*** Sylvia
***
Jestem z siebie dumna. Dałam radę. To było cudowne
doświadczenie. Stać przed tyloma ludźmi. No i jestem dumna z moich tancerzy,
wszystko się udało. I nawet nie było zakłóceń ze strony mafii, więc nie wiem,
czy się martwić, czy nie..
Przyszłam do chłopaków i czekałam na miejscu do końca. Gratulowałam im każdej statuetki, bo zasłużyli. Harry cały wieczór był miły i czarujący. Rozbawiał mnie i sprawił, że dobrze się bawiłam i czułam. Paparazzi niestety śledzili każdy nasz ruch i to było dziwne, ale dzięki Loczkowi zapomniałam, że oni tu w ogóle są.
Gala zakończyła się po 21, tradycyjnie po niej jest afterparty, na które MUSIMY iść. Póki co nic się nie dzieje. Limuzyna podjechała po nas dopiero o 21.30, chwilę czekaliśmy na dworze, ale jest stosunkowo ciepło. Ja wsiadałam pierwsza, a po mnie Hazz, Nialler i Li. Dopiero po chwil dołączyli Zayn i Lou. Z tego, co się dowiedzieli to będzie mało ochrony, oni o to zadbali. Jest dobrze.
- Pamiętacie, jaki jest plan?
- Tak. Tylko boję się o Ciebie- powiedział Liam- Nie chciałbym, żebyś ucierpiała.
- Spokojnie. Nie będą strzelać, za dużo ludzi, więc jesteśmy bezpieczni.
- Oby Harry się dobrze spisał- blondyn powiedział na głos to, co każdy myślał.
- Niall, spokojnie, proszę. Wszystko będzie dobrze. Pamiętaj, że cały budynek jest pod kontrolą. Ktoś ich na pewno zauważy.
I zapadło niezręczne milczenie. Hazz stukał palcami o moje kolano, stresował się. A mnie to nawet uspokajało. Jakieś 15 minut później znaleźliśmy się na miejscu. Chłopcy po kolei wychodzili z limuzyny, przede mną wysiadał Harry, żeby pomóc mi wyjść. Głupia suknia.
Teraz muszę udowodnić, jaka ze mnie dobra aktorka. Show time!
Wokół mnie błyskało się od fleszy, miałam przez to wrażenie, że suknia mi płonie. Szłam za rękę z Harrym idąc tuż obok chłopaków. Co chwilę wołano ich do zdjęć, do wywiadów. Oni mają naprawdę ciężką pracę. Ja stałam niedaleko nich i kilka razy dałam się sfotografować. W końcu na tym polega moja rola dzisiaj. Chłopaki udzielali właśnie wywiadu dla BBC, a ja obserwowałam ich z uśmiechem. Rozejrzałam się szybko i szukałam potencjalnego zagrożenia, nie odwracałam się powrotem do chłopaków a jednocześnie zrobiłam krok do przodu i wpadłam na kogoś. Kogoś dużego.
- Przepraszam- usłyszałam głos mężczyzny- Nie sądziłem, że się pani ruszy.
- To ja przepraszam- uśmiechnęłam się miło.
- Upadła pani torebka- szybko zauważył i ją podniósł.
- Dziękuję- wzięłam ją od niego- Dziękuję za pomoc.
- Ależ nie ma za co- skłonił się lekko- Pani tu sama?
- Nie. Jestem z One Direction.
- I zostawili tak piękną osóbkę samą?- sztucznie miły uśmiech, Ugh.
- Mają pracę, nie mogę być przeszkodą- wysiliłam się na uśmiech.
- Mimo wszystko powinna pani pozować z nimi.
- Nie będę się narzucać.
- Pani jest siostrą kogoś z nich? Znajomo pani wygląda.
- Nie –muszę skłamać- Ale jestem dziewczyną jednego z nich.
- To tym bardziej!- wykrzyknął- Ale skoro tak samotnie tu pani stoi, może wejdziemy do środka?
-Właściwie to tłoczno się robi..- facet położył mi dłoń na plecach a następnie objął lekko.
- Proponuję drinka- zaczął swoją pogawędkę, ale nie skończył, bo znikąd pojawił się Hazz.
- Kochanie?- spojrzał na nas dziwnie. Dobry jest!
- Właśnie idę do środka. Chłodno jest.
- A kim jest ten mężczyzna?- od razu stanął obok mnie a facet się odsunął.
- Jestem Alan. Przypadkiem wpadłem na tę piękną panią i w ramach przeprosin zaproponowałem drinka.
- Cóż, to miłe, ale ona ma już towarzystwo. A teraz przepraszam, ale musimy iść do fotoreporterów.
- Oczywiście. Do zobaczenia- pożegnał się i ruszył do klubu.
- Wszystko okey?- Loczek zapytał z troską.
- Jasne- uśmiechnęłam się a on objął mnie ramieniem.
- Chodź, pokażmy Cię światu- oboje się zaśmialiśmy i już po chwili robiono nam zdjęcia.
Przyszłam do chłopaków i czekałam na miejscu do końca. Gratulowałam im każdej statuetki, bo zasłużyli. Harry cały wieczór był miły i czarujący. Rozbawiał mnie i sprawił, że dobrze się bawiłam i czułam. Paparazzi niestety śledzili każdy nasz ruch i to było dziwne, ale dzięki Loczkowi zapomniałam, że oni tu w ogóle są.
Gala zakończyła się po 21, tradycyjnie po niej jest afterparty, na które MUSIMY iść. Póki co nic się nie dzieje. Limuzyna podjechała po nas dopiero o 21.30, chwilę czekaliśmy na dworze, ale jest stosunkowo ciepło. Ja wsiadałam pierwsza, a po mnie Hazz, Nialler i Li. Dopiero po chwil dołączyli Zayn i Lou. Z tego, co się dowiedzieli to będzie mało ochrony, oni o to zadbali. Jest dobrze.
- Pamiętacie, jaki jest plan?
- Tak. Tylko boję się o Ciebie- powiedział Liam- Nie chciałbym, żebyś ucierpiała.
- Spokojnie. Nie będą strzelać, za dużo ludzi, więc jesteśmy bezpieczni.
- Oby Harry się dobrze spisał- blondyn powiedział na głos to, co każdy myślał.
- Niall, spokojnie, proszę. Wszystko będzie dobrze. Pamiętaj, że cały budynek jest pod kontrolą. Ktoś ich na pewno zauważy.
I zapadło niezręczne milczenie. Hazz stukał palcami o moje kolano, stresował się. A mnie to nawet uspokajało. Jakieś 15 minut później znaleźliśmy się na miejscu. Chłopcy po kolei wychodzili z limuzyny, przede mną wysiadał Harry, żeby pomóc mi wyjść. Głupia suknia.
Teraz muszę udowodnić, jaka ze mnie dobra aktorka. Show time!
Wokół mnie błyskało się od fleszy, miałam przez to wrażenie, że suknia mi płonie. Szłam za rękę z Harrym idąc tuż obok chłopaków. Co chwilę wołano ich do zdjęć, do wywiadów. Oni mają naprawdę ciężką pracę. Ja stałam niedaleko nich i kilka razy dałam się sfotografować. W końcu na tym polega moja rola dzisiaj. Chłopaki udzielali właśnie wywiadu dla BBC, a ja obserwowałam ich z uśmiechem. Rozejrzałam się szybko i szukałam potencjalnego zagrożenia, nie odwracałam się powrotem do chłopaków a jednocześnie zrobiłam krok do przodu i wpadłam na kogoś. Kogoś dużego.
- Przepraszam- usłyszałam głos mężczyzny- Nie sądziłem, że się pani ruszy.
- To ja przepraszam- uśmiechnęłam się miło.
- Upadła pani torebka- szybko zauważył i ją podniósł.
- Dziękuję- wzięłam ją od niego- Dziękuję za pomoc.
- Ależ nie ma za co- skłonił się lekko- Pani tu sama?
- Nie. Jestem z One Direction.
- I zostawili tak piękną osóbkę samą?- sztucznie miły uśmiech, Ugh.
- Mają pracę, nie mogę być przeszkodą- wysiliłam się na uśmiech.
- Mimo wszystko powinna pani pozować z nimi.
- Nie będę się narzucać.
- Pani jest siostrą kogoś z nich? Znajomo pani wygląda.
- Nie –muszę skłamać- Ale jestem dziewczyną jednego z nich.
- To tym bardziej!- wykrzyknął- Ale skoro tak samotnie tu pani stoi, może wejdziemy do środka?
-Właściwie to tłoczno się robi..- facet położył mi dłoń na plecach a następnie objął lekko.
- Proponuję drinka- zaczął swoją pogawędkę, ale nie skończył, bo znikąd pojawił się Hazz.
- Kochanie?- spojrzał na nas dziwnie. Dobry jest!
- Właśnie idę do środka. Chłodno jest.
- A kim jest ten mężczyzna?- od razu stanął obok mnie a facet się odsunął.
- Jestem Alan. Przypadkiem wpadłem na tę piękną panią i w ramach przeprosin zaproponowałem drinka.
- Cóż, to miłe, ale ona ma już towarzystwo. A teraz przepraszam, ale musimy iść do fotoreporterów.
- Oczywiście. Do zobaczenia- pożegnał się i ruszył do klubu.
- Wszystko okey?- Loczek zapytał z troską.
- Jasne- uśmiechnęłam się a on objął mnie ramieniem.
- Chodź, pokażmy Cię światu- oboje się zaśmialiśmy i już po chwili robiono nam zdjęcia.
* * * * *
- Harry, gdzie Ty idziesz?- zapytałam go, gdy
odchodził od baru, wciąż muszę grać.
- Idę zagrać w bilard z chłopakami?- powiedział niepewnie.
- Mam tu zostać sama?
- Zaraz wrócę skarbie- pocałował mnie szybko i zniknął, extra.
- Barman, whisky z lodem.
- Już się robi.
Po chwil otrzymałam drinka i delektowałam się jego smakiem. W międzyczasie wyjęłam chusteczkę i dyskretnie napisałam ‘mamy podsłuch’. Chwyciłam ją w dłoń i poszłam do Harrego, objęłam go od tyłu i podałam mu niezauważenie. Odczytał treść i kiwnął głową.
- To ja będę przy barze.
Skąd wiem, że mam podsłuch? Po pierwsze nie jestem głupia i ten gość, na którego wpadłam był jakiś dziwny. Po drugie zauważyłam go przyczepionego do torebki. Jakimiś geniuszami to oni nie są. Chyba, że to specjalnie. Oby o mnie nie wiedzieli.
Zamówiłam jeszcze kilka drinków, pogadałam trochę z barmanem i co kilka sekund zerkałam na Loczka. Udawałam zniecierpliwioną dziewczynę, barman za każdym razem się śmiał, a ja kwitowałam to kwaśnym uśmiechem. Próbowałam złapać spojrzenie Harrego, ale na próżno. Dochodzi 24 a ja tu wciąż siedzę i czekam na cud. Udało mi się RAZ złapać jego spojrzenie, powiedział do mnie ‘jeszcze chwilę’, które odczytałam z ruchu warg. Extra. Nagle znikąd pojawił się ten facet.
- Pani znowu sama?- krzyknął, bo muzyka była dość głośna.
- Niestety –zaśmiałam się.
- D…..ć pa… …owa…twa?- coś powiedział, ale nie zrozumiałam nic przez muzykę. Wskazał gestem, że mam się przybliżyć. Lekko się nachyliłam, on też a wtedy przyłożył mi do ust chusteczkę nasączoną środkiem nasennym, nie miałam jak się ruszyć, a kątem oka zauważyłam, jak wymienia spojrzenia z barmanem i nagle straciłam przytomność.
- Idę zagrać w bilard z chłopakami?- powiedział niepewnie.
- Mam tu zostać sama?
- Zaraz wrócę skarbie- pocałował mnie szybko i zniknął, extra.
- Barman, whisky z lodem.
- Już się robi.
Po chwil otrzymałam drinka i delektowałam się jego smakiem. W międzyczasie wyjęłam chusteczkę i dyskretnie napisałam ‘mamy podsłuch’. Chwyciłam ją w dłoń i poszłam do Harrego, objęłam go od tyłu i podałam mu niezauważenie. Odczytał treść i kiwnął głową.
- To ja będę przy barze.
Skąd wiem, że mam podsłuch? Po pierwsze nie jestem głupia i ten gość, na którego wpadłam był jakiś dziwny. Po drugie zauważyłam go przyczepionego do torebki. Jakimiś geniuszami to oni nie są. Chyba, że to specjalnie. Oby o mnie nie wiedzieli.
Zamówiłam jeszcze kilka drinków, pogadałam trochę z barmanem i co kilka sekund zerkałam na Loczka. Udawałam zniecierpliwioną dziewczynę, barman za każdym razem się śmiał, a ja kwitowałam to kwaśnym uśmiechem. Próbowałam złapać spojrzenie Harrego, ale na próżno. Dochodzi 24 a ja tu wciąż siedzę i czekam na cud. Udało mi się RAZ złapać jego spojrzenie, powiedział do mnie ‘jeszcze chwilę’, które odczytałam z ruchu warg. Extra. Nagle znikąd pojawił się ten facet.
- Pani znowu sama?- krzyknął, bo muzyka była dość głośna.
- Niestety –zaśmiałam się.
- D…..ć pa… …owa…twa?- coś powiedział, ale nie zrozumiałam nic przez muzykę. Wskazał gestem, że mam się przybliżyć. Lekko się nachyliłam, on też a wtedy przyłożył mi do ust chusteczkę nasączoną środkiem nasennym, nie miałam jak się ruszyć, a kątem oka zauważyłam, jak wymienia spojrzenia z barmanem i nagle straciłam przytomność.
*** Harry ***
Wydaje mi się, że to całe aktorstwo to fajna rzecz.
Jestem w tym dobry, bo aż sam uwierzyłem, że jesteśmy parą. A właśnie, Sylvia.
Zerknąłem na nią, ona rzuciła mi to swoje mordercze spojrzenie, więc z
uśmiechem powiedziałem do niej ‘jeszcze chwilę’, zrozumiała, bo ze złości
źrenice jej się zmniejszyły.
Bilard to moje ulubione zajęcie. Poza golfem. Aż do teraz wygrałem każdą rundę, teraz gram z blondynem a on prowadzi. Niedługo gram rewanż z Justinem, ale jakiś czas temu zniknął.
- Gdzie Justin?- zagadałem Nialla.
- Nie wiem- odparł skupiony- Jakiś czas temu wyszedł do toalety.
- Z godzinę temu poszedł- wtrącił się Zayn.
- Zadzwoń do niego- polecił mu Niall.
- Sam sobie dzwoń. Ja jestem zajęty.
-Gdzie masz Sylvię?- ich wymianę zdań przerwał śmiejący się Liam, który właśnie do nas dołączył.
-Siedzi przy.. barze- zakończyłem mało entuzjastycznie.
- Może poszła do toalety- zaśmiał się Zayn- Z Justinem.
- Nawet nie żartuj – skarciłem go- Pójdę zapytać Lou.
- On to z kieliszkiem się dzisiaj nie rozstaje, wątpię, że się dogadacie.
Wzruszyłem ramionami na słowa Liama, odłożyłem kij i udałem się w kierunku naszej loży. Louis siedział całkiem normalnie, ale bynajmniej tak nie było.
- Hej, pomożesz mi?- krzyknąłem.
- A w czym uroczy pączuszku?- jak ja nie lubię, gdy on pije. Teraz rozumiem, czemu El nie chce z nami nigdzie wychodzić.
- Widziałeś Sylvię?
- Hmm- podrapał się po lekko zarośniętej twarzy- Tak- extra!
- Świetnie, gdzie?
- Przy barze- kurwa!
- Tam jej nie ma.
- No to nie wiem- i twarz w stół.
Z dala dobiegły mnie krzyki. Zwróciłem głowę w tamtą stronę. Po chwili dobiegł do mnie ten śmieszny agencik.
- Gdzie Sylvia?- zapytał zdyszany i nerwowy- No gdzie?
- Nie wiem. Sam jej szukam. Co się dzieje?
- Mamy problem –pokazał mi kartkę.
- O cholera – pędem rzuciłem się do Liama i reszty, tamten biegł za mną.
- Chłopaki, jest źle.
- Czyli jednak w toalecie?- zaśmiał się Zayn, ale mnie nie było do śmiechu.
- Porwali ją.
- Co?! Powtórz- Liam i Niall aż wstali.
-Pokaż im- szepnąłem przygnębiony do agenta.
- Kurwa.. – Niall, to wyraża więcej niż tysiąc słów- Musimy ją znaleźć.
- To będzie łatwe, ma nadajnik.
- To na co czekasz?- wydarł się na niego Li- Idź do bazy i ją namierz.
- Jasne- chłopak był lekko urażony, ale niech się nie dziwi. Tu chodzi o Sylvię.
Bilard to moje ulubione zajęcie. Poza golfem. Aż do teraz wygrałem każdą rundę, teraz gram z blondynem a on prowadzi. Niedługo gram rewanż z Justinem, ale jakiś czas temu zniknął.
- Gdzie Justin?- zagadałem Nialla.
- Nie wiem- odparł skupiony- Jakiś czas temu wyszedł do toalety.
- Z godzinę temu poszedł- wtrącił się Zayn.
- Zadzwoń do niego- polecił mu Niall.
- Sam sobie dzwoń. Ja jestem zajęty.
-Gdzie masz Sylvię?- ich wymianę zdań przerwał śmiejący się Liam, który właśnie do nas dołączył.
-Siedzi przy.. barze- zakończyłem mało entuzjastycznie.
- Może poszła do toalety- zaśmiał się Zayn- Z Justinem.
- Nawet nie żartuj – skarciłem go- Pójdę zapytać Lou.
- On to z kieliszkiem się dzisiaj nie rozstaje, wątpię, że się dogadacie.
Wzruszyłem ramionami na słowa Liama, odłożyłem kij i udałem się w kierunku naszej loży. Louis siedział całkiem normalnie, ale bynajmniej tak nie było.
- Hej, pomożesz mi?- krzyknąłem.
- A w czym uroczy pączuszku?- jak ja nie lubię, gdy on pije. Teraz rozumiem, czemu El nie chce z nami nigdzie wychodzić.
- Widziałeś Sylvię?
- Hmm- podrapał się po lekko zarośniętej twarzy- Tak- extra!
- Świetnie, gdzie?
- Przy barze- kurwa!
- Tam jej nie ma.
- No to nie wiem- i twarz w stół.
Z dala dobiegły mnie krzyki. Zwróciłem głowę w tamtą stronę. Po chwili dobiegł do mnie ten śmieszny agencik.
- Gdzie Sylvia?- zapytał zdyszany i nerwowy- No gdzie?
- Nie wiem. Sam jej szukam. Co się dzieje?
- Mamy problem –pokazał mi kartkę.
- O cholera – pędem rzuciłem się do Liama i reszty, tamten biegł za mną.
- Chłopaki, jest źle.
- Czyli jednak w toalecie?- zaśmiał się Zayn, ale mnie nie było do śmiechu.
- Porwali ją.
- Co?! Powtórz- Liam i Niall aż wstali.
-Pokaż im- szepnąłem przygnębiony do agenta.
- Kurwa.. – Niall, to wyraża więcej niż tysiąc słów- Musimy ją znaleźć.
- To będzie łatwe, ma nadajnik.
- To na co czekasz?- wydarł się na niego Li- Idź do bazy i ją namierz.
- Jasne- chłopak był lekko urażony, ale niech się nie dziwi. Tu chodzi o Sylvię.
*** Sylvia
***
Powoli otworzyłam oczy, musiałam zamrugać kilka
razy by przyzwyczaić wzrok. Poczułam turbulencje, mimowolnie przeklęłam. Gdy
doszłam do siebie powoli rozejrzałam się po okolicy. Właściwie to tylko
samochód, więc nie ma czego podziwiać. To musi być Van.
Siedzę na krześle, związana i przymocowana do bocznej ściany pojazdu. Cholera, o co tu chodzi?
- Nasza królewna się obudziła- usłyszałam głos jednego z porywaczy a po chwili samochód się zatrzymał by za chwilę znów ruszyć. Okey, czyli kierowca plus trzech.
- Jak się spało, skarbie?- cmoknął i przybliżył swoją twarz do mojej.
- Spadaj- naplułam na niego, ale oberwałam za to.
- Zrób tak jeszcze raz a skręcę Ci kark.
- George, spokojnie, ona ma być żywa- o, jak miło.
- A ja miałam pana za przyjaciela- zwróciłam się do tego drugiego, Alana.
- Nigdy nikomu nie ufaj, złotko- zapamiętam.
- Gdzie mnie wieziecie?
- Do nowego domu- zaśmiał się – Na jakiś czas.
- Extra, czyli umrę - zaskakujące, jak ja to spokojnie powiedziałam.
- Jakby- odpowiedział ktoś.
- A teraz powiedz mi- Alan przemieścił się z siedzenia na tył samochodu- Z kim współpracują gwiazdeczki.
Milczałam.
- Dla Twojego dobra, powiedz – nalegał.
- Dal Twojego dobra, wypuść mnie.
- Gadaj!
Milczę. Nie wydam agencji. Nagle ten drugi, George, wstał i szarpnął mną tak, że upadłam razem z krzesłem.
- Kurwa, Alan patrz- chwycił mnie za nogę. Misja spalona.
- No proszę, kogo tu mamy- zaśmiał się- Mała suka jest szpiegiem.
- Co teraz zrobimy?
- Najpierw musimy się tego pozbyć.
- Nie!- krzyk uwiązł mi w gardle, nim zdążyłam cokolwiek zrobić wyrwano mi mój nadajnik z kostki. Poczułam niewyobrażalny ból, mroczki latały mi przed oczami i po chwili dałam się porwać ciemności.
Siedzę na krześle, związana i przymocowana do bocznej ściany pojazdu. Cholera, o co tu chodzi?
- Nasza królewna się obudziła- usłyszałam głos jednego z porywaczy a po chwili samochód się zatrzymał by za chwilę znów ruszyć. Okey, czyli kierowca plus trzech.
- Jak się spało, skarbie?- cmoknął i przybliżył swoją twarz do mojej.
- Spadaj- naplułam na niego, ale oberwałam za to.
- Zrób tak jeszcze raz a skręcę Ci kark.
- George, spokojnie, ona ma być żywa- o, jak miło.
- A ja miałam pana za przyjaciela- zwróciłam się do tego drugiego, Alana.
- Nigdy nikomu nie ufaj, złotko- zapamiętam.
- Gdzie mnie wieziecie?
- Do nowego domu- zaśmiał się – Na jakiś czas.
- Extra, czyli umrę - zaskakujące, jak ja to spokojnie powiedziałam.
- Jakby- odpowiedział ktoś.
- A teraz powiedz mi- Alan przemieścił się z siedzenia na tył samochodu- Z kim współpracują gwiazdeczki.
Milczałam.
- Dla Twojego dobra, powiedz – nalegał.
- Dal Twojego dobra, wypuść mnie.
- Gadaj!
Milczę. Nie wydam agencji. Nagle ten drugi, George, wstał i szarpnął mną tak, że upadłam razem z krzesłem.
- Kurwa, Alan patrz- chwycił mnie za nogę. Misja spalona.
- No proszę, kogo tu mamy- zaśmiał się- Mała suka jest szpiegiem.
- Co teraz zrobimy?
- Najpierw musimy się tego pozbyć.
- Nie!- krzyk uwiązł mi w gardle, nim zdążyłam cokolwiek zrobić wyrwano mi mój nadajnik z kostki. Poczułam niewyobrażalny ból, mroczki latały mi przed oczami i po chwili dałam się porwać ciemności.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)
Hę, co? Ja chce wiecej! Kicham to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńZapraszam: storyoflifebymarika.blogspot.com
zajebisty rozdział
OdpowiedzUsuńHej. Najmocniej Cię przepraszam za to, że nie komentowałam poprzednich rozdziałów. Dużo się u mnie działo, ale już sobie ze wszystkim poradziłam i jest dobrze. I chciałam Ci też podziękować za to, że regularnie komentujesz naszego bloga <3. Udało mi się nadrobić zaległości i troszkę mnie oczy bolą xd. Więc za dużo się nie rozpiszę, chociaż i tak już troszkę napisałam xd. Moim zdaniem BOSKI rozdział. Tyle się porobiło od mojej ostatniej wizyty... Nie mogę się doczekać jutra ;)
OdpowiedzUsuńP.S Pojawił się 23 rozdział http://poza-naszymi-marzeniami.blogspot.com/
Kocham <3
OdpowiedzUsuńOMG
OdpowiedzUsuń