W tę sobotę nie ma rozdziału, ale dodam go w niedzielę, bo jadę w sobote na #YSFestival i cały dzień mnie nie ma ;)
Miłego czytania!
Syl xx
+ dedykacja dla Darii ;**
***
Justin ***
Muszę przyznać, że Liam ma świetna siostrę. Jej pomysł z pójściem do tego klubu był genialny, sam bym na taki nie wpadł. Byłem w jej drużynie, miałem zielony kostium i szczerze mówiąc liczyłem, że spędzę z nią trochę czasu, ale ona szybko uciekła w swoją stronę. Gra się zaczęła i nie wiedziałem na początku, co ze sobą zrobić, ale po chwili się odnalazłem. Znalazłem nawet dodatkową broń i dwa razy trafiłem wroga. Po dwudziestu minutach usłyszeliśmy klakson, koniec rundy pierwszej i czekamy na ogłoszenie obecnego wyniku.
Wygrana po stronie zielonych. 1:0.
Extra! Wygrywamy. Trzeba się dalej postarać i zrobić na nich dobre wrażenie. Szedłem powoli, gdy potknąłem się i wpadłbym na ścianę, gdyby nie fakt, że tam była dziura i zjechałem zjeżdżalnią w jakieś nowe miejsce. Szybko wstałem z ziemi i zauważyłem czyjąś głowę, brunetka, czyli Loren. Schowałem się za kolumnę, wycelowałem i trafiłem w jej plecy. Usłyszałem jak cicho przeklęła i uciekła przed siebie. Zadowolony z siebie wyszedłem zza kolumny i skierowałem się w lewo a tam natknąłem się na Harrego, który trafił mnie i uciekł. Cholera! Ogarnąłem się i postanowiłem poszukać Sylvii. Znalazłem ją skrytą za workami w innej części planszy.
- Nie strasz- wyszeptała i chwyciła się za serce- Nie skradaj się, bo Cie trafię.
- Wybacz- zaśmiałem się cicho- Jak stan?
- 5 żyć, a Ty?
- 4, Harry mnie dopadł.
- Widziałeś Harrego? Ja go szukam od początku gry i nie mogę znaleźć.
- Dobrze się ukrywa, sam go nie zauważyłem.
- Nadawałby się- powiedziała cicho, poczym z lękiem spojrzała na mnie i uciekła w prawo. Chwilę potem oberwałem od Zayna. Rozproszyła mnie..
Muszę przyznać, że Liam ma świetna siostrę. Jej pomysł z pójściem do tego klubu był genialny, sam bym na taki nie wpadł. Byłem w jej drużynie, miałem zielony kostium i szczerze mówiąc liczyłem, że spędzę z nią trochę czasu, ale ona szybko uciekła w swoją stronę. Gra się zaczęła i nie wiedziałem na początku, co ze sobą zrobić, ale po chwili się odnalazłem. Znalazłem nawet dodatkową broń i dwa razy trafiłem wroga. Po dwudziestu minutach usłyszeliśmy klakson, koniec rundy pierwszej i czekamy na ogłoszenie obecnego wyniku.
Wygrana po stronie zielonych. 1:0.
Extra! Wygrywamy. Trzeba się dalej postarać i zrobić na nich dobre wrażenie. Szedłem powoli, gdy potknąłem się i wpadłbym na ścianę, gdyby nie fakt, że tam była dziura i zjechałem zjeżdżalnią w jakieś nowe miejsce. Szybko wstałem z ziemi i zauważyłem czyjąś głowę, brunetka, czyli Loren. Schowałem się za kolumnę, wycelowałem i trafiłem w jej plecy. Usłyszałem jak cicho przeklęła i uciekła przed siebie. Zadowolony z siebie wyszedłem zza kolumny i skierowałem się w lewo a tam natknąłem się na Harrego, który trafił mnie i uciekł. Cholera! Ogarnąłem się i postanowiłem poszukać Sylvii. Znalazłem ją skrytą za workami w innej części planszy.
- Nie strasz- wyszeptała i chwyciła się za serce- Nie skradaj się, bo Cie trafię.
- Wybacz- zaśmiałem się cicho- Jak stan?
- 5 żyć, a Ty?
- 4, Harry mnie dopadł.
- Widziałeś Harrego? Ja go szukam od początku gry i nie mogę znaleźć.
- Dobrze się ukrywa, sam go nie zauważyłem.
- Nadawałby się- powiedziała cicho, poczym z lękiem spojrzała na mnie i uciekła w prawo. Chwilę potem oberwałem od Zayna. Rozproszyła mnie..
***
Harry ***
Nigdy nikomu nie mówiłem, ale często grywałem w takie gry. Na tej planszy bywałem miliony razy, gdy byłem młodszy, ale tylko kiedy się tu znalazłem przypomniałem sobie wszystkie pułapki, sekretne przejścia i skrytki na broń. Byłem jak cień, nikt nie wiedział skąd pada atak. Louisa załatwiłem w pierwszej rundzie dwa razy, Nialla też a Justina i Sylvii jakoś znaleźć nie mogłem. W drugiej rundzie moim pierwszym celem był Justin, którego zobaczyłem zupełnym przypadkiem, gdy czaiłem się na Lou. Nawet raz przypadkiem trafiłem Liama, zapomniałem z kim jestem.
Przechodzę właśnie korytarzem zguby, dziwna nazwa, ale co poradzić. Nagle mignęła mi na końcu tunelu czyjaś jasna głowa i albo to Niall albo mój cel Sylvia. Przylgnąłem do ściany i ruszyłem truchtem do końca tunelu. Lekko wychyliłem głowę i zobaczyłem ją ukrywającą się za kolumną. W jej zachowaniu było coś takiego dziwnego, czaiła się jak jakiś morderca albo ktoś tego typu. Trochę się bałem podejść, ale przecież to tylko gra i chodzi o to, aby się dobrze bawić zabijając. Prawda?
Podszedłem powoli do ramy lustra i znów przytuliłem ścianę, potem skulony zbliżyłem się do kolumny, stałem tyłem do niej.
- Akuku- wyszeptałem do jej ucha, ona drgnęła i krzyknęła, szybko zasłoniła sobie usta- Znalazłem Cię.
-Nie strasz mnie- powiedziała drżącym głosem- Powinnam Cię zabić.
- Śmiało, ja też Cię zabiję- uśmiechnąłem się do niej.
- Ale ja mówię o prawdziwym zabójstwie. Żartuje, człowieku, spokojnie- zaśmiała się cicho i rozluźniła ramiona.
- Jak się bawisz?- zapytałem i oparłem się ręką o kolumnę.
- Całkiem dobrze, a Ty?
- Nie miałem większej radochy w życiu, uwielbiam straszyć innych.
- Witaj w moim świecie- uwielbiam jej uśmiech. Zawsze go lubiłem. Jest taki piękny.
- Wiesz- zacząłem cicho- Powoli sobie wszystko przypominam. Nie wiem wszystkiego, ale strzępy informacji sobie przypomniałem.
- Co na przykład?- zapytała z błyskiem w oku.
- Nasz pierwsza randka- kolejny uśmiech ozdobił jej piękną twarz- Ale tylko szczegóły.
- Jakieś konkretne szczegóły?- zapytała spoglądając mi odważnie w oczy.
- Na przykład to- wyszeptałem cicho i pocałowałem ją ku jej zaskoczeniu.
Nigdy nikomu nie mówiłem, ale często grywałem w takie gry. Na tej planszy bywałem miliony razy, gdy byłem młodszy, ale tylko kiedy się tu znalazłem przypomniałem sobie wszystkie pułapki, sekretne przejścia i skrytki na broń. Byłem jak cień, nikt nie wiedział skąd pada atak. Louisa załatwiłem w pierwszej rundzie dwa razy, Nialla też a Justina i Sylvii jakoś znaleźć nie mogłem. W drugiej rundzie moim pierwszym celem był Justin, którego zobaczyłem zupełnym przypadkiem, gdy czaiłem się na Lou. Nawet raz przypadkiem trafiłem Liama, zapomniałem z kim jestem.
Przechodzę właśnie korytarzem zguby, dziwna nazwa, ale co poradzić. Nagle mignęła mi na końcu tunelu czyjaś jasna głowa i albo to Niall albo mój cel Sylvia. Przylgnąłem do ściany i ruszyłem truchtem do końca tunelu. Lekko wychyliłem głowę i zobaczyłem ją ukrywającą się za kolumną. W jej zachowaniu było coś takiego dziwnego, czaiła się jak jakiś morderca albo ktoś tego typu. Trochę się bałem podejść, ale przecież to tylko gra i chodzi o to, aby się dobrze bawić zabijając. Prawda?
Podszedłem powoli do ramy lustra i znów przytuliłem ścianę, potem skulony zbliżyłem się do kolumny, stałem tyłem do niej.
- Akuku- wyszeptałem do jej ucha, ona drgnęła i krzyknęła, szybko zasłoniła sobie usta- Znalazłem Cię.
-Nie strasz mnie- powiedziała drżącym głosem- Powinnam Cię zabić.
- Śmiało, ja też Cię zabiję- uśmiechnąłem się do niej.
- Ale ja mówię o prawdziwym zabójstwie. Żartuje, człowieku, spokojnie- zaśmiała się cicho i rozluźniła ramiona.
- Jak się bawisz?- zapytałem i oparłem się ręką o kolumnę.
- Całkiem dobrze, a Ty?
- Nie miałem większej radochy w życiu, uwielbiam straszyć innych.
- Witaj w moim świecie- uwielbiam jej uśmiech. Zawsze go lubiłem. Jest taki piękny.
- Wiesz- zacząłem cicho- Powoli sobie wszystko przypominam. Nie wiem wszystkiego, ale strzępy informacji sobie przypomniałem.
- Co na przykład?- zapytała z błyskiem w oku.
- Nasz pierwsza randka- kolejny uśmiech ozdobił jej piękną twarz- Ale tylko szczegóły.
- Jakieś konkretne szczegóły?- zapytała spoglądając mi odważnie w oczy.
- Na przykład to- wyszeptałem cicho i pocałowałem ją ku jej zaskoczeniu.
***
Sylvia***
Zaraz, zaraz, chwila, coo tu się dzieje?!
Ten pocałunek był tak nieoczekiwany jak śnieg w sierpniu!
Ale był cudowny, tęskniłam za jego ustami. Boże, co ja wygaduję, głupieje już. Chociaż nie! Tak, tęskniłam, tęskniłam za nim całym, za jego bliskością. Mam ochotę skakać z radości, bo sobie przypomina. Czyli niedługo będzie pamiętał wszystko.
- Najważniejsze pamiętasz- powiedziałam z lekkim uśmiechem, po czym wtuliłam się w niego.
- Ładnie pachniesz- powiedział po chwili- Jakieś znajome te perfumy.
- Od Ciebie- zaśmiałam się.
- Mam gest- powiedział całkiem poważnie a wtedy się głośno roześmiałam.
- Zaraz nas znajdą.
- To co- przytulił mnie mocniej- Niech zabiją mnie jak najszybciej, chce stąd wyjść.
- Czemu?- zdziwiłam się.
- Bo chce Cię zabrać na randkę- pocałował mnie w głowę.
- Gdzie byś mnie zabrał?
- Do..- nie zdążył powiedzieć, bo otoczono nas.
- Tutaj są nasze gołąbeczki- zaśmiał się Liam- Wiedziałem, że was znajdziemy.
- Ale jesteś łatwym celem Sylvia- Zayn przybił piątkę bratu i wycelowali bronie a wtedy Hazz pociągnął mnie za rękę i zaczęliśmy im uciekać. Znaleźliśmy jakieś przejście, wskoczyliśmy tam a ono wypluło nas na początek strefy. Klakson obwieszczający koniec rundy.
Wygrana po stronie zielonych. 2:0
Zaraz, zaraz, chwila, coo tu się dzieje?!
Ten pocałunek był tak nieoczekiwany jak śnieg w sierpniu!
Ale był cudowny, tęskniłam za jego ustami. Boże, co ja wygaduję, głupieje już. Chociaż nie! Tak, tęskniłam, tęskniłam za nim całym, za jego bliskością. Mam ochotę skakać z radości, bo sobie przypomina. Czyli niedługo będzie pamiętał wszystko.
- Najważniejsze pamiętasz- powiedziałam z lekkim uśmiechem, po czym wtuliłam się w niego.
- Ładnie pachniesz- powiedział po chwili- Jakieś znajome te perfumy.
- Od Ciebie- zaśmiałam się.
- Mam gest- powiedział całkiem poważnie a wtedy się głośno roześmiałam.
- Zaraz nas znajdą.
- To co- przytulił mnie mocniej- Niech zabiją mnie jak najszybciej, chce stąd wyjść.
- Czemu?- zdziwiłam się.
- Bo chce Cię zabrać na randkę- pocałował mnie w głowę.
- Gdzie byś mnie zabrał?
- Do..- nie zdążył powiedzieć, bo otoczono nas.
- Tutaj są nasze gołąbeczki- zaśmiał się Liam- Wiedziałem, że was znajdziemy.
- Ale jesteś łatwym celem Sylvia- Zayn przybił piątkę bratu i wycelowali bronie a wtedy Hazz pociągnął mnie za rękę i zaczęliśmy im uciekać. Znaleźliśmy jakieś przejście, wskoczyliśmy tam a ono wypluło nas na początek strefy. Klakson obwieszczający koniec rundy.
Wygrana po stronie zielonych. 2:0
-Nie wierzę- powiedział Hazz i opuścił ręce- Załatwiłem Twoją drużynę a
wy wygraliście. Zmieniam zdanie.
- Czyli?- zmarszczyłam brwi.
- Nie idziemy na randkę- powiedział stanowczo, ale po chwili się roześmiał widząc moją minę- Żart. Nie zrobiłbym Ci tego, wiem, że Ci zależy.
- A wcale, że nie- wytknęłam mu język- Wolę Cię zniszczyć.
- Ach tak?- powiedział z cwanym uśmieszkiem i zbliżył się do mnie- Nie sądzę. Myślę, że masz ochotę mnie pocałować a nie zabić.
- Skąd te przypuszczenia?- odwaga to podstawa, niech nie widzi, że przez niego mięknę.
- Cały czas patrzysz się na moje usta- powiedział wprost do mojego ucha a moja mina wyrażała wtedy więcej niż tysiąc słów, odsunął się ode mnie- Mówiłem.
- Nie gadaj tyle, pocałuj mnie- i spełnił moje żądanie przy okazji popychając mnie lekko na ścianę. Objął mnie mocno w talii, ja bawiłam się jego lokami, totalnie straciliśmy kontakt ze światem. Przestraszył nas piszczący dźwięk obwieszczający koniec gry. Muszę sobie pogratulować zwycięstwa. Chwilę później obok nas znaleźli się nasi znajomi.
- Ci jak się przyssali- powiedział ze śmiechem Lou widząc naszą dwójkę, od razu się odsunęliśmy od siebie.
- Oszczędźcie nam tego widoku- powiedział zniesmaczony Liam i zasłonił sobie oczy ręką Zayna, który śmiał się z niego.
- Gratulacje- Loren wyciągnęła rękę w moją stronę- Od zawsze jesteś lepsza.
- Jestem najlepsza- z uśmiechem ruszyłam w stronę wyjścia, za mną dreptał Loczek.
- To co, ubieramy się i uciekamy do kina?
- Wybacz, ale zawsze po grze idziemy do Mount Blue na koktajle, taka tradycja.
- Właśnie- poparła mnie Lor, która znalazła się obok nas- Nie niszcz naszej tradycji.
- Nie śmiałbym- uniósł ręce w geście poddania a po chwili je opuścił i swoją prawa rękę splótł z moją lewą.
- Jak wy słodko razem wyglądacie- zagruchała Loren- Zostawiam was słodziaki.
Słodziaki? Serio Loren, serio?!
-To może jutro?- zapytał i potarł mój kciuk swoim- No zgódź się.
- Dobra, ale ja wybieram film.
- Oczywiście. Tylko dobrze wybierz- dał mi buziaka w policzek i udał się w stronę szatni.
- Wariat.
- Czyli?- zmarszczyłam brwi.
- Nie idziemy na randkę- powiedział stanowczo, ale po chwili się roześmiał widząc moją minę- Żart. Nie zrobiłbym Ci tego, wiem, że Ci zależy.
- A wcale, że nie- wytknęłam mu język- Wolę Cię zniszczyć.
- Ach tak?- powiedział z cwanym uśmieszkiem i zbliżył się do mnie- Nie sądzę. Myślę, że masz ochotę mnie pocałować a nie zabić.
- Skąd te przypuszczenia?- odwaga to podstawa, niech nie widzi, że przez niego mięknę.
- Cały czas patrzysz się na moje usta- powiedział wprost do mojego ucha a moja mina wyrażała wtedy więcej niż tysiąc słów, odsunął się ode mnie- Mówiłem.
- Nie gadaj tyle, pocałuj mnie- i spełnił moje żądanie przy okazji popychając mnie lekko na ścianę. Objął mnie mocno w talii, ja bawiłam się jego lokami, totalnie straciliśmy kontakt ze światem. Przestraszył nas piszczący dźwięk obwieszczający koniec gry. Muszę sobie pogratulować zwycięstwa. Chwilę później obok nas znaleźli się nasi znajomi.
- Ci jak się przyssali- powiedział ze śmiechem Lou widząc naszą dwójkę, od razu się odsunęliśmy od siebie.
- Oszczędźcie nam tego widoku- powiedział zniesmaczony Liam i zasłonił sobie oczy ręką Zayna, który śmiał się z niego.
- Gratulacje- Loren wyciągnęła rękę w moją stronę- Od zawsze jesteś lepsza.
- Jestem najlepsza- z uśmiechem ruszyłam w stronę wyjścia, za mną dreptał Loczek.
- To co, ubieramy się i uciekamy do kina?
- Wybacz, ale zawsze po grze idziemy do Mount Blue na koktajle, taka tradycja.
- Właśnie- poparła mnie Lor, która znalazła się obok nas- Nie niszcz naszej tradycji.
- Nie śmiałbym- uniósł ręce w geście poddania a po chwili je opuścił i swoją prawa rękę splótł z moją lewą.
- Jak wy słodko razem wyglądacie- zagruchała Loren- Zostawiam was słodziaki.
Słodziaki? Serio Loren, serio?!
-To może jutro?- zapytał i potarł mój kciuk swoim- No zgódź się.
- Dobra, ale ja wybieram film.
- Oczywiście. Tylko dobrze wybierz- dał mi buziaka w policzek i udał się w stronę szatni.
- Wariat.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ <3
Ale słodko *_* Kocham to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńAle fajnie że Harry sobie wszystko przypomina :*
OdpowiedzUsuńSłodziaki
OdpowiedzUsuńJa wiem że pewnie o wiele za dużo proszę bo już zrobiłaś harmonogram kiedy dodajesz rozdziały ale czy mogłyby być trochę dłuższe? PROSZĘ :***
OdpowiedzUsuńTaa podpisuję się pod powyższym :D
OdpowiedzUsuńBoski rozdział
OdpowiedzUsuńŚwietni są uwielbiam Sylvie i Harrego
OdpowiedzUsuńCo ten Justin od niej chce?!
OdpowiedzUsuńUrocze słodziaki :D
OdpowiedzUsuńKochane wariaty . .
OdpowiedzUsuńDzięki za dedykację ;*
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału zajebisty po prostu kocham *o*