się na wszystkim, co się teraz dzieje.
Zegar w samochodzie wskazywał 14.18 gdy wjeżdżałam na podjazd domu. Zgasiłam silnik, wysiadła z auta i ruszyłam do drzwi frontowych, gdy tylko przekroczyłam próg domu usłyszałam śmiechy dochodzące z jadalni. Niall?
- Cześć- przywitałam wszystkich- Smacznego.
-Dzięki córuś- przywitał mnie tata.
- Cześć, już przynoszę Ci obiad- Zo z uśmiechem ruszyła do kuchni a ja usiadłam koło Nialla.
- Cześć piękna- z uśmiechem dał mi buziaka w policzek i powrócił szybko do jedzenia.
- Jak w pracy tato?- zapytałam czekając na obiad.
- Dobrze, być może dostanę podwyżkę.
- To świetnie.
- A jak było na spotkaniu?
- Fłafnie (*właśnie)- powiedział blondyn z pełną buzią.
- Całkiem nieźle. Od poniedziałku zaczynają się próby, muszę wybrać tancerzy i zająć się wszystkim.
- Nie mają od tego ludzi?
- Mają, ale chcę wszystko zrobić sama- odparłam z uśmiechem.
- Moja samodzielna córeczka- wiem, że jest dumny, zawsze był, szkoda, że nie wie o mojej drugiej stronie..
- Proszę, smacznego- Zo postawiła przede mną talerz z devolay’em, frytkami i sałatką.
- Dzięki Zo, świetnie to wygląda.
- A jakie pyszne- powiedział Niall kończąc frytki.
- Cieszę się, że Ci smakuje słonko- powiedziała do niego i zabrała się za kończenie swojego obiadu.
-A tak właściwie, gdzie reszta?- zapytałam ze zdziwieniem.
- Musieli pojechać do Paula. Trzeba obgadać nasz występ. No właśnie. Dzięki za załatwienie nam tego- uśmiechnął się do mnie promiennie.
- Dla was wszystko Niall- odwzajemniłam uśmiech- Musiałam wam to załatwić, bo najpierw wam to odebrałam.
- A jak ze szkołą?- wtrącił się tata- Kiedy masz przyjść do nich na przesłuchanie?
- W sierpniu, chyba 17.
- Na pewno przejdziesz drugi etap rekrutacji.
- Mam taką nadzieję.
- Dziękuję, było przepyszne- Niall wstał i poszedł odłożyć talerz a ja w tym czasie zjadłam devolay’a i sałatkę zostawiając frytki.
- Ja dokończę u siebie, potem przyniosę talerz.
- Dobrze –odpowiedź od Zo mnie zadowoliła, więc wstałam i zabrałam, co miałam.
- Idziesz Niall?- zapytałam ze śmiechem, a on się zaśmiał, bo zrozumiał swoją głupotę.
- Już już- dogonił mnie- Co u Ciebie?
- Jest dobrze. A jak u Ciebie? Wnioskuję, że nie jest zbyt kolorowo, skoro przyszedłeś i masz smutne oczy.
- Jak Ty szybko potrafisz człowieka rozgryźć..
- Opowiesz mi wszystko w pokoju.
Przeszliśmy hol i schodami w wolnym tempie dotarliśmy na górę i już po minucie byliśmy u mnie w pokoju. Niall usiadł na MOIM fotelu, więc ja usiadłam po turecku na łóżku. Zapadła między nami cisza, widziałam skupienie na jego twarzy, coś jest nie tak. Pytanie, co się stało zawisło w powietrzu.
- Mam gruczolak przysadki mózgowej.
- Co?- aż znieruchomiałam, gdy to usłyszałam.
- Jestem chory.
- Ale to nie śmiertelna choroba, prawda?
- Nie wiem- blondyn opuścił głowę.
- No chodź tu do mnie- rozpostarłam szeroko ramiona i Niall szybko znalazł obok i mocno we mnie wtulił.
- Słuchaj, wszystko będzie dobrze. Musi być. W poniedziałek na 8.30 mamy wizytę u lekarza, tam się dowiemy, co trzeba zrobić. Kochanie, nie płacz- masowałam go delikatnie po plecach, nie wiem jak mogę mu pomóc.
- Niall, chcesz coś do picia?- pokręcił głową na ‘nie’- A do jedzenia?- tu odpowiedź była ‘tak’, zaśmiałam się cicho a Niall wtulił we mnie jeszcze bardziej- To puść mnie na chwilę a ja skocze po lody.
- A jakie masz?- pociągnął nosem.
- Czekoladowe i truskawkowe.
- Przynieś oba pudełka- zaśmiał się cicho.
- Jasne, a Ty się połóż. Jak przyjdę to pogadamy a potem obejrzymy film. Co Ty na to?
- Dzięki- uśmiechnął się lekko i na czworaka doszedł na górę łóżka poczym przykrył się kołdrą. Opuściłam pokój i zeszłam na dół do kuchni. Zastałam tam Zo.
- Zrobiłabyś nam dwa kubki kakao?- poprosiłam grzecznie.
- Już się robi- z uśmiechem wstawiła wodę i wyjęła z szafki kubki i kakao.
- Zostały lody?- z głową w zamrażalniku szukałam pudełek.
- Tak, z tyłu są.
- Dzięki- wyjęłam pudełka i zabrałam się za szukanie łyżeczek. Ale mi zimno w ręce!
- Proszę, kakao.
- Szybko- zaśmiałam się- Chyba wcześniej zagotowałaś wodę.
- Tata chciał kawę, wiesz jak lubi wypić ją przed drzemką.
- No tak, tradycja.
- Chcecie coś jeszcze?- zapytała z uśmiechem.
- Nie dzięki, to na razie nam wystarczy.
Zabrałam się jakoś z tym wszystkim i powoli szłam stopień po stopniu, żeby tylko nie wylać napojów, dobrze, że wzięłam tacę. Po długim czasie dotarłam wreszcie na górę i nadal wolnym krokiem ruszyłam do pokoju. Nogą zapukałam w drzwi i po sekundzie zostały otwarte.
- Mogłaś krzyczeć, pomógłbym Ci- odebrał ode mnie kakao.
- No przestań, sama sobie daję radę.
- Widzę, ale jestem facetem, od czegoś jestem.
- No dobrze, to następnym razem Cie zawołam- klepnęłam go w tyłek i poszłam wybierać jakiś film.
- Komedia na dzisiaj to Lovestruck , oglądałeś?
- Nie- wskoczył do łóżka i zrobił na nim bałagan.
- Tylko nie ubrudź mi łóżka tymi lodami- skarciłam go.
- Postaram się się- ten się tylko zaśmiał i zabrał za jedzenie truskawkowego sorbetu.
- Masz przy sobie te wyniki?- musiałam w końcu poruszyć ten temat.
- Tak, w kopercie w kurtce.
- Później je zobaczę. Dobra to oglądamy, co?
- Pewnie, włączaj!- krzyknął radośnie, więc kliknęłam ‘play’ i nasz seans się rozpoczął. Niall objął mnie ramieniem, więc wtuliłam się w niego i tak zabrałam się za oglądanie filmu.
- Jak dla mnie jest świetny, od poniedziałku zaczniemy próby i musimy się wyrobić do piątku, bo w sobotę będą wszystkie występy próbne każdego artysty, Gala ma być perfekcyjna.
- Ja już zadbałem o chłopaków, Paul zajmuje się ich przygotowaniami, więc na pewno będą gotowi.
- Obiecuję państwa nie zawieść. Tylko mam prośbę.
- Wszystko, o co poprosisz- z maślanymi oczami Patrick się we mnie wpatrywał.
- Nie chcę, żeby ktokolwiek wiedział, co zaśpiewam i jak to będzie wyglądało. Chce, żeby to było jedną wielką tajemnicą aż do momentu otwarcia.
- Lubisz wielkie wejścia, co?- zaśmiał się pan Magee.
- Tak, zdecydowanie- no przecież głupia nie jestem, musze chronić chłopaków i jak media będą o mnie trąbić to mafia łatwo namierzy mnie i zlikwiduje, żeby dobrać się do chłopaków.
- To wszystko na dzisiaj, tak?- zapytałam z uśmiechem i rozprostowałam zmęczone kości.
- Jasne – ze śmiechem odparł Patrick- Jest już 14, nie będę Cie dłużej męczył w sobotę.
- Dziękuję. Do zobaczenia- pożegnałam się i ruszyłam w kierunku windy. Jednogłośnie uważam to spotkanie za udane. Wszystko będzie po mojemu i nikt mi tego nie zniszczy swoją koncepcją. Muszę tylko dobrać tancerzy i chórek no i znaleźć band. W poniedziałek ustalę, kto będzie razem ze mną otwierał galę, mój skład musi być najlepszy. Wyszłam szybko w budynku wcześniej żegnając się z recepcjonistką. Pogoda dzisiaj jest wyjątkowo ładna. Szkoda, że nie mam okularów przeciwsłonecznych. Z gracją wsiadłam do samochodu , odpaliłam go poczym wyjechałam w parkingu i ruszyłam do domu. Jestem głodna, oby Zo zrobiła dzisiaj coś dobrego na obiad.
Po drodze zastanawiałam się na wszystkim, co się teraz dzieje.
Zegar w samochodzie wskazywał 14.18 gdy wjeżdżałam na podjazd domu. Zgasiłam silnik, wysiadła z auta i ruszyłam do drzwi frontowych, gdy tylko przekroczyłam próg domu usłyszałam śmiechy dochodzące z jadalni. Niall?
- Cześć- przywitałam wszystkich- Smacznego.
-Dzięki córuś- przywitał mnie tata.
- Cześć, już przynoszę Ci obiad- Zo z uśmiechem ruszyła do kuchni a ja usiadłam koło Nialla.
- Cześć piękna- z uśmiechem dał mi buziaka w policzek i powrócił szybko do jedzenia.
- Jak w pracy tato?- zapytałam czekając na obiad.
- Dobrze, być może dostanę podwyżkę.
- To świetnie.
- A jak było na spotkaniu?
- Fłafnie (*właśnie)- powiedział blondyn z pełną buzią.
- Całkiem nieźle. Od poniedziałku zaczynają się próby, muszę wybrać tancerzy i zająć się wszystkim.
- Nie mają od tego ludzi?
- Mają, ale chcę wszystko zrobić sama- odparłam z uśmiechem.
- Moja samodzielna córeczka- wiem, że jest dumny, zawsze był, szkoda, że nie wie o mojej drugiej stronie..
- Proszę, smacznego- Zo postawiła przede mną talerz z devolay’em, frytkami i sałatką.
- Dzięki Zo, świetnie to wygląda.
- A jakie pyszne- powiedział Niall kończąc frytki.
- Cieszę się, że Ci smakuje słonko- powiedziała do niego i zabrała się za kończenie swojego obiadu.
-A tak właściwie, gdzie reszta?- zapytałam ze zdziwieniem.
- Musieli pojechać do Paula. Trzeba obgadać nasz występ. No właśnie. Dzięki za załatwienie nam tego- uśmiechnął się do mnie promiennie.
- Dla was wszystko Niall- odwzajemniłam uśmiech- Musiałam wam to załatwić, bo najpierw wam to odebrałam.
- A jak ze szkołą?- wtrącił się tata- Kiedy masz przyjść do nich na przesłuchanie?
- W sierpniu, chyba 17.
- Na pewno przejdziesz drugi etap rekrutacji.
- Mam taką nadzieję.
- Dziękuję, było przepyszne- Niall wstał i poszedł odłożyć talerz a ja w tym czasie zjadłam devolay’a i sałatkę zostawiając frytki.
- Ja dokończę u siebie, potem przyniosę talerz.
- Dobrze –odpowiedź od Zo mnie zadowoliła, więc wstałam i zabrałam, co miałam.
- Idziesz Niall?- zapytałam ze śmiechem, a on się zaśmiał, bo zrozumiał swoją głupotę.
- Już już- dogonił mnie- Co u Ciebie?
- Jest dobrze. A jak u Ciebie? Wnioskuję, że nie jest zbyt kolorowo, skoro przyszedłeś i masz smutne oczy.
- Jak Ty szybko potrafisz człowieka rozgryźć..
- Opowiesz mi wszystko w pokoju.
Przeszliśmy hol i schodami w wolnym tempie dotarliśmy na górę i już po minucie byliśmy u mnie w pokoju. Niall usiadł na MOIM fotelu, więc ja usiadłam po turecku na łóżku. Zapadła między nami cisza, widziałam skupienie na jego twarzy, coś jest nie tak. Pytanie, co się stało zawisło w powietrzu.
- Mam gruczolak przysadki mózgowej.
- Co?- aż znieruchomiałam, gdy to usłyszałam.
- Jestem chory.
- Ale to nie śmiertelna choroba, prawda?
- Nie wiem- blondyn opuścił głowę.
- No chodź tu do mnie- rozpostarłam szeroko ramiona i Niall szybko znalazł obok i mocno we mnie wtulił.
- Słuchaj, wszystko będzie dobrze. Musi być. W poniedziałek na 8.30 mamy wizytę u lekarza, tam się dowiemy, co trzeba zrobić. Kochanie, nie płacz- masowałam go delikatnie po plecach, nie wiem jak mogę mu pomóc.
- Niall, chcesz coś do picia?- pokręcił głową na ‘nie’- A do jedzenia?- tu odpowiedź była ‘tak’, zaśmiałam się cicho a Niall wtulił we mnie jeszcze bardziej- To puść mnie na chwilę a ja skocze po lody.
- A jakie masz?- pociągnął nosem.
- Czekoladowe i truskawkowe.
- Przynieś oba pudełka- zaśmiał się cicho.
- Jasne, a Ty się połóż. Jak przyjdę to pogadamy a potem obejrzymy film. Co Ty na to?
- Dzięki- uśmiechnął się lekko i na czworaka doszedł na górę łóżka poczym przykrył się kołdrą. Opuściłam pokój i zeszłam na dół do kuchni. Zastałam tam Zo.
- Zrobiłabyś nam dwa kubki kakao?- poprosiłam grzecznie.
- Już się robi- z uśmiechem wstawiła wodę i wyjęła z szafki kubki i kakao.
- Zostały lody?- z głową w zamrażalniku szukałam pudełek.
- Tak, z tyłu są.
- Dzięki- wyjęłam pudełka i zabrałam się za szukanie łyżeczek. Ale mi zimno w ręce!
- Proszę, kakao.
- Szybko- zaśmiałam się- Chyba wcześniej zagotowałaś wodę.
- Tata chciał kawę, wiesz jak lubi wypić ją przed drzemką.
- No tak, tradycja.
- Chcecie coś jeszcze?- zapytała z uśmiechem.
- Nie dzięki, to na razie nam wystarczy.
Zabrałam się jakoś z tym wszystkim i powoli szłam stopień po stopniu, żeby tylko nie wylać napojów, dobrze, że wzięłam tacę. Po długim czasie dotarłam wreszcie na górę i nadal wolnym krokiem ruszyłam do pokoju. Nogą zapukałam w drzwi i po sekundzie zostały otwarte.
- Mogłaś krzyczeć, pomógłbym Ci- odebrał ode mnie kakao.
- No przestań, sama sobie daję radę.
- Widzę, ale jestem facetem, od czegoś jestem.
- No dobrze, to następnym razem Cie zawołam- klepnęłam go w tyłek i poszłam wybierać jakiś film.
- Komedia na dzisiaj to Lovestruck , oglądałeś?
- Nie- wskoczył do łóżka i zrobił na nim bałagan.
- Tylko nie ubrudź mi łóżka tymi lodami- skarciłam go.
- Postaram się się- ten się tylko zaśmiał i zabrał za jedzenie truskawkowego sorbetu.
- Masz przy sobie te wyniki?- musiałam w końcu poruszyć ten temat.
- Tak, w kopercie w kurtce.
- Później je zobaczę. Dobra to oglądamy, co?
- Pewnie, włączaj!- krzyknął radośnie, więc kliknęłam ‘play’ i nasz seans się rozpoczął. Niall objął mnie ramieniem, więc wtuliłam się w niego i tak zabrałam się za oglądanie filmu.
*** MI6, godzina 17.00 ***
- Szefie, kolejna koperta.
- Cholera!- mężczyzna krzyknął i uderzył pięścią w stół- To idzie za szybko, oni mogą uderzyć w każdej chwili.
- Wiem, szefie, ale póki co nic nie mamy.
- Nawet odcisków?
- Nic.
- Musimy przesłuchać Marie Jenett, w tej chwil tylko ją mamy.
- Tym musi się zająć policja, my się nie możemy wychylać.
- Tak Z, masz racje- podrapał się po brodzie- McCall ma coś może?
- Nie odzywa się od czwartku, nie było go też w bazie.
- Może on z nimi współpracuje..- zastanawiał się na głos.
- Nie wiem szefie, facet nam sporo powiedział.
- Masz racje, ja po prostu boję się tej sytuacji.
- Coś na nich znajdziemy szefie, na razie musimy skupić się na tym, czemu dostaliśmy drugą wiadomość. Ale jednego nie rozumiem w ich działaniu.
- Czego?
- Gramy z nimi w wisielca, tak?- mężczyzna mu przytaknął- Dlaczego nie mamy szansy podać hasła?
- Bo może my je znamy –zastanawiał się na głos- Z, to jest jakaś wskazówka. My znamy hasło, a oni wiedzą, że byśmy szybko ich powstrzymali. Musimy mieć na uwadze, że wiemy iż chodzi im o ten zespół.
- Sylvia sobie świetnie radzi, a i tak ich ochrona jest dobra, więc nie ma się o co martwić. Szykujmy się lepiej na Gale.
- Cholera!- mężczyzna krzyknął i uderzył pięścią w stół- To idzie za szybko, oni mogą uderzyć w każdej chwili.
- Wiem, szefie, ale póki co nic nie mamy.
- Nawet odcisków?
- Nic.
- Musimy przesłuchać Marie Jenett, w tej chwil tylko ją mamy.
- Tym musi się zająć policja, my się nie możemy wychylać.
- Tak Z, masz racje- podrapał się po brodzie- McCall ma coś może?
- Nie odzywa się od czwartku, nie było go też w bazie.
- Może on z nimi współpracuje..- zastanawiał się na głos.
- Nie wiem szefie, facet nam sporo powiedział.
- Masz racje, ja po prostu boję się tej sytuacji.
- Coś na nich znajdziemy szefie, na razie musimy skupić się na tym, czemu dostaliśmy drugą wiadomość. Ale jednego nie rozumiem w ich działaniu.
- Czego?
- Gramy z nimi w wisielca, tak?- mężczyzna mu przytaknął- Dlaczego nie mamy szansy podać hasła?
- Bo może my je znamy –zastanawiał się na głos- Z, to jest jakaś wskazówka. My znamy hasło, a oni wiedzą, że byśmy szybko ich powstrzymali. Musimy mieć na uwadze, że wiemy iż chodzi im o ten zespół.
- Sylvia sobie świetnie radzi, a i tak ich ochrona jest dobra, więc nie ma się o co martwić. Szykujmy się lepiej na Gale.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)
Wspaniały jak zawsze *_*
OdpowiedzUsuńSzkoda Nialla
OdpowiedzUsuńBoski rozdział ^^ Czekam na next i zapraszam do siebie.Mam nadzieję że zajrzysz ;) http://niktnigdyniedostaniemegoserca.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNie ziemski
OdpowiedzUsuńCudny
OdpowiedzUsuńWspaniały *_*
OdpowiedzUsuńPrzepiękny
OdpowiedzUsuńTrochę smutny
OdpowiedzUsuń