CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)
Czwartek, 16.07.2013
Tak jak pisałam wczoraj, spotkałam się z 415. Tak
naprawdę ma na imię Ben. Było fajnie, najpierw posiedział ze mną w szpitalu a
po 16 pędziliśmy do Parku Rozrywki. Nie widziałam nigdy tylu karuzel i budek z
konkursami. Ben wygrał dla mnie dwa pluszami a mi pozwolił raz wygrać coś dla
niego. Dostał małą kaczuszkę. Przez cały dzień aż do wieczora nie spuszczał
mnie z oka, pilnował nawet toalety, ale widziałam jak się starał. Co chwilę
mnie rozbawiał i był uroczy. Mimo wszystko ja wciąż czuję coś do Harrego. Lubię
go, ale nie czuję tego, co wobec Loczka.
Muszę z nim pogadać w bazie. Wolę się nie narażać na kolejne spotkanie. No i czy to nie dziwne, że tak nagle mu się zebrało na wyznanie?! Od tej pory muszę uważać na każdą osobę z mojego otoczenia.
Lekarz mówił, że do niedzieli powinnam przestać czuć ból, ale mam nosić opaskę uciskową przynajmniej do końca wakacji. Zdziwił go fakt, że szybko wracam do świetnej kondycji i mięśnie już się prawie odbudowały. Wspomniałam o Pezz, pogratulował mi przyjaciółki. Wtedy przypomniałam sobie, że olałam ją w sobotę, gdy Hazz miał wypadek. Po wyjściu z gabinetu rozmawiałam z nią chwilę, nie jest zła, martwi się o mnie i chce się znów spotkać. Szkoda, że jedzie dzisiaj do Liverpoolu.
Muszę kończyć, jadę do Liama, dzwonił do mnie chwilę temu.
Muszę z nim pogadać w bazie. Wolę się nie narażać na kolejne spotkanie. No i czy to nie dziwne, że tak nagle mu się zebrało na wyznanie?! Od tej pory muszę uważać na każdą osobę z mojego otoczenia.
Lekarz mówił, że do niedzieli powinnam przestać czuć ból, ale mam nosić opaskę uciskową przynajmniej do końca wakacji. Zdziwił go fakt, że szybko wracam do świetnej kondycji i mięśnie już się prawie odbudowały. Wspomniałam o Pezz, pogratulował mi przyjaciółki. Wtedy przypomniałam sobie, że olałam ją w sobotę, gdy Hazz miał wypadek. Po wyjściu z gabinetu rozmawiałam z nią chwilę, nie jest zła, martwi się o mnie i chce się znów spotkać. Szkoda, że jedzie dzisiaj do Liverpoolu.
Muszę kończyć, jadę do Liama, dzwonił do mnie chwilę temu.
Kocham.
Sylvia xx
„Finding you was so hard, but Loving you is easy..”
Westchnęłam
poczym odłożyłam pamiętnik do szuflady. Wstałam leniwie z łóżka i stwierdziłam,
że wybiorę coś fajnego do chłopaków. Pogoda za oknem jest ładna, trzeba
korzystać. Z szafy wyciągnęłam kremowy top z falbanami i białe jeansy. Obym
miała pasujące buty.
Podreptałam do łazienki, wskoczyłam pod prysznic i puściłam strumień gorącej wody. Muszę zmyć z siebie pot i złe myśli, które krążą od jakiegoś czasu po mojej głowie. To, że szef się nie odzywa denerwuje mnie jeszcze bardziej. Tata kupił mi zły szampon. Chociaż zapach czekolady nie jest taki zły. Szybko skończyłam codzienne czynności i zabrałam się za osuszanie ciała. Gdy już byłam sucha wtarłam balsam czekoladowy w skórę i maść na bolącą wciąż łydkę. Ubrałam najpierw bieliznę, bandaż, ochraniacz, szybko umyłam zęby i wróciłam do pokoju ubrać resztę rzeczy. Nałożyłam zapomniane kapcie na nogi i wróciłam do łazienki. Musiałabym wytrzeć podłogę, ale nie mam czasu. Poproszę Zo.
Stanęłam przed lustrem i zaczęłam się malować. Eye liner, tusz na rzęsy, trochę pudru, błyszczyk i jestem gotowa. Teraz muszę pomyśleć nad fryzurą. Postanowiłam włosy upiąć klamrą. Teraz kaskada włosów opadała tylko na plecy a nie na ramiona. Z pokoju wzięłam białą torebkę i ruszyłam na dół.
- Cześć Zo. Jak tam?
- Dobrze- odwróciła się do mnie- Ładnie wyglądasz.
- Dziękuję. Smacznego- rzuciłam na wyjściu z kuchni i postanowiłam znaleźć jakieś buty.
- Jedziesz gdzieś?- krzyknęła do mnie z kuchni.
- Yhym- przytaknęłam- Do Liama.
- Mam przykrą wiadomość- pojawiła się w holu- Twój samochód jest bez paliwa.
- Żartujesz?
- Wybacz słonko, ale tata był wczoraj tak zabiegany.. Nie zdążył.
- Pojadę autobusem- stwierdziłam i znalazłam idealną parę butów.
- Uważaj na siebie! – krzyknęła jeszcze, a ja zamknęłam za sobą drzwi. Ruszyłam wolnym krokiem przed siebie, musiałam dotrzeć na przystanek. Tak szczerze, jakoś kilka dobrych lat nie jechałam autobusem. Może to śmieszne, ale w Manchesterze nigdy nie potrzebowałam z niego korzystać, zawsze był jakiś samochód pod ręką i tak samo było jak przyjeżdżałam tu na misje. Po jakichś 15 minutach spaceru znalazłam poszukiwany przystanek. Stało już kilka osób, niektórzy się na mnie dziwnie patrzyli. Odruchowo poprawiłam włosy, a gdy odwróciłam głowę przypadkiem w lewo zrozumiałam, o co chodziło. Reklama. Jestem na plakacie reklamującym jakiś nowy Smartfon Samsung Galaxy S5. Właśnie ktoś zrobił mi zdjęcie! Co się dzieje na tym świecie..
Punktualnie o 11: 17 podjechał autobus linii 163, był prawie pusty, jak dobrze. Gdy się zatrzymał weszłam powoli do środka i skierowałam się schodami na górę, lubię podziwiać widoki. Zajęłam miejsce z przodu przy oknie.
Przez całą drogę obmyślałam, jak mam się zachowywać wobec Harrego, bo lekko mówiąc zaczynam powoli wariować. Nigdy nie czułam nic tak dziwnego wobec drugiej osoby. Tego się nawet nie da nazwać!
O 11: 40 wysiadłam na wyznaczonym przystanku i już na przystanku widziałam z daleka Tour Bus tych debili.
Powinnam być milsza?
- Dzień dobry- powiedziałam na wejściu, gdy tylko otworzyłam drzwi, ale zastałam pustkę. Dziwne. Przecież się z nimi umawiałam. Zamknęłam drzwi i jak tylko się odwróciłam omal nie padłam na zawał. W moim kierunku biegł chyba Louis z pistoletem do Paint Balla. Zrobiłam szybki unik w prawo a farba trafiła w busa. Wtedy koło mnie zmaterializowała się kolejna postać, chyba Liam, ale nie jestem pewna. Ta osoba osłaniała mnie przed atakami z różnych stron. Ktoś nagle krzyknął ‘luki duki bum’ i wszyscy zeszli się w miejsce przed busem i zdjęli maski. A ten to kto?!
- To was nie jest pięciu w zespole?- rzuciłam głupio patrząc się zszokowana na tajemniczego bruneta.
Wszyscy się zaśmiali. Ale co w tym jest śmieszne?
- Odpowie ktoś?- zapytałam i tupnęłam nogą- Kim on jest?
- Nie znasz mnie?- powiedział kolega i raz spoglądał na mnie a raz na chłopaków- Ona tak serio?
- Serio, stary- Lou poklepał go po ramieniu- To trudna dziewczyna, nie miała telewizji, radia, komputera..- zaczął wyliczać, aż dostał w łeb od Liama i zamilkł.
- Sylvia to Justin, Justin to moja siostra Sylvia- podaliśmy sobie dłonie- Justin jest piosenkarzem, ale nie jest w naszym zespole.
- Śpiewasz? Ale super- uśmiechnęłam się do niego.
- Coś tam śpiewam- podrapał się po karku.
- Sylvia też coś tam śpiewa- wypalił Niall zadowolony z siebie- Będzie otwierać TCA w tym roku.
- Serio?- spojrzał na mnie zaskoczony- Gratulacje, to duże wyróżnienie. Wybacz, ale nie znam żadnej Twojej piosenki.
- Nie mam swoich piosenek- zaśmiałam się cicho- Ten występ mi zaproponowano przypadkiem.
- W takim razie obowiązkowo przyjadę na Galę- mrugnął do mnie a ja się szeroko uśmiechnęłam.
- Jak noga?- nagle Hazz wypalił z pytaniem, o które podejrzewałam, że wypowie ktoś inny- Jeszcze boli?
- Jest coraz lepiej- uśmiechnęłam się do niego a on to odwzajemnił.
- Mam coś dla Ciebie- tym to mnie zbił z tropu.
- Dla mnie?
- Dla niej?- te dwa pytania w zasadzie się pokryły, chyba każdy był w szoku.
- Yhym- mruknął i zniknął w busie, a po chwili wrócił z jakąś kartką- Proszę.
- Co to?- zmarszczyłam brwi a on się cicho zaśmiał.
- Jak układałem ubrania znalazłem teczkę, zajrzałem, a tam był ten rysunek. Dedykacje pisałem dzisiaj rano.
Rysunek był przepiękny! Nie wiedziałam, że dla innych moje oczy są aż takie wyraziste i przerażające. A dedykacja?! ‘Dla najpiękniejszego Anioła na świecie’. Gdy tylko przeczytałam napis zamurowało mnie. Spojrzałam na Harrego, który stał obok Zayna i nieśmiało się uśmiechał. W dodatku miał zarumienione policzki. Jaki Słodziak!
- Dziękuję Harry, rysunek jest niesamowity- podeszłam do niego i lekko go przytuliłam, on jak zwykle wtulił się we mnie i pachniał nieziemsko ja to on- Pamięć powoli wraca?
- Powoli- odszepnął i lekko mnie odsunął- Chłopaki mają propozycję.
- Właśnie- klasnął Zayn – Mamy pomysł na świetne spędzenie dnia.
- Najpierw kino- zaczął Louis- Potem Zayn jedzie odwieźć Pezz na samolot.
- Potem wraca a my w tym czasie zajmujemy kolejkę na London Eye, bo Justin chce zobaczyć Londyn .
- Niall, pominąłeś pewien szczegół.
- Ah tak, wcześniej idziemy na pizzę – wyszczerzył się.
-Zawsze macie takie szalone plany?- zapytał rozbawiony Jackson. Albo jak mu tam.
- Przeważnie- odpowiedział mu Liam- Te, gołąbki, odklejcie się od siebie.
- To, co następne na liście?- zapytałam stając obok loczka- Może jakieś Muzeum?
- Aleś Ty nuudna!- ziewnął Louis, zmroziłam go spojrzeniem- Znaczy, nie nie, jesteś taka interesująca! Ale my wolimy coś bardziej szalonego.
- Więc coś szalonego tak?- powiedziałam z szatańskim uśmiechem.
- Ona chce nas zabić- Niall skrył się za tym tamtym i zaczął się śmiać.
Podreptałam do łazienki, wskoczyłam pod prysznic i puściłam strumień gorącej wody. Muszę zmyć z siebie pot i złe myśli, które krążą od jakiegoś czasu po mojej głowie. To, że szef się nie odzywa denerwuje mnie jeszcze bardziej. Tata kupił mi zły szampon. Chociaż zapach czekolady nie jest taki zły. Szybko skończyłam codzienne czynności i zabrałam się za osuszanie ciała. Gdy już byłam sucha wtarłam balsam czekoladowy w skórę i maść na bolącą wciąż łydkę. Ubrałam najpierw bieliznę, bandaż, ochraniacz, szybko umyłam zęby i wróciłam do pokoju ubrać resztę rzeczy. Nałożyłam zapomniane kapcie na nogi i wróciłam do łazienki. Musiałabym wytrzeć podłogę, ale nie mam czasu. Poproszę Zo.
Stanęłam przed lustrem i zaczęłam się malować. Eye liner, tusz na rzęsy, trochę pudru, błyszczyk i jestem gotowa. Teraz muszę pomyśleć nad fryzurą. Postanowiłam włosy upiąć klamrą. Teraz kaskada włosów opadała tylko na plecy a nie na ramiona. Z pokoju wzięłam białą torebkę i ruszyłam na dół.
- Cześć Zo. Jak tam?
- Dobrze- odwróciła się do mnie- Ładnie wyglądasz.
- Dziękuję. Smacznego- rzuciłam na wyjściu z kuchni i postanowiłam znaleźć jakieś buty.
- Jedziesz gdzieś?- krzyknęła do mnie z kuchni.
- Yhym- przytaknęłam- Do Liama.
- Mam przykrą wiadomość- pojawiła się w holu- Twój samochód jest bez paliwa.
- Żartujesz?
- Wybacz słonko, ale tata był wczoraj tak zabiegany.. Nie zdążył.
- Pojadę autobusem- stwierdziłam i znalazłam idealną parę butów.
- Uważaj na siebie! – krzyknęła jeszcze, a ja zamknęłam za sobą drzwi. Ruszyłam wolnym krokiem przed siebie, musiałam dotrzeć na przystanek. Tak szczerze, jakoś kilka dobrych lat nie jechałam autobusem. Może to śmieszne, ale w Manchesterze nigdy nie potrzebowałam z niego korzystać, zawsze był jakiś samochód pod ręką i tak samo było jak przyjeżdżałam tu na misje. Po jakichś 15 minutach spaceru znalazłam poszukiwany przystanek. Stało już kilka osób, niektórzy się na mnie dziwnie patrzyli. Odruchowo poprawiłam włosy, a gdy odwróciłam głowę przypadkiem w lewo zrozumiałam, o co chodziło. Reklama. Jestem na plakacie reklamującym jakiś nowy Smartfon Samsung Galaxy S5. Właśnie ktoś zrobił mi zdjęcie! Co się dzieje na tym świecie..
Punktualnie o 11: 17 podjechał autobus linii 163, był prawie pusty, jak dobrze. Gdy się zatrzymał weszłam powoli do środka i skierowałam się schodami na górę, lubię podziwiać widoki. Zajęłam miejsce z przodu przy oknie.
Przez całą drogę obmyślałam, jak mam się zachowywać wobec Harrego, bo lekko mówiąc zaczynam powoli wariować. Nigdy nie czułam nic tak dziwnego wobec drugiej osoby. Tego się nawet nie da nazwać!
O 11: 40 wysiadłam na wyznaczonym przystanku i już na przystanku widziałam z daleka Tour Bus tych debili.
Powinnam być milsza?
- Dzień dobry- powiedziałam na wejściu, gdy tylko otworzyłam drzwi, ale zastałam pustkę. Dziwne. Przecież się z nimi umawiałam. Zamknęłam drzwi i jak tylko się odwróciłam omal nie padłam na zawał. W moim kierunku biegł chyba Louis z pistoletem do Paint Balla. Zrobiłam szybki unik w prawo a farba trafiła w busa. Wtedy koło mnie zmaterializowała się kolejna postać, chyba Liam, ale nie jestem pewna. Ta osoba osłaniała mnie przed atakami z różnych stron. Ktoś nagle krzyknął ‘luki duki bum’ i wszyscy zeszli się w miejsce przed busem i zdjęli maski. A ten to kto?!
- To was nie jest pięciu w zespole?- rzuciłam głupio patrząc się zszokowana na tajemniczego bruneta.
Wszyscy się zaśmiali. Ale co w tym jest śmieszne?
- Odpowie ktoś?- zapytałam i tupnęłam nogą- Kim on jest?
- Nie znasz mnie?- powiedział kolega i raz spoglądał na mnie a raz na chłopaków- Ona tak serio?
- Serio, stary- Lou poklepał go po ramieniu- To trudna dziewczyna, nie miała telewizji, radia, komputera..- zaczął wyliczać, aż dostał w łeb od Liama i zamilkł.
- Sylvia to Justin, Justin to moja siostra Sylvia- podaliśmy sobie dłonie- Justin jest piosenkarzem, ale nie jest w naszym zespole.
- Śpiewasz? Ale super- uśmiechnęłam się do niego.
- Coś tam śpiewam- podrapał się po karku.
- Sylvia też coś tam śpiewa- wypalił Niall zadowolony z siebie- Będzie otwierać TCA w tym roku.
- Serio?- spojrzał na mnie zaskoczony- Gratulacje, to duże wyróżnienie. Wybacz, ale nie znam żadnej Twojej piosenki.
- Nie mam swoich piosenek- zaśmiałam się cicho- Ten występ mi zaproponowano przypadkiem.
- W takim razie obowiązkowo przyjadę na Galę- mrugnął do mnie a ja się szeroko uśmiechnęłam.
- Jak noga?- nagle Hazz wypalił z pytaniem, o które podejrzewałam, że wypowie ktoś inny- Jeszcze boli?
- Jest coraz lepiej- uśmiechnęłam się do niego a on to odwzajemnił.
- Mam coś dla Ciebie- tym to mnie zbił z tropu.
- Dla mnie?
- Dla niej?- te dwa pytania w zasadzie się pokryły, chyba każdy był w szoku.
- Yhym- mruknął i zniknął w busie, a po chwili wrócił z jakąś kartką- Proszę.
- Co to?- zmarszczyłam brwi a on się cicho zaśmiał.
- Jak układałem ubrania znalazłem teczkę, zajrzałem, a tam był ten rysunek. Dedykacje pisałem dzisiaj rano.
Rysunek był przepiękny! Nie wiedziałam, że dla innych moje oczy są aż takie wyraziste i przerażające. A dedykacja?! ‘Dla najpiękniejszego Anioła na świecie’. Gdy tylko przeczytałam napis zamurowało mnie. Spojrzałam na Harrego, który stał obok Zayna i nieśmiało się uśmiechał. W dodatku miał zarumienione policzki. Jaki Słodziak!
- Dziękuję Harry, rysunek jest niesamowity- podeszłam do niego i lekko go przytuliłam, on jak zwykle wtulił się we mnie i pachniał nieziemsko ja to on- Pamięć powoli wraca?
- Powoli- odszepnął i lekko mnie odsunął- Chłopaki mają propozycję.
- Właśnie- klasnął Zayn – Mamy pomysł na świetne spędzenie dnia.
- Najpierw kino- zaczął Louis- Potem Zayn jedzie odwieźć Pezz na samolot.
- Potem wraca a my w tym czasie zajmujemy kolejkę na London Eye, bo Justin chce zobaczyć Londyn .
- Niall, pominąłeś pewien szczegół.
- Ah tak, wcześniej idziemy na pizzę – wyszczerzył się.
-Zawsze macie takie szalone plany?- zapytał rozbawiony Jackson. Albo jak mu tam.
- Przeważnie- odpowiedział mu Liam- Te, gołąbki, odklejcie się od siebie.
- To, co następne na liście?- zapytałam stając obok loczka- Może jakieś Muzeum?
- Aleś Ty nuudna!- ziewnął Louis, zmroziłam go spojrzeniem- Znaczy, nie nie, jesteś taka interesująca! Ale my wolimy coś bardziej szalonego.
- Więc coś szalonego tak?- powiedziałam z szatańskim uśmiechem.
- Ona chce nas zabić- Niall skrył się za tym tamtym i zaczął się śmiać.
*** pół
godziny później ***
-Wiecie
na czym ta gra polega, prawda? –zapytałam ich na wejściu, bo miny mieli nie
takie- No błagam was.
- Jasne, że wiemy- Liam podrapał się po karku- Widziałem to kiedyś w jakimś filmie.
- Tak, ja też- poparł go Justin- Ale może być zabawnie.
- I będzie- odparłam, po czym rządziłam się dalej- Dzielimy się na dwa zespoły, cała plansza będzie nasza, więc nie martwcie się o to.
- Jest nas nie parzyście- powiedział zmieszany Niall- Nie będzie fair jak w jakimś zespole będzie dodatkowa osoba.
- Już się o to nie martwcie, znalazłam kogoś. O! Właśnie tu idzie- uśmiechnęłam się do nadchodzącej znajomej- Cześć Loren!
- No cześć młoda- przytuliła mnie mocno.
- Miałaś z tym skończyć- szturchnęłam ją lekko w ramię- Chłopcy, to Loren, chodziła ze mną na kurs tańca. Chłopcy?- pomachałam im ręką przed oczami, zapatrzyli się na Loren, Haha.
- Miło was poznać. Jestem waszą fanką- z uśmiechem podała każdemu rękę- Kto jest z kim?
I zaczęła się dyskusja na temat tego, kto będzie z kim. Oczywiście każdy chciał być z piękną Loren. Dlatego nigdy nie przedstawiłam jej Nathanowi i reszcie, wszyyyyscy ją uwielbiają.
- Dość tych kłótni, ja podzielę – i usłyszałam westchnięcia- Niall idziesz do mnie, Liam do Loren, Zayn do Loren, Louis do mnie, Harry do Loren i Justin do mnie. Pasuje?- zapytałam retorycznie i zauważyłam, że Niall otwierał usta, ale się powstrzymał- To świetnie, chodźcie się przebrać i spotkajmy się za 10 minut przed wejściem na salę. Strefa Czerwona.
Razem z Loren ruszyłyśmy w kierunku naszych stałych szafek. Zabrałam chłopaków do jednego z najlepszych miejsc na Ziemi. Klub Magnetic to najlepsze miejsce dla komputerowych maniaków, fanów Fantazy i tego wszystkiego. Kompleks jest ogromny, wygląda jak hotel. Dział z grami na żywo zajmuje połowę budynku, jest podzielony na kilka sektorów: Strefa Czerwona, Błękitna Pustynia, Żółty Pokój, Strefa 52 i dla dzieci strefa Cool Kids.
Szatnie podzielone są na płci, każdy dostaje kluczyk do szafki, tam ma kostium i broń. Loren jest w przeciwnej drużynie, więc ma czerwony kolor a moja drużyna ma zielony. W zestawie jest jednoczęściowy elastyczny strój w kolorze czarnym, ale z elementami kolorowymi, ochraniacze na różne części ciała, broń i okulary.
Strefa Czerwona to level trzeci, jest dość trudna i ma dużo ukrytych przejść, które obie znamy, więc będzie zabawnie. Dodatkowo posiada różne pułapki, to jest dobry trening umiejętności, trzeba się wykazać. Ta plansza jest podzielona na trzy rundy po 20 minut, można zdobyć w każdej rundzie dodatkowe bronie i zawsze przypadają 4 bronie na rundę w naszym przypadku, normalnie to zależy od liczby graczy.
- To a Ci gdzie. Zgubili się czy co, znaki są- Loren tupnęła nogą a chwilę potem przyszli chłopcy, normalnie szli w zwolnionym tempie- Szybciej nie można? Chce już grać.
- No proszę, dziewczyny w jakich bojowych nastrojach- zaśmiał się Justin, kurcze, fajny chłopak.
- Każda drużyna ma inne wejście- poinstruowałam- Moja drużyna wejście A, a Loren wejście B. Czas start!- Każdy pobiegł w wyznaczone miejsca i już po chwili wchodziliśmy na planszę i zajęliśmy strategiczne miejsca.
- Chłopcy- zaczęłam cicho, bo nigdy nie wiadomo, gdzie tamci- Możemy zdobyć dodatkową broń, dobrze szukajcie i postarajcie się nie stracić pięciu żyć, jak stracicie to aut i czekacie do kolejnej rundy. Powodzenia- zostawiłam lekko zdezorientowanych chłopaków i ruszyłam przed siebie szukając tajnego wejścia, zazwyczaj broń jest niedaleko nich. Szłam powoli, gdy nagle usłyszałam szelest po swojej prawej, założyłam okulary, włączyłam podczerwień, ale nic nie zauważyłam. Postanowiłam wycofać się i ukryć, i wtedy coś mnie zaskoczyło. Zza kamienia wyskoczył Harry z Liamem i z cwanymi uśmiechami spojrzeli na mnie i wycelowali bronią, a ja wtedy skoczyłam do ukrytego przejścia, które było zjeżdżalnią i znalazłam się po stronie wroga, tam czekałam na mnie Loren. Obie strzeliłyśmy do siebie i straciłyśmy po jednym życiu, zgodnie z zasadami następne życie nie może być stracone przez tą samą osobę, więc przybiłyśmy sobie piątki i ruszyłyśmy dalej. Polowanie czas rozpocząć. Jak ja uwielbiam takie zabawy.
- Jasne, że wiemy- Liam podrapał się po karku- Widziałem to kiedyś w jakimś filmie.
- Tak, ja też- poparł go Justin- Ale może być zabawnie.
- I będzie- odparłam, po czym rządziłam się dalej- Dzielimy się na dwa zespoły, cała plansza będzie nasza, więc nie martwcie się o to.
- Jest nas nie parzyście- powiedział zmieszany Niall- Nie będzie fair jak w jakimś zespole będzie dodatkowa osoba.
- Już się o to nie martwcie, znalazłam kogoś. O! Właśnie tu idzie- uśmiechnęłam się do nadchodzącej znajomej- Cześć Loren!
- No cześć młoda- przytuliła mnie mocno.
- Miałaś z tym skończyć- szturchnęłam ją lekko w ramię- Chłopcy, to Loren, chodziła ze mną na kurs tańca. Chłopcy?- pomachałam im ręką przed oczami, zapatrzyli się na Loren, Haha.
- Miło was poznać. Jestem waszą fanką- z uśmiechem podała każdemu rękę- Kto jest z kim?
I zaczęła się dyskusja na temat tego, kto będzie z kim. Oczywiście każdy chciał być z piękną Loren. Dlatego nigdy nie przedstawiłam jej Nathanowi i reszcie, wszyyyyscy ją uwielbiają.
- Dość tych kłótni, ja podzielę – i usłyszałam westchnięcia- Niall idziesz do mnie, Liam do Loren, Zayn do Loren, Louis do mnie, Harry do Loren i Justin do mnie. Pasuje?- zapytałam retorycznie i zauważyłam, że Niall otwierał usta, ale się powstrzymał- To świetnie, chodźcie się przebrać i spotkajmy się za 10 minut przed wejściem na salę. Strefa Czerwona.
Razem z Loren ruszyłyśmy w kierunku naszych stałych szafek. Zabrałam chłopaków do jednego z najlepszych miejsc na Ziemi. Klub Magnetic to najlepsze miejsce dla komputerowych maniaków, fanów Fantazy i tego wszystkiego. Kompleks jest ogromny, wygląda jak hotel. Dział z grami na żywo zajmuje połowę budynku, jest podzielony na kilka sektorów: Strefa Czerwona, Błękitna Pustynia, Żółty Pokój, Strefa 52 i dla dzieci strefa Cool Kids.
Szatnie podzielone są na płci, każdy dostaje kluczyk do szafki, tam ma kostium i broń. Loren jest w przeciwnej drużynie, więc ma czerwony kolor a moja drużyna ma zielony. W zestawie jest jednoczęściowy elastyczny strój w kolorze czarnym, ale z elementami kolorowymi, ochraniacze na różne części ciała, broń i okulary.
Strefa Czerwona to level trzeci, jest dość trudna i ma dużo ukrytych przejść, które obie znamy, więc będzie zabawnie. Dodatkowo posiada różne pułapki, to jest dobry trening umiejętności, trzeba się wykazać. Ta plansza jest podzielona na trzy rundy po 20 minut, można zdobyć w każdej rundzie dodatkowe bronie i zawsze przypadają 4 bronie na rundę w naszym przypadku, normalnie to zależy od liczby graczy.
- To a Ci gdzie. Zgubili się czy co, znaki są- Loren tupnęła nogą a chwilę potem przyszli chłopcy, normalnie szli w zwolnionym tempie- Szybciej nie można? Chce już grać.
- No proszę, dziewczyny w jakich bojowych nastrojach- zaśmiał się Justin, kurcze, fajny chłopak.
- Każda drużyna ma inne wejście- poinstruowałam- Moja drużyna wejście A, a Loren wejście B. Czas start!- Każdy pobiegł w wyznaczone miejsca i już po chwili wchodziliśmy na planszę i zajęliśmy strategiczne miejsca.
- Chłopcy- zaczęłam cicho, bo nigdy nie wiadomo, gdzie tamci- Możemy zdobyć dodatkową broń, dobrze szukajcie i postarajcie się nie stracić pięciu żyć, jak stracicie to aut i czekacie do kolejnej rundy. Powodzenia- zostawiłam lekko zdezorientowanych chłopaków i ruszyłam przed siebie szukając tajnego wejścia, zazwyczaj broń jest niedaleko nich. Szłam powoli, gdy nagle usłyszałam szelest po swojej prawej, założyłam okulary, włączyłam podczerwień, ale nic nie zauważyłam. Postanowiłam wycofać się i ukryć, i wtedy coś mnie zaskoczyło. Zza kamienia wyskoczył Harry z Liamem i z cwanymi uśmiechami spojrzeli na mnie i wycelowali bronią, a ja wtedy skoczyłam do ukrytego przejścia, które było zjeżdżalnią i znalazłam się po stronie wroga, tam czekałam na mnie Loren. Obie strzeliłyśmy do siebie i straciłyśmy po jednym życiu, zgodnie z zasadami następne życie nie może być stracone przez tą samą osobę, więc przybiłyśmy sobie piątki i ruszyłyśmy dalej. Polowanie czas rozpocząć. Jak ja uwielbiam takie zabawy.
Czeeeeeeeść <3
Witam was nowym rozdziałem :)
Cieszę się, że póki co wam się podoba i mam nadzieję, że ten też Wam przypadnie do gustu :)
Nie wiem czy dodam coś w maju, bo mam matury i ciężko będzie z organizacją czasu.. Także nie wiem, ale zobaczę :)
Miłego Czytania! :)
Syl xx
P.S. Jak się podoba zwiastun? :D
P.S. Jak się podoba zwiastun? :D
15 KOMENTARZY = ROZDZIAŁ XXXIII
Nareszcie. Cudeńko. Szkoda że tak rzadko.
OdpowiedzUsuńNajlepsze :**
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.Kocham jak piszesz i zapraszam do siebie :) :http://niktnigdyniedostaniemegoserca.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMasz talent. szkoda że dodajesz tak rzadko ://
OdpowiedzUsuńBardzo fajne
OdpowiedzUsuńKiedy next?
OdpowiedzUsuńDziewczyno pisz następny
OdpowiedzUsuńWesołych świąt a rozdział świetny :****
OdpowiedzUsuńTo z Harrym jakie słodkie <3
OdpowiedzUsuńZgadzam się z powyższym słodziutkie
OdpowiedzUsuńAż uśmiechać mi się chce taki fajny :D
OdpowiedzUsuńMówił ktoś że jesteś zajebista
OdpowiedzUsuńCudeńko
OdpowiedzUsuńProszę dodawaj nie zależnie od komentarzy. Pisz dla siebie i wiernych czytających twoje opowiadanie.
OdpowiedzUsuńSłodziutkie. Szkoda tylko że tak mało z Harrym.
OdpowiedzUsuńUwielbiam twojego bloga. Czekam na kolejny rozdział. Całuski.
OdpowiedzUsuń